Rozwin mysl dunskiego filozofa S.Kierkeganda ,,wiara, wlasnie tam sie zaczyna gdzie myslenie sie konczy" w oparcu o historie Abrahama..bardziej w formie rozprawki..help me ;p
Madzia15141
Rozważania na temat koncepcji wiary w filozofii, Sorena Kierkegaarda należy rozpocząć od fundamentalnego dla całej koncepcji stwierdzenia, że „człowiek wobec Boga nigdy nie ma racji” . W tym krótkim a jakże treściwym stwierdzeniu, Kierkegaard umieszcza całość swego pojmowania Boga i relacji człowieka wobec istoty absolutnej. Kierkegaard tym jednym zdaniem zawiesza wszelkie ludzkie pojmowanie sprawiedliwości czy moralności . Nie istnieje sprawiedliwość, moralność skoro człowiek wobec Boga nie ma racji. W świecie zdarzają się rzeczy dla człowieka niezrozumiałe, dla których nie można znaleźć jednolitego wyjaśnienia . Jerozolima musiała być zniszczona i nawet gdyby znalazł się choć jeden sprawiedliwy, zniszczona by była, gdyż taka była kara Boga . Człowiek nie potrafi tego zrozumieć gdyż wobec Boga nie ma racji, tak jak nie mają racji jego ludzkie wartości, jego związek z Bogiem wykracza po za racjonalne pojmowanie świata. Człowiek jest więc gorszy od Boga, jest wobec Boga marnością. Nie może się jednak pogodzić z tym i wchodzi w jawny konflikt z absolutem . Aby jednak „podobać się” Bogu człowiek powinien „chcieć wobec Boga nie mieć racji”. Inaczej mówiąc człowiek jest istotą słabą, robi tyle ile może . Świadomość tego, pokazuje człowiekowi jego małość. Skoro człowiek robi tyle ile może, a często wydaje mu się, iż mógł zrobić więcej, nie zawsze ma racje nawet w ziemskim życiu, a więc tym bardziej nie może mieć racji wobec Boga . Człowiek albo uzna, iż w ogóle nie ma racji albo zacznie walczyć z Bogiem i uzna, że ma racje, jeśli to uczyni pojawi się nowa udręka gdyż sam będzie musiał decydować, kiedy ma a kiedy nie ma racji . W ten sposób człowiek pląta się między udrękami. Z jednej strony zawsze chce mieć rację z drugiej, nie chce skazać się na samotność. To, że wobec Boga nie mamy racji nie jest myślą deklasującą człowieka, ale może być myślą budującą. Jest to trudne do zrozumienia, gdyż dla człowieka nie ma nic przykrzejszego niż nie mieć racji . Może się jednak zgodzić na nie posiadanie racji, w momencie, w którym jej brak daje nadzieje na przyszłość, że coraz rzadziej racji mieć nie będziemy . Kierkegaard szuka tej nadziei w życiu wiecznym. Uważa, iż przyznanie się do braku racji, a więc do swojej marności, jest powiązaniem z nieskończonością , nieskończoność jest, bowiem irracjonalna, a więc ma pochodzenie boskie. Przykładem może być tu nieskończona miłość . Jeśli kochamy prawdziwie domagamy się wręcz, aby nie mieć racji, dla nas osoba, którą kochamy będzie miała racje. W sytuacjach skończonych, ziemskich to my chcemy mieć racje . Ponieważ pozostawanie w przekonaniu, że ma się racje jest domeną racjonalności, a więc myśli człowieka, jest skończona tak jak skończona jest istota ludzka. Jako, że w skończoności brak jest nadziei, gdyż skończoność się musi kiedyś skończyć, a posiadanie racji jest wyrazem związku ze skończonością, przeto nie możemy szczęścia i ulgi szukać w stwierdzeniu, że my mamy rację. Wiara, iż nie mamy racji wiąże nasz z