Prrzypomnij sobie kiegy ostatnio zdazylo ci sie zaryzykowac i jaki byl tego skutek. Opowiedz cała sytuacje , zwracajac uwage na towarzyszace Ci uczucia . Zastosuj zwroty i wyrażenia , dzieki ktorym twoja opowieść zainteresuje odbiorce .
PLIS POMÓŻCIE !!!!!!!!!!!!!!!
wiedzma
W ubiegłym tygodniu miałem mieć dwa ważne sprawdziany. Niestety nie dałem rady nauczyć się na oba, więc zaryzykowałem i opanowałem materiał tylko z jednego przedmiotu. Liczyłem na to, że klasa przełoży sprawdzian na inny termin i spokojnie zdążę się nauczyć. Trochę się bałem, że być może nie będzie tak, jak chciałbym, albo, że klasa przełoży sprawdzian, ale akurat z tego przedmiotu, na który się nauczyłem. Nie wiedziałem co robić i opanowało mnie zwątpienie. Podjąłem jednak ryzyko i nie tracąc czasu zacząłem powtarzać materiał. Nadszedł w końcu dzień, w którym wszystko miało się wyjaśnić. Kiedy usłyszałem, że klasa chce przełożyć jeden ze sprawdzianów, to ucieszyłem się i na chwilę odetchnąłem z ulgą - a jednak się udało, będzie dobrze, zaliczę sprawdzian i nauczę się na kolejny. Nagle usłyszałem, że moje przeczucie zaczyna przybierać realne kształty - klasa chciała przełożyć sprawdzian, na który się nauczyłem a napisać ten, do którego nie opanowałem materiału. Zacząłem przekonywać, że może lepiej napisać ten drugi - ale nie miałem zbyt dużej siły przebicia. Zrezygnowany postanowiłem postawić wszystko na jedną kartę, zaryzykować raz jeszcze i pójść do nauczycielki - powiedzieć prawdę, że nic nie umiem i liczyć na to, że przekonam ją do tego, by pozwoliła mi podejść do sprawdzianu w innym terminie. Miałem nadzieję, że moja szczerość spowoduje to, że nie dostanę jedynki z marszu. Czekałem na rozpoczęcie lekcji. Na pierwszej miałem mieć sprawdzian z fizyki, na który nic nie umiałem, a na trzeciej z historii, którą powtórzyłem i miałem wrażenie, że dobrze opanowałem materiał. Miałem jednak szczęście - nauczycielka się rozchorowała i na lekcji było zastępstwo, sprawdzian został przeniesiony na inny termin. Ja ponownie odetchnąłem z ulgą - udało mi się. Uświadomiłem sobie jednak, jak blisko byłem porażki. Teraz nie pozostaje mi nic innego, jak przysiąść i nauczyć się - skoro los dał mi szansę, to trzeba ją wykorzystać. Czasem ryzyko się opłaca - klasa podeszła jednak do sprawdzianu z historii - nie było sensu go przekładać, bo znów mielibyśmy dwa tego samego dnia. Ten jeden raz udało mi się, ale po czasie stwierdziłem, że stres i emocje, które mną targały nie są warte tego, by ryzykować. Pewnie za jakiś czas znów przyjdzie mi wybierać - podjąć ryzyko, czy nie, ale wtedy, zanim cokolwiek zrobię, to przypomnę sobie ubiegłotygodniową sytuację.
2 votes Thanks 0
paula1025
Ostatnio pani z historii oświadczyła, że będzie sprawdzian z całego działu. Zapowiedziała go na piątek. Byłam załamana bo akurat w czwartek umówiłam się z koleżankami, że pójdziemy na koncert naszej ulubionej kapeli. Nie miałam wyjścia, nie mogłam się nauczyć, ale nie chciałam zepsuć sobie średniej, bo zbliżał się koniec roku i pani miała już wystawiac oceny... Nie wiedziałam co zrobić... Stwierdziłam, że napisze sobie na ten sprawdzian ściągę. Było to duże ryzyko. Gdy w piatek na 7 lekcji usiadłam w ławce, przygotowałam sobie ściągę (schowałam ją w piórniku) pani podeszła do mnie i dała mi sprawdzian do ręki. Serce waliło mi jak młot! Bardzo się stresowałam, że mnie przyłapie, a wtedy bym mogła pożegnać się z 5 na świadectwo... Nie miałam odwagi popatrzeć na ściągę. Bałam się... Ale jednak stwierdziłam, że te pytania wcale nie są takie trudne. Zadanie 1- banalnie proste, zadanie 2- nic trudnego, 3,4,5,6... łatwizna, z 7 miałam problem ale jak się człowiek zastanowi... Raz, dwa. Poszło jak po maśle. Byłam taka szczęśliwa! Chyba jednak zasługuję na tą (5)!!! Po tygodniu pani Krystyna (nauczycielka historii) oznajmiła mi, że z całej klasy to ja najlepiej napisałam sprawdzian! Powiedziała mi, że napewno długo się uczyłam;) Powiedziała też,że dostaję 5 na koniec roku!
Miałem jednak szczęście - nauczycielka się rozchorowała i na lekcji było zastępstwo, sprawdzian został przeniesiony na inny termin. Ja ponownie odetchnąłem z ulgą - udało mi się. Uświadomiłem sobie jednak, jak blisko byłem porażki. Teraz nie pozostaje mi nic innego, jak przysiąść i nauczyć się - skoro los dał mi szansę, to trzeba ją wykorzystać.
Czasem ryzyko się opłaca - klasa podeszła jednak do sprawdzianu z historii - nie było sensu go przekładać, bo znów mielibyśmy dwa tego samego dnia. Ten jeden raz udało mi się, ale po czasie stwierdziłem, że stres i emocje, które mną targały nie są warte tego, by ryzykować. Pewnie za jakiś czas znów przyjdzie mi wybierać - podjąć ryzyko, czy nie, ale wtedy, zanim cokolwiek zrobię, to przypomnę sobie ubiegłotygodniową sytuację.
Gdy w piatek na 7 lekcji usiadłam w ławce, przygotowałam sobie ściągę (schowałam ją w piórniku) pani podeszła do mnie i dała mi sprawdzian do ręki. Serce waliło mi jak młot! Bardzo się stresowałam, że mnie przyłapie, a wtedy bym mogła pożegnać się z 5 na świadectwo... Nie miałam odwagi popatrzeć na ściągę. Bałam się... Ale jednak stwierdziłam, że te pytania wcale nie są takie trudne. Zadanie 1- banalnie proste, zadanie 2- nic trudnego, 3,4,5,6... łatwizna, z 7 miałam problem ale jak się człowiek zastanowi... Raz, dwa. Poszło jak po maśle. Byłam taka szczęśliwa! Chyba jednak zasługuję na tą (5)!!!
Po tygodniu pani Krystyna (nauczycielka historii) oznajmiła mi, że z całej klasy to ja najlepiej napisałam sprawdzian! Powiedziała mi, że napewno długo się uczyłam;) Powiedziała też,że dostaję 5 na koniec roku!