Recenzja Ani z Zielonego Wzgorza tylko nie z netaaaaaaa sciagane!!!
Anisa
Dla tych, choć zapewne nielicznych osób, którym historia Ani jest obca, przybliżyć w skrócie losy sieroty, która trafia pewnego dnia na Wyspę Księcia Edwarda. Wierzy, że wysłano ją tam, ponieważ ktoś zainteresował się jej adopcją. Na miejscu jednak okazuje się, że doszło do pomyłki, a Maryla i Mateusz Cuthberowie, starsze rodzeństwo pragnące przygarnąć pod swój dach bezdomne dziecko, marzyli o chłopcu. Ania jest bardzo rozmowna, żywiołowa, posiada temperament i mocną wyobraźnię, która przysparza jej mnóstwo kłopotów. Jednak wraz z jej pojawieniem się w życiu Cuthbertów pojawia się coś nieznanego. Iskierka. Kiedy Maryla powiadamia Anię, że oczekiwali chłopca, dziewczynka jest załamana i bardzo to przeżywa. Obawia się, że zostanie odesłana z powrotem przez Marylę, która w życiu kieruje się przede wszystkim praktycznością. Między Anią a starszą kobietą istnieje duży kontrast - wydawałoby się, nie do pokonania… a jednak. Iskierka robi swoje. Początkowo dochodzi do wielu zabawnych sytuacji, kiedy dziewczynka przystosowuje się do życia w nowych warunkach w rodzinnym domu Maryli i Mateusza. Jej opiekunowie, zwłaszcza Maryla, również bardzo dużo się uczą. Do wychowania dziecka potrzeba bowiem wiele cierpliwości. Mateusz Cuthbert jest jednak tą osobą, z którą Ania od samego początku rozumie się bez słów. Od razu zdobywa serce nieśmiałego mężczyzny i dzięki niemu pozostaje na Zielonym Wzgórzu. Ania to typowa romantyczka, ze skłonnością do przesady. Nie lubi swojego imienia, ponieważ nie jest według niej wystarczająco górnolotne. Od razu powiadamia o tym Marylę, prosząc ją, by nazywała ją „Kordelią”. Wywołuje to całą lawinę zabawnych dialogów, których nie brak w całej książce. Z innych, licznych zabawnych historii, które spotykają Anię, warto wymienić chociażby ufarbowanie znienawidzonych rudych włosów na kolor zielony czy nieświadome upicie koleżanki winem. Przede wszystkim jednak Ania zawsze kieruje się swoim sercem. Czasem te dobre chęci odwracają się przeciwko niej, ale bywa też, że przychodzi jej uratować ludzkie życie. Powieść Montgomery pojawiła się 100 lat temu i do dzisiaj potrafi bawić. Jej bohaterka jest zdeterminowana, silna, inteligentna i nie boi się rywalizować z chłopcami, nawet takimi jak Gilbert Blythe, który śmiał nazwać ją „marchewką”. Ponadto nietrudno zakochać się w postaciach Maryli, Mateusza, Diany i Gilberta, ponieważ każda z nich jest wyjątkowa na swój sposób. Sądzę, że każdy, kto przeczyta „Anię z Zielonego Wzgórza” przyzna mi rację. Ja powracałam do niej już wielokrotnie. pOzdro;)
Ania jest bardzo rozmowna, żywiołowa, posiada temperament i mocną wyobraźnię, która przysparza jej mnóstwo kłopotów. Jednak wraz z jej pojawieniem się w życiu Cuthbertów pojawia się coś nieznanego. Iskierka. Kiedy Maryla powiadamia Anię, że oczekiwali chłopca, dziewczynka jest załamana i bardzo to przeżywa. Obawia się, że zostanie odesłana z powrotem przez Marylę, która w życiu kieruje się przede wszystkim praktycznością. Między Anią a starszą kobietą istnieje duży kontrast - wydawałoby się, nie do pokonania… a jednak. Iskierka robi swoje.
Początkowo dochodzi do wielu zabawnych sytuacji, kiedy dziewczynka przystosowuje się do życia w nowych warunkach w rodzinnym domu Maryli i Mateusza. Jej opiekunowie, zwłaszcza Maryla, również bardzo dużo się uczą. Do wychowania dziecka potrzeba bowiem wiele cierpliwości. Mateusz Cuthbert jest jednak tą osobą, z którą Ania od samego początku rozumie się bez słów. Od razu zdobywa serce nieśmiałego mężczyzny i dzięki niemu pozostaje na Zielonym Wzgórzu.
Ania to typowa romantyczka, ze skłonnością do przesady. Nie lubi swojego imienia, ponieważ nie jest według niej wystarczająco górnolotne. Od razu powiadamia o tym Marylę, prosząc ją, by nazywała ją „Kordelią”. Wywołuje to całą lawinę zabawnych dialogów, których nie brak w całej książce. Z innych, licznych zabawnych historii, które spotykają Anię, warto wymienić chociażby ufarbowanie znienawidzonych rudych włosów na kolor zielony czy nieświadome upicie koleżanki winem. Przede wszystkim jednak Ania zawsze kieruje się swoim sercem. Czasem te dobre chęci odwracają się przeciwko niej, ale bywa też, że przychodzi jej uratować ludzkie życie.
Powieść Montgomery pojawiła się 100 lat temu i do dzisiaj potrafi bawić. Jej bohaterka jest zdeterminowana, silna, inteligentna i nie boi się rywalizować z chłopcami, nawet takimi jak Gilbert Blythe, który śmiał nazwać ją „marchewką”. Ponadto nietrudno zakochać się w postaciach Maryli, Mateusza, Diany i Gilberta, ponieważ każda z nich jest wyjątkowa na swój sposób. Sądzę, że każdy, kto przeczyta „Anię z Zielonego Wzgórza” przyzna mi rację. Ja powracałam do niej już wielokrotnie.
pOzdro;)