Długa historia porozumień i konfliktów dostojników duchownych z królami i książętami Polski rozpoczyna się od najbardziej znanego zatargu w dziejach Polski piastowskiej. Miał on miejsce pod koniec jedenastego wieku, prawdopodobnie w 1079 roku. Z ustaleniem dokładnej daty jest problem ponieważ nie wiadomo nawet czego dokładnie dotyczył konflikt. Pewne jest jedynie, że zakończył się w kwietniu 1079 roku. Data ta jest dokładna i nie ulega wątpliwości, ponieważ nastąpiła wtedy zmiana panującego. Ponadto umarł człowiek który w w latach rozbicia dzielnicowego stał się patronem walki o zjednoczenie Polski. Skoro znany jest czas “akcji” przejdę do opisania na czym ów konflikt polegał. Żeby czytelnik wiedział o czym piszę analizując ten konflikt streszczę krótko to co wiemy o konflikcie na pewno. W 1079 roku możni pod przewodnictwem bp. krakowskiego Stanisława ze Szczepanowa otwarcie wystąpili przeciwko królowi. Król pojmał więc Stanisława i skazał na go śmierć. Nieznany wykonawca wyroku, okrutnie okaleczył ciało biskupa ćwiartując je. Wkrótce po tym wydarzeniu w kraju "zagotowało" się. Całe społeczeństwo przestraszyło się despotycznego króla. Śmiały zmuszony został uciekać z kraju. Udał się na wygnanie na Węgry do króla Belli, któremu niegdyś pomógł objąć tron. Najważniejszą rzeczą w każdym konflikcie jest jego podłoże. Od tego też zacznę. Niestety nie można na ten temat wiele napisać. Powodem jest brak nie tylko wiarygodnych, ale nawet jakichkolwiek informacji z tamtego okresu. Żadne źródło historyczne nie sugeruję nawet dlaczego św. Stanisław ze Szczepanowa wraz z wieloma wielmożami zawiązał spisek. Co więcej, nie jest nawet w 100% pewne że św. Stanisław był spiskowcem. Niektórzy późniejsi dziejopisi całkowicie oczyszczali postać świętego. Na przykład XIII-wieczny kronikarz Wincenty Kadłubek w swoich podaniach opisał sprawę jako okrutny czyn popełniony przez króla Bolesława (źródło nr1). Wtórowali mu twórcy "Żywotu większego" (źródło nr 3) a w szczególności "Żywotu mniejszego". O ile w dwóch ostatnich przypadkach ewentualne kłamstwo jest całkowicie zrozumiałe to Kadłubka oskarżyć o nie można jedynie na podstawie jego znanej skłonności do koloryzowania a nawet wymyślania całych wydarzeń. Napisałem, że można przyjąć iż w "Żywocie większym i mniejszym" napisano po części nieprawdę. Śpieszę z krótkim wyjaśnieniem czemu tak jest. Otóż w XIII wieku Kościół polski mocno zaangażował się w zjednoczenie Polski. Popierał przy tym po kolei różnych książąt. Nie przynosiło to skutków. Dlatego wykorzystano legendę o cudownym zrośnięciu się poćwiartowanego przez Śmiałego ciała Stanisława ze Szczepanowa. Nie mi ani komukolwiek dzisiaj oceniać czy jego ciało naprawdę się zrosło. Być może był to prawdziwy cud. Dużo faktów świadczy jednak o tym że historię tę zmyślono i wykorzystano jako zapowiedź "że Polska też się zrośnie z dzielnic i zjednoczy". Zrośnięte ciało stało się nie tylko symbolem. Posłużyło również do umożliwienia bp. Stanisławowi stania się św. Stanisławem (kanonizacja miała miejsce w 1253 