nieskończonością, a więc jedynie uznanie, iż jesteśmy wobec Boga marni może dać nam życie wieczne, nieskończone, pełne nadziei. W tym przypadku spotykamy się z kierkegaardowską antynomią pomiędzy tym co skończone, a tym, co nieskończone, antynomia ta będzie się powtarzać w jego tekstach wielokrotnie, a zwłaszcza w tych dotyczących śmierci o czym powiem później. To jednak, że nie mamy wobec Boga racji nie może być naszą koniecznością, lecz pragnieniem, pragnieniem miłości. Jeśli pragniemy kochać Boga musimy pragnąć nie mieć wobec Boga racji . Nie możemy uznać, że Bóg ma zawsze racje gdyż będzie to jedynie uznaniem faktu nie zaś pragnieniem, pragnieniem jest chęć nie posiadania racji wobec Boga. Tak więc to, że wobec Boga nie mamy racji tkwi w naszej miłości do niego. Kierkegaard, aby przekonać nas do swojej myśli, twierdzi, iż dopiero fakt posiadania wobec Boga racji nie jest myślą budującą, ponieważ okrutnym było by przekonanie, że najwyższa istota, absolut może być od nas w pewnych sytuacjach gorszy, nie mieć wobec nas racji , oznaczałoby to podważenie istnienia absolutu jako jednostki nieskończenie doskonałej. Tylko myśl, że nie mamy racji daje nam spokój duszy i związanie się z nieskończonością, twierdzenie, że mamy rację utrzymuje nas w skończoności Po pierwsze, więc to, że nie mamy racji, oznacza, iż jesteśmy wobec Boga marni. Po drugie nasze stosunki z Bogiem, są irracjonalne. Nie możemy poznać Boga własnym umysłem gdyż życie boskie nie jest związane z racjonalnością. Po trzecie człowiek żyje w podwójnym świecie między skończonością i nieskończonością i od niego zależy, który świat będzie w nim przeważał, antynomia ta doprowadza do zagubienia i trwogi. Najważniejsze jednak jest to, że nieodzowne jest współistnienie Boga i ludzi. Można interpretować, że zarówno człowiek bez Boga nie miał by sensu jak i Bóg bez człowieka. Te motywy przeważają w kierkegaardowskiej idei wiary, warto, więc dogłębnie zająć się poszczególnymi z pośród nich.
Problem irracjonalności wiary pojawia się w działach Kierkegaarda wielokrotnie i jest jednym z najważniejszych wątków całej jego filozofii. Jak już wspomniałem, wiara w Boga wymaga irracjonalności i już samo przyznanie, że „wobec Boga nie ma się racji”, jest stwierdzeniem w pewnym sensie irracjonalnym. Swoistym symbolem irracjonalności wiary u Kierkegaarda jest Abraham. Swoje zafascynowanie postacią Abrahama, Kierkegaard wyraża w swoim dziele „Bojaźń i drżenie”. Autor „podszywając” się pod postać starca, opowiada nam o swoim głębokim filozoficznym uniesieniu związanym z osobą Abrahama . To, co tak zafascynowało filozofa to scena biblijna, w której Abraham na nakaz Boga, chce oddać w ofierze swego jedynego syna. Na początku rozważań Kierkegaard, przedstawia nam różne warianty jak mogła wyglądać faktyczna historia „ofiarowania syna” przez Abrahama, przedstawia nam poszczególne portrety psychologiczne, portrety zachowań Abrahama, jego syna oraz żony Sary . Każdy z tych obrazów jest zgoła inny, od najbardziej optymistycznego, zawierającego całkowite oddanie się Bogu po najbardziej pesymistyczny a wręcz tragiczny, zatracenia wiary przez całą rodzinę Abrahama. Po tych rozważaniach Kierkegaard, a