Życie w Gdańsku układało się Jankowi całkiem znośnie, chociaż czeladnicy starali się mu je obrzydzić. Jeśli mistrz odwracał się bodaj na chwilę, nie nazywali go inaczej niż,, masełkowym zięciem’’. Hans milczał, spoglądając chytrze bezrzęsnymi oczyma, ale było rzeczą jasną, kto rozpowiada o tym, jak spędza wieczorem nowy uczeń Dominika.
Przez długi czas Jan nie wiedział, co znaczy ta nazwa i czy powinien się śmiać czy też obrazić. Spytał o to sympatycznego czeladnika z sąsiedniej działki, Petra Mulkę, a ów wyjaśnił że śmiechem, że synowie mistrzów, czyli masełki, korzystają ze znacznych ulg przy nabywaniu praw w zawodzie swoich ojców. Te same ulgi przysługują zwyczajowo także mężom jedynaczek. Zawtórował śmiechem Peterowi, tak zabawną była myśl, że Ana, mała siostrzyczka gramoląca mu się na kolana, mogła by zostać jego żoną. Odtąd nie zwracał uwagi na docinki. Znacznie większą przykrość sprawiało Jankowi to, że czeladnicy usiłowali podsunąć mu gorszą pracę, zepsute narzędzia, a nawet parokrotnie zdarzyło się, iż ,,poprawili’’ to, co zrobił. Mistrz znał się jednak na takich sztuczkach, bo jego gniew spadał na właściwego winowajcę. Kto wie, czy wśród czeladników nie ukrywał się donosiciel? Początkowo Jan nie odróżniał współpracowników mistrza, potem zauważył, że rej wodzi najsilniejszy z nich, Mathias , wielkolud o szerokiej płaskiej twarzy. Wiernym pomocnikiem Mathiasa bywał nieruchawy Maks. Natomiast grzeczny i układny Tóna nie narażał się nikomu.
Życie w Gdańsku układało się Jankowi całkiem znośnie, chociaż czeladnicy starali się mu je obrzydzić. Jeśli mistrz odwracał się bodaj na chwilę, nie nazywali go inaczej niż,, masełkowym zięciem’’. Hans milczał, spoglądając chytrze bezrzęsnymi oczyma, ale było rzeczą jasną, kto rozpowiada o tym, jak spędza wieczorem nowy uczeń Dominika.
Przez długi czas Jan nie wiedział, co znaczy ta nazwa i czy powinien się śmiać czy też obrazić. Spytał o to sympatycznego czeladnika z sąsiedniej działki, Petra Mulkę, a ów wyjaśnił że śmiechem, że synowie mistrzów, czyli masełki, korzystają ze znacznych ulg przy nabywaniu praw w zawodzie swoich ojców. Te same ulgi przysługują zwyczajowo także mężom jedynaczek. Zawtórował śmiechem Peterowi, tak zabawną była myśl, że Ana, mała siostrzyczka gramoląca mu się na kolana, mogła by zostać jego żoną. Odtąd nie zwracał uwagi na docinki. Znacznie większą przykrość sprawiało Jankowi to, że czeladnicy usiłowali podsunąć mu gorszą pracę, zepsute narzędzia, a nawet parokrotnie zdarzyło się, iż ,,poprawili’’ to, co zrobił. Mistrz znał się jednak na takich sztuczkach, bo jego gniew spadał na właściwego winowajcę. Kto wie, czy wśród czeladników nie ukrywał się donosiciel? Początkowo Jan nie odróżniał współpracowników mistrza, potem zauważył, że rej wodzi najsilniejszy z nich, Mathias , wielkolud o szerokiej płaskiej twarzy. Wiernym pomocnikiem Mathiasa bywał nieruchawy Maks. Natomiast grzeczny i układny Tóna nie narażał się nikomu.