Proszę o napisanie listu do kolegi lub koleżanki o spotkaniu z groźnym psem. List ma zawierać jedną stronę A4
Proszę o opis dynamiczny dużo czasowników np. huknął, trzasnął itp.
Proszę o odpowiedź
Słaba01
Droga np. Aniu! Piszę do Ciebie ze szpitala miejskiego we Wrocławiu, w którym znalazłam się przez pewnego psa, który mnie dosyć mocno ugryzł i teraz mam liczne obrażenia. A stało się to tak: Pewnego dnia szłam sobie do szkoły i kiedy wychodziłam z domu, przed domem stał duży i dosyć groźny pies. Byłam przerażona. Mamy i taty nie było już w domu, bo wcześniej wyjechali do pracy, a gospodyni wyszła z domu na chwilę na zakupy. Byłam bezradna. Nie wiedziałam co zrobić, jednak zaraz potem przyszło mi coś do głowy. Wzięłam wielki kij, który leżał na chodniku i zaczęłam nim tak potrząsać, żeby pies sobie odszedł, lecz on był na mnie bardzo wściekły i rzucił się na mnie i niestety ugryzł mnie mocno w rękę. zaczęłam płakać. Bardzo mnie to bolało i tak głośno krzyknęłam, że usłyszał mnie pewien pan, który być może uratował mi życie. Wyciągnął ze swojego małego plecaczka kanapkę z kiełbasą, którą rzucił mu dalej.Chwilę potem kiedy gospodyni wracała z zakupów własnym oczom nie mogła uwierzyć. Szybko zawiozła mnie do szpitala, a pan, który mnie uratował, zniknął. Nawet nie zdążyłam mu podziękować, a go już nie było. To było takie dziwne, lecz kiedy już przyjechałyśmy z gosposią do szpitala, ona zadzwoniła do rodziców i uspakajała mamę i tatę, że nic się takiego nie stało, lecz rodzice i tak przyjechali do mnie, aby zobaczyć co się tak naprawdę stało. Kiedy wszystko opowiedziałam rodzicom, oni szukali tego pana, który był moim bohaterem, bo gdyby nie on to niwiadomo co by się stało, lecz znaleźć go nie mogli, ale w duchu byli mu naprawdę wdzięczni, tak jak ja. Byłam potem w lekkim szoku, lecz wszystko wróciło do normy i za tydzień wyjdę już ze szpitala, lecz nie będę mogła nadwyrężać na razie prawej ręki, dlatego do szkoły przez jakiś czas chodzić nie będę. Na koniec chciałam Cię pozdrowić i nie mogę się już doczekać, kiedy się znowu zobaczymy. Eddy(bo nie wiem jak tam masz na imię)
Piszę do Ciebie ze szpitala miejskiego we Wrocławiu, w którym znalazłam się przez pewnego psa, który mnie dosyć mocno ugryzł i teraz mam liczne obrażenia. A stało się to tak:
Pewnego dnia szłam sobie do szkoły i kiedy wychodziłam z domu, przed domem stał duży i dosyć groźny pies. Byłam przerażona. Mamy i taty nie było już w domu, bo wcześniej wyjechali do pracy, a gospodyni wyszła z domu na chwilę na zakupy. Byłam bezradna. Nie wiedziałam co zrobić, jednak zaraz potem przyszło mi coś do głowy. Wzięłam wielki kij, który leżał na chodniku i zaczęłam nim tak potrząsać, żeby pies sobie odszedł, lecz on był na mnie bardzo wściekły i rzucił się na mnie i niestety ugryzł mnie mocno w rękę. zaczęłam płakać. Bardzo mnie to bolało i tak głośno krzyknęłam, że usłyszał mnie pewien pan, który być może uratował mi życie. Wyciągnął ze swojego małego plecaczka kanapkę z kiełbasą, którą rzucił mu dalej.Chwilę potem kiedy gospodyni wracała z zakupów własnym oczom nie mogła uwierzyć. Szybko zawiozła mnie do szpitala, a pan, który mnie uratował, zniknął. Nawet nie zdążyłam mu podziękować, a go już nie było. To było takie dziwne, lecz kiedy już przyjechałyśmy z gosposią do szpitala, ona zadzwoniła do rodziców i uspakajała mamę i tatę, że nic się takiego nie stało, lecz rodzice i tak przyjechali do mnie, aby zobaczyć co się tak naprawdę stało. Kiedy wszystko opowiedziałam rodzicom, oni szukali tego pana, który był moim bohaterem, bo gdyby nie on to niwiadomo co by się stało, lecz znaleźć go nie mogli, ale w duchu byli mu naprawdę wdzięczni, tak jak ja. Byłam potem w lekkim szoku, lecz wszystko wróciło do normy i za tydzień wyjdę już ze szpitala, lecz nie będę mogła nadwyrężać na razie prawej ręki, dlatego do szkoły przez jakiś czas chodzić nie będę.
Na koniec chciałam Cię pozdrowić i nie mogę się już doczekać, kiedy się znowu zobaczymy.
Eddy(bo nie wiem jak tam masz na imię)
:)mam nadzieję że pomogłam.