r.) oraz nowym patronem polski. Od tego czasu powstawać zaczęły legendy, przepowiednie i opowiadania o tym że nowy patron doprowadzi kraj do zjednoczenia. W świetle przedstawionych wyżej faktów jasne jest, że oba "Zywoty" traktować trzeba jako książki patriotyczne, mające na celu spowodowanie aby wszyscy uwierzyli i zaangażowali się w "zrost" Polski. Zresztą, przyniosły one spodziewane efekty. Po "Żywotach" przyszła kolei na sprawdzenie wiarygodności mistrza Kadłubka. Już wielokrotnie udowodniono że Kadłubek nie zawsze pisał prawdę. Można to wyjaśnić jedynie tym że był on długoletnim przyjacielem i współpracownikiem arcybiskupa Henryka Kietlicza. Kietlicz natomiast był zwolennikiem reform gregoriańskich, zależało mu aby Kościół był przedstawiany jedynie w jasnych kolorach. Drugi powód kłamstewek zakonnika to ambicja. Chciał aby w jego "Chronica Polonorum" znalazło się więcej faktów niż w źródle z którego czerpał- Kronice Galla Anonima. Oprócz tego mam jeszcze jedno zastrzeżenie do tego co napisał Kadlubek. Mam tu na myśli rzekome upominanie Bolesława, za okrutne karanie rycerzy oraz lekkie obyczaje, przez ówczesnego biskupa krakowskiego. Gdyby Stanisław sam, jako przedstawiciel Kościoła upominał go za niechrześcijańskie życie nie byłoby w tym nic dziwnego. Ale przecież wiemy że św. Stanisław stał na czele grupy możnowładców. Byłoby to wydarzenie bez precedensu gdyby król został przez możnych upomniany za nieobyczajne życie. Tak więc po przeanalizowaniu wiarygodności Kadłubka jako kronikarza oraz wzięciu pod uwagę że kadłubkowy scenariusz największego konfliktu w średniowiecznej Polsce jest raczej mało prawdopodobny, uważam że wersję mistrza należy również ,w ślad za “Żywotami”, odrzucić. Wersja wydarzeń przedstawiona przez Kadłubka, nie mogła być jednak zupełnie nierealna ponieważ, była w środowisku Kościoła całkowicie akceptowana i uznawana za jedyną prawdziwą. W XIII wieku było to w dużym stopniu spowodowane “przydatnością” polityczną. Jednak nawet dzisiaj, w kazaniach księży, św. Stanisław jest symbolem kapłana, który upominając grzesznika ściągnął na siebie męczeńską śmierć. A jeśli jakieś przekonanie przetrwało w Kościele blisko 1000 lat to dowód że nikt nie próbował podważyć wiarygodności tego przekonania. Gall Anonim w swojej kronice również poświęcił trochę miejsca temu wydarzeniu. Nie pisał jednak nic o powodzie konfliktu. Świadczyć to może o tym, że rzeczywiście było tak jak pisze Kadłubek. Gall bowiem nie mógłby, jako kronikarz na dworze Bolesława Krzywoustego obrażać niedalekiego przodka księcia. Możliwe jednak, że nawet niedługo po całym zajściu nieznane były prawdziwe przyczyny które doprowadziły do wybuchu konfliktu i jego tak tragicznego końca. Gall zresztą nie "ułaskawił" Szczodrego z jakiejkolwiek winy. Napisał, że zarówno król jak i biskup nie powinni się zachować tak jak to zrobili. W ogóle Kronika Anonima jest przez historyków uważana za wiarygodną. Dlatego wiedząc, że Kadłubek mógł wiele "nazmyślać" jestem skłonny uznać, że było mniej więcej tak jak to napisał