asiarowinska16
Dzień 13 maja tego roku był chyba najgorszym dniem mojego życia. Wtedy to bowiem pokłóciłam się z rodzicami, dostałam jedynkę i znienawidziłam koleżankę. A to było tak: W przeddzień klasówki z matematyki w ogóle się nie uczyłam. Sądziłam, że wszystko już umiem, a gra na komputerze jest o wiele przyjemniejsza. Na sprawdzianie jednak dowiedziałam się, że bez pracy nie ma kołaczy. Dostałam jedynkę, bo nic nie wiedziałam. Do tego, pod koniec lekcji pokłóciłam się z Martą. Szantażowała mnie, że jeśli nie powiem jej, co było na karteczce od koleżanki, którą wcześniej dostałam, to zawiadomi moją mamę o klasówce. Nie ugiąłam się, ponieważ na karteczce była ważna informacja, a Marta już kilka razy dopuszczała się szantażu i nigdy nie wypełniała swoich obietnic. Ale widać było, że bardzo jej zależy. Pomyślałam sobie ,,siła złego na jednego". Dzisiaj nic mi nie wychodziło. Gdy wróciłam do domu, mama od razu wypytywała się o pracę klasową. Odpowiedziałam jej, że miałam czwórkę. Na szczęście już nic nie chciała wiedzieć. Godzinę później zadzwonił telefon. Mama go odebrała. Po krótkiej rozmowie zapytała mnie: - Co dostałaś z matematyki ? - Mówiłam ci już, że miałam czwórkę - odpowiedziałam. - Kłamstwo ma krótkie nogi, córko. Zadzwoniła do mnie jakaś anonimowa dziewczyna i powiedziała, że z matematyki dostałaś ocenę niedostateczną. I do tego sądzę, że miała rację - dodała. - Mamo, posłuchaj. Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr ! - Nie pouczaj mnie! Dostałaś słabą ocenę i należy ci się kara. Do końca miesiąca nie śmiesz włączyć komputera. A teraz marsz do pokoju odrabiać lekcje! I poszłam. Byłam bardzo zdenerwowana. Czy to możliwe? Brak dostępu do komputera do końca miesiąca? Nie mogłam się z tym pogodzić. Przez te dwa tygodnie moje wyniki w nauce sporo się polepszyły. Na poprawie klasówki z matematyki dostałam ,,prawdziwą" czwórkę. Później tylko w skrajnych przypadkach używałam komputera. Zrozumiałam, że aby dostać dobrą ocenę i być mądrym człowiekiem nalęzy się uczyć, bo bez pracy nie ma kołaczy.
W przeddzień klasówki z matematyki w ogóle się nie uczyłam. Sądziłam, że wszystko już umiem, a gra na komputerze jest o wiele przyjemniejsza.
Na sprawdzianie jednak dowiedziałam się, że bez pracy nie ma kołaczy. Dostałam jedynkę, bo nic nie wiedziałam.
Do tego, pod koniec lekcji pokłóciłam się z Martą. Szantażowała mnie, że jeśli nie powiem jej, co było na karteczce od koleżanki, którą wcześniej dostałam, to zawiadomi moją mamę o klasówce. Nie ugiąłam się, ponieważ na karteczce była ważna informacja, a Marta już kilka razy dopuszczała się szantażu i nigdy nie wypełniała swoich obietnic. Ale widać było, że bardzo jej zależy. Pomyślałam sobie ,,siła złego na jednego". Dzisiaj nic mi nie wychodziło.
Gdy wróciłam do domu, mama od razu wypytywała się o pracę klasową. Odpowiedziałam jej, że miałam czwórkę. Na szczęście już nic nie chciała wiedzieć.
Godzinę później zadzwonił telefon. Mama go odebrała. Po krótkiej rozmowie zapytała mnie:
- Co dostałaś z matematyki ?
- Mówiłam ci już, że miałam czwórkę - odpowiedziałam.
- Kłamstwo ma krótkie nogi, córko. Zadzwoniła do mnie jakaś anonimowa dziewczyna i powiedziała, że z matematyki dostałaś ocenę niedostateczną. I do tego sądzę, że miała rację - dodała.
- Mamo, posłuchaj. Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr !
- Nie pouczaj mnie! Dostałaś słabą ocenę i należy ci się kara. Do końca miesiąca nie śmiesz włączyć komputera. A teraz marsz do pokoju odrabiać lekcje!
I poszłam. Byłam bardzo zdenerwowana. Czy to możliwe? Brak dostępu do komputera do końca miesiąca? Nie mogłam się z tym pogodzić.
Przez te dwa tygodnie moje wyniki w nauce sporo się polepszyły. Na poprawie klasówki z matematyki dostałam ,,prawdziwą" czwórkę. Później tylko w skrajnych przypadkach używałam komputera. Zrozumiałam, że aby dostać dobrą ocenę i być mądrym człowiekiem nalęzy się uczyć, bo bez pracy nie ma kołaczy.