Tekst 1:
- Hej chłopcze! Co ty tu robisz?! - ryknął przeraźliwie starzec głosem głębokim i mocnym, zupełnie niepasującym do przygarbionej sylwetki. Howard wcale nie zamierzał mu odpowiadać. Już wiele razy miał do czynienia z rozwścieczonymi dorosłymi i wiedział dobrze, że w takiej sytuacji nie należy zwlekać. Natychmiast rzucił się do ucieczki. Dobiegł do bramy i zaczął się szarpać z kłódką. Za jego plecami rozległ się triumfujący okrzyk:
- Ha!
Tekst 2:
- Łucjo, nie możemy tutaj dłużej leżeć. Macie wiele do zrobienia, a już dużo czasu dziś straciliście.
- Tak, czy to nie wstyd? - powiedziała Łucja. - Przecież cię widziałam. A oni mi nie uwierzyli. Oni naprawdę są tak...
Gdzieś w samym środku Aslana rozległo się coś, co było niewątpliwie leciutką zapowiedzią ryku.
-Och, przebacz mi - powiedziała Łucja, która potrafiła odczytywać jego nastroje. - Nie chciałam na nich skarżyć. Ale to przecież nie była moja wina, prawda?
Lew patrzył jej prosto w oczy.
- Och, Aslanie, przecież nie myślisz, że to moja wina! Jakżebym mogła... no, nie mogłam ich zostawić i pójść sama do ciebie... Nie patrz tak nie mnie.., och, no dobrze, więc chyba mogłam. Tak, i nie byłabym sama, wiem, byłabym z tobą. Ale co by to dało?
Aslan milczał.
- Chcesz powiedzieć - głos Łucji był nieco słabszy - że w jakiś sposób wyszłoby na to dobre? Ale jak? Aslanie, proszę cię! Czy mam o tym nie wiedzieć?
- Wiedzieć, co by się stało, moje dziecko? - powiedział Aslan. - Nie. Tego nikt nie wie.
- Och, kochany... - zaczęła znowu Łucja.
- Ale każdy może się przekonać, co się stanie - mówił Aslan. - Jeżeli wrócisz teraz do reszty, obudzisz ich i opowiesz, że znowu mnie widziałaś, i że wszyscy musicie natychmiast wstawać i pójść za mną - co się wtedy stanie? Jest tylko jeden sposób, aby się o tym przekonać. [...] Zaczęła od Piotra. [...]
- Piotrze, budź się. Szybko. Aslan jest blisko. Mówi, że musimy natychmiast za nim iść.
- Tak, tak Łusiu. Zrobię co zechcesz. [...]
Zaczęła tarmosić Edmunda.
- Hę? - mruknął gderliwie. - Co ty opowiadasz?
Łucja usiadła obok niego i jeszcze raz wszystko mu opowiedziała. [...]
- Aslan! - zawołał Edmund, podskakując. - Hurra!
a) Podkreśl w zamieszczonych fragmentach linią prostą wykzykniki (to już wykonałam, została mi druga część zadania, której nie potrafię zrobić), a linią falistą - partykuły.
b) Wymyśl i opowiedz ciąg dalszy wydarzeń z tekstu "Szkoła przy cmentarzu". Zastosuj co najmniej pięć różnych wykrzykników.
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
- Hej chłopcze! Co ty tu robisz?! - ryknął przeraźliwie starzec głosem głębokim i mocnym, zupełnie niepasującym do przygarbionej sylwetki. Howard wcale nie zamierzał mu odpowiadać. Już wiele razy miał do czynienia z rozwścieczonymi dorosłymi i wiedział dobrze, że w takiej sytuacji nie należy zwlekać. Natychmiast rzucił się do ucieczki. Dobiegł do bramy i zaczął się szarpać z kłódką. Za jego plecami rozległ się triumfujący okrzyk:
- Ha!
Tekst 2:
- Łucjo, nie możemy tutaj dłużej leżeć. Macie wiele do zrobienia, a już dużo czasu dziś straciliście.
- Tak, czy to nie wstyd? - powiedziała Łucja. - Przecież cię widziałam. A oni mi nie uwierzyli. Oni naprawdę są tak...
Gdzieś w samym środku Aslana rozległo się coś, co było niewątpliwie leciutką zapowiedzią ryku.
-Och, przebacz mi - powiedziała Łucja, która potrafiła odczytywać jego nastroje. - Nie chciałam na nich skarżyć. Ale to przecież nie była moja wina, prawda?
Lew patrzył jej prosto w oczy.
- Och, Aslanie, przecież nie myślisz, że to moja wina! Jakżebym mogła... no, nie mogłam ich zostawić i pójść sama do ciebie... Nie patrz tak nie mnie.., och, no dobrze, więc chyba mogłam. Tak, i nie byłabym sama, wiem, byłabym z tobą. Ale co by to dało?
Aslan milczał.
- Chcesz powiedzieć - głos Łucji był nieco słabszy - że w jakiś sposób wyszłoby na to dobre? Ale jak? Aslanie, proszę cię! Czy mam o tym nie wiedzieć?
- Wiedzieć, co by się stało, moje dziecko? - powiedział Aslan. - Nie. Tego nikt nie wie.
- Och, kochany... - zaczęła znowu Łucja.
- Ale każdy może się przekonać, co się stanie - mówił Aslan. - Jeżeli wrócisz teraz do reszty, obudzisz ich i opowiesz, że znowu mnie widziałaś, i że wszyscy musicie natychmiast wstawać i pójść za mną - co się wtedy stanie? Jest tylko jeden sposób, aby się o tym przekonać. [...] Zaczęła od Piotra. [...]
- Piotrze, budź się. Szybko. Aslan jest blisko. Mówi, że musimy natychmiast za nim iść.
- Tak, tak Łusiu. Zrobię co zechcesz. [...]
Zaczęła tarmosić Edmunda.
- Hę? - mruknął gderliwie. - Co ty opowiadasz?
Łucja usiadła obok niego i jeszcze raz wszystko mu opowiedziała. [...]
- Aslan! - zawołał Edmund, podskakując. - Hurra!