Traugutt stosunkowo późno przystąpił do działalności w powstaniu styczniowym. Zajęty sprawami rodzinnymi i gospodarstwem początkowo nie brał udziału w manifestacjach, chociaż z wielkim zainteresowaniem śledził wypadki warszawskie.
Kiedy jednak zaczęły się formować drobne oddziały powstańcze w Brzeskiem i Grodzieńskiem udało się Apollonowi Hofmajstrowi, naczelnikowi Województwa Brzeskiego i Janowi Mitraszewskiemu, naczelnikowi powstańczego Kobrynia, nakłonić Traugutta do objęcia dowództwa nad oddziałem kobryńskim. W kwietniu 1863r. do Trauguttów w Ostrowie przybyła 20-letnia Eliza Orzeszkowa z listem od Jana Mitraszewskiego, który wzywał Romualda do swojego majątku Bożydar. Pojawił się tam 25 kwietnia wieczorem. Jan Mitraszewski, jego żona i Eliza Orzeszkowa, zwrócili się z prośbą do Traugutta o przejęcie dowództwa nad uformowanym oddziałem, który liczył 32 ochotników. Romuald, jako były oficer rosyjski i znający siły armii przeciwnika, odradzał zebranym rozpoczęcia akcji zbrojnej, kazał czekać. Kiedy
jednak naczelnik ukląkł przed nim ponawiając prośbę, bez zastanowienia zgodził się na przejęcie dowództwa.
Przyrodnia siostra Traugutta, Alina z Trauguttów Korwin-Juszkiewiczowa obecna w czasie objęcia dowództwa, pisała, że Romuald powiedział zebranym: "władza jest aktem poświęcenia, a nie ambicji. Poświęcenia tego Ojczyźnie odmawiać nie możemy, kiedy widzimy konieczność... To co głosimy, nie jest piękne i czczą formą, ale wynikiem naszych przekonań, prac i trudów całego życia. Pojęciem tak stałym i niezłomnym, że za nie w każdej chwili też życie dać jesteśmy gotowi i co dzień je narażamy".
Przebieg walk partyzanckich oddziału kobryńskiego
Oddział kobryński w chwili objęcia dowództwa przez Traugutta liczył około 160 ludzi. Składali się nań oficjaliści, ich służba, urzędnicy powiatowi oraz niewielka liczba włościan, ponieważ chata chłopska była dla powstańców zamknięta. Ludzie ci należeli do różnych zawodów, przede wszystkim byli to doskonali myśliwi. Oddział ten nie był więc najliczniejszy, ale dobrze zorganizowany i karny. Punkt zborny wyznaczono na 26 kwietnia, koło Antopola, nad rzeczką Tanawą. Stąd nazajutrz powstańcy wyruszyli w kierunku południowo-wschodnim. Pięć kilometrów pod Horkami w województwie grodzieńskim, powiecie kobryńskim, wsią leżącą na styku województw grodzieńskiego, wołyńskiego i mińskiego Traugutt postanowił założyć obóz tymczasowy.
Stosownie wybrane miejsce, na odludziu, pośród lasu, najbliższe miasteczko Antopol nie posiadało rosyjskiego garnizonu, wszystko to sprawiało, że pierwsze dwa tygodnie poświęcił na ćwiczenia wojskowe swego oddziału. Romuald Traugutt był stanowczym i energicznym, zaprowadził wzorową karność wśród powstańców oraz przygotował ich do walki partyzanckiej poprzez regularne musztry wojskowe. Partyzanci chętnie spełniali rozkazy dowódcy i ochoczo dźwigali ciężar wojskowych powinności połączonych z uciążliwą musztrą. Byli jednak i tacy, co spóźniali się na zbiórki. Traugutt często przestrzegał, że dla ocalenia wszystkich będzie w stanie poświęcić jednego. Mimo kilkakrotnych gróźb sytuacje takie powtarzały się. Kiedy pewnego razu podczas zbierania się oddziału dowódca zobaczył nieporządek i spóźnienie, wskazanemu przez podoficera, Feliksowi Kwiatkowskiemu, przyłożył pistolet do czoła obiecując spełnienie groźby. W chwili opuszczania broni nastąpił głuchy wystrzał, ranny z lewej strony w brzuch Kwiatkowski upadł na ziemię. W swych zeznaniach Traugutt kilkakrotnie wyjaśniał to zajście. Twierdził, że przy opuszczaniu pistoletu musiał zawadzić kurkiem o obranie. Był to więc wypadek bardzo bolesny, tym bardziej, że Kwiatkowskiego uważano za jednego z najlepszych żołnierzy. Później okazało się również, że to nie on był przyczyną nieporządku. Pomimo największych starań lekarzy, żył tylko cztery dni.
