W dawnych czasach na dworze królewskim żył chłopiec o nie znanym imieniu wołali na niego "Posyłek" ponieważ zawsze był na posyłki coś przyniósł coś zrobił przekazał.
Pracował w kuchni "na zmywaku" był sierotą jakaś stara kobieta przyniosła go do pałacu która po jednym dniu znikneła z palacu nie wiadomo gdzie. Chłopiec był owinienty w dość ładne szaty lecz zabrudzone po dalekiej drodze. wychowano go w biedzie przez szefa i jego małżonkę kuchni,a więc w ostrych warunkach. Był pracowity choć z natury leniwy.pracował przez 14 lat i właśnie w jego 14 urodziny przyszedł ktoś zamaskowany. z czarną maską i kapturem które i tak nie były potrzebne bo było ciemno. chlopiec udawał że śpi ale się im przyglądał . Im no właśnie było ich więcej bo aż czterech porwali chłopca a ten się szarpał i wyrywał lecz będąc już w powozie ludzie zdjeli maski i wszystko mu wytłumaczyli..W królestwie w którym pracował w kuchni panowała prawdziwa żałoba nie było już tak tam wesoło ,a na dodatek sąsiednie królestwo atakowało.Ale po kolei kobieta która porwała "Posyłka" w dzieciństwie była zlodziejką, która za chlopca dostala w pracowitym królestwie sporo kasy ,bo niby na jedżenie dla niego i dla niej ale uciekla z całym majatkiem. Posyłek był zaginionym księciem królestwa ,które zaatakowało to w, którym się urodził. Bo doszli do wniosku obszukując świat, że jego najwiękśi sprzymieżeńcy nadużyli ich zaufania i go porwali, lecz Posyłka nazywany teraz królem Eustachym załagodził ten straszny spór i pogodził oba królestwa.
Rządził mądrze i sprawiedliwie po swoich przeżyciech dużo się nauczył ,więc wiedział jak należy robić aby było dobrze. Ożenił się z kśniężniczką w ,której pracując w kuchni się zakochał. żyli naprawdę szczęśliwie i co najdziwniejsze to król gotował żonie obiad.
Dawno, dawno temu, w królestwie Lakremów, żyła sobie królowa Eliza zapatrzona w siebie. Wszyscy jej poddani byli niezadowoleni z jej rządów; była apodyktyczna i samolubna. Może to dlatego, że mąż jej zmarł (ale tak mówiły tylko jej posuszne "dworzanki", które lubowały się w plotkach), i odtąd chodziła w czarnych, długich żałobnych sukniach. Po śmierci Henryka Darczyńcy, króla Lakremów zapanował smutek na dworze.
Lecz po osmiu latach smutku i żałoby, siostra Elizy poradziła jej: "Musisz rzucic ta żałobę! Całe królestwo chodzi w smutku, a i tak Henrykowi się życie nie wróci!". Jak siostra jej poradziła, tak i Eliza zrobiła. Wydała rozkaz zakończenia żałoby i odtąd zaczął radować się lud. "O piękna pani! Bóg zapłać za tą decyzję!" - wykrzykiwano pod jej królewskim oknem. Pajace i grajkowie, muzykanci i śpiewacy - wszyscy śpiewali radośnie piesni na jej cześć.
Po pewnym czasie królową zaczęły gryźć wyrzuty sumienia - "Czy to słusznie, że opuściła mnie żałoba po moim mężu?" - pytała się. To nie dało jej spać.
Nocą uciekła z zamku i wybrała się do nadwornego Maga, Melstriga.
Melstrig ofiarował jej eliksir szczęścia i zapomnienia, aby przestała się smucić. Mimo to, po wypiciu dalej była apodyktycznym narcyzem.
Mimo to, radowała się szczerze - z muzyki grajków, z anegdotek dwórek...
Zapomniała wnet o mężu i o smutku. Po trzech latach szalała na przyjęciach pod wpływem magicznej mikstury.
Wkrótce zaczęła się spotykać z księciem Laskanii, Neroiksem. Neroiks był dużo od niej młodszym młodzianem, zakochanym w poezji i sztuce. Nie kochała go jednak wcale - zależało jej tylko na powiększeniu królestwa i skarbu państwa!
Neroiks zaślepiony miłością do Elizy nie baczał na jej władczość i zapatrzenie w siebie. Żyli długo, lecz ich miłość nie była uczciwa.
Kiedy po ich ślubie, królestwo powiększyło się, Eliza otruła swojego męża by móc sama rządzić krajem.
Nocą ukazał się jej duch męża, Henryka.
- Henryku! - zawołała - co ty tu robisz? Przecież nie żyjesz - krzyknęła, zdumiona
- Przyszedłem Cię ukarać za twoją żądzę władz, przebiegłość i apodyktyczność! - krzyknął, i rzucił na nią czar. Minęło jej szczęście i radość, a wróciły dawne troski i zmartwienia.
Z żalu Eliza uciekła z kraju i zamieszkała w Krawii - małej krainie, której nawet nie ma na mapie. Eliza zajęła się śpiewem - za wszystkie swoje suknie kupiła mandolinę i zarabia na życie śpiewając o swoim nieszczęściu i pechu.
Tron Lakremii przejęła siostra Elizy, i odtąd całe królestwo żyło długo i szczęśliwie.
*Wybacz za błędy, jesli jakieś znajdziesz :p Motywy z 'Balladyby" (żądza władzy), "Lilij" (duch męża) i oparcie o Andersenowskie baśnie.