może raczej starzec, załamuje ręce i mówi: „Nikt nie był tak wielki jak Abraham, któż go potrafi zrozumieć” . To zdanie wprowadza nas do rozdziału „Pochwała Abrahama”, w której Kierkegaard rozpoczyna swój filozoficzny wywód Abraham jest największym, spośród wszystkich największych ludzi świata, jest nim, dlatego, że jako jedyny w swej walce z Bogiem potrafił z nim wygrać, największą siłą, wywodzącą się ze swej bezsilności . Abraham był wielki swoją wiarą, która była irracjonalna. Nie była zawarta w racjonalnym myśleniu o sobie, lecz irracjonalnym myśleniu o Bogu, pomijającym swoją osobę. Zawierzał w każdą obietnice Boga i nie tracił swej wiary nawet, gdy mijał czas, a obietnice się niespełniały, nie zważał na mijający czas . Starzał się, lecz pozostawał ciągle młodym, wystarczająco młodym by trwać w nadziei, w wierze, która była irracjonalna. Gdyby jego wiara była racjonalna, dawno by ją zatracił, czas, brak spełnienia obietnicy, zniechęciłby Abrahama, lecz jego wiara była irracjonalna, pozbawiona ludzkiego zwątpienia . I kiedy obietnica się spełniła, nakaz Boga, aby oddał Izaaka w ofierze, był czymś tragicznym, niezrozumiałym. Lecz wiara Abrahama nie była racjonalna, lecz „była najdalszą możliwością wiary” , co możemy interpretować jako wiarę absolutną, niezrozumiałą przez rozum, wiarę nie do określenia, a więc wiarę irracjonalną. Irracjonalność wiary, nie musiała być jednak wyrwana ze świat doczesnego. Gdyby Abraham wierzył wyłącznie w przyszłość, nie czekałby, nie wierzyłby w obietnice, on zaś czekał na obietnice Boga, obietnice ziemskie .Jego wiara jest wielka, nie podlega zwątpieniu jest nadzieją i absolutnym poddaniem. Kierkegaard daje przykłada ojców, którzy popadali w rozpacz po starcie swych synów, lecz nie był nim Abraham , gdyż jego wiara była irracjonalna. Warto jednak postawić pytanie, czy Abraham był by równie wielki gdyby zgodnie z nakazem Boga zabił syna, przecież wtedy postąpiłby z wolą Bożą. Kierkegaard twierdzi jednak, iż sens przypowieści tkwi gdzie indziej . Wiara Abrahama potrafiła, bowiem przewidzieć, że Bóg wystawia go na próbę . Nie chciał się bronić przed nakazem, lecz rzekł „tu jestem” , był gotowy zabić syna. Zdawał sobie sprawę, iż jest to próba, gdyż wierzył w Boga spełniającego nadzieję. Bóg oddał mu syna, ale Abraham swoim ofiarowaniem zdobył wiarę, wiarę absolutną, pełną w swojej irracjonalności. Abraham mógł pozwolić sobie na irracjonalność gdyż był wybrańcem Bożym . Wiara wymaga irracjonalności, zachowania niezrozumiałego, nawet dla największych rozumów . Irracjonalność wiary wymaga swoistej odwagi, aby wierzyć. Wiara tkwi w absurdzie i wymaga absurdu . Każdy czyn musi być oparty na Bogu, nie na sobie. Abraham „ofiarowując” Izaaka opierał się na Bogu to uratowało go przed „nieskończoną rezygnacją” Abraham jest absolutnym ideałem wiary nieskończonej, niespotykanej i irracjonalnej . Jak pisze Kierkegaard on osoby o takiej wierze nigdy nie spotkał, lecz: „gdybym wiedział, gdzie mieszka rycerz wiary, poszedłbym tam piechotą; takie cuda interesują mnie absolutnie” - mówi filozof. Gdyby jednak takiego spotkał twierdzi, iż był by on zwyczajnym człowiekiem, takim jak każdy, na pierwszy rzut oka