"Biała wilczyca" to powieść o uczuciu dwojga ludzi, którzy poznają się zupełnie przypadkiem i pomimo dzielących ich różnic charakteru nie potrafią się od siebie uwolnić. Pozornie dzieli ich wszystko. Mają różną przeszłość, wychowali się w innych krajach, choć w podobnych środowiskach. Ksenia - młoda Rosjanka, która uciekła wraz z rodzeństwem przed bolszewicką rewolucją i Max - niemiecki fotograf uciekający od zgnuśnienia i zbyt wysokich oczekiwań swego ojca. Gdy ich drogi się krzyżują, oboje czegoś szukają. Ona siostry, on - inspiracji. Od razu między nimi "zaskakuje". Ale ich miłość, tak jak opisana przez Theresę Révay historia Europy, nie jest prosta, lecz bardzo burzliwa. Mam spory dylemat, jaką ocenę dać tej książce. Sięgnęłam po nią, gdyż byłam trochę zmęczona ciężkimi pozycjami, jakie ostatnio czytałam. Chciałam przeczytać coś trochę lżejszego i "miłosna historyjka", za jaką pochopnie wzięłam "Białą wilczycę", wydała mi się odpowiednia. Dziś widzę, że oceniłam tę książkę po jej okładce i była to opinia wielce mylna. Bo "Biała wilczyca" co prawda jest opowieścią o uczuciu, ale mam wrażenie, że autorka celowo to uczucie jedynie wplata w wydarzenia historyczne, jakie tu przedstawia. Opisy miłości Kseni i Maxa są, moim zdaniem, dość infantylne, zasługują na miano taniego romansidła. Nie przemawiały do mnie, wręcz mnie odrzucały. Za mało zostawiało to wszystko pola do wyrabiania sobie własnych opinii i rozszyfrowywania pobudek kierujących bohaterami, kiedy postępowali w taki, a nie inny sposób. Do tego całość intrygi jest dość łatwa do przewidzenia, co na pewno bardzo dużo jej odbiera. Mimo tego "zawodu" uważam, że powieść jest warta przeczytania. Wspaniały jest w niej rys historyczny. Autorka musiała się dobrze przygotować do opisywania najpierw rewolucji bolszewickiej w Rosji, a następnie Niemiec przed i po nastaniu ery Trzeciej Rzeszy. Może jeszcze za mało czytałam na ten temat, ale jakoś nie miałam wcześniej możliwości spotkać się z tym, co działo się wtedy w Berlinie ani zobaczyć, jak to wyglądało od wewnątrz. Po tej książce bardzo bym chciała przeczytać więcej na ten temat. Lekcje polskiego i historii w szkole ukazywały ten problem głównie z punktu widzenia kraju okupowanego, który od razu widział nazizm jako realne zagrożenie. To, co działo się w Niemczech, jest dla wielu ludzi niczym w porównaniu z tym, co przeżyli ludzie w obozach koncentracyjnych. I na pewno jest w tym sporo racji. Jednak aby mieć pełny obraz piekła, jakie światu zafundowali faszyści w czasie drugiej wojny światowej, dobrze jest znać też tragedię ludzi, którzy widzieli, co robią światu ich właśni rodacy i nie mogli nic na to poradzić, bo sami narażali się przez to na śmiertelne niebezpieczeństwo. Mam wrażenie, że Theresa Révay nie powinna pisać romansów. Jej "Biała wilczyca" bardzo dobrze opisuje losy ludzi w zawieruchach tego świata. Myślę, że dużo lepiej by się ją czytało, gdyby ckliwe opisy miłosne zostały zastąpione jeszcze skrupulatniejszym ujmowaniem problemów ludzi, którzy muszą stawiać opór losowi rzucającemu im wyzwania.
MOWA:
Jest rok 1917. Ksenia, piętnastoletnia Rosjanka, traci rodziców i ucieka z bolszewickiego Piotrogrodu do Paryża. Spotkanie z Maxem, czarującym, niemieckim fotografem odmieni życie obojga na zawsze. Ta niezapomniana, wielowątkowa historia miłosna rozgrywa się na tle zdarzeń I połowy XX wieku. Czytelnik znajdzie tu grozę rosyjskiej rewolucji i luksus paryskiego „wielkiego świata”, szaloną dekadencję Berlina i narastający koszmar hitleryzmu, piekło wojny i nadzieję na lepszą przyszłość.
MOŻE BYĆ?
