December 2018 1 6 Report
Rozkładana drabina ma 2,5 metra długości. Jak szeroko muszą być rozstawione jej nogi, aby sięgała 2 metrów?
More Questions From This User See All

Przeczytajcie i powiedzcie mi które wypracowanie jest lepsze i bardziej na temat. Temat to: Strach ma wielkie oczy. Oba opowiadania napisałem sam. Wypracowanie pierwsze: John miał już dość. Już od dobrych trzech godzin czekał razem ze swoją drużyną na rozkazy dowódcy. W radiu jednak nikt się nie odzywał. Widocznie już wdarli się do głównego budynku. Zobaczywszy jednego droida patrolującego ulicę miasta, strzelił. W uszach zadudniło mu. Był to pierwszy dźwięk jaki słyszał od trzech godzin. Głowa maszyny wyleciała w powietrze, po czym upadła na ziemię. Iskry leciały na wszystkie strony, a robot biegający ogłupiały robot uderzył w ścianę i wybuchł. Wybiegli z zaułka. Kątem oka dostrzegli pluton mechów, wracający z misji. Były to zmodernizowane roboty drugiej generacji, stworzone przez Apple. Jednostka specjalna wśród maszyn. W oku Johna widać było strach. Nie przypuszczał, że o tej porze spotka je na obrzeżach miasta. Jego drużyna nie pytała o rozkazy. Ted, najlepszy strzelec wyborowy w kraju momentalnie znalazł się na dachu najbliższego budynku, osłania wszy jednocześnie swoich kolegów. Kong przewróciwszy duży śmietnik, zrobił osłonę dla reszty, po czym sam ukrył się za ścianą kamienicy. Kong wziął do ręki granat, i krzyknąwszy do mechów wyciągnął zawleczkę. Roboty obróciły się ku niemu i natychmiast przybrały szyk bojowy. Ten rzucił granat między nie. Parę maszyn wylądowało na ścianach pobliskich budynków, po czym wybuchło. John i Carl, ukryci za pojemnikiem na śmieci popatrzyli na Konga. Pokazywał na palcach liczbę 8. Powinniśmy sobie poradzić – pomyślał John. W tym momencie Kong osunął się na ziemię. Chwila nieuwagi, którą wykorzystały roboty kosztowała go bardzo dużo. Była to pierwsza misja w terenie Johna, co ciągnęło za sobą strach nie do opisania. Widząc jak kolega cierpi, chciał uciec jak najdalej. Ale nie mógł. Kong doczołgawszy się w bezpieczne miejsce opatrzył swą ranę i chwycił broń. W tym samym czasie, John wychylił się zza osłony, i trafił prosto w głowę nadchodzącej maszyny. Carl strzelając na oślep, zniszczył następne dwie. Zostało już tylko 5. Ted namierzał ze śmiertelną precyzją. Jedno pociągnięcie za spust, stłumiony dźwięk strzału i kolejna maszyna wybuchła. Kpiący uśmiech pojawił się na jego ustach. Właśnie w ten sposób zwalczał strach. Śmiał się. Tylko John nie lekceważył wroga. Słusznie z resztą. Nagle, siła wybuchu rzuciła wszystkimi. Wśród piasku zmieszanego z popiołem, widać było jedynie pociski. Dowódca już miał rzucić się do ucieczki, ale koledzy powstrzymali go. Kong jako jedyny pozostał opanowany. Wyciągnął kolejny granat i ze złością rzucił go między roboty. Została z nich tylko kupa złomu. John doczołgał się do Konga. Nie wyszedł ze starcia bez szwanku. Odłamki szkła tkwiły w jego nodze. Pierwszy raz czuł taki ból. Strach jednak, przewyższył go i zaćmił. Nie opuścił go, dopóki nie doszli w bezpieczne miejsce. Wróciwszy do swojej kwatery, John nadal drżał. Świadomość, że otarł się o śmierć nie dawała mu zasnąć. Wreszcie jednak, padł ze zmęczenia i spał do południa następnego dnia… Wypracowanie drugie: Pewnej nocy, przeżyłem coś, co wstrząsnęło mną i zmieniło moje życie. Miałem wtedy 23 lata. Pracowałem jako drwal, razem z moimi pięcioma kolegami. Był to dzień jak co dzień. O świcie wyjechaliśmy ciężarówką w las. Po całym dniu rąbania drwa, byliśmy wszyscy padnięci. Jeden z moich kolegów prowadził samochód, jechaliśmy drogą przez środek lasu. W pewnym momencie, zobaczywszy coś za drzewami zdumieliśmy. Błyskało światłami w różnych kolorach i na wszystkie strony. Nie wierząc własnym oczom patrzyliśmy jak to coś unosiło się w powietrzu, jakieś 50m nad ziemią. Byliśmy bardzo przestraszeni, jednak ciekawość kazała nam zostać. Latający obiekt uniósłszy się wyżej, patrzył na nas. Przynajmniej tak nam się zdawało. Nie wierzyłem własnym oczom. Chociaż paraliżował mnie strach, musiałem wysiąść z samochodu .Tajemnicza przyciągająca siła kazała mi iść, chciałem wiedzieć co to jest. Wyszedłszy z samochodu i zrobiwszy dwa, może trzy kroki stanąłem jak wryty. W pewnym momencie z obiektu „wystrzelił” promień światła i skierował się prosto na mnie. Sparaliżował mnie. Czułem dziwne mrowienie, stawałem się zmęczony i zasnąłem. Widziałem tylko jak krzyczący koledzy odjeżdżają z miejsca wypadku. Gdy obudziwszy się zobaczyłem oślepiające białe światła i sylwetki postaci. -To na pewno lekarze – pomyślałem. Jednak to nie byli lekarze. Ze zdumieniem patrzyłem na sylwetki istot których nigdy w zyciu nie widzałem. Miały szaro-biały kolor, czarne oczy w kształcie migdałów i poruszały się na dwóch nogach. Jeden z nich patrząc na mnie wydawał dziwne dźwięki. Nic więcej nie pamiętam. Obudziłem się przy głównej drodze, leżąc w rowie. Byłem całym poobijany i miałem rany na całym ciele. Dopiero teraz, leżąc na łożu śmierci potrafię o tym opowiedzieć. Dręczy mnie to całymi nocami, codziennie śnią mi się te kreatury. Ale teraz, umierając, wreszcie dowiem się, co to było. Gdzieś, na tamtym świecie. Wielkie dzięki (musiałem używać imiesłowów)
Answer

Recommend Questions



Life Enjoy

" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "

Get in touch

Social

© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.