OD KILKU LAT JESTEM HARCERKĄ.PONIEWAŻ ZACZEŁY SIĘ WAKACJE, DRUŻYNOWA POSTANOWIŁA ZORGANIZOWAĆ NAM 4-DNIOWY BIWAK W LESIE.
WSZYSCY BYLI ZACHWYCENI JEJ NOWYM POMYSŁEM.POWIEDZIAŁA,ŻE MAMY WZIĄĆ ZE SOBĄ PLECAKI I NAJPOTRZEBNIEJSZE RZECZY I JUTRO IDZIEMY DO LASU NA BIWAK.NA ZAJUTRZ WSZYSCY ZGROMADZILI SIĘ NA MIEJSCU ZBIÓREK I WYRUSZYLIŚMY.LAS NIE BYŁ AŻ TAK DALEKO, WIĘC SZLIŚMY PIESZO.DROGA TRWAŁA DOŚĆ DŁUGO ALE W KOŃCU TRAFILIŚMY NA MIEJSCE...
DRUŻYNOWA WYBRAŁA JAKĄŚ DZIWNĄ POLANĘ OTOCZONĄ DRZEWAMI.BLISKO NIEJ BYŁA TAKŻE LEŚNA RZECZKA.ROZŁOŻYLIŚMY NAMIOTY,BYŁO JUŻ PÓŻNO,WIĘC MUSIELIŚMY IŚĆ SPAĆ.W NAMIOCIE MIEŚCIŁY SIĘ DWIE OSOBY.SPAŁAM Z KOLEŻANKĄ.NAGLE ZAWIAŁ WIART,ZROBIŁO SIĘ ZIMNO I TAK JAKOŚ STRASZNIE.SŁYSZAŁYŚMY WIELE DZIWNYCH ODGŁOSÓW.NAJPIERW MYŚLAŁYŚMY,ŻE TO TYLKO LEŚNE ZWIERZĘTA,ALE PO GODZINIE 12.00 W NOCY USŁYSZAŁYŚMY COŚ NAJDZIWNIEJSZEGO I NAJSTRASZNIEJSZEGO.TO BYŁY WYRAŹNIE CZYJEŚ JĘKI!
MOJA KOLEŻANKA ODWAŻYŁA SIĘ WYJŚĆ PRZED NAMIOT,ABY SPRAWDZIĆ CZY WSZYSTKO JEST W PORZĄDKU I CZY WSZYSCY NA PEWNO ŚPIĄ W SWOICH NAMIOTACH.WRÓCIŁA DO NASZEGO NAMIOTU Z PRZERAŻONĄ MINĄ...POWIEDZIAŁA,ŻE NAMIOTY POZOSTAŁYCH ZNIKNĘŁY I NASZ SAM STOI NA TEJ POLANIE.JA TAKŻE SIĘ PRZERAZIŁAM.POSTANOWIŁYŚMY JAKOŚ PRZECZEKAĆ TĘ STRASZNĄ NOC W NAMIOCIE I WRACAĆ DO DOMU DOPIERO RANO.PRZEZ CAŁĄ NOC ŻADNA Z NAS NIE ZMRUŻYŁA ANI NA CHWILĘ OCZU.DOSZŁYŚMY DO WNIOSKU,ŻE PO PROSTU ZGUBIŁYŚMY SIĘ I HARCERRZE POSZLI GDZIE INDZIEJ.MOJA KOLEŻANKA ZMARTWIŁA SIĘ ,ŻE NIE ODNAJDZIEMY DROGI DO DOMU...
BYŁA SZÓSTA RANO.CAŁE SIĘ TRZĘSŁYŚMY ALE POSTANOWIŁYŚMY WRACAĆ DO DOMU.KIEDY WYSZŁYŚMY Z NAMIOTU, BYŁA BARDZO GĘSTA MGŁA!WSZYSCY PEWNIE JUŻ DAWNO SĄ W DOMACH.SZYBKO WSZYSTKO SPAKOWAŁYŚMY I IDĄC PRAWIE NA ŚLEPO PRZEZ TĄ MGŁĘ,WYBRAŁYŚMY PIERWSZĄ LEPSZĄ ŚCIEŻKĘ.PRZECHODZIŁYŚMY KOŁO RZEKI I ZNÓW USŁYSZAŁYŚMY JĘKI I DO TEGO DZIWNE DZWONIENIE ŁAŃCUCHÓW.ZACZEŁYŚMY BIEC I CZUŁYŚMY,ŻE KTOŚ NAS GONI.NIE MIAŁYŚMY ODWAGI SPOJRZEĆ ZA SIEBIE...
Z PRZODU POJAWIŁO SIĘ ŚWIATŁO ,JEST NADZIEJA ,ŻE ZNAJDZIEMY WYJŚCIE Z LASU.PO DWÓCH GODZINACH BŁĄDZENIA PO LEŚNYCH DROGACH DOTARŁYŚMY DO DOMÓW.PRZEŻYŁYŚMY NAJSTRASZNIEJSZĄ PRZYGODĘ W NASZYM ŻYCIU....
