Był ciemny i ponury wieczór 1 grudnia 1872 roku. W ciemni księżyca było widać kontury statku na oceanie. Na pokładzie słychać było różne krzyki i piski. W pewnej chwili wszystko ucichło i statek „Mary Celeste” zniknął z horyzontu..
W dniu 5 grudnia statek został dostrzeżony na środkowym Atlantyku przez załogę innego statku „Dei Gratia”. Statek był całkowicie opuszczony, choć znajdował się w bardzo dobrym stanie. Nie było śladów katastrofy, ani innych wydarzeń zmuszających załogę do jego opuszczenia.
Gdy sprawę uznano za niemożliwą do wyjaśnienia, wtedy zjawił się niespodziewanie detektyw Scherlock Holmes ze swoim przyjacielem doktorem Watsonem oraz psem, który wabił się Reksio. Po zapoznaniu się ze sprawą postanowili oni pojechać do portu, gdzie przyholowano tajemniczy statek. Ledwo co weszli na statek, pies Reksio wywęszył ślady krakowskiej kiełbasy, którą zaraz znalazł i po kryjomu zjadł. Scherlock Holmes uznał, że aby wyjaśnić sprawę tajemniczego zniknięcia ludzi trzeba będzie poświęcić więcej czasu niż mu się wydawało. Tymczasem Watson przypomniał sobie, że zgodnie z teorią Einsteina wszechświat usiany jest „dziurami”. Domyślił się więc, że ludzie na statku zostali przeniesieni w jakieś inne miejsce, czas czy nawet przestrzeń. Zgodnie z tą teorią mogą wystąpić pęknięcia w czasoprzestrzeni, które mogłyby pochłonąć całe statki, czy nawet pojedynczych ludzi. Scherlock Holmes zdziwiony słowami doktora nie zaprzeczył im, choć wcześniej wydawało mu się, że pasażerów oraz załogę statku porwało UFO. W końcu obaj wpadli na pomysł aby jedno połączyć z drugim. Gdy uznali sprawę za rozwiązaną, przedstawili swoje wyjaśnienia na specjalnie zwołanej konferencji prasowej. Poinformowali tam, iż statek wpadł w jakąś formę czasoprzestrzennej dziury. Scherlock Holmes dodał też, że możliwe jest to, iż z takich przejść korzystają statki pozaziemskie, które mogą wybierać ludzi i pojazdy do swoich eksperymentów. Następnie udali się do króla Portugalii, który za wyjaśnienie tajemnicy dał im dużą nagrodę pieniężną. Tak kończy się całe to opowiadanie.
Był to rok 1939. Stolica była o wiele mniejsza niż dzisiaj. Nie było zbyt wiele ekskluzywnych restauracji, ponieważ mało kogo było stać na tak duży wydatek. Rzadko kiedy zdarzało się, żeby klient wszedł do lokalu nie znając jego cen. Każdy wiedział co to jest „Oaza”, „Paradis” czy „Esplanada”. Ja również należałam do tych, którzy byli doinformowani w sprawach „gdzie zjeść, żeby nie przepłacić”, dlatego wybrałam się do baru „Wacuś”, który znajdował się w samym centrum stolicy. Mimo jego położenia był barem na każdą kieszeń. Straszne zimno nie dawało mi spokoju. Chciałam tylko jak najszybciej znaleźć się już na miejscu, siąść i zjeść ciepły posiłek, o którym tak marzyłam od rana. Po wejściu spojrzałam na menu i po krótkim zastanowieniu wybrałam gulasz. Czekając na danie usiadłam w kącie lokalu i wpatrywałam się na spadające płatki śniegu. Wokół było już ciemno, a przechodnie szukali miejsc, gdzie można by się schować przed chłodem. Nagle drzwi do baru otworzyły się i wszedł mężczyzna ubrany na czarno. Przestraszyłam się. Myślałam tylko, co bym zrobiła, gdyby nagle wyjął broń i zażądał pieniędzy, a co gorsza zakładników. Gość siadł spokojnie dwa stoliki ode mnie. Po plecach przeszły mnie ciarki. Kompletnie spanikowałam. Miałam ochotę uciec stąd i więcej się już tu nie pokazać. - Poproszę pomidorową. - Będzie gotowa za dziesięć minut. – usłyszałam. Uspokoiłam się, jednak w mojej głowie nadal pozostał plan ewentualnej ucieczki. Mężczyzna wstał. Podszedł do kelnera i zapytał się gdzie może znaleźć szefa. A ten mu odpowiedział: - Szef będzie