nie wyróżniał się niczym . Czym się jednak różni, to jak to nazywa Kierkegaard „siła absurdu” . Tą samą „siła absurdu” kierował się Abraham, w imię Boga wyrzekł się wszystkiego, co kochał, wyrzekł się jednak, aby otrzymać to wszystko z powrotem, mało tego „Rycerze wiary” wierzą w to, że wszystko, czego się wyrzekli zostanie im zwrócone . Na tym polega absurdalność wiary i jej irracjonalność. „Rycerze wiary” nie wyrywając się ze skończoności, tkwią w nieskończoności i z niej czerpią absurd, paradoks, który wytwarza w nich prawdziwą wiarę. Jak mówi Kierkegaard „wyrażają wzniosłość w kroczeniu po ziemi” . Są zwyczajni, lecz ich świętość, tkwi w normalności i to jest paradoksem, absurdem i irracjonalnością wiary. Można jednak w tym „prawdziwym cudzie” łatwo pobłądzić . Kierkegaard wyróżnia, bowiem w swych rozważaniach oprócz „rycerzy wiary”, „rycerzy nieskończonej rezygnacji” . Spełniają oni jedną tylko, choć podstawową właściwość wiary-rezygnację . Czego brakuje im to wiary w to, iż rezygnując z czegoś otrzymają to na nowo. Ich wiara nie jest pełna, gdyż brakuje w niej paradoksu, irracjonalności i absurdu. „Rycerz wiary” czyni to wszystko, co „rycerz nieskończonej rezygnacji”, lecz w jego postępowaniu następuje cud, powiada bowiem: „wierzę jednak, że będę miał ją siłą absurdu, siłą wiary w to, że Bóg wszystko może” . „Absurd-twierdzi Kierkegaard- nie stanowi orzecznika, który leży w obrębie naszego rozumu” . Sam absurd jest, więc irracjonalny, i tylko on jest gwarantem wiary doskonałej. Człowiek, jeśli wierzy nie wyrzeka się wszystkiego, rezygnuję, aby wszystko do niego powróciło. Rezygnacja jednak może być nieprawdziwa jest bowiem rezygnacją z czegoś coś, co nam obrzydło, wtedy nie jest to rezygnacja prawdziwa . Rezygnacja musi tkwić w naszym życiu w naszej doczesności. Abraham, zgodził się oddać w ofierze syna. Podjął, więc wysiłek rezygnacji, jednocześnie miał w sobie siłę absurdu, gdyż wierzył, że Bóg może odwołać swój nakaz, co jest absurdalne, lecz abrahamowska wiara w absurd, wiara irracjonalna, pozwoliła mu być „rycerzem wiary”. Dlatego właśnie samo zabicie Izaaka nie było by aktem wiary, aktem wiary było zaufanie Bogu, zaufanie zwrócenia mu tego, z czego rezygnuje, zaufania w paradoks wiary, zaufanie w absurd i oddanie się absurdowi na wieczność, oddanie się irracjonalności, ponieważ: „wiara zaczyna się tam, gdzie myślenie się kończy. ” Wiara jest, więc według Kierkegaarda czymś więcej niż ślepym wykonywaniem nakazów Boga. Wiara jest nadzieją i zaufaniem Bogu. Człowiek mimo bojaźni wynikającej z rezygnacji, jeśli zachowuje nadzieje, że wszystko będzie mu oddane (można tu mówić o życiu wiecznym jako o zwrocie życia) zachowuję prawdziwą wiarę, wiarę, która wobec tego, iż jest absurdem i paradoksem jest irracjonalna. Wiara jest wyjściem poza ogólność . Ogólnością jest etyka . Etyka jest zbiorem zasad dla wszystkich ludzi wierzących i nie wierzących, wiara natomiast jest wyjściem po za etykę, jest wyjściem po za wszelkie zasady. Wynika z tego, iż według Kierkegaarda wiara przewyższa etykę. Wiara jest również odwagą. Maryja, Matka Boża, w zwiastowaniu otrzymała obietnicę bycia matką Jezusa Zbawiciela, a więc czegoś