Pewnego dnia Elena i Silvie wpadły na niewinny pomysł. Postanowiły pobawić się w przywoływanie duchów. Wyciągnęły kilka kart, talerzyk, zapałki, świeczkę i kostkę do gry. Zaczęły przywoływać duchy.. Była noc, cisza i słychać było tylko odgłosy sowy.. Wtem słychać było skrzypienie drzwi.. Elena poderwała się i zaczęła krzyczeć.. Silvie najwyraźniej uznała to za żart ze strony swojej przyjaciółki i siedziała dalej, podpijając oranżadę. Elena krzyczała, i nie móc wymówić nawet jednego słowa pokazywała tylko w stronę drzwi. Silvie w końcu odwróciła się, i zamarła.. W drzwiach stało zakrwawione, łyse dziecko bez źrenic i tylko syczało.. Elena i Silvie nie wiedziały co począć.. Dziecko powiedziało wtedy : Mary, Krwawa Mary! To ja! Elena zapiszczała.. Silvie poszła w jej ślady.. Wtem Krwawa Mary znikła, a Silvie razem z nią.. Elena zemdlała. Po paru minutach obudziła się i usłyszała krzyki z sąsiedniego pokoju.. Słychać było właśnie Silvie.. Elena słyszała łamanie kości i tylko niewinne piski swojej koleżanki.. I nagle nastał spokój.. Krzyki ucichły.. Elena siedziała w kącie jak kamień i nie mogła się ruszyć.. Po paru minutach nabrała odwagi i poszła w stronę pokoju, z którego wcześniej słychać było te straszne dźwięki. Spokój, Elena stała przed drzwiami nadsłuchując, lecz na nic.. Ani jednego pisku, cisza.. Położyła trzęsącą się rękę na klamce.. Pociągnęła ją i weszła.. Zapiszczała! Zapiszczała żałując, że tu w ogóle weszła.. Na ziemi leżała Silvie.. Cała zakrwawiona.. Elena rzuciła się na ziemię i wyszeptała: Mary.. Moja kochana Silvie.. Po co bawiłyśmy się w to? Nagle Silvie zamieniła się w Mary.. Krwawą Mary, która wstała i roześmiała się.. : Hahaha! Już nigdy jej nie zobaczysz! I znikła.. Razem z Silvie.. Ślad po nich przepadł.. Elena siedziała i płakała w ciszy.. W marwej ciszy..
OD KILKU LAT JESTEM HARCERKĄ.PONIEWAŻ ZACZEŁY SIĘ WAKACJE, DRUŻYNOWA POSTANOWIŁA ZORGANIZOWAĆ NAM 4-DNIOWY BIWAK W LESIE.
WSZYSCY BYLI ZACHWYCENI JEJ NOWYM POMYSŁEM.POWIEDZIAŁA,ŻE MAMY WZIĄĆ ZE SOBĄ PLECAKI I NAJPOTRZEBNIEJSZE RZECZY I JUTRO IDZIEMY DO LASU NA BIWAK.NA ZAJUTRZ WSZYSCY ZGROMADZILI SIĘ NA MIEJSCU ZBIÓREK I WYRUSZYLIŚMY.LAS NIE BYŁ AŻ TAK DALEKO, WIĘC SZLIŚMY PIESZO.DROGA TRWAŁA DOŚĆ DŁUGO ALE W KOŃCU TRAFILIŚMY NA MIEJSCE...
DRUŻYNOWA WYBRAŁA JAKĄŚ DZIWNĄ POLANĘ OTOCZONĄ DRZEWAMI.BLISKO NIEJ BYŁA TAKŻE LEŚNA RZECZKA.ROZŁOŻYLIŚMY NAMIOTY,BYŁO JUŻ PÓŻNO,WIĘC MUSIELIŚMY IŚĆ SPAĆ.W NAMIOCIE MIEŚCIŁY SIĘ DWIE OSOBY.SPAŁAM Z KOLEŻANKĄ.NAGLE ZAWIAŁ WIART,ZROBIŁO SIĘ ZIMNO I TAK JAKOŚ STRASZNIE.SŁYSZAŁYŚMY WIELE DZIWNYCH ODGŁOSÓW.NAJPIERW MYŚLAŁYŚMY,ŻE TO TYLKO LEŚNE ZWIERZĘTA,ALE PO GODZINIE 12.00 W NOCY USŁYSZAŁYŚMY COŚ NAJDZIWNIEJSZEGO I NAJSTRASZNIEJSZEGO.TO BYŁY WYRAŹNIE CZYJEŚ JĘKI!