Jak twierdził Traugutt, zdarzenie to przyniosło dla oddziału najlepsze skutki. Odtąd powstańcy na każdy alarm stawali w pełnej gotowości i zdyscyplinowaniu. Kolejny przypadek dotyczył Makowskiego, który w związku z powyższym wydarzeniem zdezerterował. Są wojenny złożony z oficerów na czele z Trauguttem skazał go na rozstrzelanie. Dzięki wstawiennictwu kolegów z oddziału dowódca wstrzymał wykonanie wyroku. Mimo tych wydarzeń w ciągu dwutygodniowego pobytu w obozie pod Horkami wyrobił ufność do siebie, tak, że w trudnych chwilach byli spokojni i pewni, iż potrafi ich z tego wydostać.
Do pierwszej walki partyzantów z wojskami rosyjskimi doszło w tymże obozie pod Horkami. Naczelnik wojenny powiatu kobryńskiego, gen. Egger zaniepokojony pogłoskami, iż w okolicy istnieje dobrze zorganizowany oddział powstańczy, 9 maja wysłał 1 rotę piechoty i 20 kozaków pod dowództwem porucznika Prokofiewa w celu przetrząśnięcia okolicy. Po dojściu do wsi Derewny zostawił połowę swoich podwładnych, zaaresztował 5 ludzi i z resztą powrócił do Kobrynia. W związku z tym, że nie natrafiono na ślady oddziału, 11 maja wysłano z Kobrynia następną rotę piechoty i 40 kozaków pod dowództwem kapitana Kiersnowskiego. Ten zabrawszy pozostawionych przez Prokofiewa żołnierzy do 17 maja szukał powstańców po okolicznych wsiach6.
Do decydującego starcia doszło 17 maja na grobli pod Horkami. Traugutt poinformowany o zbliżającym się wojsku urządził zasadzkę. Część powstańców otoczyła groblą po obu stronach, skrywając się za drzewami, druga część natomiast została ulokowana w zaroślach przy wejściu na groblę. Kiedy Rosjanie znaleźli się w samym środku zasadzki, ukryci powstańcy dokonali ostrzału, a Traugutt zamknął ich odwrót, rzucając do walki kompanię strzelców. Partyzanci poczynili spustoszenia wśród uciekającej armii rosyjskiej. Zabito 70 żołnierzy, w tym kapitana Kiersnowskiego, ocalało tylko 63, gdy tymczasem oddział powstańczy stracił jednego żołnierza. Gen. Egger niezrażony klęską w kilka dni później wysłał 2 roty strzelców do walki z Trauguttem. 21 maja o godz. 8 partyzanci zostali zaatakowani nieopodal Horek przez pułkownika Ehrnberga. Zuchwałe uderzenie przez 14 ochotników na prawe skrzydło nieprzyjaciela doprowadziło do wycofania się Rosjan. Stracili 12 ludzi, podczas gdy powstańcy mieli 4 zabitych i 6 rannych.
Traugutt wiedział, że tym razem dojdzie do generalnej rozprawy, dlatego też umieścił swój obóz nieopodal poprzedniego stanowiska, na wysepce otoczonej bagnem, do której prowadziła tylko jedna grobla. Do tej decydującej walki przeciwko powstańcom wysłano poważniejsze siły; 3 roty rewelskiego pułku piechoty z Kozakami. Wojska te połączywszy się z przegranymi Ehrnberga zaatakowały powstańców w lasach Owzickich 25 maja o godzinie 15 po południu. Trzy razy Rosjanie rzucali się na obóz i tyleż samo razy byli odpierani. Po trzy godziny trwającej walce partyzanci rozproszyli się po lesie. Cały obóz: 20 wozów i 50 koni przejęli Rosjanie. W tej morderczej bitwie poległo 13 żołnierzy, a rannych zabrano do niewoli.