cudownego, oczekwianego, a jednncześnie rzucona została w wir nienawiści, podejrzeń, niezroumienia . Ten swoisty paradoks wymagał odwagi. Skoro paradoks jest wiarą to i odwaga musi nią być. Odwaga swój początek bierze ze strachu, tak samo wiara bierze swój początek ze strachu. Abraham oraz Maryja „nie stali się więksi od bohaterów, że byli wyzwoleni od strachu, nędzy i paradoksu, ale właśnie przez strach, nędzę i paradoks” -jak mówił Kierkegaard. Pomimo tego, że wiara jest tragedią, strachem, absurdem, oraz paradoksem, jest także cudem i namiętnością, a jak pisał Kierkegaard; „Wiara jest cudem, a przecież żaden człowiek nie jest wyłączony z możliwości tego cudu; albowiem w tym czym łączą życia wszystkich ludzi, to namiętność, a wiara jest namiętnością” . Każdy więc może mieć wiarę, wiarę irracjonalną, która wymaga tragedii, strachu, lecz należy pamiętać, że jest również nadzieją, że to co oddajemy z czego rezygnujemy, będzie nam oddane, bo na tym polega paradoks i absurd wiary.
Problem irracjonalności wiary pojawia się w działach Kierkegaarda wielokrotnie i jest jednym z najważniejszych wątków całej jego filozofii. Jak już wspomniałem, wiara w Boga wymaga irracjonalności i już samo przyznanie, że „wobec Boga nie ma się racji”, jest stwierdzeniem w pewnym sensie irracjonalnym. Swoistym symbolem irracjonalności wiary u Kierkegaarda jest Abraham. Swoje zafascynowanie postacią Abrahama, Kierkegaard wyraża w swoim dziele „Bojaźń i drżenie”. Autor „podszywając” się pod postać starca, opowiada nam o swoim głębokim filozoficznym uniesieniu związanym z osobą Abrahama . To, co tak zafascynowało filozofa to scena biblijna, w której Abraham na nakaz Boga, chce oddać w ofierze swego jedynego syna. Na początku rozważań Kierkegaard, przedstawia nam różne warianty jak mogła wyglądać faktyczna historia „ofiarowania syna” przez Abrahama, przedstawia nam poszczególne portrety psychologiczne, portrety zachowań Abrahama, jego syna oraz żony Sary . Każdy z tych obrazów jest zgoła inny, od najbardziej optymistycznego, zawierającego całkowite oddanie się Bogu po najbardziej pesymistyczny a wręcz tragiczny, zatracenia wiary przez całą rodzinę Abrahama. Po tych rozważaniach Kierkegaard, a może raczej starzec, załamuje ręce i mówi: „Nikt nie był tak wielki jak Abraham, któż go potrafi zrozumieć” . To zdanie wprowadza nas do rozdziału „Pochwała Abrahama”, w której Kierkegaard rozpoczyna swój filozoficzny wywód Abraham jest największym, spośród wszystkich największych ludzi świata, jest nim, dlatego, że jako jedyny w swej walce z Bogiem potrafił z nim wygrać, największą siłą, wywodzącą się ze swej bezsilności . Abraham był wielki swoją wiarą, która była irracjonalna. Nie była zawarta w racjonalnym myśleniu o sobie, lecz irracjonalnym myśleniu o Bogu, pomijającym swoją osobę. Zawierzał w każdą obietnice Boga i nie tracił swej wiary nawet, gdy mijał czas, a obietnice się niespełniały, nie zważał na mijający czas . Starzał się, lecz pozostawał ciągle młodym, wystarczająco młodym by trwać w nadziei, w wierze, która była irracjonalna. Gdyby jego wiara była racjonalna, dawno by ją zatracił, czas, brak spełnienia obietnicy, zniechęciłby Abrahama, lecz jego wiara