Kwestia praw dziecka jest obecnie bardzo popularna zarówno w świadomości społecznej i w polityce, jak również w naukach humanistycznych, a zwłaszcza w pedagogice, psychologii i socjologii. Popularność ta nie idzie jednak w parze z głębią oraz z solidnością badań i analiz dotyczących praw dziecka. Niepokojącym zjawiskiem jest także fakt, że za obrońców praw dziecka uznają siebie samych ci dorośli, którzy walczą o „prawo” rodziców do zabijania dzieci w fazie rozwoju prenatalnego, a także ci, którzy domagają się „prawa” rodziców do rozwodów, mimo że rozbicie rodziny oznacza dramatyczną krzywdę i cierpienie jej najmłodszych członków. Najbardziej dziwi ambiwalentna postawa polityków w kwestii praw dziecka. Z jednej strony uchwalają oni kolejne dokumenty mówiące o prawach najmłodszych obywateli, a z drugiej strony w większości krajów Unii Europejskiej politycy przyznają mordercom większe prawa niż dzieciom w fazie rozwoju prenatalnego. Dzięki zniesieniu kary śmierci mordercy mają bowiem zagwarantowane prawo do życia, natomiast życie dzieci nienarodzonych w wielu krajach europejskich nie jest chronione prawem.
W obliczu chaosu postaw i przekonań na temat praw dziecka, potrzebne jest pogłębione i całościowe spojrzenie na to zagadnienie. Pierwszym celem niniejszej analizy jest prezentacja antropologicznych fundamentów, które stoją u podstaw praw dziecka i które umożliwiają określenie hierarchii ważności tychże praw. Cel drugi to opis sposobu rozumienia i respektowania podstawowych praw dziecka, by prawa te rzeczywiście służyły psychospołecznemu rozwojowi dzieci, a nie pozostawały jedynie pustą deklaracją czy „poprawnym” politycznie sloganem.
1. Dziecko: rzecz, bóstwo czy osoba?
Tam, gdzie mowa jest o prawach człowieka w ogóle i o prawach dziecka w szczególności, konieczne staje się odwołanie do podstaw antropologicznych, a nie do samej tylko psychologii aplikowanej. Prawa dzieci to bowiem aspekt normatywny, który wynika z przyjęcia określonej wizji człowieka. To nie przypadek, że prawa dzieci wynikające z antropologii materialistycznej są zupełnie inne niż te, które wynikają z antropologii inspirowanej chrześcijaństwem. W sposób sensowny prawa możemy przypisać jedynie osobie, a zatem komuś, kto potrafi korzystać z tych praw w sposób świadomy i odpowiedzialny oraz kto jest w stanie przyjąć obowiązki, które w nierozerwalny sposób związane są z prawami. Nadawanie praw zwierzętom nie miałoby sensu już choćby dlatego, że zwierzęta nie byłyby zdolne do korzystania z otrzymanych praw, gdyż są zdeterminowane systemem instynktów i popędów, które kierują się własnymi prawami.
Dominujące obecnie w europejskich uczelniach systemy psychologiczne opierają się na antropologii humanistycznej i ateistycznej. W konsekwencji dostrzegają one w człowieku głównie – a czasem jedynie - jego cielesność, emocjonalność oraz subiektywne przekonania. W praktyce systemy te absolutyzują ludzką cielesność, emocjonalność i subiektywizm, a także świadomość i wolność człowieka. To sprawia, że w psychologii inspirowanej humanistyczną czy ateistyczną wizją człowieka dziecku przypisywane są prawa, do których ono jeszcze nie dorosło, a odbierane są te prawa, które przynależą się dziecku z racji jego istnienia i niezbywalnej godności. Prowadzi to do sytuacji, w której dziecku przypisywane są takie prawa, które w praktyce utrudniają, a nie ułatwiają jego harmonijny rozwój psychospołeczny, gdyż prowadzą do lenistwa, buntu wobec rodziców, do ignorowania własnych obowiązków, do egoistycznego indywidualizmu czy do naiwnej wiary w spontaniczną samorealizację, a także w wychowanie bez porażek i bez ponoszenia stresujących konsekwencji popełnianych przez dziecko błędów.
W tej sytuacji warto popatrzeć na podstawowe prawa dziecka z perspektywy antropologii i psychologii personalistycznej, która opiera się na biblijnej wizji człowieka. Codzienne doświadczenie wskazuje na to, że jest to najbardziej realistyczna i integralna antropologia, gdyż uwzględnia ona zarówno możliwości, jak i ograniczenia dziecka oraz bierze pod uwagę wszystkie jego podstawowe potrzeby, a nie jedynie potrzeby cielesne czy emocjonalne.
