potrzebuje fajnego streszczenia 27 rozdziału ogniem i mieczem dam naj
09MMchKtórejś ciemnej nocy czterej przyjaciele siedzieli w okopie, dzieląc się zdobytą przez Wołodyjowskiego flaszką gorzałki. Zagłoba jak zwykle docinał Podbipięcie i opowiadał o reprymendzie, jaką otrzymał wraz z księdzem Żabkowskim od księcia za pobicie kalwińskiego kapelana. Wtem mały rycerz nakazał ciszę. Usłyszał kroki zza wału. Ostrzegli inne stanowiska i księcia. Wszyscy w ciszy oczekiwali kolejnego szturmu. Na krawędzi wału pojawiły się trzy pary rąk, a po chwili uniosły się trzy głowy Turków. Na tę chwilę czekał Podbipięta. Straszliwie ciął Zerwikapturem i trzy obcięte głowy spadły na majdan. Litewski rycerz wypełnił ślubowanie. Szturm został odparty po dwugodzinnej walce. Podbipięta do rana leżał krzyżem w kościele, dziękując Bogu za wypełnienie ślubów.
Następnego dnia przyjmował gratulacje od księcia i przyjaciół. Przybył także starosta jaworowski i zaprosił czterech rycerzy do siebie. Zdradził im, jak trudne jest położenie. Zagłoba nadmienił, że trzeba donieść królowi o ciężkiej sytuacji obrońców. Wówczas pan Longinus zaproponował, że przekradnie się przez obóz kozacki. Tuż po nim zgłosili się Skrzetuski i Wołodyjowski. Zagłoba wyrzucał przyjaciołom ten pomysł i to, że uparli się, by go zgubić, bo i on pójdzie z nimi. Poszli z tą propozycją do księcia, który po wysłuchaniu zdecydował, że wyjdą z
obozu pojedynczo. Jako pierwszy miał iść Podbipięta. Wyszedł nocą po odpartym szturmie kozackim. Przyjaciele czule go pożegnali i zapewnili, że jeśli usłyszą strzały, ruszą na pomoc. Olbrzymi Litwin zniknął w ciemności. Szedł ostrożnie. Przeczołgał się pod wozami taboru. Udało mu się niepostrzeżenie ominąć kilka patroli. Jednego strażnika musiał zabić. Kiedy już wyszedł poza obóz kozacki, przez przypadek trafił na kilkunastu Tatarów, którzy ukryli się przed deszczem pod olbrzymim dębem. Rozgorzała walka. Jej hałas zwabił setki Kozaków i Tatarów. Nikt nie mógł podejść do rycerza, wszyscy ginęli pod ciosami Zerwikaptura. Wówczas ordyńcy sięgnęli po łuki. Po chwili pan Longinus zginął od strzał, odmawiając litanię do Matki Boskiej.
Którejś ciemnej nocy czterej przyjaciele siedzieli w okopie, dzieląc się zdobytą przez Wołodyjowskiego flaszką gorzałki. Zagłoba jak zwykle docinał Podbipięcie i opowiadał o reprymendzie, jaką otrzymał wraz z księdzem Żabkowskim od księcia za pobicie kalwińskiego kapelana. Wtem mały rycerz nakazał ciszę. Usłyszał kroki zza wału. Ostrzegli inne stanowiska i księcia. Wszyscy w ciszy oczekiwali kolejnego szturmu. Na krawędzi wału pojawiły się trzy pary rąk, a po chwili uniosły się trzy głowy Turków. Na tę chwilę czekał Podbipięta. Straszliwie ciął Zerwikapturem i trzy obcięte głowy spadły na majdan. Litewski rycerz wypełnił ślubowanie. Szturm został odparty po dwugodzinnej walce. Podbipięta do rana leżał krzyżem w kościele, dziękując Bogu za wypełnienie ślubów. Następnego dnia przyjmował gratulacje od księcia i przyjaciół. Przybył także starosta jaworowski i zaprosił czterech rycerzy do siebie. Zdradził im, jak trudne jest położenie. Zagłoba nadmienił, że trzeba donieść królowi o ciężkiej sytuacji obrońców. Wówczas pan Longinus zaproponował, że przekradnie się przez obóz kozacki. Tuż po nim zgłosili się Skrzetuski i Wołodyjowski. Zagłoba wyrzucał przyjaciołom ten pomysł i to, że uparli się, by go zgubić, bo i on pójdzie z nimi. Poszli z tą propozycją do księcia, który po wysłuchaniu zdecydował, że wyjdą z obozu pojedynczo. Jako pierwszy miał iść Podbipięta. Wyszedł nocą po odpartym szturmie kozackim. Przyjaciele czule go pożegnali i zapewnili, że jeśli usłyszą strzały, ruszą na pomoc. Olbrzymi Litwin zniknął w ciemności. Szedł ostrożnie. Przeczołgał się pod wozami taboru. Udało mu się niepostrzeżenie ominąć kilka patroli. Jednego strażnika musiał zabić. Kiedy już wyszedł poza obóz kozacki, przez przypadek trafił na kilkunastu Tatarów, którzy ukryli się przed deszczem pod olbrzymim dębem. Rozgorzała walka. Jej hałas zwabił setki Kozaków i Tatarów. Nikt nie mógł podejść do rycerza, wszyscy ginęli pod ciosami Zerwikaptura. Wówczas ordyńcy sięgnęli po łuki. Po chwili pan Longinus zginął od strzał, odmawiając litanię do Matki Boskiej.