Chociaż kule nieprzyjacielskie nie oszczędziły ani czapki, ani surdutu Romuald, wydostał się z ocalonymi powstańcami z pola walki i skierował w kierunku Pińszczyzny. Tymczasem Rosjanie byli przekonani o śmierci dowódcy Kobryńczyków. Rozproszonym żołnierzom punkt zborny naznaczył w lesie bielińskim i nakazał mu rozgłaszać o swoim ocaleniu. W wyznaczonym miejscu stawiło się 43 rozbitków, nad którymi ponownie objął dowództwo. Podczas formowania nowego oddziału Traugutt ukrywał się w domu Elizy Orzeszkowej w Ludwinowie skąd dojeżdżał do formacji by czuwać nad jej organizacją.
Po dniach oczekiwania nadeszła pomoc. Rozkazom Traugutta podporządkowały się oddziały partyzanckie Szczęsnego Włodka (Samuchy) i Strawińskiego (Młotka); razem 500 powstańców. Dowódca po połączeniu się z oddziałami Wańkowicza (Leliwa); 101 ochotników z powiatu brzeskiego i dr Domańskiego; 20 Kobryńczyków ruszył w kierunku Wołynia. Po dość forsownym marszu zatrzymano się na noc w Stolinie. Rankiem żołnierze przeprawili się przez rzekę Horyń i stanęli w lesie Woroń. Tutaj oddział zasiliło 15 Pińczyków. Wiedząc, że podąża za nimi wojsko rosyjskie Traugutt postanowił zorganizować zasadzkę pod Woroniami w województwie mińskim, powiecie pińskim. Do starcia doszło 23 czerwca 1863 roku. Rankiem, o godz. 4.00 3 roty Moskali, dowodzonych przez majora Kemmera rozpoczęły walkę i zdobyły pierwsze pozycje obronne. Po chwilowym odwrocie powstańców do lasu, dzięki wsparciu kompanii odwodowych nastąpiło ostrzelanie Rosjan. W ten sposób udało się powstrzymać atak. Nieprzyjaciel stracił w czasie walki 19 ludzi; rannych było 17. Partyzantów poległo dwóch; Skrzyński i Kulesza oraz jednego rannego żołnierza zniesiono z pola walki.
Dalszy marsz w kierunku południowym okazał się bardzo trudny. Nieprzyjazne usposobienie ludności białoruskiej i ukraińskiej, forsowne marsze, a szczególnie brak pożywienia; nawet za pieniądze chłopi nie chcieli odstąpić pokarmu, utrudniały wszelkie działania. Zgodnie z rozkazem jaki otrzymał Traugutt, miał maszerować w kierunku Wołynia, aby wesprzeć tamtejsze formacje powstańcze. Powstanie na tym obszarze jednak się nie rozwinęło. Wskutek niesprzyjających warunków oraz nadwyrężenia sił wojskowych musiał zawracać. Drogę powrotną wyznaczył przez Horyń. Przeprawa była możliwa pod Stolinem, albo pod Dąbrowicami, gdyż tylko tam znajdowały się promy. W związku z tym, iż siły rosyjskie były skupione w większej sile w Stolinie, powstańcy zmuszeni zostali ruszyć w kierunku Dąbrowic; Wołyń, powiat łucki. Uprzedzeni jednak wcześniej Rosjanie zniszczyli prom.
Wówczas dowódca postanowił przebyć rzeką wpław. Tu na powstańców czekała zasadzka. Zorganizowane przez asesora Hotra grupa policji po zajęciu pozycji na przeciwnym brzegu rzeki próbowała ostrzelać Traugutta. Ten, nie odpowiadając na atak, wycofał się bez żadnych strat.
Przeprawa ta miała miejsce 26 czerwca 1863 roku. Dowódca nie zrezygnował. W ciągu następnych kilku dni szukał dogodnego przejścia przez rzekę Horyń. Miejscem tym okazał się Żadyń; na Wołyniu w powiecie rówieńskim. Zaopatrzywszy oddział w żywność postanowił założyć obóz za wsią. Tymczasem przeciwnicy podążali za nim. 29 czerwca 1863 roku porucznik Piotrowski na czele dwóch rot pułku połtawskiego niespodziewanie napadł na wypoczywający oddział. Straty powstańców okazały się duże: 4 wozy, 8 koni wierzchowych, zapasy żywności, kilkunastu ludzi. Porażka ta spowodowała wycofanie się Traugutta z czynnej walki.