Gall (źródło nr 2) .Jednak czy mniej czy więcej, tego nie wiem. Po przeanalizowaniu najważniejszych dzieł traktujących o sprawie między św. Stanisławem a Bolesławem Szczodrym nie da się znaleźć odpowiedzi na pytanie jakie były przyczyny konfliktu. Myślę, ze głupotą (przy dzisiejszych możliwościach) byłoby tej odpowiedzi szukać. Przeprowadzona analiza nie jest jednak bezwartościowa. Udało się bowiem wykluczyć, że wersja konfliktu jaką w "Chronica Polonorum" opisał Kadłubek jest prawdopodobnie w dużej części nieprawdziwa. Będzie to bardzo ważna informacja w dalszej części tego rozdziału. Posunięciem niegłupim a nawet mądrym jest próba ustalenia jak konflikt wyglądał. Jak już pisałem nie da się ustalić kiedy Stanisław zawiązał (nieważne czy w dobrej czy złej wierze) spisek. Można jednak przypuszczać, że musiało to stać się nie dłużej kilka miesięcy przed momentem gdy król Bolesław dowiedział się o nim i postanowił sprawę szybko rozwiązać. Spisek, szczególnie gdy zawarty jest przez ludzi z bliskiego otoczenia króla, nie może za długo pozostać w tajemnicy. Zresztą, "spiskowcy" również nie potrzebowali zbyt dużo czasu na przygotowania. Dlaczego spisek został zawiązany można się jedynie domyślać. Odrzuciłem już teorię jakoby św. Stanisław miał "upominać" króla za grzeszne życie. Zastanowię się więc jak mogło to wyglądać naprawdę. Niewątpliwie możni chcieli dokonać czegoś bardzo złego w oczach króla. Świadczy o tym jego zdecydowana reakcja. Gdyby chodziło o oddanie większej władzy możnowładztwu lub pozostawienia mu większej swobody Szczodry raczej nie ryzykowałby ukarania przywódcy śmiercią. Nawet jeśli nie poszedłby na ustępstwa to co najwyżej usunąłby wielmożów z piastowanych przez nich wysokich urzędów. Postawić sobie trzeba pytanie- Co w takim razie spiskowcy mogli chcieć zrobić królowi ? Odpowiedź nasuwa się sama: zabić. Oczywiście jest to jedynie hipoteza. Równie dobrze mogli go chcieć odsunąć od władzy, uwięzić lub wygnać. W każdym bądź razie ich zdrada miała na celu prawdopodobnie pozbawienie Szczodrego korony. Tylko w takim wypadku mądry król ( a takim był Bolesław Śmiały) zdecydowałby się ukarać śmiercią przywódcę spisku. Przekonanie jak zachowałby się Szczodry opieram na znajomości prób rozwiązywania podobnych sytuacji przez innych władców Polski. Zacznijmy od próby wymuszenia większej swobody. Taki był cel większości buntów w średniowiecznej Polsce. Uporać się z nimi próbowali m.in. Kazimierz Sprawiedliwy, Henryk Brodaty i Władysław Laskonogi. Każdy z nich był wytrawnym politykiem i mądrym władcą. Jednak żaden nie karał możnowładców śmiercią. Wszyscy szli raczej na ustępstwa. Teraz zastanówmy się jak reagowali władcy gdy chciano ich pozbawić władzy. Dobrymi przykładami są Bolesław Krzywousty i Władysław Łokietek. Krzywousty zdecydował się zabić swego brata, Zbigniewa, a Łokietek problem rozwiązał militarnie, zajmując zbuntowany Kraków. Wnioski niech każdy wyciągnie sam ale moim zdaniem niemożliwe jest aby Szczodry zachował sie inaczej niż Sprawiedliwy, Brodaty lub Laskonogi.