Baśń o zagubionym chłopcu
W dawnych czasach na dworze królewskim żył chłopiec o nie znanym imieniu wołali na niego "Posyłek" ponieważ zawsze był na posyłki coś przyniósł coś zrobił przekazał.
Pracował w kuchni "na zmywaku" był sierotą jakaś stara kobieta przyniosła go do pałacu która po jednym dniu znikneła z palacu nie wiadomo gdzie. Chłopiec był owinienty w dość ładne szaty lecz zabrudzone po dalekiej drodze. wychowano go w biedzie przez szefa i jego małżonkę kuchni,a więc w ostrych warunkach. Był pracowity choć z natury leniwy.pracował przez 14 lat i właśnie w jego 14 urodziny przyszedł ktoś zamaskowany. z czarną maską i kapturem które i tak nie były potrzebne bo było ciemno. chlopiec udawał że śpi ale się im przyglądał . Im no właśnie było ich więcej bo aż czterech porwali chłopca a ten się szarpał i wyrywał lecz będąc już w powozie ludzie zdjeli maski i wszystko mu wytłumaczyli..W królestwie w którym pracował w kuchni panowała prawdziwa żałoba nie było już tak tam wesoło ,a na dodatek sąsiednie królestwo atakowało.Ale po kolei kobieta która porwała "Posyłka" w dzieciństwie była zlodziejką, która za chlopca dostala w pracowitym królestwie sporo kasy ,bo niby na jedżenie dla niego i dla niej ale uciekla z całym majatkiem. Posyłek był zaginionym księciem królestwa ,które zaatakowało to w, którym się urodził. Bo doszli do wniosku obszukując świat, że jego najwiękśi sprzymieżeńcy nadużyli ich zaufania i go porwali, lecz Posyłka nazywany teraz królem Eustachym załagodził ten straszny spór i pogodził oba królestwa.
Rządził mądrze i sprawiedliwie po swoich przeżyciech dużo się nauczył ,więc wiedział jak należy robić aby było dobrze. Ożenił się z kśniężniczką w ,której pracując w kuchni się zakochał. żyli naprawdę szczęśliwie i co najdziwniejsze to król gotował żonie obiad.
Koniec
Dawno, dawno temu, w królestwie Lakremów, żyła sobie królowa Eliza zapatrzona w siebie. Wszyscy jej poddani byli niezadowoleni z jej rządów; była apodyktyczna i samolubna. Może to dlatego, że mąż jej zmarł (ale tak mówiły tylko jej posuszne "dworzanki", które lubowały się w plotkach), i odtąd chodziła w czarnych, długich żałobnych sukniach. Po śmierci Henryka Darczyńcy, króla Lakremów zapanował smutek na dworze.
Lecz po osmiu latach smutku i żałoby, siostra Elizy poradziła jej: "Musisz rzucic ta żałobę! Całe królestwo chodzi w smutku, a i tak Henrykowi się życie nie wróci!". Jak siostra jej poradziła, tak i Eliza zrobiła. Wydała rozkaz zakończenia żałoby i odtąd zaczął radować się lud. "O piękna pani! Bóg zapłać za tą decyzję!" - wykrzykiwano pod jej królewskim oknem. Pajace i grajkowie, muzykanci i śpiewacy - wszyscy śpiewali radośnie piesni na jej cześć.
Po pewnym czasie królową zaczęły gryźć wyrzuty sumienia - "Czy to słusznie, że opuściła mnie żałoba po moim mężu?" - pytała się. To nie dało jej spać.
Nocą uciekła z zamku i wybrała się do nadwornego Maga, Melstriga.
Melstrig ofiarował jej eliksir szczęścia i zapomnienia, aby przestała się smucić. Mimo to, po wypiciu dalej była apodyktycznym narcyzem.
Mimo to, radowała się szczerze - z muzyki grajków, z anegdotek dwórek...
Zapomniała wnet o mężu i o smutku. Po trzech latach szalała na przyjęciach pod wpływem magicznej mikstury.
Wkrótce zaczęła się spotykać z księciem Laskanii, Neroiksem. Neroiks był dużo od niej młodszym młodzianem, zakochanym w poezji i sztuce. Nie kochała go jednak wcale - zależało jej tylko na powiększeniu królestwa i skarbu państwa!
Neroiks zaślepiony miłością do Elizy nie baczał na jej władczość i zapatrzenie w siebie. Żyli długo, lecz ich miłość nie była uczciwa.
Kiedy po ich ślubie, królestwo powiększyło się, Eliza otruła swojego męża by móc sama rządzić krajem.
Nocą ukazał się jej duch męża, Henryka.
- Henryku! - zawołała - co ty tu robisz? Przecież nie żyjesz - krzyknęła, zdumiona
- Przyszedłem Cię ukarać za twoją żądzę władz, przebiegłość i apodyktyczność! - krzyknął, i rzucił na nią czar. Minęło jej szczęście i radość, a wróciły dawne troski i zmartwienia.
Z żalu Eliza uciekła z kraju i zamieszkała w Krawii - małej krainie, której nawet nie ma na mapie. Eliza zajęła się śpiewem - za wszystkie swoje suknie kupiła mandolinę i zarabia na życie śpiewając o swoim nieszczęściu i pechu.
Tron Lakremii przejęła siostra Elizy, i odtąd całe królestwo żyło długo i szczęśliwie.
*Wybacz za błędy, jesli jakieś znajdziesz :p Motywy z 'Balladyby" (żądza władzy), "Lilij" (duch męża) i oparcie o Andersenowskie baśnie.
Chyba nie wyszło tak źle, nie? :)