Maszerowano dalej niemal po omacku. Przez 6 dni chodzenia głód coraz bardziej wyczerpywał ich przemęczone organizmy. W jednym z opuszczonych folwarków znaleziono suszony ser. Było to pierwsze pożywienie w ciągu tych dni nieustannego marszu. W związku z tym, że ser był nie pierwszej świeżości, a żołnierze nie mieli innego pokarmu, wywołał on liczne choroby. Doprowadziło to do wyczerpania reszty sił i tak już znacznie osłabionych powstańców.
Tymczasem wróg nie rezygnował, urządzał coraz to nowe zasadzki. Po kilkudniowym umykaniu Rosjanom oddział zdołał przeprawić się przez Horyń pod Stolinem. Dalej skierował się ku Pińsku, aż dotarł pod wieś Kołodno; województwo mińskie, gdzie rozbił obóz na polanie otoczonej lasem. Ścigany był jednak cały czas przez wojska rosyjskie, dowodzone przez majora Semiganowskiego. 12 lipca 1863 roku partyzanci zostali niespodziewanie zaatakowani. Rzucili się do ucieczki w pobliski las. Od formacji odłączyło się wówczas 30 żołnierzy.
Nazajutrz, 13 lipca Traugutt zbliżył się do Kołodna. Stanął o pół godziny od dworu. Wysłał doń Domanowskiego i Kosteckiego w celu zaopatrzenia podwładnych w żywność. Po upływie około 10 minut major Semiganowski po raz kolejny zaatakował oddział. Była to druga w ciągu 48 godzin bitwa. Widząc niemożność odparcia ataków nieprzyjaciela Traugutt podzielił oddział na dwie części; z pierwszą sam rzucił się przez pole do dworu, za którym widać było las, druga natomiast przeszła przez zarośla otaczające dwór z prawej strony, które łączyły się z lasem.
Osłabionego Traugutta, wyczerpanego głodem i ciągłymi marszami, towarzysze broni wzięli pod ręce i wyprowadzili z pola walki. Połączywszy się w lesie, powstańcy jeszcze przez pewien czas podążali ze swoim dowódcą. Całemu oddziałowi trudno byłoby jednak przejść przez Styr. W tym celu Traugutt podzielił go na dziesiątki i zalecił ruszyć ku Kobiyńszczyźnie. Na pożegnanie każdemu z żołnierzy uścisnął dłoń, tylko on nie uronił łzy. Sam zaś z 19 towarzyszami ruszył w inną stronę. Złożony jednak chorobą, zmuszony był opuścić swoich kompanów. Część z nich przedostała się do Kongresówki, a 27 powstańców przyłączyło się do Duchińskiego, działającego w Puszczy Świsłockiej.
Chwilowe schronienie znalazł Traugutt w domu Elizy Orzeszkowej i jej męża w Ludwinowie. W czasie tego pobytu żandarmeria carska kilkakrotnie dokonywała rewizji w dworze Orzeszków. Co najmniej dwa razy według Nasbauma, natomiast zdaniem Godlewskiego aż dziewięć razy. Dzięki zręcznemu ukryciu w ogrodzie nie zdołano go znaleźć. Po kilku dniach kuracji i wypoczynku udał się przez Kobryńskie i Podlasie do Warszawy. Miał powierzyć swoje zdolności i doświadczenia kierownictwu Rządu Narodowego.
Kiedy po pewnym czasie partyzanci dowiedzieli się o wyjeździe swojego dowódcy do stolicy, byli przekonani, że jest to tylko czasowy wyjazd w sprawach partii i nie podejrzewano, iż nie będzie im już dane nigdy zobaczyć towarzysza broni.
Kilkutygodniowe zmagania Traugutta, w ciągu których stoczył 7 potyczek obfitowały w smutne doświadczenia. Dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, jak ważna dla powstania jest postawa chłopów. Przychylność mieszkańców w Kobryńskiem pomogła odnieść liczne sukcesy, natomiast wrogość na Polesiu przyczyniła się do fiaska akcji zbrojnej. Ukończył się więc kolejny etap w życiu Romualda. Okres, w którym z nielicznym, ale świetnie wyszkolonym oddziałem walczył z Rosjanami. Nikt jednak nie przypuszczał, że poświęci się jeszcze bardziej, zrezygnuje z rodziny, z własnego życia prywatnego, aby stanąć na czele powstania i walczyć o wyzwolenie kraju spod obcego jarzma.