MOJA KOLEŻANKA ODWAŻYŁA SIĘ WYJŚĆ PRZED NAMIOT,ABY SPRAWDZIĆ CZY WSZYSTKO JEST W PORZĄDKU I CZY WSZYSCY NA PEWNO ŚPIĄ W SWOICH NAMIOTACH.WRÓCIŁA DO NASZEGO NAMIOTU Z PRZERAŻONĄ MINĄ...POWIEDZIAŁA,ŻE NAMIOTY POZOSTAŁYCH ZNIKNĘŁY I NASZ SAM STOI NA TEJ POLANIE.JA TAKŻE SIĘ PRZERAZIŁAM.POSTANOWIŁYŚMY JAKOŚ PRZECZEKAĆ TĘ STRASZNĄ NOC W NAMIOCIE I WRACAĆ DO DOMU DOPIERO RANO.PRZEZ CAŁĄ NOC ŻADNA Z NAS NIE ZMRUŻYŁA ANI NA CHWILĘ OCZU.DOSZŁYŚMY DO WNIOSKU,ŻE PO PROSTU ZGUBIŁYŚMY SIĘ I HARCERRZE POSZLI GDZIE INDZIEJ.MOJA KOLEŻANKA ZMARTWIŁA SIĘ ,ŻE NIE ODNAJDZIEMY DROGI DO DOMU...
BYŁA SZÓSTA RANO.CAŁE SIĘ TRZĘSŁYŚMY ALE POSTANOWIŁYŚMY WRACAĆ DO DOMU.KIEDY WYSZŁYŚMY Z NAMIOTU, BYŁA BARDZO GĘSTA MGŁA!WSZYSCY PEWNIE JUŻ DAWNO SĄ W DOMACH.SZYBKO WSZYSTKO SPAKOWAŁYŚMY I IDĄC PRAWIE NA ŚLEPO PRZEZ TĄ MGŁĘ,WYBRAŁYŚMY PIERWSZĄ LEPSZĄ ŚCIEŻKĘ.PRZECHODZIŁYŚMY KOŁO RZEKI I ZNÓW USŁYSZAŁYŚMY JĘKI I DO TEGO DZIWNE DZWONIENIE ŁAŃCUCHÓW.ZACZEŁYŚMY BIEC I CZUŁYŚMY,ŻE KTOŚ NAS GONI.NIE MIAŁYŚMY ODWAGI SPOJRZEĆ ZA SIEBIE...
Z PRZODU POJAWIŁO SIĘ ŚWIATŁO ,JEST NADZIEJA ,ŻE ZNAJDZIEMY WYJŚCIE Z LASU.PO DWÓCH GODZINACH BŁĄDZENIA PO LEŚNYCH DROGACH DOTARŁYŚMY DO DOMÓW.PRZEŻYŁYŚMY NAJSTRASZNIEJSZĄ PRZYGODĘ W NASZYM ŻYCIU....
W martwej ciszy
Pewnego dnia Elena i Silvie wpadły na niewinny pomysł. Postanowiły pobawić się w przywoływanie duchów. Wyciągnęły kilka kart, talerzyk, zapałki, świeczkę i kostkę do gry. Zaczęły przywoływać duchy.. Była noc, cisza i słychać było tylko odgłosy sowy.. Wtem słychać było skrzypienie drzwi.. Elena poderwała się i zaczęła krzyczeć.. Silvie najwyraźniej uznała to za żart ze strony swojej przyjaciółki i siedziała dalej, podpijając oranżadę. Elena krzyczała, i nie móc wymówić nawet jednego słowa pokazywała tylko w stronę drzwi. Silvie w końcu odwróciła się, i zamarła.. W drzwiach stało zakrwawione, łyse dziecko bez źrenic i tylko syczało.. Elena i Silvie nie wiedziały co począć.. Dziecko powiedziało wtedy : Mary, Krwawa Mary! To ja! Elena zapiszczała.. Silvie poszła w jej ślady.. Wtem Krwawa Mary znikła, a Silvie razem z nią.. Elena zemdlała. Po paru minutach obudziła się i usłyszała krzyki z sąsiedniego pokoju.. Słychać było właśnie Silvie.. Elena słyszała łamanie kości i tylko niewinne piski swojej koleżanki.. I nagle nastał spokój.. Krzyki ucichły.. Elena siedziała w kącie jak kamień i nie mogła się ruszyć.. Po paru minutach nabrała odwagi i poszła w stronę pokoju, z którego wcześniej słychać było te straszne dźwięki. Spokój, Elena stała przed drzwiami nadsłuchując, lecz na nic.. Ani jednego pisku, cisza.. Położyła trzęsącą się rękę na klamce.. Pociągnęła ją i weszła.. Zapiszczała! Zapiszczała żałując, że tu w ogóle weszła.. Na ziemi leżała Silvie.. Cała zakrwawiona.. Elena rzuciła się na ziemię i wyszeptała: Mary.. Moja kochana Silvie.. Po co bawiłyśmy się w to? Nagle Silvie zamieniła się w Mary.. Krwawą Mary, która wstała i roześmiała się.. : Hahaha! Już nigdy jej nie zobaczysz! I znikła.. Razem z Silvie.. Ślad po nich przepadł.. Elena siedziała i płakała w ciszy.. W marwej ciszy..