Po brutalnym zabiciu biskupa reszta zdrajców nie pogodziła się jednak z porażką. Domyślać się można, iż podsycali oni trwogę i nienawiść, które to uczucia po śmierci Stanisława czuła do króla duża część społeczeństwa. Szczególnie bała się grupa wielmożów. Sam fakt morderstwa popełnionego na patronie Polski wystarczyłby żeby wzbudzić w całym możnowładztwie bunt. Nie wiadomo jak przebiegał i jak duże były jego rozmiary ale jeśli przyjąć, że był umiejętnie sterowany przez popleczników Stanisława to prawdopodobne jest, że była to prawdziwa możnowładcza rebelia. Nie mógł to być jednak bunt ogólnopolski w który zaangażowane byłoby gross społeczeństwa. Możliwości taka musi być wykluczona z dwóch powodów. Pierwszy to sytuacja międzynarodowa. Inne państwa (Czechy, Niemcy) na pewno wykorzystaliby czas aby złupić Polskę lub nawet okroić ją z ziem. Drugi to łatwość z jaką Władysław Herman objął władzę. Gdyby bowiem wybuchł prawdziwy bunt, np. taki jak w 1037 roku to na pewno nie ograniczyłby się do usunięcia Szczodrego z kraju. Jestem przekonany, że zapanowałaby anarchia, której tak słaby książę jak Władysław Herman nie byłby w stanie opanować. Poza tym w żadnych źródłach pisanych nie można odszukać takiego scenariusza. Jakich rozmiarów bunt by nie przyjął, w rozpatrywaniu konfliktu między św. Stanisławem a Bolesławem Śmiałym nie ma to znaczenia. Ważne jest jedynie, że król mimo śmierci św. Stanisława został zmuszony do oddania władzy. Na koniec zastanowić się można czy Szczodry mógł uniknąć utraty władzy. Na pozór jest to sytuacja która można by określić jako tragiczną. Każde rozwiązanie jest złe. Obojętnie czy król zabiłby Stanisława, czy uciekłby z kraju, czy też pozwolił zdrajcom działać, zawsze utraciłby władze lub nawet życie. Jednak wielu historyków doszukuję się możliwości wyjścia z tej prawie beznadziejnej sytuacji. Uważają, że gdyby król zabił wszystkich przywódców spisku to utrzymałby władzę. Ja jednak uważam, ze musiałby zabić większość możnowładztwa. Gdyby pozbawił życia jedynie spiskowców to i tak reszta komesów i wysokich urzędników podniosłaby bunt. Szczodry mógł jedynie spróbować oddać faktyczną władze doradcom i wojewodom a samemu zadowolić się dostatnim życiem i znikomym wpływem na sytuację w Polsce. Tak właśnie zachował się młodszy brat Śmiałego, Władysław. Nie wyszedł na tym dobrze. Do dnia dzisiejszego podawany jest za przykład nieudolnego władcy.
Źródła
1. A gdy prześwięty biskup krakowski Stanisław nie mógł go [Bolesława] odwieść od tego okrucieństwa, najpierw grozi mu zagładą, wreszcie wyciąga ku niemu miecz klątwy. Atoli on, jak był zwrócony w stronę nieprawości, w dziksze popada szaleństwo. [...] Rozkazuje więc przy ołtarzu [...] porwać biskupa. Ilekroć okrutni służalcy próbują rzucić się na niego, tylekroć skruszeni, tylekroć na ziemie powaleni łagodnieją. Wszak tyran lżąc ich z wielkim oburzeniem sam podnosi świętokradzkie ręce [...] biskupa niewinnego rozszarpuje.
2. Jakże zaś doszło do wypędzenia króla Bolesława z Polski, długo by było o tym mówić, tyle wszakże można powiedzieć, że sam będąc pomazańcem Bożym nie powinien był pomazańca za żaden grzech karać cieleśnie . Wiele mu to bowiem zaszkodziło, gdy przeciw grzechowi grzech zastosował i za zdradę wydal biskupa na obcięcie członków. My zaś sami nie usprawiedliwiamy biskupa-zdrajcy ani nie zalecamy króla, który tak szpetnie dochodził swych praw.
3. Za sprawiedliwym wyrokiem Bożym stało się, iż ten, kto zabił niewinnego, sam sobie życie odebrał, ten kto nie lękał się ściąć głowę biskupa i podeptał infułę, sam później uszedł na wygnanie, koronę królewską utracił dla siebie i swoich potomnych i jako wygnaniec w obcej ziemi nędzne życie zakończył. I tak jak on posiekał ciało męczennika na wiele części i rozrzucił na wszystkie strony tak Pan podzielił jego królestwo i dopuścił, aby wielu książąt nim rządziło, i jak to z winy grzechów naszych teraz widzimy, wydał to królestwo samo w sobie podzielone na podeptanie i zniszczenie przez okolicznych grabieżców. Lecz tak jak moc Boża uczyniła ciało święte męczennika takim, jakim było bez śladu blizn , a świętość jego objawiła się znakami i cudami , tak też w przyszłości dal jego zasług przywróci do dawnego stanu podzielone królestwo, umocni je sprawiedliwością i prawdą, opromieni chwałą i zaszczytem.
