Prosze pomózcie ! zyjesz w XXX wieku n.e. napisz list do kolezanki w ktorym opowiesz o dniu spedzonym na innej planecie (moze byc Mars) w opowiadaniu zawrzyj elementy opisu np. krajobrazu, postaci, przedmiotu i opis sytuacji .to ma byc na kartke A5 prosze zeby było to dosc rozwiniete i z sensem napewno sie odwdziecze . potrzebuje to na jutro !! daje naj
jak się czujesz? Wyzdrowiałaś już? Bardzo martwię się o Ciebie. Jak wiesz skorzystałam z oferty biura turystycznego i postanowiłam w końcu odpocząć od pracy wyjeżdżając na tydzień na Marsa - wszyscy polecali więc się skusiłam.
Podróż przebiegła bez problemowo, tymczasowa hibernacja, podczas której zregenerowałam swoje ciało, długo wyczekiwałam snu. Gdy już przyleciałam świeżym okiem mogłam spojrzeć czy warto było i tamto wrażenie do samego końca było takie same - olśnienie i zakochanie od pierwszego wejrzenia.
Lotnisko położone jest w centrum Marsolandu, miasto w pełni przystosowane do wszystkich wymagań turystycznych - bezproblemowa komunikacja z hotelem, sklepami, centrami handlowymi, galeriami, muzeami i wszystkiemu czego dusza może zapragnąć i potrzebować. Wiem, że wygodne siedzenie i oddawanie się zabiegom spa to nie jest Twoja domena więc od razu przejdę do zwiedzania.
Przewodnik pierwszego dnia pokazał nam MarsoPiramidy. Są to ogromne stożki, ktore cały czas etapują kolorami począwszy od rdzawej czerwieni do mdłej pomarańczy. To nie to co w Egipcie trzy czy cztery budowle mocno potraktowane korozją. W tych MarsoPiramidach zakochała byś się bez pamięci. Idealne kształty, monumentalne, strzeliste do nieba uświadamiają maleńkośc człowieka. A najlepsze jest to, że między tymi wszytskimi skałami, brązowymi piaskami jest chyba z dwadziedzieścia takich ogromnych budowli. Najbardziej podobało mi się podziwianie zachodów słońca między nimi. Tak, moja droga, na Marsie są hologramy słońca i bez końca można podziwiać czerwoną planetę.
Gdy już zmęczyłam się a wlaściwie nogi odmówiły mi posłuszeństwa podążałam już tylko do hotelu odpocząć. Na chwilę zatrzymałam się w sklepie z pamiętkami i nie uwierzysz jak ten sprzedawca mnie adorował. W gruncie rzeczy nie był niczego sobie wysoki blondyn... Dobrze zacznę od początku. Chciałam kupić mały szklany wizjoner z MarsoPiramida dla Ciebie i siebie ale nie mogłam się zdecydować. Każdy przedstawiał w inny sposób MarsoPiramide. Jeden w chłodnych tonacjach odtwarzal film jak słońce wstaje i oświetla budowle zaczynając od wschodu kończąc na zachodzie. Drugi oddawał to piękno tylko, że za pomocą dwóch słoń i w cieplej tonacji. I patrzyłam tak długo i nie mogłam się zdecydować który wybrać. Zagubiona spoglądałam na cały stragan zawalony wizerunkami MarsoPiramid, hologramów, wizjonerów z filmami panoramicznymi i tak dalej aż usłyszałam, że chyba muszę kupić dwa, bo żaden nie podkreśli tak mojej ciepłej i zarazem chłodnej natury. Głos dobiegał od wysportowanego mężczyzny, ciemnowłosy blondyn usmiechał się pieknymi, białymi zębami i spoglądał życzliwie spod firanek rzęs skrywających niebeiskie oczka. Zdjął kamizelkę pokazując uwydatniający mięśnie biały podkoszulek. Miły widok, zmiękczający nie jedno serce. Spojrzał na brązowo-czerwona pustynię i przenikliwym wzrokiem dodał, że jak kupię jedną pamiętkę drugą da mi w prezencie. Usmiechnęlam się czarująco i spojrzałam wymownie na niebieski kwiat zmieniajacy barwy niczym wiązka światła puszczona przez pryzmat. On odwzajemnił się mówiąc: "No teraz to już musimy się umówić".
