Mam do napisania prace na temat "spotkanie ze staroscia" z dialogiem Plis wybieram najlepsza prace !
ZorRo12PaPaY
W wierszu "spotkanie ze starością" dowiadujemy się bardzo ważnej prawdy życiowej: Na początku staruszek i staruszka rozmawiają o starości. dziadek mówi, że mógłby zginąć pierwszy, na to babcia " nie, ja zginę". A gdy odezwało się pukanie do drzwi i staruszkowie dowiedzieli się, że to przyszła śmierć, to żaden z nich nie chciał iść pierwszy.
Dowiadujemy się tu, że "póki nie ma zagrożenia pójdziemy za kimś w ogień, a jak coś się dzieje to uciekamy niczym tchórz".
Przepraszam, że bez dialogu, ale nie mam tego tekstu, a czytałem to rok temu, ich wypowiedzi wystarczy, że zastąpisz tymi z tekstu.
0 votes Thanks 0
Lina48
Wyobraź sobie to: Spokojnie szła sobie uliami miasta Starość... Po pewnym czasie mnie ujrzała i podeszła. Miała bardzo długą brodę i garba. Podpierała się soplem. Nagle po dłuższym czasie przyglądania się mi rzekła: - Witaj młodzieńcze! - Witaj! - uśmiechnąłem się - przepraszam, ale nie mogę rozmawiać... Może spotkamy sięinnym razem? - O nie, nie! Mi już niewiele czasu zostało.. Wolę teraz.. - rzekła chrapliwym głosem - starość cię i tak dotknie... Według mnie była niemiła, ale dobrze że już odeszła... Jej ciało stawało się przeźroczyste.. Z przerażeniem powiedziałem - Dobrze, że to już koniec - po czym uciekłem w siną dal przed starością...
Na początku staruszek i staruszka rozmawiają o starości. dziadek mówi, że mógłby zginąć pierwszy, na to babcia " nie, ja zginę". A gdy odezwało się pukanie do drzwi i staruszkowie dowiedzieli się, że to przyszła śmierć, to żaden z nich nie chciał iść pierwszy.
Dowiadujemy się tu, że "póki nie ma zagrożenia pójdziemy za kimś w ogień, a jak coś się dzieje to uciekamy niczym tchórz".
Przepraszam, że bez dialogu, ale nie mam tego tekstu, a czytałem to rok temu, ich wypowiedzi wystarczy, że zastąpisz tymi z tekstu.
Spokojnie szła sobie uliami miasta Starość... Po pewnym czasie mnie ujrzała i podeszła. Miała bardzo długą brodę i garba. Podpierała się soplem. Nagle po dłuższym czasie przyglądania się mi rzekła:
- Witaj młodzieńcze!
- Witaj! - uśmiechnąłem się - przepraszam, ale nie mogę rozmawiać... Może spotkamy sięinnym razem?
- O nie, nie! Mi już niewiele czasu zostało.. Wolę teraz.. - rzekła chrapliwym głosem - starość cię i tak dotknie...
Według mnie była niemiła, ale dobrze że już odeszła... Jej ciało stawało się przeźroczyste.. Z przerażeniem powiedziałem - Dobrze, że to już koniec - po czym uciekłem w siną dal przed starością...
A nóż ci się uda?? :)