Długa historia porozumień i konfliktów dostojników duchownych z królami i książętami Polski rozpoczyna się od najbardziej znanego zatargu w dziejach Polski piastowskiej.
Miał on miejsce pod koniec jedenastego wieku, prawdopodobnie w 1079 roku. Z ustaleniem dokładnej daty jest problem ponieważ nie wiadomo nawet czego dokładnie dotyczył konflikt. Pewne jest jedynie, że zakończył się w kwietniu 1079 roku. Data ta jest dokładna i nie ulega wątpliwości, ponieważ nastąpiła wtedy zmiana panującego. Ponadto umarł człowiek który w w latach rozbicia dzielnicowego stał się patronem walki o zjednoczenie Polski.
Skoro znany jest czas “akcji” przejdę do opisania na czym ów konflikt polegał.
Żeby czytelnik wiedział o czym piszę analizując ten konflikt streszczę krótko to co wiemy o konflikcie na pewno.
W 1079 roku możni pod przewodnictwem bp. krakowskiego Stanisława ze Szczepanowa otwarcie wystąpili przeciwko królowi. Król pojmał więc Stanisława i skazał na go śmierć. Nieznany wykonawca wyroku, okrutnie okaleczył ciało biskupa ćwiartując je. Wkrótce po tym wydarzeniu w kraju "zagotowało" się. Całe społeczeństwo przestraszyło się despotycznego króla. Śmiały zmuszony został uciekać z kraju. Udał się na wygnanie na Węgry do króla Belli, któremu niegdyś pomógł objąć tron.
Najważniejszą rzeczą w każdym konflikcie jest jego podłoże. Od tego też zacznę. Niestety nie można na ten temat wiele napisać. Powodem jest brak nie tylko wiarygodnych, ale nawet jakichkolwiek informacji z tamtego okresu. Żadne źródło historyczne nie sugeruję nawet dlaczego św. Stanisław ze Szczepanowa wraz z wieloma wielmożami zawiązał spisek. Co więcej, nie jest nawet w 100% pewne że św. Stanisław był spiskowcem. Niektórzy późniejsi dziejopisi całkowicie oczyszczali postać świętego. Na przykład XIII-wieczny kronikarz Wincenty Kadłubek w swoich podaniach opisał sprawę jako okrutny czyn popełniony przez króla Bolesława (źródło nr1). Wtórowali mu twórcy "Żywotu większego" (źródło nr 3) a w szczególności "Żywotu mniejszego". O ile w dwóch ostatnich przypadkach ewentualne kłamstwo jest całkowicie zrozumiałe to Kadłubka oskarżyć o nie można jedynie na podstawie jego znanej skłonności do koloryzowania a nawet wymyślania całych wydarzeń.
Napisałem, że można przyjąć iż w "Żywocie większym i mniejszym" napisano po części nieprawdę. Śpieszę z krótkim wyjaśnieniem czemu tak jest.
Otóż w XIII wieku Kościół polski mocno zaangażował się w zjednoczenie Polski. Popierał przy tym po kolei różnych książąt. Nie przynosiło to skutków. Dlatego wykorzystano legendę o cudownym zrośnięciu się poćwiartowanego przez Śmiałego ciała Stanisława ze Szczepanowa. Nie mi ani komukolwiek dzisiaj oceniać czy jego ciało naprawdę się zrosło. Być może był to prawdziwy cud. Dużo faktów świadczy jednak o tym że historię tę zmyślono i wykorzystano jako zapowiedź "że Polska też się zrośnie z dzielnic i zjednoczy". Zrośnięte ciało stało się nie tylko symbolem. Posłużyło również do umożliwienia bp. Stanisławowi stania się św. Stanisławem (kanonizacja miała miejsce w 1253 r.) oraz nowym patronem polski. Od tego czasu powstawać zaczęły legendy, przepowiednie i opowiadania o tym że nowy patron doprowadzi kraj do zjednoczenia.
W świetle przedstawionych wyżej faktów jasne jest, że oba "Zywoty" traktować trzeba jako książki patriotyczne, mające na celu spowodowanie aby wszyscy uwierzyli i zaangażowali się w "zrost" Polski. Zresztą, przyniosły one spodziewane efekty.
