Kultura Hellady fascynowała setki minionych pokoleń. Dziś - w epoce nieugiętej logiki, tryumfu cywilizacji technotronicznej, zutylitaryzowanego i wystandaryzowanego życia - może bardziej niż kiedykolwiek pozostajemy pod urokiem starożytnego świata. Jest to oczywiście świat wyidealizowany, utkany z naszych wyobrażeń i pragnień, a przez to nazbyt odświętny, nieskazitelny. Myślenie kategoriami sacrum przesłania rzeczywisty obraz, zwyczajny i przyziemny: ludzie antyku borykali się na co dzień z pospolitymi problemami egzystencji bez porównania trudniejszej niż obecnie, cierpieli z bólu, ginęli w wojnach, mieli swoje drobne kłopoty i wielkie tragedie. I choć zdajemy sobie sprawę z tendencyjności wizerunku, jakim najczęściej się posługujemy, przecież tęsknimy za greckim umiłowaniem człowieka będącego miarą wszechrzeczy, za wspaniałą sztuką, która budowała poczucie piękna i kanony estetyczne Europejczyka, za subtelną spekulacją intelektualną, bez której trudno wyobrazić sobie współczesną naukę.
Równie dostojny - bo wypreparowany z wszystkiego, co mogłoby go zmącić - bywa też wizerunek agonistyki, do której nieustannie się odwołujemy, konstruując systemy wartości współczesnego sportu, czerpiąc wzory godne naśladowania. Jeśli w wielu dziedzinach wyprowadzanie genealogii ze starożytnej Hellady staje się zwykłą manierą mającą przydawać blasku, to przyznać trzeba, że kultura fizyczna ma szczególne prawa do poszukiwania w Grecji swych korzeni: tam powstał agon, wykuwano podstawowe zasady rywalizacji i wyobrażenia o istocie sportowych zmagań. Nigdzie - wcześniej ani później - atletyka nie sprzęgała się tak organicznie z całą kulturą, przenikając na wskroś codzienne życie ludzi. Nigdzie nie nadawano jej tak olbrzymiej rangi w kształtowaniu osobowości człowieka, ekspresji i samorealizacji jednostki, a zarazem tak doniosłych funkcji zbiorowych.
Fenomenalna popularność gimnastyki budzi podziw, lecz również pytania o jej przyczyny. Jest ich wiele, oczywiście, ale szczególne znaczenie zdaje się mieć osadzenie sportu w całokształcie społecznej świadomości. Doniosłość tego związku możemy ocenić jeszcze dziś, kiedy nauka dowodzi potrzeby aktywności ruchowej, a religia ciągle nie potrafi się do końca wyzwolić z niegdysiejszej pogardy dla spraw cielesnych, kiedy ideologia usiłuje motywować obywateli do czynnego wypoczynku, a oceny moralne takich zachowań nadal pozostają ambiwalentne. Świadomość społeczna pełna jest podobnych, sprzecznych przekonań. Zupełnie inaczej w antycznej Grecji, gdzie agonistyka była wspierana argumentami filozofii i nauki, racjami ideologii i polityki, nakazami etycznymi, normami religijnymi, wyobrażeniami estetycznymi. Każda z tych form zbiorowej świadomości, na własny i sobie właściwy sposób, eksponowała zgodnie rozmaite walory kultury fizycznej, pokazywała grupowe i indywidualne korzyści, wręcz zobowiązywała do dbałości o sprawność cielesną. Powszechna akceptacja intelektualno-emocjonalna czyniła sport atrybutem helleńskiego stylu życia: nie jest czczą metaforą, że nagie, lśniące od oliwy, wyćwiczone ciało odróżniało Greka od barbarzyńcy w równym stopniu, co język i religia.