TO Z NETA ALE PROSZE NIE USUWAJ JAK COŚ TO DODAJ DO ZNAJOMYCH ALBO SKYPE:
RECENZJA:
"Biała wilczyca" to powieść o uczuciu dwojga ludzi, którzy poznają się zupełnie przypadkiem i pomimo dzielących ich różnic charakteru nie potrafią się od siebie uwolnić.
Pozornie dzieli ich wszystko. Mają różną przeszłość, wychowali się w innych krajach, choć w podobnych środowiskach. Ksenia - młoda Rosjanka, która uciekła wraz z rodzeństwem przed bolszewicką rewolucją i Max - niemiecki fotograf uciekający od zgnuśnienia i zbyt wysokich oczekiwań swego ojca.
Gdy ich drogi się krzyżują, oboje czegoś szukają. Ona siostry, on - inspiracji. Od razu między nimi "zaskakuje". Ale ich miłość, tak jak opisana przez Theresę Révay historia Europy, nie jest prosta, lecz bardzo burzliwa.
Mam spory dylemat, jaką ocenę dać tej książce.
Sięgnęłam po nią, gdyż byłam trochę zmęczona ciężkimi pozycjami, jakie ostatnio czytałam. Chciałam przeczytać coś trochę lżejszego i "miłosna historyjka", za jaką pochopnie wzięłam "Białą wilczycę", wydała mi się odpowiednia.
Dziś widzę, że oceniłam tę książkę po jej okładce i była to opinia wielce mylna. Bo "Biała wilczyca" co prawda jest opowieścią o uczuciu, ale mam wrażenie, że autorka celowo to uczucie jedynie wplata w wydarzenia historyczne, jakie tu przedstawia.
Opisy miłości Kseni i Maxa są, moim zdaniem, dość infantylne, zasługują na miano taniego romansidła. Nie przemawiały do mnie, wręcz mnie odrzucały. Za mało zostawiało to wszystko pola do wyrabiania sobie własnych opinii i rozszyfrowywania pobudek kierujących bohaterami, kiedy postępowali w taki, a nie inny sposób. Do tego całość intrygi jest dość łatwa do przewidzenia, co na pewno bardzo dużo jej odbiera.
Mimo tego "zawodu" uważam, że powieść jest warta przeczytania. Wspaniały jest w niej rys historyczny. Autorka musiała się dobrze przygotować do opisywania najpierw rewolucji bolszewickiej w Rosji, a następnie Niemiec przed i po nastaniu ery Trzeciej Rzeszy. Może jeszcze za mało czytałam na ten temat, ale jakoś nie miałam wcześniej możliwości spotkać się z tym, co działo się wtedy w Berlinie ani zobaczyć, jak to wyglądało od wewnątrz. Po tej książce bardzo bym chciała przeczytać więcej na ten temat. Lekcje polskiego i historii w szkole ukazywały ten problem głównie z punktu widzenia kraju okupowanego, który od razu widział nazizm jako realne zagrożenie. To, co działo się w Niemczech, jest dla wielu ludzi niczym w porównaniu z tym, co przeżyli ludzie w obozach koncentracyjnych. I na pewno jest w tym sporo racji. Jednak aby mieć pełny obraz piekła, jakie światu zafundowali faszyści w czasie drugiej wojny światowej, dobrze jest znać też tragedię ludzi, którzy widzieli, co robią światu ich właśni rodacy i nie mogli nic na to poradzić, bo sami narażali się przez to na śmiertelne niebezpieczeństwo.
Mam wrażenie, że Theresa Révay nie powinna pisać romansów. Jej "Biała wilczyca" bardzo dobrze opisuje losy ludzi w zawieruchach tego świata. Myślę, że dużo lepiej by się ją czytało, gdyby ckliwe opisy miłosne zostały zastąpione jeszcze skrupulatniejszym ujmowaniem problemów ludzi, którzy muszą stawiać opór losowi rzucającemu im wyzwania.
MOWA:
Jest rok 1917. Ksenia, piętnastoletnia Rosjanka, traci rodziców i ucieka z bolszewickiego Piotrogrodu do Paryża. Spotkanie z Maxem, czarującym, niemieckim fotografem odmieni życie obojga na zawsze.
Ta niezapomniana, wielowątkowa historia miłosna rozgrywa się na tle zdarzeń I połowy XX wieku. Czytelnik znajdzie tu grozę rosyjskiej rewolucji i luksus paryskiego „wielkiego świata”, szaloną dekadencję Berlina i narastający koszmar hitleryzmu, piekło wojny i nadzieję na lepszą przyszłość.
MOŻE BYĆ?
TO Z NETA ALE PROSZE NIE USUWAJ JAK COŚ TO DODAJ DO ZNAJOMYCH ALBO SKYPE:
lukasz434321