Tytuł jakiegokolwiek opracowania "poczwarki" terakowskiej.
paulinka9831
Dawno, dawno temu żyła sobie Marysia(Myszka)- dziewczynka chora na zespół Downa. Wiele osób uważało, ze matka nie powinna poświęcać jej tak dużo czasu, ponieważ dziecko nie wyniesie nic z tych spędzonych razem chwil. Ewa (mama Myszki), miewała załamania nerwowe. Czuła się bezsilna wobec choroby dziewczynki. Jednak radości, jakiej doznawała za każdym razem, gdy Marysia zrobiła jakikolwiek postęp, nie da się opisać. Dziecko czuło, że nie spełnia oczekiwań osób, które go kochają. Im bardziej Myszka starała się nie robić zawodu rodzicom, tym więcej szkód wyrządzała. Pewnej nocy mamie Marysi przyśniła się całkiem obca dziewczynka. Była bardzo ładna. Miała duże, niebieskie oczy i kręcone włoski. Ubrana była w nieskazitelnie białą sukienkę. Ewa podeszła do niej, a dziecko, którego dotąd nie znała, pogłaskało ja po głowie, pocałowało w czoło i podziękowało za wszystko. Po przebudzeniu mama Marysi nie pamiętała swego snu. Po przebudzeniu Myszka z nudów zaczęła przyglądać się starej szafie. Często to robiła, jednak nigdy nie widziała w niej niczego nadzwyczajnego. Tym razem było inaczej. Marysia weszła do środka. Gdyby Ewa ja zobaczyła byłaby bardzo zdumiona. dziewczynka zawsze bała się ciemności. Uwagę dziewczynki przykuło małe światełko, które zobaczyła w głębi szafy. sięgnęła po nie, ale było za daleko. Chciała za wszelka cenę go dotknąć, jakby od tego zależało jej szczęście. Zaczęła podążać w jego kierunku. Często wydawało jej się, że ma go w garści, jednak było to tylko złudzenie. To jeszcze bardziej podsycało jej ciekawość. Gdy tak szła, spotkała dwie dziewczynki. Jedna miała rzadkie, mysie włosy i skośne, jasnopiwne oczy. Była ubrana w przetarte spodnie i jasnożółty sweter, z którego odpadł jeden guzik. W niczym nie przypominała królewny, o której czytała Myszce mama. Mimo swego wyglądu dziewczynka nie była zła na los. Uśmiechała się dobrodusznie do Marysi. Uczyła doceniac chwilę, akceptować cierpienie. Długo trwało zanim Myszka przestała się w nią wpatrywać. Prawie zapomniała o światełku, który był prawdziwym celem jej wyprawy. Spojrzała na druga dziewczynkę, która mogłaby uchodzić za piękność. Miała lśniące, czarne włosy i niebieskie oczy. Usmiechała się, jednak jej oczy pozostały zimne, jak lód. Nie było w nich ani odrobiny ciepła. Obie dziewczynki podeszły do Marysi i powiedziały, że dziesiejszy dzień jest dniem spełnienia życzeń. Oznacza to, że Myszka może przemieniac się w jedna z nich. Wybór należy tylko do niej. Mimo, że Marysia niewiele rozumiała z powodu swojej choroby, ani chwilę nie wahała się nad odpowiedzią. Wskaząła dziewczynkę ubraną w jasnożółty sweter, bez jednego guzika. Zawsze miała problem z wypowiedzeniem choćby 1 prostego słowa. Tym razem przemówiła bardzo wyraźnie: " Wiem, że nie grzeszysz urodą, ale urok to nie tylko uroda, to także zalety serca. A tych masz w sobie pełno. Chciałabym być taka, jak ty. Po tych słowach obie dziewczynki zniknęły. Pozostała tylko Myszka, która dalej szła w stronę światełka. Po długiej wędrówce, postanowiła odpocząć. Zatrzymała się na chwilę. W tym samym momencie pojawili się jej rodzice. Ich sylwetki były rozmazane. Marysia wiedziała, że ten dzien jest wyjątkowy. Cieszyła się, że może powiedzieć rodzicom wszystko, co leżało jej od dawna na sercu, jednak nigdy nie mogła wykrztusic z siebie słowa, czesto nie