Po pewnym czasie. Adam i świeżo upieczona Ewa. Dekoracja ta sama, tylko że motyki przy słońcu już nie ma, widać natomiast w pobliży słońca dzwonek elektryczny. Adam w kostiumie kąpielowym innego kroju i koloru, bez ostróg, wąsy ogolone, sportowe skarpetki. Ewa (bardzo piękna!) również w kąpielowym kostiumie. Oboje wyciągnięci na leżakach. Adam z "Przekrojem", Ewa Z "Modą i Życiem Praktycznym". Co chwila zamieniają się pismami bądź wyrywają je sobie z rak, bądź popadają w stan zaczytania. Adam nb. ma zabandażowany brzuch. Pauza.
Adam: (wściekły, trzyma się za brzuch) : Był wąż?
Ewa: Był. To jest hrabia.
Adam: A namawiał?
Ewa: Namawiał.
Adam: Przysięgam na to słońce, że tego węża skończę.
Ewa: Bravo, śliczności moje, skończymy go we dwoje.
Adam i Ewa (biorą się zaręce, taniec i śpiew, razem): Hop-dziś-dziś! Dobra nasza! Wykańczać, ach, wykańczać! Nie chcemy węża i my, zaraz go wykończymy.
Wąż (wchodzi z lewej strony): Good evening, mister Adam, ścielę się, do stóp padam.
Adam: Cóż to za nowa heca?
Wąż (pokazując Jabłko na Drzewie): Śliczne jabłko polecam.
Adam: A ja, wężyku kręty, poproszę pana o dokumenty.
Wąż: (syczy, wyjmuje ogromny pakiet z dolarami i namawia)
Ewa (do Węża): Czy guza szuka pan tu? (do Adama) Adamie, bez awantur.
Adam (groźnie) : Ewo, ty nie ucz męża, idź kapuśniak gotować! (całuje raczki Ewy; z udaną uprzejmością pod adresem Węża) Albowiem tego węża chcę wylegitymować. (do Węża) Poproszę o papiery.
Wąż (bezczelnie) : A ja pańskie w tym względzie.
Adam: Nie, do jasnej cholery, wąż mną rządzić nie będzie. Czy pan wie, z kim pan gada? (staje na palcaeh)
Wąż (staje na palcach): A pan wie, mówi z kim pan? Jestem wąż.
Adam: A ja Adam.
Wąż: Ja cię czniam.
Adam: Ja cię bimbam. Dokumenty!
Wąż: Dowody!
Adam: Dowody!
Wąż: Dokumenty!
Ewa: Adamie, dość tej zwady, skończmy z wężem przeklętym. (zrywa Jabłko z Drzewa i razem z - Adamem zmusza Węża do przełknięcia fatalnego Jabłka)
Wąż: (po przytknięciu fatalnego Jabłka) : Żołądek mi rozpiera to jabłko, czyniąc rany. Przeklęty Polak. Teraz jam na wieki przegrany. (umiera śmiercią weża)
Adam: (naciska dzwonek elektryczny)
Osiołek Porfirion i Pies Fafik: (natychmiast wchodzą. z noszami na scenę, pakują Węża na nosze i zabierają się do wyniesienia)
Ewa (zatrzymuje na chwile. niosących, załamuje raczki i pochyla się nad zwłokami z babskim współczuciem) : O, substancjo nieżywa, już się nie ozwiesz do mnie!
Adam (do Publiczności, zwycięsko-męsko, z gestem w stronę noszów): Oto, co się nazywa, los kształtować świadomie! (daje monarszy znak Psu Fafikowi i Osiołkowi Porfirionowi,żeby czym prędzej zabrali Węża)
Pies Fafik i Osiołek Porfirion: (odchodzą z noszami)
Pies Fapik (przygaduje niesionemu Wężowi): Ach ty, wężu spod drzewka! Ach, zyg-zyg-zyg-marchewka! (kłania się grzecznie Publiczności i wraz z Ostatkiem Porfirionem znika w kulisie)
Ewa (pieści rączką łeb Adama, zapatrzona w głąb kulisy, dokąd wyniesiono Węża. Pauza; po pauzie, nagle i szybko jak trajkotka, to, co się nazywa odbębniać): Adamie, dziecię miłe,mężu i bohaterze, ty dzisiaj zasłużyłeś na moją miłość szczerze. (rzuca się Adamowi na szyję)
Adam: (klęka, całuje rączki, jest niewątpliwie wzruszony, ale mimo niewątpliwego wzruszenia trzyma się jakoś i świadomie kształtuje los)
Po pewnym czasie.
