To był jasny zimny dzień kwietnia i zegar wybił 13.Winston Smith szedł szybko w kierunku szklanych drzwi dworu Victory.Korytarz pachniał gotowaną kapustą.Na jedny końcu tego korytarza wisiał na ścianie kolorowy plakat.Przedstawiał on ogromną twarz ponad na metr szeroką,była to twarz mężczyzny ok 45 lat z ciężkim (chyba chodzi o grubą ale nie wiem) czarnym wąsem.Winston wyszedł schodami (winda nigdy nie działała).jego mieszkanie byla na 7 piętrze i na każdym piętrze był ten sam plakat z ogromną twarzą na ścianie.Wydawało się że oczy sledzą twój ruch.Pod spodem były słowa DUŻY BRAT CIĘ OBSERWUJE
Na zewnątrz mieszkania głos mówił.Pochodzi to z podłużnego ekranu metalowego który utworzył część prawej-ręki ściany.Nie morzesz odwrócic się do diabła nazwane (nie wiem co to tam za słówko).Winston podszedł do okna i zaczął poza.(nie wiem o co chodzi w tym zdaniu więc nie wiem jak można go inaczej przetłumaczyć).Myśląc że słońce świeci i że niebo jest niebieskie tam wydawało że nic nie ma koloru z wyjątkiem plakatu.W oddali helikopter latał nisko pomiędzy dachami.To była patrol policji którzy podglądali ludzi przez okna.
Skąd Winston stał to było bardzo możliwe żeby zobaczyć jego miejsce pracy- duży ostrosłupowy konstukcyjny z białym betonem( chyba nie jestem pewna ale chyba tak )wysoki na 300 metrów.Byłoo to Ministerstwo Prawdy i miało 3000 pokoi powyżej parteru.W Londynie były trzy podobne budynki gdzie utworzono rządy.Ministerstwa Prawdy były odpowiedzialne za wiadomości,rozrywkę,edukację i sztuki piękne.Ministerstwo pokoju rozpatrywało sprawy wojny.Ministerstwo Miłości skupiało sie na prawie i porządku i ministerstwo Obfitości zajmowało się sprawami gospodarczymi
Za plecami Winstona głos z teleekranu wciąż mówił. Ale teleekran nie tylko wysyłał, ale też odbierał dane. Każdy dźwięk, jaki uczynił Winston, mógł być usłyszany. Co więcej, kiedy pozostawał w zasięgu teleekranu, mógł też być widziany. Nie było sposobu, by wiedzieć, kiedy cię obserwują, więc trzeba było żyć w mniemaniu, że obserwują każdy twój dźwięk i ruch, przez cały czas. Odwrócił się z uśmiechem, który był zalecany, kiedy było się odwróconym w stronę teleekranu.
Było jedno miejsce w jego pokoju, gdzie teleekran go nie widział, chociaż wciąż mógł go słyszeć. Poszedł tam i usiadł przy małym stoliku. Wziął długopis i książkę z szuflady. To był ten rodzaj starej, pięknej książki, jakiej nie można już było kupić w zwykłych sklepach. Kupił ją za 2 dolary w sklepie z rupieciami. Strony były puste w tej książce i zaniósł ją do domu, czując się bardzo winny.
Pisanie pamiętnika nie było oficjalnie nielegalne, ale gdyby go złapali, na pewno karą byłaby śmierć lub 25 lat w obozie pracy. Długopis był archaiczny. Zanurzył go w tuszu i zatrzymał się na sekundę. Był zdenerwowany. Potem małymi, nieporadnymi literami napisał: 4 kwietnia, 1984.
Oparł się o krzesło, czując bezradność. Po pierwsze, nie mógł być pewny, czy naprawdę jest 1984. Na pewno jest około tego, ale nie było możliwe przekoanie się o tym na pewno. I dla kogo pisał ten pamiętnik? Dla ludzi w przyszłości? Tygodniami planował tę chwilę. Potrzebował jedynie odwagi. Jakby w wyniku automatycznej akcji, bez jego kontroli, długopis napisał wielkimi, drukowanymi literami na kartce, raz po raz: OBALIĆ WIELKIEGO BRATA OBALIĆ WIELKIEGO BRATA
OBALIĆ WIELKIEGO BRATA
Wypełnił w ten sposób całą kartkę. Oparł się w krześle i odłożył długopis. Za chwilę podskoczył. Ktoś zapukał do drzwi. Jego serce biło jak bęben...
