Był ranek, szłam rynkiem na zakupy i wtedy zauważyłam jak malutki piesek pląta się pod nogami przechodzących ludzi. Był bardzo brudny, a ludzie zamiast mu pomóc omijali go, wyśmiewali się z niego. Od razu podbiegłam do niego i wzięłam go na ręce. Miałam na sobie białą bluzkę jednak nie martwiłam się, że szczeniak ja pobrudzi. Całą drogę go przytulałam. PO powrocie do domu umyłam go, okazał sie pięknym pieskiem. Był biały pyszczek i skarpetki, tułów i resztę ciała miał czarne, końcówka ogona była ruda a jego oczy niebieski. Był bardzo wystraszony jednak po kilku dniach się oswoił i był radosnym pieskiem. Nazwałam go Kiko. Chodziłam z nim codziennie na spacery, nauczyłam go wielu sztuczek jedna z nich było aportowanie. Spał ze mną każdej nocy był niczym moją poduszka, gdyż był taki puszysty. Codziennie mnie odprowadzał na stacje oraz gdy wychodziłam z pociągu zawsze już był. Wracaliśmy razem, wygłupialiśmy sie zawsze. Po drodze kupowałam zawsze jakąś nie droga wędlinę i mu dawałam. Wszyscy go znali w miasteczku. Gdy miałam zły humor zawsze mnie pocieszał, lizał mnie po rękach oraz twarzy. Gdy stał się dorosły i stawał na dwóch łapach był ode mnie większy. Spędzałam z nim każdą wolną chwilę. Nawet na wakacje z nim jeździłam. Pewnego dnia wysiadając z pociągu go nie widziałam, bardzo się wystraszyłam i zaczęłam biec do domu, jednak przed samym domem zobaczyłam jak sprzedawca hamburgerów karmi Kiko. Odetchnęłam z ulgą. Pewnego dnia Kiko ciężko zachorował , okazało się, że ma chore serduszko. Jednak to nie przeszkodziło naszej a przyjaźni, a wręcz przeciwnie zaczęłam się jeszcze bardziej o niego troszczyć. Bardzo kocham Kiko jest moim najlepszym przyjacielem nie rozstaniemy się do naszej śmierci.
Był ranek, szłam rynkiem na zakupy i wtedy zauważyłam jak malutki piesek pląta się pod nogami przechodzących ludzi. Był bardzo brudny, a ludzie zamiast mu pomóc omijali go, wyśmiewali się z niego. Od razu podbiegłam do niego i wzięłam go na ręce. Miałam na sobie białą bluzkę jednak nie martwiłam się, że szczeniak ja pobrudzi. Całą drogę go przytulałam. PO powrocie do domu umyłam go, okazał sie pięknym pieskiem. Był biały pyszczek i skarpetki, tułów i resztę ciała miał czarne, końcówka ogona była ruda a jego oczy niebieski. Był bardzo wystraszony jednak po kilku dniach się oswoił i był radosnym pieskiem. Nazwałam go Kiko. Chodziłam z nim codziennie na spacery, nauczyłam go wielu sztuczek jedna z nich było aportowanie. Spał ze mną każdej nocy był niczym moją poduszka, gdyż był taki puszysty. Codziennie mnie odprowadzał na stacje oraz gdy wychodziłam z pociągu zawsze już był. Wracaliśmy razem, wygłupialiśmy sie zawsze. Po drodze kupowałam zawsze jakąś nie droga wędlinę i mu dawałam. Wszyscy go znali w miasteczku. Gdy miałam zły humor zawsze mnie pocieszał, lizał mnie po rękach oraz twarzy. Gdy stał się dorosły i stawał na dwóch łapach był ode mnie większy. Spędzałam z nim każdą wolną chwilę. Nawet na wakacje z nim jeździłam. Pewnego dnia wysiadając z pociągu go nie widziałam, bardzo się wystraszyłam i zaczęłam biec do domu, jednak przed samym domem zobaczyłam jak sprzedawca hamburgerów karmi Kiko. Odetchnęłam z ulgą. Pewnego dnia Kiko ciężko zachorował , okazało się, że ma chore serduszko. Jednak to nie przeszkodziło naszej a przyjaźni, a wręcz przeciwnie zaczęłam się jeszcze bardziej o niego troszczyć. Bardzo kocham Kiko jest moim najlepszym przyjacielem nie rozstaniemy się do naszej śmierci.
LICZE NA NAJ...;P POZDRAWIAM ;)