Po "Żywotach" przyszła kolei na sprawdzenie wiarygodności mistrza Kadłubka. Już wielokrotnie udowodniono że Kadłubek nie zawsze pisał prawdę. Można to wyjaśnić jedynie tym że był on długoletnim przyjacielem i współpracownikiem arcybiskupa Henryka Kietlicza. Kietlicz natomiast był zwolennikiem reform gregoriańskich, zależało mu aby Kościół był przedstawiany jedynie w jasnych kolorach. Drugi powód kłamstewek zakonnika to ambicja. Chciał aby w jego "Chronica Polonorum" znalazło się więcej faktów niż w źródle z którego czerpał- Kronice Galla Anonima.
Oprócz tego mam jeszcze jedno zastrzeżenie do tego co napisał Kadlubek. Mam tu na myśli rzekome upominanie Bolesława, za okrutne karanie rycerzy oraz lekkie obyczaje, przez ówczesnego biskupa krakowskiego. Gdyby Stanisław sam, jako przedstawiciel Kościoła upominał go za niechrześcijańskie życie nie byłoby w tym nic dziwnego. Ale przecież wiemy że św. Stanisław stał na czele grupy możnowładców. Byłoby to wydarzenie bez precedensu gdyby król został przez możnych upomniany za nieobyczajne życie.
Tak więc po przeanalizowaniu wiarygodności Kadłubka jako kronikarza oraz wzięciu pod uwagę że kadłubkowy scenariusz największego konfliktu w średniowiecznej Polsce jest raczej mało prawdopodobny, uważam że wersję mistrza należy również ,w ślad za “Żywotami”, odrzucić.
Wersja wydarzeń przedstawiona przez Kadłubka, nie mogła być jednak zupełnie nierealna ponieważ, była w środowisku Kościoła całkowicie akceptowana i uznawana za jedyną prawdziwą. W XIII wieku było to w dużym stopniu spowodowane “przydatnością” polityczną. Jednak nawet dzisiaj, w kazaniach księży, św. Stanisław jest symbolem kapłana, który upominając grzesznika ściągnął na siebie męczeńską śmierć. A jeśli jakieś przekonanie przetrwało w Kościele blisko 1000 lat to dowód że nikt nie próbował podważyć wiarygodności tego przekonania.
Gall Anonim w swojej kronice również poświęcił trochę miejsca temu wydarzeniu. Nie pisał jednak nic o powodzie konfliktu. Świadczyć to może o tym, że rzeczywiście było tak jak pisze Kadłubek. Gall bowiem nie mógłby, jako kronikarz na dworze Bolesława Krzywoustego obrażać niedalekiego przodka księcia. Możliwe jednak, że nawet niedługo po całym zajściu nieznane były prawdziwe przyczyny które doprowadziły do wybuchu konfliktu i jego tak tragicznego końca. Gall zresztą nie "ułaskawił" Szczodrego z jakiejkolwiek winy. Napisał, że zarówno król jak i biskup nie powinni się zachować tak jak to zrobili. W ogóle Kronika Anonima jest przez historyków uważana za wiarygodną. Dlatego wiedząc, że Kadłubek mógł wiele "nazmyślać" jestem skłonny uznać, że było mniej więcej tak jak to napisał Gall (źródło nr 2) .Jednak czy mniej czy więcej, tego nie wiem.
Po przeanalizowaniu najważniejszych dzieł traktujących o sprawie między św. Stanisławem a Bolesławem Szczodrym nie da się znaleźć odpowiedzi na pytanie jakie były przyczyny konfliktu. Myślę, ze głupotą (przy dzisiejszych możliwościach) byłoby tej odpowiedzi szukać. Przeprowadzona analiza nie jest jednak bezwartościowa. Udało się bowiem wykluczyć, że wersja konfliktu jaką w "Chronica Polonorum" opisał Kadłubek jest prawdopodobnie w dużej części nieprawdziwa. Będzie to bardzo ważna informacja w dalszej części tego rozdziału.
Posunięciem niegłupim a nawet mądrym jest próba ustalenia jak konflikt wyglądał.