Dowódca oddziału partyzanckiego w Kobryńskiem
Traugutt stosunkowo późno przystąpił do działalności w powstaniu styczniowym. Zajęty sprawami rodzinnymi i gospodarstwem początkowo nie brał udziału w manifestacjach, chociaż z wielkim zainteresowaniem śledził wypadki warszawskie.
Kiedy jednak zaczęły się formować drobne oddziały powstańcze w Brzeskiem i Grodzieńskiem udało się Apollonowi Hofmajstrowi, naczelnikowi Województwa Brzeskiego i Janowi Mitraszewskiemu, naczelnikowi powstańczego Kobrynia, nakłonić Traugutta do objęcia dowództwa nad oddziałem kobryńskim. W kwietniu 1863r. do Trauguttów w Ostrowie przybyła 20-letnia Eliza Orzeszkowa z listem od Jana Mitraszewskiego, który wzywał Romualda do swojego majątku Bożydar. Pojawił się tam 25 kwietnia wieczorem. Jan Mitraszewski, jego żona i Eliza Orzeszkowa, zwrócili się z prośbą do Traugutta o przejęcie dowództwa nad uformowanym oddziałem, który liczył 32 ochotników. Romuald, jako były oficer rosyjski i znający siły armii przeciwnika, odradzał zebranym rozpoczęcia akcji zbrojnej, kazał czekać. Kiedy
jednak naczelnik ukląkł przed nim ponawiając prośbę, bez zastanowienia zgodził się na przejęcie dowództwa.
Przyrodnia siostra Traugutta, Alina z Trauguttów Korwin-Juszkiewiczowa obecna w czasie objęcia dowództwa, pisała, że Romuald powiedział zebranym: "władza jest aktem poświęcenia, a nie ambicji. Poświęcenia tego Ojczyźnie odmawiać nie możemy, kiedy widzimy konieczność... To co głosimy, nie jest piękne i czczą formą, ale wynikiem naszych przekonań, prac i trudów całego życia. Pojęciem tak stałym i niezłomnym, że za nie w każdej chwili też życie dać jesteśmy gotowi i co dzień je narażamy".
Przebieg walk partyzanckich oddziału kobryńskiego
Oddział kobryński w chwili objęcia dowództwa przez Traugutta liczył około 160 ludzi. Składali się nań oficjaliści, ich służba, urzędnicy powiatowi oraz niewielka liczba włościan, ponieważ chata chłopska była dla powstańców zamknięta. Ludzie ci należeli do różnych zawodów, przede wszystkim byli to doskonali myśliwi. Oddział ten nie był więc najliczniejszy, ale dobrze zorganizowany i karny. Punkt zborny wyznaczono na 26 kwietnia, koło Antopola, nad rzeczką Tanawą. Stąd nazajutrz powstańcy wyruszyli w kierunku południowo-wschodnim. Pięć kilometrów pod Horkami w województwie grodzieńskim, powiecie kobryńskim, wsią leżącą na styku województw grodzieńskiego, wołyńskiego i mińskiego Traugutt postanowił założyć obóz tymczasowy.
Stosownie wybrane miejsce, na odludziu, pośród lasu, najbliższe miasteczko Antopol nie posiadało rosyjskiego garnizonu, wszystko to sprawiało, że pierwsze dwa tygodnie poświęcił na ćwiczenia wojskowe swego oddziału. Romuald Traugutt był stanowczym i energicznym, zaprowadził wzorową karność wśród powstańców oraz przygotował ich do walki partyzanckiej poprzez regularne musztry wojskowe. Partyzanci chętnie spełniali rozkazy dowódcy i ochoczo dźwigali ciężar wojskowych powinności połączonych z uciążliwą musztrą. Byli jednak i tacy, co spóźniali się na zbiórki. Traugutt często przestrzegał, że dla ocalenia wszystkich będzie w stanie poświęcić jednego. Mimo kilkakrotnych gróźb sytuacje takie powtarzały się. Kiedy pewnego razu podczas zbierania się oddziału dowódca zobaczył nieporządek i spóźnienie, wskazanemu przez podoficera, Feliksowi Kwiatkowskiemu, przyłożył pistolet do czoła obiecując spełnienie groźby. W chwili opuszczania broni nastąpił głuchy wystrzał, ranny z lewej strony w brzuch Kwiatkowski upadł na ziemię. W swych zeznaniach Traugutt kilkakrotnie wyjaśniał to zajście. Twierdził, że przy opuszczaniu pistoletu musiał zawadzić kurkiem o obranie. Był to więc wypadek bardzo bolesny, tym bardziej, że Kwiatkowskiego uważano za jednego z najlepszych żołnierzy. Później okazało się również, że to nie on był przyczyną nieporządku. Pomimo największych starań lekarzy, żył tylko cztery dni.