dopiero przed samym zamknięciem sklepu. Jeśli to coś pilnego, a nie może pan czekać, to proszę napisać to na kartce, a ja mu to na pewno przekażę. - Dobrze, dziękuję bardzo. Usiadł z powrotem na swoim miejscu. Przez dłuższą chwilę obserwował na zmianę mnie i miejsce, gdzie przechowywano pieniądze. Czułam, że zaraz stanie się coś złego. Kelner podał mu zupę oraz kartkę papieru i coś dopisania. Mężczyzna zjadł i zabrał się do napisania listu. Podszedł do kasy. - Ręce do góry i dawaj mi calutką kasę jeśli chcesz jeszcze kiedykolwiek zobaczyć swoją rodzinę! Wyciągnął pistolet i dla zademonstrowania swoich umiejętności zabił kobietę, która siedziała najbliżej. Przestraszony kelner wyjął jakąś szkatułkę i oddał mężczyźnie, który zaraz szybko wybiegł. Niestety kobiety nie dało się uratować. - Czy to co pan mu oddał to były naprawdę pieniądze? – zapytałam. - Nie. Pracuję tu już dłuższy czas i chociaż raz na miesiąc zdarza się tego typu kradzież. Jednak to jest pierwszy raz kiedy ktoś zginął. Mężczyzna otrzymał szkatułkę, w której znajdują się papiery przeznaczone do pakowania jedzenia na wynos. Zazwyczaj dopiero w kryjówce sprawdzają zawartość skradzionych pudełek. A jak już sobie uświadomią co ukradli jest już za późno i więcej się nie pokazują. - Sprytne. Najbardziej żal mi tej biednej kobiety. Zginęła a nie była niczemu winna. – odpowiedziałam. Zapłaciłam za mój gulasz i wyszłam. Do tej pory jedna myśl nie daje mi spokoju. Kim był ten mężczyzna i gdzie odjechał. Teraz wiem, że chyba więcej nie pójdę do żadnej restauracji. Wolę posiłki w domu.
Był ciemny i ponury wieczór 1 grudnia 1872 roku. W ciemni księżyca było widać kontury statku na oceanie. Na pokładzie słychać było różne krzyki i piski. W pewnej chwili wszystko ucichło i statek „Mary Celeste” zniknął z horyzontu..
W dniu 5 grudnia statek został dostrzeżony na środkowym Atlantyku przez załogę innego statku „Dei Gratia”. Statek był całkowicie opuszczony, choć znajdował się w bardzo dobrym stanie. Nie było śladów katastrofy, ani innych wydarzeń zmuszających załogę do jego opuszczenia.
Gdy sprawę uznano za niemożliwą do wyjaśnienia, wtedy zjawił się niespodziewanie detektyw Scherlock Holmes ze swoim przyjacielem doktorem Watsonem oraz psem, który wabił się Reksio. Po zapoznaniu się ze sprawą postanowili oni pojechać do portu, gdzie przyholowano tajemniczy statek. Ledwo co weszli na statek, pies Reksio wywęszył ślady krakowskiej kiełbasy, którą zaraz znalazł i po kryjomu zjadł. Scherlock Holmes uznał, że aby wyjaśnić sprawę tajemniczego zniknięcia ludzi trzeba będzie poświęcić więcej czasu niż mu się wydawało. Tymczasem Watson przypomniał sobie, że zgodnie z teorią Einsteina wszechświat usiany jest „dziurami”. Domyślił się więc, że ludzie na statku zostali przeniesieni w jakieś inne miejsce, czas czy nawet przestrzeń. Zgodnie z tą teorią mogą wystąpić pęknięcia w czasoprzestrzeni, które mogłyby pochłonąć całe statki, czy nawet pojedynczych ludzi. Scherlock Holmes zdziwiony słowami doktora nie zaprzeczył im, choć wcześniej wydawało mu się, że pasażerów oraz załogę statku porwało UFO. W końcu obaj wpadli na pomysł aby jedno połączyć z drugim. Gdy uznali sprawę za rozwiązaną, przedstawili swoje wyjaśnienia na specjalnie zwołanej konferencji prasowej. Poinformowali tam, iż statek wpadł w jakąś formę czasoprzestrzennej dziury. Scherlock Holmes dodał też, że możliwe jest to, iż z takich przejść korzystają statki pozaziemskie, które mogą wybierać ludzi i pojazdy do swoich eksperymentów. Następnie udali się do króla Portugalii, który za wyjaśnienie tajemnicy dał im dużą nagrodę pieniężną. Tak kończy się całe to opowiadanie.