Jak już pisałem nie da się ustalić kiedy Stanisław zawiązał (nieważne czy w dobrej czy złej wierze) spisek. Można jednak przypuszczać, że musiało to stać się nie dłużej kilka miesięcy przed momentem gdy król Bolesław dowiedział się o nim i postanowił sprawę szybko rozwiązać. Spisek, szczególnie gdy zawarty jest przez ludzi z bliskiego otoczenia króla, nie może za długo pozostać w tajemnicy. Zresztą, "spiskowcy" również nie potrzebowali zbyt dużo czasu na przygotowania.
Dlaczego spisek został zawiązany można się jedynie domyślać. Odrzuciłem już teorię jakoby św. Stanisław miał "upominać" króla za grzeszne życie. Zastanowię się więc jak mogło to wyglądać naprawdę.
Niewątpliwie możni chcieli dokonać czegoś bardzo złego w oczach króla. Świadczy o tym jego zdecydowana reakcja. Gdyby chodziło o oddanie większej władzy możnowładztwu lub pozostawienia mu większej swobody Szczodry raczej nie ryzykowałby ukarania przywódcy śmiercią. Nawet jeśli nie poszedłby na ustępstwa to co najwyżej usunąłby wielmożów z piastowanych przez nich wysokich urzędów. Postawić sobie trzeba pytanie- Co w takim razie spiskowcy mogli chcieć zrobić królowi ? Odpowiedź nasuwa się sama: zabić. Oczywiście jest to jedynie hipoteza. Równie dobrze mogli go chcieć odsunąć od władzy, uwięzić lub wygnać. W każdym bądź razie ich zdrada miała na celu prawdopodobnie pozbawienie Szczodrego korony. Tylko w takim wypadku mądry król ( a takim był Bolesław Śmiały) zdecydowałby się ukarać śmiercią przywódcę spisku.
Przekonanie jak zachowałby się Szczodry opieram na znajomości prób rozwiązywania podobnych sytuacji przez innych władców Polski. Zacznijmy od próby wymuszenia większej swobody.
Taki był cel większości buntów w średniowiecznej Polsce. Uporać się z nimi próbowali m.in. Kazimierz Sprawiedliwy, Henryk Brodaty i Władysław Laskonogi. Każdy z nich był wytrawnym politykiem i mądrym władcą. Jednak żaden nie karał możnowładców śmiercią. Wszyscy szli raczej na ustępstwa.
Teraz zastanówmy się jak reagowali władcy gdy chciano ich pozbawić władzy. Dobrymi przykładami są Bolesław Krzywousty i Władysław Łokietek. Krzywousty zdecydował się zabić swego brata, Zbigniewa, a Łokietek problem rozwiązał militarnie, zajmując zbuntowany Kraków.
Wnioski niech każdy wyciągnie sam ale moim zdaniem niemożliwe jest aby Szczodry zachował sie inaczej niż Sprawiedliwy, Brodaty lub Laskonogi.
Po brutalnym zabiciu biskupa reszta zdrajców nie pogodziła się jednak z porażką. Domyślać się można, iż podsycali oni trwogę i nienawiść, które to uczucia po śmierci Stanisława czuła do króla duża część społeczeństwa. Szczególnie bała się grupa wielmożów. Sam fakt morderstwa popełnionego na patronie Polski wystarczyłby żeby wzbudzić w całym możnowładztwie bunt. Nie wiadomo jak przebiegał i jak duże były jego rozmiary ale jeśli przyjąć, że był umiejętnie sterowany przez popleczników Stanisława to prawdopodobne jest, że była to prawdziwa możnowładcza rebelia. Nie mógł to być jednak bunt ogólnopolski w który zaangażowane byłoby gross społeczeństwa. Możliwości taka musi być wykluczona z dwóch powodów.
Pierwszy to sytuacja międzynarodowa. Inne państwa (Czechy, Niemcy) na pewno wykorzystaliby czas aby złupić Polskę lub nawet okroić ją z ziem. Drugi to łatwość z jaką Władysław Herman objął władzę. Gdyby bowiem wybuchł prawdziwy bunt, np. taki jak w 1037 roku to na pewno nie ograniczyłby się do usunięcia Szczodrego z kraju. Jestem przekonany, że zapanowałaby anarchia, której tak słaby książę jak Władysław Herman nie byłby w stanie opanować.
