Na jutro miałam do napisania dokładne streszczenie 'Dzaidów II'. Mam to już napisane tylko chciałabym, żeby ktoś to przeczytał i porawił najwyżej błędy literówki, dodał przecinki, kropki itd. Było w przed Dzień Zaduszek. Zebraliśmy się wszyscy w cmentarnej kamplicy. Zawiesiliśmy całuny w oknach,drzwi kaplicyszczelnie zamknęliśmy tak, aby światło nie wpadało do środka. W środku nie było żadnej lapmy, świecy. Na stoliku stało jedzenie i napitek. Wybiła północ... Zebraliśmy się wszyscy wokół trumny, która stała na środku pomieszczenia. Byłam wystraszona, ponieważ jescze nigdy nie brałam udziału w obrzędzia 'dziadów'. Ciszę przerwał Guślarz, który zaczął zachęcać dusze, żeby do nas przybyły, a my im pomożemy. Guślarz wziął garść kądzieli i ją spalił. Miało to przywołać ducha o najlżejszym wymiarze winy. Nie sądziłam, że to zadziała, ale ku mojemu pod sufitem ukazały się dwa aniołki dzieci. Dzieci opowiedziały nam swoją historię i poprosiły o dwa ziarnka gorczycy- tylko to jest im potzrebne do pełni szczęscia. Guślarz spełnił proźbę aniołków i każdemu wręczył po ziarnku gorczycy, a następnie je przepędził. Po chwili Starzec przyciągnął na środek kaplicy wielki kocioł z wódku. Nagle z kocioła buchneły płomieni! Oznaczało to, że przybędzie do nas osoba z najcięższym wymiarem winy. Wyobrażał sobię najgorszą szkaradę jaką tylko mój mózg mógł sobie wymyśleć, ale to co ujrzałam za oknem było sto razy gorsze od tego co sobie wyobrażałam! To nie był duch, to było przeraźliwe widmo! Widmo opowiedziało nam swoją historię. Jakie to cierpi okropne męczarnie i jak jest prześlawdowny przez 'żarłoczne ptastwo'. Tak jak wcześniej za aniołkami tak i teraz Guślarz zwrócił się do straszliwego Pana z chęcią pomocu, którą widmo od razu odrzuciło. Gdy dziedzic podszedł do stolika z jadłem i napitkiem rzuciły się na niego ptaki, którę nie dopuszczały go do choćby szklanki wody. Wtm przemówił jeden z nich kruk. Wypomniał Widmu jak tu pewnego jesiennego dnia zakradł się do jego ogrodu i utrząsł sobie parę jabłek, a ten postraszył go psami, a ludzie zachłostali na śmierć. Po Kruku przemówiła Sowa, która również opowiedziała swoją historię o tym jak pewnej zimy chciała się schronić u niego w domu, a ten ją przepędził. Biedna zamarzła z dzieckeim w drodze... Byłam przerażpna obiema historiami. Jak można być takim nieludzkim?! Widmo zrozumiało, że 'dziady' nic mu nie pomogąi opuściło ceremonię. Guślarz wziął już ostanią rzecz- wianek. Spalił go co przywołało ducha o średnim wymiarze winy. Myślałam, że pojawi się ponownie jakaś okropna kreatura, ale pojawiła się dziwczyna. Na oko była w moim wieku. Ona tak jak pozostałe duchy opowiedziała nam swoją historię o obojętności do świata. O tym jak nie interesował ją żaden młodziec z wisoki.Bardzo spodobała mi się jej opowieść, a wtemGularz jakby w transie przemówił do Zosi: - Już za dwa lata zostaniesz zbawiona. Bardzo się cieszyłam z tego powodu i miałam nadzieję, że Zosia już za dwa lata skończy swoje cierpienie. Kiedy już przewodniczący cermonii zaczął odpędzać wszystkie duchy z kaplicy ku przerażeniu wszytskich pojawił się upiór! Nie wiadomo skąd, jak. Guślarz jak wczęsniej spytał ducha co mu potzrebne do szczęscia, ale ten milczał jak zaklęty. Po częsci mnie to zirytowało, ponieważ oczekiwałam kolejnej historii, a tu nic, cisza.. Guślarz na wszytskie sposby próbował przepędzić nieproszonego gościa, ale nic nie działało. Tylko Zosia wpatrywała się w niego, jakby wiedziała kim jest.. Wyprowadziliśmy pasterkę z kaplicy, myśleliśmy, że upiór tam zostanie, ale on podązył za dziwczyną. Był nią oczarowany...
Answer

Life Enjoy

" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "

Get in touch

Social

© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.