Malowany wózek, para siwych koni Pojadę daleko, nikt mnie nie dogoni Pojadę daleko, po ubitej dróżce Tam gdzie stoi mała chatka na koguciej nóżce
Stanę przed tą chatką, będę z bicza trzaskał "Wyła? Babo Jago, wyła? jeśli łaska!" Wyszła Baba Jaga, stara, całkiem siwa I spytała grubym głosem: "Kto mnie tutaj wzywa?"
"To ja Babo Jago przyjechałem prosić Żebyś nie więziła Jasia i Małgosi Bo jak nie, to powiem rzecz Ci nieprzyjemną Będziesz miała Babo Jago do czynienia ze mną!"
"Strzeż się czarownico!" - krzyknę wniebogłosy, Że aż Babie Jadze staną dęba włosy. I koniki pognam,"Hop! hop!" krzyknę na nie I pojadę do swej mamy na drugie śniadanie
Malowany wózek, para siwych koni
Pojadę daleko, nikt mnie nie dogoni
Pojadę daleko, po ubitej dróżce
Tam gdzie stoi mała chatka na koguciej nóżce
Stanę przed tą chatką, będę z bicza trzaskał
"Wyła? Babo Jago, wyła? jeśli łaska!"
Wyszła Baba Jaga, stara, całkiem siwa
I spytała grubym głosem: "Kto mnie tutaj wzywa?"
"To ja Babo Jago przyjechałem prosić
Żebyś nie więziła Jasia i Małgosi
Bo jak nie, to powiem rzecz Ci nieprzyjemną
Będziesz miała Babo Jago do czynienia ze mną!"
"Strzeż się czarownico!" - krzyknę wniebogłosy,
Że aż Babie Jadze staną dęba włosy.
I koniki pognam,"Hop! hop!" krzyknę na nie
I pojadę do swej mamy na drugie śniadanie