Poproszę o opowiadanie z morałem "Kłamstwo ma krótkie nogi". Dawałem 30 punktów za to zadanie (piszę je 2 raz) ,ale 2 osoby zgarneły punkty bez odpowiedzi. SkrzaCIK i mwrobel mają zakaz pisania w tym zadaniu !!!!!!!
PROSZĘ O OPOWIADANIE!!!!Z TYM MORAŁEM!!!!!!
madzialenkaaa
Basia umówiła się z Kaśką na zakupy w sobotę... Czekały cały tydzień na to. Godzine przed umowionym terminem pisały smsy, że zaraz się zobaczą i kupią mnóstwo ciuchów. Gdy Basia się ubierała dostała smsa "Basia przepraszam moja mama żle się czuję nie mogę iść, pójdziemy za tydzień". Basia bardzo się zesmuciła, odpisała, że ją rozumie. Ale Basie coś kusiło by iśc kupić te spodnie, które tak się jej podobały. Poprosiła mamę i poszła razem z nią na zakupy. Po wyjściu z jednego ze sklepów zobacyzła dziewcyznę bardzo podobną do Kaśki, ale siedziała ona tyłem wiec Basia myslala ze się myli, przechodząc kkolo tej dziewczyny okazało się ze to Kaśka siedzi z jakimś kolegą. W ten dzień zrozumiałam, że kłamstwo ma krótkie nogi, mogła mi powiedzieć ze umowila sie z kolega a nie klamac, bym ja zrozumiala.
Bardzo kocham tańczyć. Po prostu uwielbiam, to jest moja pasja. Zapisałam się już na kilka lekcji w tym jazz i hip-hop. Zajęcia mam cztery razy w tygodniu. Wiem, trochę dużo, ale mi to nie przeszkadza. Czas spędzony na Sali jest dla mnie odpoczynkiem, czasem wolnym, który spędzam jak chcę. Nastał nowy dzień. Nic nowego. Dzień jak dzień – myślałam sobie. Jednak to miał być przełom. Wstała, wyszykowałam się i wyszłam do szkoły. Dotychczas wszystko normalnie, codzienny rytuał odprawiony. Wszystko zaczęło się w szkole. Wbiegłam lekko spóźniona do klasy. Zaspała, co zdarzało mi dość często. Rodzice zagrozili, że jeżeli nie poprawię swojego zachowania, to zabronią mi chodzenia na tańce. Nie mając wyboru – starałam się. Dziś się jednak nie udało. Nauczyciel nie zareagował, chyba nawet mnie nie zauważył, więc zdyszana zajęłam miejsce w ławce. - Cześć – przywitałam się z Marcinem. Przyznam się, podoba mi się, ale to nie dlatego z nim usiadłam! Po prostu to było jedyne wolne miejsce w klasie. Sama nie wiem czemu. Przecież był przystojny i całkiem miły. Był również moim przyjacielem i to bardzo dobrym. - Witaj – uśmiechnął się do mnie ciepło. Bardzo ciepło. W ciszy przesiedzieliśmy cała lekcje. Był polski, więc sporo pisaliśmy, omawiając jakiś wiersz. Reszta lekcji wyglądała podobnie. Po pięciu godzinach spędzonych w szkole, nareszcie wyszłam na dwór. Wiosna, cudna pora roku. - Marcin, idziesz ze mną na hale? Może spróbujesz coś zatańczyć? – zaproponowałam. – Albo po prostu popatrzysz, a potem się gdzieś przejdziemy? – odważyłam się mu cos takiego powiedzieć. W prawdzie bałam się, jak zareaguje, ale może jednak się zgodzi? - Bardzo mi przykro, ale nie mogę – odpowiedział szybko, za szybko. – Jadę z rodzicami na zakupy. Nawet jakbym próbował ich przekonać, że nie mogę, to i tak mnie ze sobą zabiorą. Podjechał jakiś czarny samochód. Nie rozpoznałam marki. Chłopak natomiast poszedł w jego kierunku, machając mi jedynie ręką na pożegnanie. - Pa… - mruknęłam. Byłam lekko zawiedziona, ale skoro musiał… Westchnęłam. Poszłam w kierunku domu. Tam spędziłam niecała godzinę, a potem ojciec podwiózł mnie do szkoły, abym nie spóźniła się na tańce. Nie powiedziałam przecież rodzicom, że zaspałam po raz kolejny. Weszłam do