Matematyka nigdy nie była moją mocną stroną. Zwykle pomaga mi w niej tato. Ale od kiedy wyjechał, mam trochę gorsze stopnie. Mama już zaczynała się martwić. Więc wzięłam się porządnie do pracy.
Zawziołam się i całe popołudnia rozwiązywałam zadania. Czułam zmęczenie i znużenie, ale nie przestawałam. Zachowywałam się jak "wielki kujon". Wiedziałam, że muszę pokonać matematykę.
Kiedy wreszcie pewnego dnia pani wezwała mnie do tablicy, poczułam strach. Chyba zbladłam, bo koledzy patrzyli na mnie jakoś dziwnie. Kiedy tak szedłam między ławkami, czułam się niepewnie i samotnie. Przy tablicy wpadłam w prawdziwy popłoch. Liczby skakały mi przed oczami.
Kiedy czułam się najgorzej, zobaczyłam sympatyczny uśmiech naszej pani. Spokojnym głosem zachęciła mnie do rozwiązania prostego zadania. Potem zadała trudniejsze, ale ja odzyskalam już pewność siebie.
W końcu pani podziękowała i wpisała mi do dziennika piątkę. Nie mogłam w to uwierzyć. Czułam, jak u ramion rosną mi skrzydła. Rozpierała mnie radość. Byłam dumna z tego, że samodzielnie osiągnąłam cel. Odczuwałam wielką satysfakcję. Od tej pory jestem bardziej pewna siebie, gdyż spelniłam swoje największe marzenie i pokonałam matematykę.
Matematyka nigdy nie była moją mocną stroną. Zwykle pomaga mi w niej tato. Ale od kiedy wyjechał, mam trochę gorsze stopnie. Mama już zaczynała się martwić. Więc wzięłam się porządnie do pracy.
Zawziołam się i całe popołudnia rozwiązywałam zadania. Czułam zmęczenie i znużenie, ale nie przestawałam. Zachowywałam się jak "wielki kujon". Wiedziałam, że muszę pokonać matematykę.
Kiedy wreszcie pewnego dnia pani wezwała mnie do tablicy, poczułam strach. Chyba zbladłam, bo koledzy patrzyli na mnie jakoś dziwnie. Kiedy tak szedłam między ławkami, czułam się niepewnie i samotnie. Przy tablicy wpadłam w prawdziwy popłoch. Liczby skakały mi przed oczami.
Kiedy czułam się najgorzej, zobaczyłam sympatyczny uśmiech naszej pani. Spokojnym głosem zachęciła mnie do rozwiązania prostego zadania. Potem zadała trudniejsze, ale ja odzyskalam już pewność siebie.
W końcu pani podziękowała i wpisała mi do dziennika piątkę. Nie mogłam w to uwierzyć. Czułam, jak u ramion rosną mi skrzydła. Rozpierała mnie radość. Byłam dumna z tego, że samodzielnie osiągnąłam cel. Odczuwałam wielką satysfakcję. Od tej pory jestem bardziej pewna siebie, gdyż spelniłam swoje największe marzenie i pokonałam matematykę.