Kasiu, kończę, resztę opowiem Ci w domu. Wiem, wiem nieuczciwie kończyc tak w środku akcji ale wybacz właściwie to zaraz przyjdzie do mnie Izis do baru. O już idzie. Kończę Kochana!
Droga Kasiu,
jak się czujesz? Wyzdrowiałaś już? Bardzo martwię się o Ciebie. Jak wiesz skorzystałam z oferty biura turystycznego i postanowiłam w końcu odpocząć od pracy wyjeżdżając na tydzień na Marsa - wszyscy polecali więc się skusiłam.
Podróż przebiegła bez problemowo, tymczasowa hibernacja, podczas której zregenerowałam swoje ciało, długo wyczekiwałam snu. Gdy już przyleciałam świeżym okiem mogłam spojrzeć czy warto było i tamto wrażenie do samego końca było takie same - olśnienie i zakochanie od pierwszego wejrzenia.
Lotnisko położone jest w centrum Marsolandu, miasto w pełni przystosowane do wszystkich wymagań turystycznych - bezproblemowa komunikacja z hotelem, sklepami, centrami handlowymi, galeriami, muzeami i wszystkiemu czego dusza może zapragnąć i potrzebować. Wiem, że wygodne siedzenie i oddawanie się zabiegom spa to nie jest Twoja domena więc od razu przejdę do zwiedzania.
Przewodnik pierwszego dnia pokazał nam MarsoPiramidy. Są to ogromne stożki, ktore cały czas etapują kolorami począwszy od rdzawej czerwieni do mdłej pomarańczy. To nie to co w Egipcie trzy czy cztery budowle mocno potraktowane korozją. W tych MarsoPiramidach zakochała byś się bez pamięci. Idealne kształty, monumentalne, strzeliste do nieba uświadamiają maleńkośc człowieka. A najlepsze jest to, że między tymi wszytskimi skałami, brązowymi piaskami jest chyba z dwadziedzieścia takich ogromnych budowli. Najbardziej podobało mi się podziwianie zachodów słońca między nimi. Tak, moja droga, na Marsie są hologramy słońca i bez końca można podziwiać czerwoną planetę.
Gdy już zmęczyłam się a wlaściwie nogi odmówiły mi posłuszeństwa podążałam już tylko do hotelu odpocząć. Na chwilę zatrzymałam się w sklepie z pamiętkami i nie uwierzysz jak ten sprzedawca mnie adorował. W gruncie rzeczy nie był niczego sobie wysoki blondyn... Dobrze zacznę od początku. Chciałam kupić mały szklany wizjoner z MarsoPiramida dla Ciebie i siebie ale nie mogłam się zdecydować. Każdy przedstawiał w inny sposób MarsoPiramide. Jeden w chłodnych tonacjach odtwarzal film jak słońce wstaje i oświetla budowle zaczynając od wschodu kończąc na zachodzie. Drugi oddawał to piękno tylko, że za pomocą dwóch słoń i w cieplej tonacji. I patrzyłam tak długo i nie mogłam się zdecydować który wybrać. Zagubiona spoglądałam na cały stragan zawalony wizerunkami MarsoPiramid, hologramów, wizjonerów z filmami panoramicznymi i tak dalej aż usłyszałam, że chyba muszę kupić dwa, bo żaden nie podkreśli tak mojej ciepłej i zarazem chłodnej natury. Głos dobiegał od wysportowanego mężczyzny, ciemnowłosy blondyn usmiechał się pieknymi, białymi zębami i spoglądał życzliwie spod firanek rzęs skrywających niebeiskie oczka. Zdjął kamizelkę pokazując uwydatniający mięśnie biały podkoszulek. Miły widok, zmiękczający nie jedno serce. Spojrzał na brązowo-czerwona pustynię i przenikliwym wzrokiem dodał, że jak kupię jedną pamiętkę drugą da mi w prezencie. Usmiechnęlam się czarująco i spojrzałam wymownie na niebieski kwiat zmieniajacy barwy niczym wiązka światła puszczona przez pryzmat. On odwzajemnił się mówiąc: "No teraz to już musimy się umówić".
Kasiu, kończę, resztę opowiem Ci w domu. Wiem, wiem nieuczciwie kończyc tak w środku akcji ale wybacz właściwie to zaraz przyjdzie do mnie Izis do baru. O już idzie. Kończę Kochana!
Twoja Ewa
Całusy
___________
Mam nadzieję, że pomogłam.