Jak twierdził Traugutt, zdarzenie to przyniosło dla oddziału najlepsze skutki. Odtąd powstańcy na każdy alarm stawali w pełnej gotowości i zdyscyplinowaniu. Kolejny przypadek dotyczył Makowskiego, który w związku z powyższym wydarzeniem zdezerterował. Są wojenny złożony z oficerów na czele z Trauguttem skazał go na rozstrzelanie. Dzięki wstawiennictwu kolegów z oddziału dowódca wstrzymał wykonanie wyroku. Mimo tych wydarzeń w ciągu dwutygodniowego pobytu w obozie pod Horkami wyrobił ufność do siebie, tak, że w trudnych chwilach byli spokojni i pewni, iż potrafi ich z tego wydostać.
Do pierwszej walki partyzantów z wojskami rosyjskimi doszło w tymże obozie pod Horkami. Naczelnik wojenny powiatu kobryńskiego, gen. Egger zaniepokojony pogłoskami, iż w okolicy istnieje dobrze zorganizowany oddział powstańczy, 9 maja wysłał 1 rotę piechoty i 20 kozaków pod dowództwem porucznika Prokofiewa w celu przetrząśnięcia okolicy. Po dojściu do wsi Derewny zostawił połowę swoich podwładnych, zaaresztował 5 ludzi i z resztą powrócił do Kobrynia. W związku z tym, że nie natrafiono na ślady oddziału, 11 maja wysłano z Kobrynia następną rotę piechoty i 40 kozaków pod dowództwem kapitana Kiersnowskiego. Ten zabrawszy pozostawionych przez Prokofiewa żołnierzy do 17 maja szukał powstańców po okolicznych wsiach6.
Do decydującego starcia doszło 17 maja na grobli pod Horkami. Traugutt poinformowany o zbliżającym się wojsku urządził zasadzkę. Część powstańców otoczyła groblą po obu stronach, skrywając się za drzewami, druga część natomiast została ulokowana w zaroślach przy wejściu na groblę. Kiedy Rosjanie znaleźli się w samym środku zasadzki, ukryci powstańcy dokonali ostrzału, a Traugutt zamknął ich odwrót, rzucając do walki kompanię strzelców. Partyzanci poczynili spustoszenia wśród uciekającej armii rosyjskiej. Zabito 70 żołnierzy, w tym kapitana Kiersnowskiego, ocalało tylko 63, gdy tymczasem oddział powstańczy stracił jednego żołnierza. Gen. Egger niezrażony klęską w kilka dni później wysłał 2 roty strzelców do walki z Trauguttem. 21 maja o godz. 8 partyzanci zostali zaatakowani nieopodal Horek przez pułkownika Ehrnberga. Zuchwałe uderzenie przez 14 ochotników na prawe skrzydło nieprzyjaciela doprowadziło do wycofania się Rosjan. Stracili 12 ludzi, podczas gdy powstańcy mieli 4 zabitych i 6 rannych.
Traugutt wiedział, że tym razem dojdzie do generalnej rozprawy, dlatego też umieścił swój obóz nieopodal poprzedniego stanowiska, na wysepce otoczonej bagnem, do której prowadziła tylko jedna grobla. Do tej decydującej walki przeciwko powstańcom wysłano poważniejsze siły; 3 roty rewelskiego pułku piechoty z Kozakami. Wojska te połączywszy się z przegranymi Ehrnberga zaatakowały powstańców w lasach Owzickich 25 maja o godzinie 15 po południu. Trzy razy Rosjanie rzucali się na obóz i tyleż samo razy byli odpierani. Po trzy godziny trwającej walce partyzanci rozproszyli się po lesie. Cały obóz: 20 wozów i 50 koni przejęli Rosjanie. W tej morderczej bitwie poległo 13 żołnierzy, a rannych zabrano do niewoli.
