Las był ogromny, gęsto porośnięty wszelkimi możliwymi drzewami liściastymi. Zwykle o tej porze roku jest już zimno, lecz tegoroczny listopad był raczej ciepły. Można by myśleć, że lato jeszcze trwa, gdyby nie to, że cały las pokryty był opadłymi liśćmi. Na wierzchołku drzewa, które nie miało już liści, postały już tylko dwa:Ole i Trufa. Z nieznanego powodu Ole i Trufa przetrwali wszystkie deszcze, wszystkie zimne noce i wiatry.Ole i Trufa wierzyli, że odpowiedzią na to jest wielka miłość, jaką żywią dla siebie. Jakże niewiele może zdziałać jeden mały liść dla drugiego, gdy wieje wiatr, leje deszcz i bije grad. Ole był dla Trufy podporą. W czasie burz Ole błagał Trufę aby się trzymała, wspierali się nawzajem jak tylko mogli, później Trufa zaczęła sie dygotać i już myślała że spadnie po czym Ole powiedział że na nią jeszcze nie czas. Gdy Ole wymówił te słowa spadł z drzewa. Ona trzymała się mocno. Widziała, jak Ole spada i wołała go ale on jej już nie słyszał. W ciągu dnia Trufa znosiła swe cierpienia. Lecz gdy nadszedł zmrok, gdy zrobiło się ciemno i zimno, i padał deszcz, pogrążyła się w rozpaczy. Dla Trufy drzewo było czymś w rodzaju Boga.Trufa błagała drzewo, by oddało jej Olego, by wróciło lato, lecz jej błagania nie były wysłuchane. Po chwili Trufa zapadła w drzemkę.Gdy się ocknęła nie wisiała już na drzewie. Przebudzenie przyniosło jej nieznane dotąd uczucie. Wiedziała, że nie jest tylko liściem zależnym od podmuchu wiatru, lecz częścią wszechświata. Obok niej leżał Ole. Powitali się z miłością. To, czego obawiali się przez wszystkie minione dni i noce między kwietniem a listopadem, okazało się nie śmiercią, lecz wybawieniem. Zawiał lekki wietrzyk i uniósł Olego i Trufę w powietrze. I tak szybowali teraz w szczęśliwości znanej tylko tym, którzy się wyzwolili i przyłączyli do wieczności.
Coś spróbujee zrobić ;)) ;D
Miłość trzyma się mocno-streszczenie
Las był ogromny, gęsto porośnięty wszelkimi możliwymi drzewami liściastymi. Zwykle o tej porze roku jest już zimno, lecz tegoroczny listopad był raczej ciepły. Można by myśleć, że lato jeszcze trwa, gdyby nie to, że cały las pokryty był opadłymi liśćmi.
Na wierzchołku drzewa, które nie miało już liści, postały już tylko dwa:Ole i Trufa.
Z nieznanego powodu Ole i Trufa przetrwali wszystkie deszcze, wszystkie zimne noce i wiatry.Ole i Trufa wierzyli, że odpowiedzią na to jest wielka miłość, jaką żywią dla siebie.
Jakże niewiele może zdziałać jeden mały liść dla drugiego, gdy wieje wiatr, leje deszcz i bije grad. Ole był dla Trufy podporą. W czasie burz Ole błagał Trufę aby się trzymała, wspierali się nawzajem jak tylko mogli, później Trufa zaczęła sie dygotać i już myślała że spadnie po czym Ole powiedział że na nią jeszcze nie czas.
Gdy Ole wymówił te słowa spadł z drzewa. Ona trzymała się mocno. Widziała, jak Ole spada i wołała go ale on jej już nie słyszał.
W ciągu dnia Trufa znosiła swe cierpienia. Lecz gdy nadszedł zmrok, gdy zrobiło się ciemno i zimno, i padał deszcz, pogrążyła się w rozpaczy. Dla Trufy drzewo było czymś w rodzaju Boga.Trufa błagała drzewo, by oddało jej Olego, by wróciło lato, lecz jej błagania nie były wysłuchane. Po chwili Trufa zapadła w drzemkę.Gdy się ocknęła nie wisiała już na drzewie. Przebudzenie przyniosło jej nieznane dotąd uczucie. Wiedziała, że nie jest tylko liściem zależnym od podmuchu wiatru, lecz częścią wszechświata. Obok niej leżał Ole. Powitali się z miłością. To, czego obawiali się przez wszystkie minione dni i noce między kwietniem a listopadem, okazało się nie śmiercią, lecz wybawieniem.
Zawiał lekki wietrzyk i uniósł Olego i Trufę w powietrze.
I tak szybowali teraz w szczęśliwości znanej tylko tym, którzy się wyzwolili i przyłączyli do wieczności.
Mam nadzieje że pomogłam ;))
Liczęę na naj..:)