była irracjonalna, pozbawiona ludzkiego zwątpienia . I kiedy obietnica się spełniła, nakaz Boga, aby oddał Izaaka w ofierze, był czymś tragicznym, niezrozumiałym. Lecz wiara Abrahama nie była racjonalna, lecz „była najdalszą możliwością wiary” , co możemy interpretować jako wiarę absolutną, niezrozumiałą przez rozum, wiarę nie do określenia, a więc wiarę irracjonalną. Irracjonalność wiary, nie musiała być jednak wyrwana ze świat doczesnego. Gdyby Abraham wierzył wyłącznie w przyszłość, nie czekałby, nie wierzyłby w obietnice, on zaś czekał na obietnice Boga, obietnice ziemskie .Jego wiara jest wielka, nie podlega zwątpieniu jest nadzieją i absolutnym poddaniem. Kierkegaard daje przykłada ojców, którzy popadali w rozpacz po starcie swych synów, lecz nie był nim Abraham , gdyż jego wiara była irracjonalna. Warto jednak postawić pytanie, czy Abraham był by równie wielki gdyby zgodnie z nakazem Boga zabił syna, przecież wtedy postąpiłby z wolą Bożą. Kierkegaard twierdzi jednak, iż sens przypowieści tkwi gdzie indziej . Wiara Abrahama potrafiła, bowiem przewidzieć, że Bóg wystawia go na próbę . Nie chciał się bronić przed nakazem, lecz rzekł „tu jestem” , był gotowy zabić syna. Zdawał sobie sprawę, iż jest to próba, gdyż wierzył w Boga spełniającego nadzieję. Bóg oddał mu syna, ale Abraham swoim ofiarowaniem zdobył wiarę, wiarę absolutną, pełną w swojej irracjonalności. Abraham mógł pozwolić sobie na irracjonalność gdyż był wybrańcem Bożym . Wiara wymaga irracjonalności, zachowania niezrozumiałego, nawet dla największych rozumów . Irracjonalność wiary wymaga swoistej odwagi, aby wierzyć. Wiara tkwi w absurdzie i wymaga absurdu . Każdy czyn musi być oparty na Bogu, nie na sobie. Abraham „ofiarowując” Izaaka opierał się na Bogu to uratowało go przed „nieskończoną rezygnacją” Abraham jest absolutnym ideałem wiary nieskończonej, niespotykanej i irracjonalnej . Jak pisze Kierkegaard on osoby o takiej wierze nigdy nie spotkał, lecz: „gdybym wiedział, gdzie mieszka rycerz wiary, poszedłbym tam piechotą; takie cuda interesują mnie absolutnie” - mówi filozof. Gdyby jednak takiego spotkał twierdzi, iż był by on zwyczajnym człowiekiem, takim jak każdy, na pierwszy rzut oka nie wyróżniał się niczym . Czym się jednak różni, to jak to nazywa Kierkegaard „siła absurdu” . Tą samą „siła absurdu” kierował się Abraham, w imię Boga wyrzekł się wszystkiego, co kochał, wyrzekł się jednak, aby otrzymać to wszystko z powrotem, mało tego „Rycerze wiary” wierzą w to, że wszystko, czego się wyrzekli zostanie im zwrócone . Na tym polega absurdalność wiary i jej irracjonalność. „Rycerze wiary” nie wyrywając się ze skończoności, tkwią w nieskończoności i z niej czerpią absurd, paradoks, który wytwarza w nich prawdziwą wiarę. Jak mówi Kierkegaard „wyrażają wzniosłość w kroczeniu po ziemi” . Są zwyczajni, lecz ich świętość, tkwi w normalności i to jest paradoksem, absurdem i irracjonalnością wiary. Można jednak w tym „prawdziwym cudzie” łatwo pobłądzić . Kierkegaard wyróżnia, bowiem w swych rozważaniach oprócz „rycerzy wiary”, „rycerzy nieskończonej rezygnacji” . Spełniają oni jedną tylko, choć podstawową właściwość wiary-rezygnację . Czego brakuje im to wiary