Rak, co w szczypcach trzyamał liśc szczawiu i strzęp trzciny, Do żaby suchą szosą szedł na imieniny. Tą samą suchą szosą podążał i świerszcz Sasza (On często na przeróżne przyjęcia się wprasza). Wyruszył razem z rakiem, lecz szybko mu uciekł, Bo o 5 metrów więcej szedł w każdej minucie. Tą suchą szosą Sasza szedł minut czterdzieści. Rak zaś, bohater główny naszej opowieści, Szedł tyłem, z trzciną w szczypcach, a zatem powoli I całe dwie godziny w drodze się mozolił. Jak długą musiał trasę przejść na imieniny Nieborak, co wciąż trzyma szczypcami strzęp trzciny?∞