Chociaż kule nieprzyjacielskie nie oszczędziły ani czapki, ani surdutu Romuald, wydostał się z ocalonymi powstańcami z pola walki i skierował w kierunku Pińszczyzny. Tymczasem Rosjanie byli przekonani o śmierci dowódcy Kobryńczyków. Rozproszonym żołnierzom punkt zborny naznaczył w lesie bielińskim i nakazał mu rozgłaszać o swoim ocaleniu. W wyznaczonym miejscu stawiło się 43 rozbitków, nad którymi ponownie objął dowództwo. Podczas formowania nowego oddziału Traugutt ukrywał się w domu Elizy Orzeszkowej w Ludwinowie skąd dojeżdżał do formacji by czuwać nad jej organizacją.
Po dniach oczekiwania nadeszła pomoc. Rozkazom Traugutta podporządkowały się oddziały partyzanckie Szczęsnego Włodka (Samuchy) i Strawińskiego (Młotka); razem 500 powstańców. Dowódca po połączeniu się z oddziałami Wańkowicza (Leliwa); 101 ochotników z powiatu brzeskiego i dr Domańskiego; 20 Kobryńczyków ruszył w kierunku Wołynia. Po dość forsownym marszu zatrzymano się na noc w Stolinie. Rankiem żołnierze przeprawili się przez rzekę Horyń i stanęli w lesie Woroń. Tutaj oddział zasiliło 15 Pińczyków. Wiedząc, że podąża za nimi wojsko rosyjskie Traugutt postanowił zorganizować zasadzkę pod Woroniami w województwie mińskim, powiecie pińskim. Do starcia doszło 23 czerwca 1863 roku. Rankiem, o godz. 4.00 3 roty Moskali, dowodzonych przez majora Kemmera rozpoczęły walkę i zdobyły pierwsze pozycje obronne. Po chwilowym odwrocie powstańców do lasu, dzięki wsparciu kompanii odwodowych nastąpiło ostrzelanie Rosjan. W ten sposób udało się powstrzymać atak. Nieprzyjaciel stracił w czasie walki 19 ludzi; rannych było 17. Partyzantów poległo dwóch; Skrzyński i Kulesza oraz jednego rannego żołnierza zniesiono z pola walki.
Dalszy marsz w kierunku południowym okazał się bardzo trudny. Nieprzyjazne usposobienie ludności białoruskiej i ukraińskiej, forsowne marsze, a szczególnie brak pożywienia; nawet za pieniądze chłopi nie chcieli odstąpić pokarmu, utrudniały wszelkie działania. Zgodnie z rozkazem jaki otrzymał Traugutt, miał maszerować w kierunku Wołynia, aby wesprzeć tamtejsze formacje powstańcze. Powstanie na tym obszarze jednak się nie rozwinęło. Wskutek niesprzyjających warunków oraz nadwyrężenia sił wojskowych musiał zawracać. Drogę powrotną wyznaczył przez Horyń. Przeprawa była możliwa pod Stolinem, albo pod Dąbrowicami, gdyż tylko tam znajdowały się promy. W związku z tym, iż siły rosyjskie były skupione w większej sile w Stolinie, powstańcy zmuszeni zostali ruszyć w kierunku Dąbrowic; Wołyń, powiat łucki. Uprzedzeni jednak wcześniej Rosjanie zniszczyli prom.
Wówczas dowódca postanowił przebyć rzeką wpław. Tu na powstańców czekała zasadzka. Zorganizowane przez asesora Hotra grupa policji po zajęciu pozycji na przeciwnym brzegu rzeki próbowała ostrzelać Traugutta. Ten, nie odpowiadając na atak, wycofał się bez żadnych strat.
Przeprawa ta miała miejsce 26 czerwca 1863 roku. Dowódca nie zrezygnował. W ciągu następnych kilku dni szukał dogodnego przejścia przez rzekę Horyń. Miejscem tym okazał się Żadyń; na Wołyniu w powiecie rówieńskim. Zaopatrzywszy oddział w żywność postanowił założyć obóz za wsią. Tymczasem przeciwnicy podążali za nim. 29 czerwca 1863 roku porucznik Piotrowski na czele dwóch rot pułku połtawskiego niespodziewanie napadł na wypoczywający oddział. Straty powstańców okazały się duże: 4 wozy, 8 koni wierzchowych, zapasy żywności, kilkunastu ludzi. Porażka ta spowodowała wycofanie się Traugutta z czynnej walki.