w to, iż rezygnując z czegoś otrzymają to na nowo. Ich wiara nie jest pełna, gdyż brakuje w niej paradoksu, irracjonalności i absurdu. „Rycerz wiary” czyni to wszystko, co „rycerz nieskończonej rezygnacji”, lecz w jego postępowaniu następuje cud, powiada bowiem: „wierzę jednak, że będę miał ją siłą absurdu, siłą wiary w to, że Bóg wszystko może” . „Absurd-twierdzi Kierkegaard- nie stanowi orzecznika, który leży w obrębie naszego rozumu” . Sam absurd jest, więc irracjonalny, i tylko on jest gwarantem wiary doskonałej. Człowiek, jeśli wierzy nie wyrzeka się wszystkiego, rezygnuję, aby wszystko do niego powróciło. Rezygnacja jednak może być nieprawdziwa jest bowiem rezygnacją z czegoś coś, co nam obrzydło, wtedy nie jest to rezygnacja prawdziwa . Rezygnacja musi tkwić w naszym życiu w naszej doczesności. Abraham, zgodził się oddać w ofierze syna. Podjął, więc wysiłek rezygnacji, jednocześnie miał w sobie siłę absurdu, gdyż wierzył, że Bóg może odwołać swój nakaz, co jest absurdalne, lecz abrahamowska wiara w absurd, wiara irracjonalna, pozwoliła mu być „rycerzem wiary”. Dlatego właśnie samo zabicie Izaaka nie było by aktem wiary, aktem wiary było zaufanie Bogu, zaufanie zwrócenia mu tego, z czego rezygnuje, zaufania w paradoks wiary, zaufanie w absurd i oddanie się absurdowi na wieczność, oddanie się irracjonalności, ponieważ: „wiara zaczyna się tam, gdzie myślenie się kończy. ” Wiara jest, więc według Kierkegaarda czymś więcej niż ślepym wykonywaniem nakazów Boga. Wiara jest nadzieją i zaufaniem Bogu. Człowiek mimo bojaźni wynikającej z rezygnacji, jeśli zachowuje nadzieje, że wszystko będzie mu oddane (można tu mówić o życiu wiecznym jako o zwrocie życia) zachowuję prawdziwą wiarę, wiarę, która wobec tego, iż jest absurdem i paradoksem jest irracjonalna. Wiara jest wyjściem poza ogólność . Ogólnością jest etyka . Etyka jest zbiorem zasad dla wszystkich ludzi wierzących i nie wierzących, wiara natomiast jest wyjściem po za etykę, jest wyjściem po za wszelkie zasady. Wynika z tego, iż według Kierkegaarda wiara przewyższa etykę. Wiara jest również odwagą. Maryja, Matka Boża, w zwiastowaniu otrzymała obietnicę bycia matką Jezusa Zbawiciela, a więc czegoś cudownego, oczekwianego, a jednncześnie rzucona została w wir nienawiści, podejrzeń, niezroumienia . Ten swoisty paradoks wymagał odwagi. Skoro paradoks jest wiarą to i odwaga musi nią być. Odwaga swój początek bierze ze strachu, tak samo wiara bierze swój początek ze strachu. Abraham oraz Maryja „nie stali się więksi od bohaterów, że byli wyzwoleni od strachu, nędzy i paradoksu, ale właśnie przez strach, nędzę i paradoks” -jak mówił Kierkegaard. Pomimo tego, że wiara jest tragedią, strachem, absurdem, oraz paradoksem, jest także cudem i namiętnością, a jak pisał Kierkegaard; „Wiara jest cudem, a przecież żaden człowiek nie jest wyłączony z możliwości tego cudu; albowiem w tym czym łączą życia wszystkich ludzi, to namiętność, a wiara jest namiętnością” . Każdy więc może mieć wiarę, wiarę irracjonalną, która wymaga tragedii, strachu, lecz należy pamiętać, że jest również nadzieją, że to co oddajemy z czego rezygnujemy, będzie nam oddane, bo na tym polega paradoks i absurd wiary.