sweetaśna
Kiedyś wleciała mucha do baru, Siadła na krześle pomimo gwaru. Patrzy wokoło, oczom nie wierzy, Na każdym stole kilka talerzy, A na talerzach musze przysmaki: Świeże kiełbaski, wołowe flaki, Rosołek z kury, z lukrem racuszki I w galarecie wieprzowe nóżki. Pan kucharz wnosi półmiski, wazy, Bo wciąż gotuje, piecze i smaży. Kuszą i nęcą zapachy nowe, Mucha zupełnie straciła głowę I przefrunęła na brzeg talerza, Na którym kotlet rumiany leżał. Myślała: "Najem się należycie". Ale nieomal straciła życie. Jadłospis świsnął tuż przy jej skrzydle, A klient krzyknął: "Cóż to za bydlę!". W tej samej chwili wezwał kucharza: "Czy w waszym barze często się zdarza, By na kotletach siadały muchy I napychały bezkarnie brzuchy?". Zmieszany kucharz gościa wysłuchał, Packę na muchy wyjął z fartucha I pacnął w talerz tak nieudolnie, Że sos poplamił fartuch i spodnie. I choćby nawet ktoś nie dowierzał, Zniknęło całe danie z talerza. Kotlet poleciał na stronę prawą, Tam, gdzie się panie raczyły kawą. Ziemniaki puree z koperkiem młodym Do czyjejś siwej przylgnęły brody, A marcheweczka z groszkiem zielonym Na wszystkie cztery trysnęła strony. Tak się skończyła historia z muchą, Choć jej to wszystko uszło na sucho.
Kiedyś wleciała mucha do baru, Siadła na krześle pomimo gwaru. Patrzy wokoło, oczom nie wierzy, Na każdym stole kilka talerzy, A na talerzach musze przysmaki: Świeże kiełbaski, wołowe flaki, Rosołek z kury, z lukrem racuszki I w galarecie wieprzowe nóżki. Pan kucharz wnosi półmiski, wazy, Bo wciąż gotuje, piecze i smaży. Kuszą i nęcą zapachy nowe, Mucha zupełnie straciła głowę I przefrunęła na brzeg talerza, Na którym kotlet rumiany leżał. Myślała: "Najem się należycie". Ale nieomal straciła życie. Jadłospis świsnął tuż przy jej skrzydle, A klient krzyknął: "Cóż to za bydlę!". W tej samej chwili wezwał kucharza: "Czy w waszym barze często się zdarza, By na kotletach siadały muchy I napychały bezkarnie brzuchy?". Zmieszany kucharz gościa wysłuchał, Packę na muchy wyjął z fartucha I pacnął w talerz tak nieudolnie, Że sos poplamił fartuch i spodnie. I choćby nawet ktoś nie dowierzał, Zniknęło całe danie z talerza. Kotlet poleciał na stronę prawą, Tam, gdzie się panie raczyły kawą. Ziemniaki puree z koperkiem młodym Do czyjejś siwej przylgnęły brody, A marcheweczka z groszkiem zielonym Na wszystkie cztery trysnęła strony. Tak się skończyła historia z muchą, Choć jej to wszystko uszło na sucho.
3 votes Thanks 0
bara1209
Kiedyś wleciała mucha do baru, Siadła na krześle pomimo gwaru. Patrzy wokoło, oczom nie wierzy, Na każdym stole kilka talerzy, A na talerzach musze przysmaki: Świeże kiełbaski, wołowe flaki, Rosołek z kury, z lukrem racuszki I w galarecie wieprzowe nóżki. Pan kucharz wnosi półmiski, wazy, Bo wciąż gotuje, piecze i smaży. Kuszą i nęcą zapachy nowe, Mucha zupełnie straciła głowę I przefrunęła na brzeg talerza, Na którym kotlet rumiany leżał. Myślała: "Najem się należycie". Ale nieomal straciła życie. Jadłospis świsnął tuż przy jej skrzydle, A klient krzyknął: "Cóż to za bydlę!". W tej samej chwili wezwał kucharza: "Czy w waszym barze często się zdarza, By na kotletach siadały muchy I napychały bezkarnie brzuchy?". Zmieszany kucharz gościa wysłuchał, Packę na muchy wyjął z fartucha I pacnął w talerz tak nieudolnie, Że sos poplamił fartuch i spodnie. I choćby nawet ktoś nie dowierzał, Zniknęło całe danie z talerza. Kotlet poleciał na stronę prawą, Tam, gdzie się panie raczyły kawą. Ziemniaki puree z koperkiem młodym Do czyjejś siwej przylgnęły brody, A marcheweczka z groszkiem zielonym Na wszystkie cztery trysnęła strony. Tak się skończyła historia z muchą, Choć jej to wszystko uszło na sucho.
Siadła na krześle pomimo gwaru.
