Za oknem szarość i zniechęcający swoim wyglądem nieprzyjazny świat. Ach, niestety, lato musiało w końcu kiedyś ustąpić miejsca jesieni. Krople deszczu dudnią w blaszany parapet okna. Koszmar. Szkoda w ogóle wstawać z łóżka, bo po co? W szkole wleci niechybnie kolejna pała z tej przeklętej fizyki czy też chemii. Przedmioty te mają jedną charakterystyczną cechę - niezapowiedziane kartkówki na każdej lekcji. I co poradzisz? A tym bardziej, jeśli nie masz zapału do nauki? Jedynym słowem leżysz i wymuszasz na nauczycielach, aby postawili ci nędzną dwóję na półrocze lub semestr. Nic przyjemnego.
Ida, jak co dzień, powlokła się w stronę liceum. Dzień zaczynał się wręcz ohydnie, a w dodatku, przypomniała sobie, że nie zabrała ze sobą referatu z historii. Pięknie się składa, tylko z historii brakowało mi jedynki, pomyślała. Nie spodziewała się jednak co czeka ja dziś. Po drodze natknęła się na kolegę z klasy, Kacpra. Chłopak ten przedstawił gatunek męski od jak najlepszej strony, gdyż każdy pozazdrościłby mu nie tylko inteligencji, pogody ducha co urody.
- Cześć - powiedział do Idy, która tym samym słowem wyraziła że go dostrzegła.
Dziewczyna minęła go ogojętnie, lecz on chwycił ją za rękę.
- Co ty robisz... - szepnęła lekko poirytowana.
- Słuchaj, co to jest? Muszę cię ciągle widzieć.. Inaczej nie mogę wytrzymać...
- Ja też... - odparła nieśmiało Ida, rumieniąc się. - Kocham cię, Kacper. Myślę, że właśnie dlatego muszę cię widzieć..
- Yhm... - przytaknął swoim aksamitnym głosem Kacper, i pocałował Idę motylim buziakiem.
Za oknem szarość i zniechęcający swoim wyglądem nieprzyjazny świat. Ach, niestety, lato musiało w końcu kiedyś ustąpić miejsca jesieni. Krople deszczu dudnią w blaszany parapet okna. Koszmar. Szkoda w ogóle wstawać z łóżka, bo po co? W szkole wleci niechybnie kolejna pała z tej przeklętej fizyki czy też chemii. Przedmioty te mają jedną charakterystyczną cechę - niezapowiedziane kartkówki na każdej lekcji. I co poradzisz? A tym bardziej, jeśli nie masz zapału do nauki? Jedynym słowem leżysz i wymuszasz na nauczycielach, aby postawili ci nędzną dwóję na półrocze lub semestr. Nic przyjemnego.
Ida, jak co dzień, powlokła się w stronę liceum. Dzień zaczynał się wręcz ohydnie, a w dodatku, przypomniała sobie, że nie zabrała ze sobą referatu z historii. Pięknie się składa, tylko z historii brakowało mi jedynki, pomyślała. Nie spodziewała się jednak co czeka ja dziś. Po drodze natknęła się na kolegę z klasy, Kacpra. Chłopak ten przedstawił gatunek męski od jak najlepszej strony, gdyż każdy pozazdrościłby mu nie tylko inteligencji, pogody ducha co urody.
- Cześć - powiedział do Idy, która tym samym słowem wyraziła że go dostrzegła.
Dziewczyna minęła go ogojętnie, lecz on chwycił ją za rękę.
- Co ty robisz... - szepnęła lekko poirytowana.
- Słuchaj, co to jest? Muszę cię ciągle widzieć.. Inaczej nie mogę wytrzymać...
- Ja też... - odparła nieśmiało Ida, rumieniąc się. - Kocham cię, Kacper. Myślę, że właśnie dlatego muszę cię widzieć..
- Yhm... - przytaknął swoim aksamitnym głosem Kacper, i pocałował Idę motylim buziakiem.
Ta jesień będzie na pewno wyjątkowa...