Adam i świeżo upieczona Ewa. Dekoracja ta sama, tylko że motyki przy słońcu już nie ma, widać natomiast w pobliży słońca dzwonek elektryczny. Adam w kostiumie kąpielowym innego kroju i koloru, bez ostróg, wąsy ogolone, sportowe skarpetki. Ewa (bardzo piękna!) również w kąpielowym kostiumie. Oboje wyciągnięci na leżakach. Adam z "Przekrojem", Ewa Z "Modą i Życiem Praktycznym". Co chwila zamieniają się pismami bądź wyrywają je sobie z rak, bądź popadają w stan zaczytania. Adam nb. ma zabandażowany brzuch.
Pauza.
Adam:
(wściekły, trzyma się za brzuch) : Był wąż?
Ewa:
Był. To jest hrabia.
Adam:
A namawiał?
Ewa:
Namawiał.
Adam:
Przysięgam na to słońce,
że tego węża skończę.
Ewa:
Bravo, śliczności moje,
skończymy go we dwoje.
Adam i Ewa
(biorą się zaręce, taniec i śpiew, razem): Hop-dziś-dziś! Dobra nasza!
Wykańczać, ach, wykańczać!
Nie chcemy węża i my,
zaraz go wykończymy.
Wąż
(wchodzi z lewej strony): Good evening, mister Adam,
ścielę się, do stóp padam.
Adam:
Cóż to za nowa heca?
Wąż
(pokazując Jabłko na Drzewie): Śliczne jabłko polecam.
Adam:
A ja, wężyku kręty,
poproszę pana o dokumenty.
Wąż:
(syczy, wyjmuje ogromny pakiet z dolarami i namawia)
Ewa
(do Węża): Czy guza szuka pan tu? (do Adama) Adamie, bez awantur.
Adam
(groźnie) : Ewo, ty nie ucz męża,
idź kapuśniak gotować! (całuje raczki Ewy; z udaną uprzejmością pod adresem Węża) Albowiem tego węża
chcę wylegitymować. (do Węża) Poproszę o papiery.
Wąż
(bezczelnie) : A ja pańskie w tym względzie.
Adam:
Nie, do jasnej cholery,
wąż mną rządzić nie będzie.
Czy pan wie, z kim pan gada? (staje na palcaeh)
Wąż
(staje na palcach): A pan wie, mówi z kim pan?
Jestem wąż.
Adam:
A ja Adam.
Wąż:
Ja cię czniam.
Adam:
Ja cię bimbam.
Dokumenty!
Wąż:
Dowody!
Adam:
Dowody!
Wąż:
Dokumenty!
Ewa:
Adamie, dość tej zwady,
skończmy z wężem przeklętym. (zrywa Jabłko z Drzewa i razem z - Adamem zmusza Węża do przełknięcia fatalnego Jabłka)
Wąż:
(po przytknięciu fatalnego Jabłka) : Żołądek mi rozpiera
to jabłko, czyniąc rany.
Przeklęty Polak. Teraz
jam na wieki przegrany. (umiera śmiercią weża)
Adam:
(naciska dzwonek elektryczny)
Osiołek Porfirion i Pies Fafik:
(natychmiast wchodzą. z noszami na scenę, pakują Węża na nosze i zabierają się do wyniesienia)
Ewa
(zatrzymuje na chwile. niosących, załamuje raczki i pochyla się nad zwłokami z babskim współczuciem) : O, substancjo nieżywa,
już się nie ozwiesz do mnie!
Adam
(do Publiczności, zwycięsko-męsko, z gestem w stronę noszów): Oto, co się nazywa,
los kształtować świadomie! (daje monarszy znak Psu Fafikowi i Osiołkowi Porfirionowi,żeby czym prędzej zabrali Węża)
Pies Fafik i Osiołek Porfirion:
(odchodzą z noszami)
Pies Fapik
(przygaduje niesionemu Wężowi): Ach ty, wężu spod drzewka!
Ach, zyg-zyg-zyg-marchewka! (kłania się grzecznie Publiczności i wraz z Ostatkiem Porfirionem znika w kulisie)
Ewa
(pieści rączką łeb Adama, zapatrzona w głąb kulisy, dokąd wyniesiono Węża. Pauza; po pauzie, nagle i szybko jak trajkotka, to, co się nazywa odbębniać): Adamie, dziecię miłe,mężu i bohaterze,
ty dzisiaj zasłużyłeś
na moją miłość szczerze. (rzuca się Adamowi na szyję)
Adam:
(klęka, całuje rączki, jest niewątpliwie wzruszony, ale mimo niewątpliwego wzruszenia trzyma się jakoś i świadomie kształtuje los)