szatni, aby się przebrać w coś luźniejszego. Dziś miałam lekcje jazzu. Byłam gotowa na czas. Poszłam w kierunku Sali. Wcale nie była ona wielka. Uczyło się nas tylko dwunastu. Niestety dziś pomyliłam drzwi i weszłam do sali tańca towarzyskiego! Jakoś mnie on nie kręci, więc się nie zapisałam. Wyszłabym, gdyby nie osoba, którą zobaczyłam. To był Marcin! Stał z jakąś dziewczyna i właśnie mieli zacząć coś tańczyć. Okłamał mnie! Perfidnie okłamał! Najpierw chciałam mu wykrzyczeć, że jest podły, ale po chwili ochłonęłam. Odetchnęłam głębiej, wychodząc z Sali. Nie wiem czy mnie zobaczył. Nie ważne. Po prostu okłamał. Na dzisiejszych zajęciach nie byłam sobą. Poruszałam się ciężko, bez rytmu. Ucieszyłam się, kiedy był koniec. Weszłam do szatni, zakładając dżinsy i jakiś podkoszulek. Wyszłam jako ostatnia. Nie chciałam wracać z kimkolwiek. Najważniejsza była cisza i spokój. - Cześć – usłyszałam jego głos. Był taki… Nie ważne. Potrząsnęła delikatnie głową. - Czego chcesz? – zapytałam. Chowałam w sercu urazę do niego, a konkretniej do jego kłamstwa. – Zostaw mnie lepiej. Jedź na te zakupy – warknęłam w jego stronę, ocierając dyskretnie łzy. - Wybacz. Wiem, źle zrobiłem – powiedziała ze skruchą. To mnie, musze przyznać, trochę zaskoczyło. - Co mam wybaczyć? – podniosłam wzrok. - Wybacz za to, że Cię okłamałem. Nie powinienem, ale bałem się. Bałem, że mnie nie zaakceptujesz, wyśmiejesz. - Za co? – otworzyłam szeroko oczy i uchyliłam w niedowierzaniu usta. - Za to, że tańczę taniec towarzyski. Nie chciałem, aby to wyszło na jaw. - Wybaczam – uśmiechnęłam się i pocałowałam go, a raczej delikatnie musnęłam jego usta. On pogłębił pocałunek. Było mi tak miło, ciepło na sercu, przyjemnie…
Teraz już zarówno i ja, jak i Marcin wiem, że kłamstwo ma krótkie nogi. Wybaczyłam mu i teraz jesteśmy parą. Dla nas liczy się szczerość. Nie ważne czy prawda jest zła. Na pewno jest lepsza od kłamstwa, które na pewno prędzej czy później wyjdzie na jaw. Ja chodzę na taniec towarzyskie, Marcin ze mną na hip-hop. Jest całkiem niezły, jednak w tańcu towarzyskim o wiele lepszy. Mimo tego kłamstwa, ufamy sobie. Naprawiliśmy błąd, ucząc się czegoś o życiu.
Bardzo kocham tańczyć. Po prostu uwielbiam, to jest moja pasja. Zapisałam się już na kilka lekcji w tym jazz i hip-hop. Zajęcia mam cztery razy w tygodniu. Wiem, trochę dużo, ale mi to nie przeszkadza. Czas spędzony na Sali jest dla mnie odpoczynkiem, czasem wolnym, który spędzam jak chcę.
Nastał nowy dzień. Nic nowego. Dzień jak dzień – myślałam sobie. Jednak to miał być przełom. Wstała, wyszykowałam się i wyszłam do szkoły. Dotychczas wszystko normalnie, codzienny rytuał odprawiony. Wszystko zaczęło się w szkole.
Wbiegłam lekko spóźniona do klasy. Zaspała, co zdarzało mi dość często. Rodzice zagrozili, że jeżeli nie poprawię swojego zachowania, to zabronią mi chodzenia na tańce. Nie mając wyboru – starałam się. Dziś się jednak nie udało. Nauczyciel nie zareagował, chyba nawet mnie nie zauważył, więc zdyszana zajęłam miejsce w ławce.
- Cześć – przywitałam się z Marcinem. Przyznam się, podoba mi się, ale to nie dlatego z nim usiadłam! Po prostu to było jedyne wolne miejsce w klasie. Sama nie wiem czemu. Przecież był przystojny i całkiem miły. Był również moim przyjacielem i to bardzo dobrym.
- Witaj – uśmiechnął się do mnie ciepło. Bardzo ciepło.