Był to rok 1939. Stolica była o wiele mniejsza niż dzisiaj. Nie było zbyt wiele ekskluzywnych restauracji, ponieważ mało kogo było stać na tak duży wydatek. Rzadko kiedy zdarzało się, żeby klient wszedł do lokalu nie znając jego cen. Każdy wiedział co to jest „Oaza”, „Paradis” czy „Esplanada”.
Ja również należałam do tych, którzy byli doinformowani w sprawach „gdzie zjeść, żeby nie przepłacić”, dlatego wybrałam się do baru „Wacuś”, który znajdował się w samym centrum stolicy. Mimo jego położenia był barem na każdą kieszeń.
Straszne zimno nie dawało mi spokoju. Chciałam tylko jak najszybciej znaleźć się już na miejscu, siąść i zjeść ciepły posiłek, o którym tak marzyłam od rana. Po wejściu spojrzałam na menu i po krótkim zastanowieniu wybrałam gulasz. Czekając na danie usiadłam w kącie lokalu i wpatrywałam się na spadające płatki śniegu. Wokół było już ciemno, a przechodnie szukali miejsc, gdzie można by się schować przed chłodem. Nagle drzwi do baru otworzyły się i wszedł mężczyzna ubrany na czarno. Przestraszyłam się. Myślałam tylko, co bym zrobiła, gdyby nagle wyjął broń i zażądał pieniędzy, a co gorsza zakładników. Gość siadł spokojnie dwa stoliki ode mnie. Po plecach przeszły mnie ciarki. Kompletnie spanikowałam. Miałam ochotę uciec stąd i więcej się już tu nie pokazać.
- Poproszę pomidorową.
- Będzie gotowa za dziesięć minut. – usłyszałam.
Uspokoiłam się, jednak w mojej głowie nadal pozostał plan ewentualnej ucieczki. Mężczyzna wstał. Podszedł do kelnera i zapytał się gdzie może znaleźć szefa. A ten mu odpowiedział:
- Szef będzie dopiero przed samym zamknięciem sklepu. Jeśli to coś pilnego, a nie może pan czekać, to proszę napisać to na kartce, a ja mu to na pewno przekażę.
- Dobrze, dziękuję bardzo.
Usiadł z powrotem na swoim miejscu. Przez dłuższą chwilę obserwował na zmianę mnie i miejsce, gdzie przechowywano pieniądze. Czułam, że zaraz stanie się coś złego. Kelner podał mu zupę oraz kartkę papieru i coś dopisania. Mężczyzna zjadł i zabrał się do napisania listu. Podszedł do kasy.
- Ręce do góry i dawaj mi calutką kasę jeśli chcesz jeszcze kiedykolwiek zobaczyć swoją rodzinę!
Wyciągnął pistolet i dla zademonstrowania swoich umiejętności zabił kobietę, która siedziała najbliżej. Przestraszony kelner wyjął jakąś szkatułkę i oddał mężczyźnie, który zaraz szybko wybiegł. Niestety kobiety nie dało się uratować.
- Czy to co pan mu oddał to były naprawdę pieniądze? – zapytałam.
- Nie. Pracuję tu już dłuższy czas i chociaż raz na miesiąc zdarza się tego typu kradzież. Jednak to jest pierwszy raz kiedy ktoś zginął. Mężczyzna otrzymał szkatułkę, w której znajdują się papiery przeznaczone do pakowania jedzenia na wynos. Zazwyczaj dopiero w kryjówce sprawdzają zawartość skradzionych pudełek. A jak już sobie uświadomią co ukradli jest już za późno i więcej się nie pokazują.
- Sprytne. Najbardziej żal mi tej biednej kobiety. Zginęła a nie była niczemu winna. – odpowiedziałam.
Zapłaciłam za mój gulasz i wyszłam.
Do tej pory jedna myśl nie daje mi spokoju. Kim był ten mężczyzna i gdzie odjechał. Teraz wiem, że chyba więcej nie pójdę do żadnej restauracji. Wolę posiłki w domu.
PROSZE O NAJ :)