wiedziała, gdzie się znajduje. Teraz było zupełnie inaczej. Przyjrzała się surowej twarzy ojca i rzekła: "Dlaczego boisz się ze mną rozmawiać, nie odwiedzasz mnie, nigdy mnie nie przytuliłeś, nie okazałeś miłości? Im bardziej się boisz, tym bardziej mam wrażenie, że jestem potworem. Spisałeś mnie na straty. Nie obchodzę cię. Wiem, że wolałbys mieć zdrowe dziecko. Zrozum, że ja też mam prawo do szczęścia. Każdy przeżywa chorobe inaczej. Z pomocą rodziny byłoby mi lżej. Pomyśl o tym proszę. Za niedługo ten wyjątkowy dzień się skończy. Wiem, że potem nie będe w stanie wypowiedziec słowa. Przyjęłam swoją chorobę ze spokojem, pragnę bys zrobił to samo.". Po tych słowach spojrzała na mamę, która zaczęła gwałtownie przytulać dziewczynkę, płacząc jednocześnie. Myszka wiedziała, ze po tym spotkaniu coś się w rodzicach odblokowało. Po paru minutach rozpłynęli się w powietrzu, podobnie jak dwie dziewczynki. Marysia zobaczyła, że światełko, którego tak chciała dotknąć, znajduje sie w jej dłoni. Po 5 minutach jej ciało zmieniło sie nie do poznania. Bardzo się zdziwiła. Przecież nie wybrała piękna ciała, lecz piękno duchowe. Zrozumiała, że światełko tak naprawde nie jest spełnieniem marzeń, tylko zewnętrznym odzwierciedleniem duszy. Świat wokół niej stał się inny, bardziej kolorowy. Gdy wyszła z szafy, zobaczyła rodziców szukajacych jej po cąłym mieszkaniu. Uśmiechnęła się, patrząc na ich zdumione miny. Gdy w końcu zrozumieli, zę nie liczy sie piękno zewnętrzne, ich dziecko zmieniło się w piękną dziewczynę i co najważniejsze- było zdrowe. Wszyscy uścisnęli się serdecznie. chcieli by Marysia opowiedziała im, jak to się stało. Ona dała im radę: Jeśli bardzo czegoś pragniecie, czekajcie na to cierpliwie, nie pośpieszajcie losu i zawsze wybierajcie piękno duchowe, a nie piękno ciała
poświęcać jej tak dużo czasu, ponieważ dziecko nie wyniesie nic z tych spędzonych razem chwil. Ewa (mama Myszki), miewała załamania nerwowe. Czuła się bezsilna wobec choroby dziewczynki. Jednak radości, jakiej doznawała za każdym razem, gdy Marysia zrobiła jakikolwiek postęp, nie da się opisać. Dziecko czuło, że nie spełnia oczekiwań osób, które go kochają. Im bardziej Myszka starała się nie robić zawodu rodzicom, tym więcej szkód wyrządzała. Pewnej nocy mamie Marysi przyśniła się całkiem obca dziewczynka. Była bardzo ładna. Miała duże, niebieskie oczy i kręcone włoski. Ubrana była w nieskazitelnie białą sukienkę. Ewa podeszła do niej, a dziecko, którego dotąd nie znała, pogłaskało ja po głowie, pocałowało w czoło i podziękowało za wszystko. Po przebudzeniu mama Marysi nie pamiętała swego snu. Po przebudzeniu Myszka z nudów zaczęła przyglądać się starej szafie. Często to robiła, jednak nigdy nie widziała w niej niczego nadzwyczajnego. Tym razem było inaczej. Marysia weszła do środka. Gdyby Ewa ja zobaczyła byłaby bardzo zdumiona. dziewczynka zawsze bała się ciemności. Uwagę dziewczynki przykuło małe światełko, które zobaczyła w głębi szafy. sięgnęła po nie, ale było za daleko. Chciała za wszelka cenę go dotknąć, jakby od tego zależało jej szczęście. Zaczęła podążać w jego kierunku. Często wydawało jej się, że ma go w garści, jednak było to tylko złudzenie. To jeszcze bardziej podsycało jej ciekawość. Gdy tak szła, spotkała dwie dziewczynki. Jedna miała rzadkie, mysie włosy i skośne, jasnopiwne oczy. Była ubrana w przetarte spodnie i jasnożółty sweter, z którego odpadł jeden