W ciszy przesiedzieliśmy cała lekcje. Był polski, więc sporo pisaliśmy, omawiając jakiś wiersz. Reszta lekcji wyglądała podobnie. Po pięciu godzinach spędzonych w szkole, nareszcie wyszłam na dwór. Wiosna, cudna pora roku.
- Marcin, idziesz ze mną na hale? Może spróbujesz coś zatańczyć? – zaproponowałam. – Albo po prostu popatrzysz, a potem się gdzieś przejdziemy? – odważyłam się mu cos takiego powiedzieć. W prawdzie bałam się, jak zareaguje, ale może jednak się zgodzi?
- Bardzo mi przykro, ale nie mogę – odpowiedział szybko, za szybko. – Jadę z rodzicami na zakupy. Nawet jakbym próbował ich przekonać, że nie mogę, to i tak mnie ze sobą zabiorą.
Podjechał jakiś czarny samochód. Nie rozpoznałam marki. Chłopak natomiast poszedł w jego kierunku, machając mi jedynie ręką na pożegnanie.
- Pa… - mruknęłam. Byłam lekko zawiedziona, ale skoro musiał… Westchnęłam.
Poszłam w kierunku domu. Tam spędziłam niecała godzinę, a potem ojciec podwiózł mnie do szkoły, abym nie spóźniła się na tańce. Nie powiedziałam przecież rodzicom, że zaspałam po raz kolejny.
Weszłam do szatni, aby się przebrać w coś luźniejszego. Dziś miałam lekcje jazzu. Byłam gotowa na czas. Poszłam w kierunku Sali. Wcale nie była ona wielka. Uczyło się nas tylko dwunastu. Niestety dziś pomyliłam drzwi i weszłam do sali tańca towarzyskiego! Jakoś mnie on nie kręci, więc się nie zapisałam.
Wyszłabym, gdyby nie osoba, którą zobaczyłam. To był Marcin! Stał z jakąś dziewczyna i właśnie mieli zacząć coś tańczyć. Okłamał mnie! Perfidnie okłamał! Najpierw chciałam mu wykrzyczeć, że jest podły, ale po chwili ochłonęłam. Odetchnęłam głębiej, wychodząc z Sali. Nie wiem czy mnie zobaczył. Nie ważne. Po prostu okłamał.
Na dzisiejszych zajęciach nie byłam sobą. Poruszałam się ciężko, bez rytmu. Ucieszyłam się, kiedy był koniec. Weszłam do szatni, zakładając dżinsy i jakiś podkoszulek. Wyszłam jako ostatnia. Nie chciałam wracać z kimkolwiek. Najważniejsza była cisza i spokój.
- Cześć – usłyszałam jego głos. Był taki… Nie ważne. Potrząsnęła delikatnie głową.
- Czego chcesz? – zapytałam. Chowałam w sercu urazę do niego, a konkretniej do jego kłamstwa. – Zostaw mnie lepiej. Jedź na te zakupy – warknęłam w jego stronę, ocierając dyskretnie łzy.
- Wybacz. Wiem, źle zrobiłem – powiedziała ze skruchą. To mnie, musze przyznać, trochę zaskoczyło.
- Co mam wybaczyć? – podniosłam wzrok.
- Wybacz za to, że Cię okłamałem. Nie powinienem, ale bałem się. Bałem, że mnie nie zaakceptujesz, wyśmiejesz.
- Za co? – otworzyłam szeroko oczy i uchyliłam w niedowierzaniu usta.
- Za to, że tańczę taniec towarzyski. Nie chciałem, aby to wyszło na jaw.
- Wybaczam – uśmiechnęłam się i pocałowałam go, a raczej delikatnie musnęłam jego usta. On pogłębił pocałunek. Było mi tak miło, ciepło na sercu, przyjemnie…
Teraz już zarówno i ja, jak i Marcin wiem, że kłamstwo ma krótkie nogi. Wybaczyłam mu i teraz jesteśmy parą. Dla nas liczy się szczerość. Nie ważne czy prawda jest zła. Na pewno jest lepsza od kłamstwa, które na pewno prędzej czy później wyjdzie na jaw. Ja chodzę na taniec towarzyskie, Marcin ze mną na hip-hop. Jest całkiem niezły, jednak w tańcu towarzyskim o wiele lepszy.
Mimo tego kłamstwa, ufamy sobie. Naprawiliśmy błąd, ucząc się czegoś o życiu.