Przyjaźń to slowo znaczy tak wiele- kartka z pamietnika malego ksiecia
Proszę o napisanie, z góry dzięki
paulina9699
Pamiętam, jak znalazłem się na sąsiedniej planecie 325. Zamieszkiwał ją król. Co prawda nie do końca wiem, jak się tam dostałem, ale dokonale pamiętam jego śmieszną perukę i długą szatę. Siedział skromnie w dostojnie, ale nie bałem się go. Podszedłem więc do niego bliżej, a nuż zobaczę coś podejrzanego... - może w nim? Jednak nie zdążyłem cokolwiek powiedzieć, gdyż od razu wykrzyknął do mnie: "Oto poddany!" . Stanąłem jak wryty. Ja... poddany? Wydawało mi się to żenujące. Od razu spytałem: "Widzisz mnie przecież po raz pierwszy, w jaki więc sposób mogłeś mnie rozpoznać?" . Król jednak nie odpowiedział na moje pytanie (och.. jak ja nie lubię ludzi, którzy mnie lekceważą!). Zauważyłem nagle na jego twarzy jakąś dumę. Pewnie cieszył się z tego, że w końcu może nad kimś panować. Na planecie oprócz mnie nie było przecież nikogo innego! Pierwszym jego rozkaem było - zbliżenie się do niego. Potem zakazał mi ziewać. Następnie pozwolił mi ziewać, ponieważ powiedziałem, że jestem zmęczony podróżą. Wydawał jeszcze następne rozkazy - miałem tego dosyć. W końcu spytałem jego, z czystej ciekawości : "Najjaśniejszy panie, kim najjaśniejszy pan rządzi?". Odpowiedź była zaskakująca: "WSZYSTKIM!" Rozmowa jakoś przebiegła. Pamiętam, że poprosiłem króla o zachód słońca. On jednak nie rozkazał natychmiast słońcu zajść - czekał na odpowiedni moment. W końcu znudziły mnie te odwiedziny. Powiedziałem, że odchodzę. Król chciał mnie zatrzymać i ogłosił mnie ministrem sprawiedliwości. Byłem jednak uparty i odmówiłem. Kiedy już wyruszyłem w drogę on zaczął za mną jeszcze krzyczeć: "Mianuję cię ambasadorem!" . Po chwili westchnąłem i powiedziałem: "Dorośli są dziwni". I dalej tak sądzę. Czasami sami nie wiedzą, co mówią.
0 votes Thanks 0
malgonia72
Udowodnilem dzisiaj, nie tylko sobie, ale i Rozy, ze przyjazn znaczy bardzo duzo. Jak zauwazylem dla Rozy przyjazn jest niczym. Caly czas opiekowalem sie nia, prawilem komplementy podziwialem i zachwycalem jej uroda. Ona co na to? Byla caly czas kaprysna kokietowala mnie, i wykorzystywala. Nie wiem, czy ona kiedykolwiek bedzie miala przyjaciela i zrozumie czym jest przyjazn. Wedlug mnie ktos kto nie ma przyjaciela i nie rozumie znaczenia tego slowa jest nieszczesliwy.Taka jest wlasnie Roza. Zal mi jej.Ale kiedy zostanie sama ,zrozumie swoje zachowanie.
Rozmowa jakoś przebiegła. Pamiętam, że poprosiłem króla o zachód słońca. On jednak nie rozkazał natychmiast słońcu zajść - czekał na odpowiedni moment. W końcu znudziły mnie te odwiedziny. Powiedziałem, że odchodzę. Król chciał mnie zatrzymać i ogłosił mnie ministrem sprawiedliwości. Byłem jednak uparty i odmówiłem. Kiedy już wyruszyłem w drogę on zaczął za mną jeszcze krzyczeć: "Mianuję cię ambasadorem!" . Po chwili westchnąłem i powiedziałem: "Dorośli są dziwni". I dalej tak sądzę. Czasami sami nie wiedzą, co mówią.
Caly czas opiekowalem sie nia, prawilem komplementy podziwialem i zachwycalem jej uroda. Ona co na to?
Byla caly czas kaprysna kokietowala mnie, i wykorzystywala.
Nie wiem, czy ona kiedykolwiek bedzie miala przyjaciela i zrozumie czym jest przyjazn. Wedlug mnie ktos kto nie ma przyjaciela i nie rozumie znaczenia tego slowa jest nieszczesliwy.Taka jest wlasnie Roza.
Zal mi jej.Ale kiedy zostanie sama ,zrozumie swoje zachowanie.
licze na naj!