guzik. W niczym nie przypominała królewny, o której czytała Myszce mama. Mimo swego wyglądu dziewczynka nie była zła na los. Uśmiechała się dobrodusznie do Marysi. Uczyła doceniac chwilę, akceptować cierpienie. Długo trwało zanim Myszka przestała się w nią wpatrywać. Prawie zapomniała o światełku, który był prawdziwym celem jej wyprawy. Spojrzała na druga dziewczynkę, która mogłaby uchodzić za piękność. Miała lśniące, czarne włosy i niebieskie oczy. Usmiechała się, jednak jej oczy pozostały zimne, jak lód. Nie było w nich ani odrobiny ciepła. Obie dziewczynki podeszły do Marysi i powiedziały, że dziesiejszy dzień jest dniem spełnienia życzeń. Oznacza to, że Myszka może przemieniac się w jedna z nich. Wybór należy tylko do niej. Mimo, że Marysia niewiele rozumiała z powodu swojej choroby, ani chwilę nie wahała się nad odpowiedzią. Wskaząła dziewczynkę ubraną w jasnożółty sweter, bez jednego guzika. Zawsze miała problem z wypowiedzeniem choćby 1 prostego słowa. Tym razem przemówiła bardzo wyraźnie: " Wiem, że nie grzeszysz urodą, ale urok to nie tylko uroda, to także zalety serca. A tych masz w sobie pełno. Chciałabym być taka, jak ty. Po tych słowach obie dziewczynki zniknęły. Pozostała tylko Myszka, która dalej szła w stronę światełka. Po długiej wędrówce, postanowiła odpocząć. Zatrzymała się na chwilę. W tym samym momencie pojawili się jej rodzice. Ich sylwetki były rozmazane. Marysia wiedziała, że ten dzien jest wyjątkowy. Cieszyła się, że może powiedzieć rodzicom wszystko, co leżało jej od dawna na sercu, jednak nigdy nie mogła wykrztusic z siebie słowa, czesto nie wiedziała, gdzie się znajduje. Teraz było zupełnie inaczej. Przyjrzała się surowej twarzy ojca i rzekła: "Dlaczego boisz się ze mną rozmawiać, nie odwiedzasz mnie, nigdy mnie nie przytuliłeś, nie okazałeś miłości? Im bardziej się boisz, tym bardziej mam wrażenie, że jestem potworem. Spisałeś mnie na straty. Nie obchodzę cię. Wiem, że wolałbys mieć zdrowe dziecko. Zrozum, że ja też mam prawo do szczęścia. Każdy przeżywa chorobe inaczej. Z pomocą rodziny byłoby mi lżej. Pomyśl o tym proszę. Za niedługo ten wyjątkowy dzień się skończy. Wiem, że potem nie będe w stanie wypowiedziec słowa. Przyjęłam swoją chorobę ze spokojem, pragnę bys zrobił to samo.". Po tych słowach spojrzała na mamę, która zaczęła gwałtownie przytulać dziewczynkę, płacząc jednocześnie. Myszka wiedziała, ze po tym spotkaniu coś się w rodzicach odblokowało. Po paru minutach rozpłynęli się w powietrzu, podobnie jak dwie dziewczynki. Marysia zobaczyła, że światełko, którego tak chciała dotknąć, znajduje sie w jej dłoni. Po 5 minutach jej ciało zmieniło sie nie do poznania. Bardzo się zdziwiła. Przecież nie wybrała piękna ciała, lecz piękno duchowe. Zrozumiała, że światełko tak naprawde nie jest spełnieniem marzeń, tylko zewnętrznym odzwierciedleniem duszy. Świat wokół niej stał się inny, bardziej kolorowy. Gdy wyszła z szafy, zobaczyła rodziców szukajacych jej po cąłym mieszkaniu. Uśmiechnęła się, patrząc na ich zdumione miny. Gdy w końcu zrozumieli, zę nie liczy sie piękno zewnętrzne, ich dziecko zmieniło się w piękną dziewczynę i co najważniejsze- było zdrowe. Wszyscy uścisnęli się serdecznie. chcieli by Marysia opowiedziała im, jak to się stało. Ona dała im radę: Jeśli bardzo czegoś pragniecie, czekajcie na to cierpliwie, nie pośpieszajcie losu i zawsze wybierajcie piękno duchowe, a nie piękno ciała