1984
To był jasny zimny dzień kwietnia i zegar wybił 13.Winston Smith szedł szybko w kierunku szklanych drzwi dworu Victory.Korytarz pachniał gotowaną kapustą.Na jedny końcu tego korytarza wisiał na ścianie kolorowy plakat.Przedstawiał on ogromną twarz ponad na metr szeroką,była to twarz mężczyzny ok 45 lat z ciężkim (chyba chodzi o grubą ale nie wiem) czarnym wąsem.Winston wyszedł schodami (winda nigdy nie działała).jego mieszkanie byla na 7 piętrze i na każdym piętrze był ten sam plakat z ogromną twarzą na ścianie.Wydawało się że oczy sledzą twój ruch.Pod spodem były słowa DUŻY BRAT CIĘ OBSERWUJE
Na zewnątrz mieszkania głos mówił.Pochodzi to z podłużnego ekranu metalowego który utworzył część prawej-ręki ściany.Nie morzesz odwrócic się do diabła nazwane (nie wiem co to tam za słówko).Winston podszedł do okna i zaczął poza.(nie wiem o co chodzi w tym zdaniu więc nie wiem jak można go inaczej przetłumaczyć).Myśląc że słońce świeci i że niebo jest niebieskie tam wydawało że nic nie ma koloru z wyjątkiem plakatu.W oddali helikopter latał nisko pomiędzy dachami.To była patrol policji którzy podglądali ludzi przez okna.
Skąd Winston stał to było bardzo możliwe żeby zobaczyć jego miejsce pracy- duży ostrosłupowy konstukcyjny z białym betonem( chyba nie jestem pewna ale chyba tak )wysoki na 300 metrów.Byłoo to Ministerstwo Prawdy i miało 3000 pokoi powyżej parteru.W Londynie były trzy podobne budynki gdzie utworzono rządy.Ministerstwa Prawdy były odpowiedzialne za wiadomości,rozrywkę,edukację i sztuki piękne.Ministerstwo pokoju rozpatrywało sprawy wojny.Ministerstwo Miłości skupiało sie na prawie i porządku i ministerstwo Obfitości zajmowało się sprawami gospodarczymi
Za plecami Winstona głos z teleekranu wciąż mówił. Ale teleekran nie tylko wysyłał, ale też odbierał dane. Każdy dźwięk, jaki uczynił Winston, mógł być usłyszany. Co więcej, kiedy pozostawał w zasięgu teleekranu, mógł też być widziany. Nie było sposobu, by wiedzieć, kiedy cię obserwują, więc trzeba było żyć w mniemaniu, że obserwują każdy twój dźwięk i ruch, przez cały czas. Odwrócił się z uśmiechem, który był zalecany, kiedy było się odwróconym w stronę teleekranu.
Było jedno miejsce w jego pokoju, gdzie teleekran go nie widział, chociaż wciąż mógł go słyszeć. Poszedł tam i usiadł przy małym stoliku. Wziął długopis i książkę z szuflady. To był ten rodzaj starej, pięknej książki, jakiej nie można już było kupić w zwykłych sklepach. Kupił ją za 2 dolary w sklepie z rupieciami. Strony były puste w tej książce i zaniósł ją do domu, czując się bardzo winny.
Pisanie pamiętnika nie było oficjalnie nielegalne, ale gdyby go złapali, na pewno karą byłaby śmierć lub 25 lat w obozie pracy. Długopis był archaiczny. Zanurzył go w tuszu i zatrzymał się na sekundę. Był zdenerwowany. Potem małymi, nieporadnymi literami napisał: 4 kwietnia, 1984.
Oparł się o krzesło, czując bezradność. Po pierwsze, nie mógł być pewny, czy naprawdę jest 1984. Na pewno jest około tego, ale nie było możliwe przekoanie się o tym na pewno. I dla kogo pisał ten pamiętnik? Dla ludzi w przyszłości? Tygodniami planował tę chwilę. Potrzebował jedynie odwagi. Jakby w wyniku automatycznej akcji, bez jego kontroli, długopis napisał wielkimi, drukowanymi literami na kartce, raz po raz:
OBALIĆ WIELKIEGO BRATA
OBALIĆ WIELKIEGO BRATA
OBALIĆ WIELKIEGO BRATA
Wypełnił w ten sposób całą kartkę. Oparł się w krześle i odłożył długopis. Za chwilę podskoczył. Ktoś zapukał do drzwi. Jego serce biło jak bęben...