Kwestia praw dziecka jest obecnie bardzo popularna zarówno w świadomości społecznej i w polityce, jak również w naukach humanistycznych, a zwłaszcza w pedagogice, psychologii i socjologii. Popularność ta nie idzie jednak w parze z głębią oraz z solidnością badań i analiz dotyczących praw dziecka. Niepokojącym zjawiskiem jest także fakt, że za obrońców praw dziecka uznają siebie samych ci dorośli, którzy walczą o „prawo” rodziców do zabijania dzieci w fazie rozwoju prenatalnego, a także ci, którzy domagają się „prawa” rodziców do rozwodów, mimo że rozbicie rodziny oznacza dramatyczną krzywdę i cierpienie jej najmłodszych członków. Najbardziej dziwi ambiwalentna postawa polityków w kwestii praw dziecka. Z jednej strony uchwalają oni kolejne dokumenty mówiące o prawach najmłodszych obywateli, a z drugiej strony w większości krajów Unii Europejskiej politycy przyznają mordercom większe prawa niż dzieciom w fazie rozwoju prenatalnego. Dzięki zniesieniu kary śmierci mordercy mają bowiem zagwarantowane prawo do życia, natomiast życie dzieci nienarodzonych w wielu krajach europejskich nie jest chronione prawem.
W obliczu chaosu postaw i przekonań na temat praw dziecka, potrzebne jest pogłębione i całościowe spojrzenie na to zagadnienie. Pierwszym celem niniejszej analizy jest prezentacja antropologicznych fundamentów, które stoją u podstaw praw dziecka i które umożliwiają określenie hierarchii ważności tychże praw. Cel drugi to opis sposobu rozumienia i respektowania podstawowych praw dziecka, by prawa te rzeczywiście służyły psychospołecznemu rozwojowi dzieci, a nie pozostawały jedynie pustą deklaracją czy „poprawnym” politycznie sloganem.
1. Dziecko: rzecz, bóstwo czy osoba?Tam, gdzie mowa jest o prawach człowieka w ogóle i o prawach dziecka w szczególności, konieczne staje się odwołanie do podstaw antropologicznych, a nie do samej tylko psychologii aplikowanej. Prawa dzieci to bowiem aspekt normatywny, który wynika z przyjęcia określonej wizji człowieka. To nie przypadek, że prawa dzieci wynikające z antropologii materialistycznej są zupełnie inne niż te, które wynikają z antropologii inspirowanej chrześcijaństwem. W sposób sensowny prawa możemy przypisać jedynie osobie, a zatem komuś, kto potrafi korzystać z tych praw w sposób świadomy i odpowiedzialny oraz kto jest w stanie przyjąć obowiązki, które w nierozerwalny sposób związane są z prawami. Nadawanie praw zwierzętom nie miałoby sensu już choćby dlatego, że zwierzęta nie byłyby zdolne do korzystania z otrzymanych praw, gdyż są zdeterminowane systemem instynktów i popędów, które kierują się własnymi prawami.
Dominujące obecnie w europejskich uczelniach systemy psychologiczne opierają się na antropologii humanistycznej i ateistycznej. W konsekwencji dostrzegają one w człowieku głównie – a czasem jedynie - jego cielesność, emocjonalność oraz subiektywne przekonania. W praktyce systemy te absolutyzują ludzką cielesność, emocjonalność i subiektywizm, a także świadomość i wolność człowieka. To sprawia, że w psychologii inspirowanej humanistyczną czy ateistyczną wizją człowieka dziecku przypisywane są prawa, do których ono jeszcze nie dorosło, a odbierane są te prawa, które przynależą się dziecku z racji jego istnienia i niezbywalnej godności. Prowadzi to do sytuacji, w której dziecku przypisywane są takie prawa, które w praktyce utrudniają, a nie ułatwiają jego harmonijny rozwój psychospołeczny, gdyż prowadzą do lenistwa, buntu wobec rodziców, do ignorowania własnych obowiązków, do egoistycznego indywidualizmu czy do naiwnej wiary w spontaniczną samorealizację, a także w wychowanie bez porażek i bez ponoszenia stresujących konsekwencji popełnianych przez dziecko błędów.
W tej sytuacji warto popatrzeć na podstawowe prawa dziecka z perspektywy antropologii i psychologii personalistycznej, która opiera się na biblijnej wizji człowieka. Codzienne doświadczenie wskazuje na to, że jest to najbardziej realistyczna i integralna antropologia, gdyż uwzględnia ona zarówno możliwości, jak i ograniczenia dziecka oraz bierze pod uwagę wszystkie jego podstawowe potrzeby, a nie jedynie potrzeby cielesne czy emocjonalne.