Na krawędzi wału pojawiły się trzy pary rąk, a po chwili uniosły się trzy głowy Turków. Na tę chwilę czekał Podbipięta. Straszliwie ciął Zerwikapturem i trzy obcięte głowy spadły na majdan. Litewski rycerz wypełnił ślubowanie. Szturm został odparty po dwugodzinnej walce. Podbipięta do rana leżał krzyżem w kościele, dziękując Bogu za wypełnienie ślubów.
Następnego dnia przyjmował gratulacje od księcia i przyjaciół. Przybył także starosta jaworowski i zaprosił czterech rycerzy do siebie. Zdradził im, jak trudne jest położenie. Zagłoba nadmienił, że trzeba donieść królowi o ciężkiej sytuacji obrońców. Wówczas pan Longinus zaproponował, że przekradnie się przez obóz kozacki. Tuż po nim zgłosili się Skrzetuski i Wołodyjowski. Zagłoba wyrzucał przyjaciołom ten pomysł i to, że uparli się, by go zgubić, bo i on pójdzie z nimi.
Poszli z tą propozycją do księcia, który po wysłuchaniu zdecydował, że wyjdą z
obozu pojedynczo. Jako pierwszy miał iść Podbipięta.
Wyszedł nocą po odpartym szturmie kozackim. Przyjaciele czule go pożegnali i zapewnili, że jeśli usłyszą strzały, ruszą na pomoc. Olbrzymi Litwin zniknął w ciemności. Szedł ostrożnie. Przeczołgał się pod wozami taboru. Udało mu się niepostrzeżenie ominąć kilka patroli. Jednego strażnika musiał zabić.
Kiedy już wyszedł poza obóz kozacki, przez przypadek trafił na kilkunastu Tatarów, którzy ukryli się przed deszczem pod olbrzymim dębem. Rozgorzała walka. Jej hałas zwabił setki Kozaków i Tatarów. Nikt nie mógł podejść do rycerza, wszyscy ginęli pod ciosami Zerwikaptura. Wówczas ordyńcy sięgnęli po łuki. Po chwili pan Longinus zginął od strzał, odmawiając litanię do Matki Boskiej.
Którejś ciemnej nocy czterej przyjaciele siedzieli w okopie, dzieląc się zdobytą przez Wołodyjowskiego flaszką gorzałki. Zagłoba jak zwykle docinał Podbipięcie i opowiadał o reprymendzie, jaką otrzymał wraz z księdzem Żabkowskim od księcia za pobicie kalwińskiego kapelana. Wtem mały rycerz nakazał ciszę. Usłyszał kroki zza wału. Ostrzegli inne stanowiska i księcia. Wszyscy w ciszy oczekiwali kolejnego szturmu.
Na krawędzi wału pojawiły się trzy pary rąk, a po chwili uniosły się trzy głowy Turków. Na tę chwilę czekał Podbipięta. Straszliwie ciął Zerwikapturem i trzy obcięte głowy spadły na majdan. Litewski rycerz wypełnił ślubowanie. Szturm został odparty po dwugodzinnej walce. Podbipięta do rana leżał krzyżem w kościele, dziękując Bogu za wypełnienie ślubów. Następnego dnia przyjmował gratulacje od księcia i przyjaciół. Przybył także starosta jaworowski i zaprosił czterech rycerzy do siebie. Zdradził im, jak trudne jest położenie. Zagłoba nadmienił, że trzeba donieść królowi o ciężkiej sytuacji obrońców. Wówczas pan Longinus zaproponował, że przekradnie się przez obóz kozacki. Tuż po nim zgłosili się Skrzetuski i Wołodyjowski. Zagłoba wyrzucał przyjaciołom ten pomysł i to, że uparli się, by go zgubić, bo i on pójdzie z nimi.
Poszli z tą propozycją do księcia, który po wysłuchaniu zdecydował, że wyjdą z obozu pojedynczo. Jako pierwszy miał iść Podbipięta.
Wyszedł nocą po odpartym szturmie kozackim. Przyjaciele czule go pożegnali i zapewnili, że jeśli usłyszą strzały, ruszą na pomoc. Olbrzymi Litwin zniknął w ciemności. Szedł ostrożnie. Przeczołgał się pod wozami taboru. Udało mu się niepostrzeżenie ominąć kilka patroli. Jednego strażnika musiał zabić.
Kiedy już wyszedł poza obóz kozacki, przez przypadek trafił na kilkunastu Tatarów, którzy ukryli się przed deszczem pod olbrzymim dębem. Rozgorzała walka. Jej hałas zwabił setki Kozaków i Tatarów. Nikt nie mógł podejść do rycerza, wszyscy ginęli pod ciosami Zerwikaptura. Wówczas ordyńcy sięgnęli po łuki. Po chwili pan Longinus zginął od strzał, odmawiając litanię do Matki Boskiej.