Poza tym w żadnych źródłach pisanych nie można odszukać takiego scenariusza.
Jakich rozmiarów bunt by nie przyjął, w rozpatrywaniu konfliktu między św. Stanisławem a Bolesławem Śmiałym nie ma to znaczenia. Ważne jest jedynie, że król mimo śmierci św. Stanisława został zmuszony do oddania władzy.
Na koniec zastanowić się można czy Szczodry mógł uniknąć utraty władzy. Na pozór jest to sytuacja która można by określić jako tragiczną. Każde rozwiązanie jest złe. Obojętnie czy król zabiłby Stanisława, czy uciekłby z kraju, czy też pozwolił zdrajcom działać, zawsze utraciłby władze lub nawet życie. Jednak wielu historyków doszukuję się możliwości wyjścia z tej prawie beznadziejnej sytuacji. Uważają, że gdyby król zabił wszystkich przywódców spisku to utrzymałby władzę. Ja jednak uważam, ze musiałby zabić większość możnowładztwa. Gdyby pozbawił życia jedynie spiskowców to i tak reszta komesów i wysokich urzędników podniosłaby bunt. Szczodry mógł jedynie spróbować oddać faktyczną władze doradcom i wojewodom a samemu zadowolić się dostatnim życiem i znikomym wpływem na sytuację w Polsce. Tak właśnie zachował się młodszy brat Śmiałego, Władysław. Nie wyszedł na tym dobrze. Do dnia dzisiejszego podawany jest za przykład nieudolnego władcy.
Źródła
1.
A gdy prześwięty biskup krakowski Stanisław nie mógł go [Bolesława] odwieść od tego okrucieństwa, najpierw grozi mu zagładą, wreszcie wyciąga ku niemu miecz klątwy. Atoli on, jak był zwrócony w stronę nieprawości, w dziksze popada szaleństwo. [...] Rozkazuje więc przy ołtarzu [...] porwać biskupa. Ilekroć okrutni służalcy próbują rzucić się na niego, tylekroć skruszeni, tylekroć na ziemie powaleni łagodnieją. Wszak tyran lżąc ich z wielkim oburzeniem sam podnosi świętokradzkie ręce [...] biskupa niewinnego rozszarpuje.
2.
Jakże zaś doszło do wypędzenia króla Bolesława z Polski, długo by było o tym mówić,
tyle wszakże można powiedzieć, że sam będąc pomazańcem Bożym nie powinien był pomazańca za żaden grzech karać cieleśnie . Wiele mu to bowiem zaszkodziło, gdy przeciw grzechowi grzech zastosował i za zdradę wydal biskupa na obcięcie członków. My zaś sami nie usprawiedliwiamy biskupa-zdrajcy ani nie zalecamy króla, który tak szpetnie dochodził swych praw.
3.
Za sprawiedliwym wyrokiem Bożym stało się, iż ten, kto zabił niewinnego, sam sobie życie odebrał, ten kto nie lękał się ściąć głowę biskupa i podeptał infułę, sam później uszedł na wygnanie, koronę królewską utracił dla siebie i swoich potomnych i jako wygnaniec w obcej ziemi nędzne życie zakończył. I tak jak on posiekał ciało męczennika na wiele części i rozrzucił na wszystkie strony tak Pan podzielił jego królestwo i dopuścił, aby wielu książąt nim rządziło, i jak to z winy grzechów naszych teraz widzimy, wydał to królestwo samo w sobie podzielone na podeptanie i zniszczenie przez okolicznych grabieżców. Lecz tak jak moc Boża uczyniła ciało święte męczennika takim, jakim było bez śladu blizn , a świętość jego objawiła się znakami i cudami , tak też w przyszłości dal jego zasług przywróci do dawnego stanu podzielone królestwo, umocni je sprawiedliwością i prawdą, opromieni chwałą i zaszczytem.