prace z internetu sa slabe i polowa mojej klasy ma to samo . ja chce tego uniknac , i daje duzo punktow aby ktos sie postaral .
jak praca bedzie skopiowana czy zrobiona na odpier....:) to SPAM .
Zycze milej pracy
adi0194
Od zawsze związki damsko-męskie nie były łatwe. Każdy mógłby opowiedzieć o tym kilka historii. W mojej opowieści kobieta jest osobą kapryśną i wymagającą , a mężczyzna pełen spokoju i uległości . Pewnego dnia pan Piotr udał się do pobliskiego miasta, aby poszukać żony. Ujrzał piękną kobietę. Pomyślał, że ładna, to i mądra. Gdy ją bliżej poznał, dowiedział się, że posiada ona majątek oraz cztery wsie graniczące z jego posiadłością. W sam raz propozycja dla niego. Po niedługiej znajomości nadszedł czas ożenku. Przy spisywaniu intercyzy pan Piotr nie miał zastrzeżeń, co do warunków stawianych przez żonę modną, aż do punktu piątego. - Co, to niedorzeczne ! – wykrzyknął Piotr. - To jest dopuszczalne w całej Europie. Rozwód to rzecz normalna- odpowiedziała żona modna. - I tak ciągle ci ulegałem. - Skoro tak to zgoda. Będę twoją żoną dopóki śmierć nas nie rozłączy. Już na początku podróży na wieś żona modna dała się we znaki panu Piotrowi. Aby dogodzić młodej żonie wydał wszystkie pieniądze na karetę, koniecznie na resorach . Sprowadzono ją z Anglii. Już mieli wyjeżdżać , a tu pani chora. Plany na nic. Odczekali dni parę i znów zaczęli się pakować. Siadła żona moda, przy niej liczne zwierzaki, kufry, paczki i woreczki. Gdy wszystko zostało spakowane, okazało się , że dla pana Piotra nie starczyło miejsca. Ten nie chcąc się wdawać w kłótnie, wziął klatkę pod pachę, a psa na nogi. Kareta ruszyła. Po chwili milczenia kobieta rzekła: - A ma pan kucharza? - Mam, serce moje. - To chyba dowcip? Trzeba nam kucharza cudzoziemskiego. - Mój kucharz to człowiek oddany. - Ale nam potrzebny kucharz co racuszki piec umie, łazanki. A i modny pasztetnik i cukiernik przydałby się. Domyślam się, że czekają na nas same frykasy, ale ja nie jestem godna takich przyjemności- zakpiła żona modna. Żartom i szyderstwom żony modnej nie było końca. Tak im czas upłynął, aż do przyjazdu do domu. U progu domu powitał ich Franciszek-wierny sługa pana Piotra. Małżonka nie zwróciła na niego uwagi, tylko odepchnęła go na bok. Służącego to bardzo uraziło, łza mu w oku się zakręciła. Pan Piotr rozpoczął prezentację domu. - To jadalnia- z zadowoleniem wskazuje pan Piotr. - Jadalnia? Przecież tu nie zmieści się nawet 40 osób. A co dalej? - To nasza sypialnia. - Ja muszę mieć sypialnię dla siebie. A oprócz tego pokój do strojów, muzyki, dla służących. - Proszę do ogrodu. To moja duma. - Ach co to jest? Tu trzeba wiele zmian!- odrzekła niezadowolona. Dlatego swoje rządy zaczęła od ogrodu. Kazała wyrzucić najpiękniejsze kwiaty, a w ich miejsce posadzić okazałe drzewa cytrusowe, między którymi mogła rozmyślać. Na tym nie koniec. I domu nie ominęły zmiany. W jadalni wyrzuciła ozdobne belki, a w ich miejsce kazała umieścić malowidło o tematyce mitologicznej. Wyzłocono alkowę, wyłożono gipsem pokój ze strojami. Umieszczono pólki z francuskimi książkami, globus na stoliku, pełno porcelany. Pan domu nie czuł się z tym wszystkim najlepiej , lecz najgorsze było jeszcze przed nim. Pewnego razu zjechali goście. Bal to był wystawny. Żona modna bawiła się wyśmienicie. Goście pili stare wino z domowej piwnicy. Po kolacji zorganizowano pokaz fajerwerków. Goście byli zachwyceni. Nawet nie zwrócili uwagi na to, że stodoła zaczęła się palić. Myśleli, że to część programu. Zrozpaczony gospodarz próbował odratować to, co zostało ze stodoły, kiedy jego żona wspaniale się bawiła. Po balu pan Piotr pozwolił na powrót do miasta. I tam żył, choć denerwował go francuski przepych. Zrozumiał, że źle zrobił nie zgadzając się na piąty punkt intercyzy. To co mu pozostało to możliwość wyżalenia się swojemu przyjacielowi.