Patrzy wokoło, oczom nie wierzy,
Na każdym stole kilka talerzy,
A na talerzach musze przysmaki:
Świeże kiełbaski, wołowe flaki,
Rosołek z kury, z lukrem racuszki
I w galarecie wieprzowe nóżki.
Pan kucharz wnosi półmiski, wazy,
Bo wciąż gotuje, piecze i smaży.
Kuszą i nęcą zapachy nowe,
Mucha zupełnie straciła głowę
I przefrunęła na brzeg talerza,
Na którym kotlet rumiany leżał.
Myślała:
"Najem się należycie".
Ale nieomal straciła życie.
Jadłospis świsnął tuż przy jej skrzydle,
A klient krzyknął:
"Cóż to za bydlę!".
W tej samej chwili wezwał kucharza:
"Czy w waszym barze często się zdarza,
By na kotletach siadały muchy
I napychały bezkarnie brzuchy?".
Zmieszany kucharz gościa wysłuchał,
Packę na muchy wyjął z fartucha
I pacnął w talerz tak nieudolnie,
Że sos poplamił fartuch i spodnie.
I choćby nawet ktoś nie dowierzał,
Zniknęło całe danie z talerza.
Kotlet poleciał na stronę prawą,
Tam, gdzie się panie raczyły kawą.
Ziemniaki puree z koperkiem młodym
Do czyjejś siwej przylgnęły brody,
A marcheweczka z groszkiem zielonym
Na wszystkie cztery trysnęła strony.
Tak się skończyła historia z muchą,
Choć jej to wszystko uszło na sucho.
To?:P DASZ NAJ ?!
Kiedyś wleciała mucha do baru,
Siadła na krześle pomimo gwaru.
Patrzy wokoło, oczom nie wierzy,
Na każdym stole kilka talerzy,
A na talerzach musze przysmaki:
Świeże kiełbaski, wołowe flaki,
Rosołek z kury, z lukrem racuszki
I w galarecie wieprzowe nóżki.
Pan kucharz wnosi półmiski, wazy,
Bo wciąż gotuje, piecze i smaży.
Kuszą i nęcą zapachy nowe,
Mucha zupełnie straciła głowę
I przefrunęła na brzeg talerza,
Na którym kotlet rumiany leżał.
Myślała:
"Najem się należycie".
Ale nieomal straciła życie.
Jadłospis świsnął tuż przy jej skrzydle,
A klient krzyknął:
"Cóż to za bydlę!".
W tej samej chwili wezwał kucharza:
"Czy w waszym barze często się zdarza,
By na kotletach siadały muchy
I napychały bezkarnie brzuchy?".
Zmieszany kucharz gościa wysłuchał,
Packę na muchy wyjął z fartucha
I pacnął w talerz tak nieudolnie,
Że sos poplamił fartuch i spodnie.
I choćby nawet ktoś nie dowierzał,
Zniknęło całe danie z talerza.
Kotlet poleciał na stronę prawą,
Tam, gdzie się panie raczyły kawą.
Ziemniaki puree z koperkiem młodym
Do czyjejś siwej przylgnęły brody,
A marcheweczka z groszkiem zielonym
Na wszystkie cztery trysnęła strony.
Tak się skończyła historia z muchą,
Choć jej to wszystko uszło na sucho.
Siadła na krześle pomimo gwaru.
Patrzy wokoło, oczom nie wierzy,
Na każdym stole kilka talerzy,
A na talerzach musze przysmaki:
Świeże kiełbaski, wołowe flaki,
Rosołek z kury, z lukrem racuszki
I w galarecie wieprzowe nóżki.
Pan kucharz wnosi półmiski, wazy,
Bo wciąż gotuje, piecze i smaży.
Kuszą i nęcą zapachy nowe,
Mucha zupełnie straciła głowę
I przefrunęła na brzeg talerza,
Na którym kotlet rumiany leżał.
Myślała:
"Najem się należycie".
Ale nieomal straciła życie.
Jadłospis świsnął tuż przy jej skrzydle,
A klient krzyknął:
"Cóż to za bydlę!".
W tej samej chwili wezwał kucharza:
"Czy w waszym barze często się zdarza,
By na kotletach siadały muchy
I napychały bezkarnie brzuchy?".
Zmieszany kucharz gościa wysłuchał,
Packę na muchy wyjął z fartucha
I pacnął w talerz tak nieudolnie,
Że sos poplamił fartuch i spodnie.
I choćby nawet ktoś nie dowierzał,
Zniknęło całe danie z talerza.
Kotlet poleciał na stronę prawą,
Tam, gdzie się panie raczyły kawą.
Ziemniaki puree z koperkiem młodym
Do czyjejś siwej przylgnęły brody,
A marcheweczka z groszkiem zielonym
Na wszystkie cztery trysnęła strony.
Tak się skończyła historia z muchą,
Choć jej to wszystko uszło na sucho.