Maszerowano dalej niemal po omacku. Przez 6 dni chodzenia głód coraz bardziej wyczerpywał ich przemęczone organizmy. W jednym z opuszczonych folwarków znaleziono suszony ser. Było to pierwsze pożywienie w ciągu tych dni nieustannego marszu. W związku z tym, że ser był nie pierwszej świeżości, a żołnierze nie mieli innego pokarmu, wywołał on liczne choroby. Doprowadziło to do wyczerpania reszty sił i tak już znacznie osłabionych powstańców.
Tymczasem wróg nie rezygnował, urządzał coraz to nowe zasadzki. Po kilkudniowym umykaniu Rosjanom oddział zdołał przeprawić się przez Horyń pod Stolinem. Dalej skierował się ku Pińsku, aż dotarł pod wieś Kołodno; województwo mińskie, gdzie rozbił obóz na polanie otoczonej lasem. Ścigany był jednak cały czas przez wojska rosyjskie, dowodzone przez majora Semiganowskiego. 12 lipca 1863 roku partyzanci zostali niespodziewanie zaatakowani. Rzucili się do ucieczki w pobliski las. Od formacji odłączyło się wówczas 30 żołnierzy.
Nazajutrz, 13 lipca Traugutt zbliżył się do Kołodna. Stanął o pół godziny od dworu. Wysłał doń Domanowskiego i Kosteckiego w celu zaopatrzenia podwładnych w żywność. Po upływie około 10 minut major Semiganowski po raz kolejny zaatakował oddział. Była to druga w ciągu 48 godzin bitwa. Widząc niemożność odparcia ataków nieprzyjaciela Traugutt podzielił oddział na dwie części; z pierwszą sam rzucił się przez pole do dworu, za którym widać było las, druga natomiast przeszła przez zarośla otaczające dwór z prawej strony, które łączyły się z lasem.
Osłabionego Traugutta, wyczerpanego głodem i ciągłymi marszami, towarzysze broni wzięli pod ręce i wyprowadzili z pola walki. Połączywszy się w lesie, powstańcy jeszcze przez pewien czas podążali ze swoim dowódcą. Całemu oddziałowi trudno byłoby jednak przejść przez Styr. W tym celu Traugutt podzielił go na dziesiątki i zalecił ruszyć ku Kobiyńszczyźnie. Na pożegnanie każdemu z żołnierzy uścisnął dłoń, tylko on nie uronił łzy. Sam zaś z 19 towarzyszami ruszył w inną stronę. Złożony jednak chorobą, zmuszony był opuścić swoich kompanów. Część z nich przedostała się do Kongresówki, a 27 powstańców przyłączyło się do Duchińskiego, działającego w Puszczy Świsłockiej.
Chwilowe schronienie znalazł Traugutt w domu Elizy Orzeszkowej i jej męża w Ludwinowie. W czasie tego pobytu żandarmeria carska kilkakrotnie dokonywała rewizji w dworze Orzeszków. Co najmniej dwa razy według Nasbauma, natomiast zdaniem Godlewskiego aż dziewięć razy. Dzięki zręcznemu ukryciu w ogrodzie nie zdołano go znaleźć. Po kilku dniach kuracji i wypoczynku udał się przez Kobryńskie i Podlasie do Warszawy. Miał powierzyć swoje zdolności i doświadczenia kierownictwu Rządu Narodowego.
Kiedy po pewnym czasie partyzanci dowiedzieli się o wyjeździe swojego dowódcy do stolicy, byli przekonani, że jest to tylko czasowy wyjazd w sprawach partii i nie podejrzewano, iż nie będzie im już dane nigdy zobaczyć towarzysza broni.
Kilkutygodniowe zmagania Traugutta, w ciągu których stoczył 7 potyczek obfitowały w smutne doświadczenia. Dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, jak ważna dla powstania jest postawa chłopów. Przychylność mieszkańców w Kobryńskiem pomogła odnieść liczne sukcesy, natomiast wrogość na Polesiu przyczyniła się do fiaska akcji zbrojnej. Ukończył się więc kolejny etap w życiu Romualda. Okres, w którym z nielicznym, ale świetnie wyszkolonym oddziałem walczył z Rosjanami. Nikt jednak nie przypuszczał, że poświęci się jeszcze bardziej, zrezygnuje z rodziny, z własnego życia prywatnego, aby stanąć na czele powstania i walczyć o wyzwolenie kraju spod obcego jarzma.