Pewnego dnia pan Piotr udał się do pobliskiego miasta, aby poszukać żony. Ujrzał piękną kobietę. Pomyślał, że ładna, to i mądra. Gdy ją bliżej poznał, dowiedział się, że posiada ona majątek oraz cztery wsie graniczące z jego posiadłością. W sam raz propozycja dla niego.
Po niedługiej znajomości nadszedł czas ożenku. Przy spisywaniu intercyzy pan Piotr nie miał zastrzeżeń, co do warunków stawianych przez żonę modną, aż do punktu piątego.
- Co, to niedorzeczne ! – wykrzyknął Piotr.
- To jest dopuszczalne w całej Europie. Rozwód to rzecz normalna- odpowiedziała żona modna.
- I tak ciągle ci ulegałem.
- Skoro tak to zgoda. Będę twoją żoną dopóki śmierć nas nie rozłączy.
Już na początku podróży na wieś żona modna dała się we znaki panu Piotrowi. Aby dogodzić młodej żonie wydał wszystkie pieniądze na karetę, koniecznie na resorach . Sprowadzono ją z Anglii. Już mieli wyjeżdżać , a tu pani chora. Plany na nic. Odczekali dni parę i znów zaczęli się pakować. Siadła żona moda, przy niej liczne zwierzaki, kufry, paczki i woreczki. Gdy wszystko zostało spakowane, okazało się , że dla pana Piotra nie starczyło miejsca. Ten nie chcąc się wdawać w kłótnie, wziął klatkę pod pachę, a psa na nogi. Kareta ruszyła. Po chwili milczenia kobieta rzekła:
- A ma pan kucharza?
- Mam, serce moje.
- To chyba dowcip? Trzeba nam kucharza cudzoziemskiego.
- Mój kucharz to człowiek oddany.
- Ale nam potrzebny kucharz co racuszki piec umie, łazanki. A i modny pasztetnik i cukiernik przydałby się. Domyślam się, że czekają na nas same frykasy, ale ja nie jestem godna takich przyjemności- zakpiła żona modna.
Żartom i szyderstwom żony modnej nie było końca. Tak im czas upłynął, aż do przyjazdu do domu.
U progu domu powitał ich Franciszek-wierny sługa pana Piotra. Małżonka nie zwróciła na niego uwagi, tylko odepchnęła go na bok. Służącego to bardzo uraziło, łza mu w oku się zakręciła.
Pan Piotr rozpoczął prezentację domu.
- To jadalnia- z zadowoleniem wskazuje pan Piotr.
- Jadalnia? Przecież tu nie zmieści się nawet 40 osób. A co dalej?
- To nasza sypialnia.
- Ja muszę mieć sypialnię dla siebie. A oprócz tego pokój do strojów, muzyki, dla służących.
- Proszę do ogrodu. To moja duma.
- Ach co to jest? Tu trzeba wiele zmian!- odrzekła niezadowolona.
Dlatego swoje rządy zaczęła od ogrodu. Kazała wyrzucić najpiękniejsze kwiaty, a w ich miejsce posadzić okazałe drzewa cytrusowe, między którymi mogła rozmyślać. Na tym nie koniec. I domu nie ominęły zmiany. W jadalni wyrzuciła ozdobne belki, a w ich miejsce kazała umieścić malowidło o tematyce mitologicznej. Wyzłocono alkowę, wyłożono gipsem pokój ze strojami. Umieszczono pólki z francuskimi książkami, globus na stoliku, pełno porcelany. Pan domu nie czuł się z tym wszystkim najlepiej , lecz najgorsze było jeszcze przed nim. Pewnego razu zjechali goście. Bal to był wystawny. Żona modna bawiła się wyśmienicie. Goście pili stare wino z domowej piwnicy. Po kolacji zorganizowano pokaz fajerwerków. Goście byli zachwyceni. Nawet nie zwrócili uwagi na to, że stodoła zaczęła się palić. Myśleli, że to część programu. Zrozpaczony gospodarz próbował odratować to, co zostało ze stodoły, kiedy jego żona wspaniale się bawiła.
Po balu pan Piotr pozwolił na powrót do miasta. I tam żył, choć denerwował go francuski przepych. Zrozumiał, że źle zrobił nie zgadzając się na piąty punkt intercyzy. To co mu pozostało to możliwość wyżalenia się swojemu przyjacielowi.