Pewnego dnia Tomek i Becky bawili się z innymi dziećmi w chowanego w jaskini.
Po pewnym czasie obydwoje się zmęczyli i powędrowali krętym koytarzem.
Tomek zauważył pod sklepieniem śpiące nietoperze,lecz światło świecy zbudziło je.
Jeden z nietoperzy skrzydłem zgasił świecę,którą trzymała dziewczynka.Dzieci zaczęły
uciekać przed nimi coraz bardziej się oddalając.Na daremno szukali drogi powrotnej.
W końcu dotarło do nich,że zabłądzili.Dręczył ich głód,więc zjedli po kawałku tortu,
który Tomek zachował z pikniku.Chłopiec stwierdził,że muszą zostać w tym miejscu,
ponieważ jest tu woda.Nagle zaczął nasłuchiwać słabych odgłosów dochodzących gdzieś
z daleka.Ucieszyli się,gdyż pomyśleli,że nadchodzi pomoc.Tomek głośno wołał i
podtrzymywał Becky na duchu,lecz odgłosy zamilkły i nadzieja na ratunek zgasła.
Po pewnym czasie wyjął z kieszeni linkę od latawca i przywiązał do występu skalnego.Po przejściu kilkunastu kroków ujrzał czyjąś rękę trzymającą świecę.
Krzyknął z radości,lecz zobaczył,że to Indianin Joe.Tomek przeraził się.Jednak
Hiszpan bardzo szybko się oddalił nie rozpoznając chłopca.Z ostrożności nie powie
dział o tym Becky.Po dłuższym odpoczynku ruszył sam poszukać wyjścia,ponieważ
dziewczynka była zbyt słaba by z nim iść.
W końcu wyczerpany Tomek odnajduje nikomu nieznane wyjście z pieczary, a
bijące dzwony zaalarmowały o odnalezienu się dzieci.
Pewnego dnia Tomek i Becky bawili się z innymi dziećmi w chowanego w jaskini.
Po pewnym czasie obydwoje się zmęczyli i powędrowali krętym koytarzem.
Tomek zauważył pod sklepieniem śpiące nietoperze,lecz światło świecy zbudziło je.
Jeden z nietoperzy skrzydłem zgasił świecę,którą trzymała dziewczynka.Dzieci zaczęły
uciekać przed nimi coraz bardziej się oddalając.Na daremno szukali drogi powrotnej.
W końcu dotarło do nich,że zabłądzili.Dręczył ich głód,więc zjedli po kawałku tortu,
który Tomek zachował z pikniku.Chłopiec stwierdził,że muszą zostać w tym miejscu,
ponieważ jest tu woda.Nagle zaczął nasłuchiwać słabych odgłosów dochodzących gdzieś
z daleka.Ucieszyli się,gdyż pomyśleli,że nadchodzi pomoc.Tomek głośno wołał i
podtrzymywał Becky na duchu,lecz odgłosy zamilkły i nadzieja na ratunek zgasła.
Po pewnym czasie wyjął z kieszeni linkę od latawca i przywiązał do występu skalnego.Po przejściu kilkunastu kroków ujrzał czyjąś rękę trzymającą świecę.
Krzyknął z radości,lecz zobaczył,że to Indianin Joe.Tomek przeraził się.Jednak
Hiszpan bardzo szybko się oddalił nie rozpoznając chłopca.Z ostrożności nie powie
dział o tym Becky.Po dłuższym odpoczynku ruszył sam poszukać wyjścia,ponieważ
dziewczynka była zbyt słaba by z nim iść.
W końcu wyczerpany Tomek odnajduje nikomu nieznane wyjście z pieczary, a
bijące dzwony zaalarmowały o odnalezienu się dzieci.