Przekonanie, iż harmonijna, sprzyjająca agonistyce kompozycja przesłanek tkwiących w społecznej świadomości decydowała o powszechności ówczesnej kultury fizycznej, legło u podstaw tej pracy. Chcieliśmy opisać zależności między praktyką gimnastyczną a zbiorowym myśleniem i jego wytworami, zamierzając pierwotnie objąć analizą wszystkie formy świadomości. Bogactwo materiału źródłowego przy ograniczonej objętości książki zamiar ten udaremniło. Zabrakło więc tutaj miejsca na moralność, religię i sztukę - dziedziny o tak doniosłym znaczeniu dla kultury fizycznej, że warto im poświęcić odrębne opracowanie, które kiedyś, być może, powstanie. Jeżeli luki tej czytelnik nie odczuje zbyt dotkliwie, to głównie dzięki splotom wiążącym poszczególne formy świadomości: elementy wspomagające się wzajemnie w pewnych obszarach, w drugich zaś względem siebie diachroniczne, zawsze jednak wystarczająco silne, by - koncentrując się na omawianiu jednych - nie tracić z pola widzenia pozostałych.
Był też inny motyw podjęcia tematu: chęć nie tylko wypełnienia poważnych luk w literaturze fachowej, ale również sfalsyfikowania pewnych stereotypów. Obraz antycznego sportu kreślony w pracach popularnonaukowych, a nawet w poważnych podręcznikach często bywa statyczny, gdyż stanowi zwykle migawkę agonistyki w szczytowej fazie rozwoju, wskutek czego powstają mity dość odległe od rzeczywistości, ahistorycznie ujmujące przeszłość. Tymczasem kultura fizyczna przebyła w starożytności pełny cykl życiowy: od niemowlęctwa przez dojrzewanie i wiek dorosły aż po zgon i ostateczny upadek na progu wczesnego średniowiecza. Każdy z etapów miał swój urok i przypadłości: sport nigdy nie był naprawdę ani tak wspaniały, jak głoszą apologeci, ani tak wynaturzony, jak chcą przeciwnicy. Ambicją pracy jest więc jednocześnie przedstawienie wielce skomplikowanej ewolucji antycznej atletyki, wydobycie związków między przeobrażeniami myślenia a praktyką sportową, pokazanie, jak metamorfoza jednej sfery prowadziła nieuchronnie do przekształceń drugiej. Wymagało to czasem wychodzenia poza obręb interesującego nas problemu i nakładania go na szersze tło historyczne, zaznaczone zazwyczaj nazbyt ogólnie, co pozostawia pewien niedosyt. Pomijanie kontekstu ekonomiczno-politycznego nie pozwala jednak zrozumieć żadnego procesu kulturowego, wyjaśnić jego przyczyn i konsekwencji.
Wiele jest zresztą trudności, przed którymi staje badacz podejmujący zagadnienia odległej epoki, zwłaszcza gdy dotyczą one tak osobliwej materii, jak społeczna świadomość. Mimo że jesteśmy spadkobiercami i kontynuatorami kultury greckiej, ciągle przecież miewamy wątpliwości, rodzące się wskutek nieprzekładalności sytuacji, zjawisk, nawet samych pojęć na warunki współczesne. Są one oczywiście dużo mniejsze niż w przypadku egzotycznych cywilizacji Dalekiego Wschodu, pierwotnych plemion Oceanii, prekolumbijskiej kultury Inków, Majów, Azteków. Ale wystarczające, by zmusić do ostrożności, ograniczać kategoryczność wielu opinii, obwarowywać niektóre hipotezy szczegółowymi warunkami. To subiektywizuje analizę, lecz jest konieczne. Bez prób empatii, uwolnienia się od myślenia obecnymi kategoriami i przestrojenia na rejestry epok minionych, szansa zrozumienia antycznej mentalności i jej wytworów bywa znikoma. Dlatego podobne prace znacznie łatwiej wzbudzają intelektualny sprzeciw wobec pewnych interpretacji czy emocjonalną dezaprobatę niż akceptację. Takie jednak ryzyko, w mniejszym bądź większym stopniu, wkomponowane jest zresztą w każde postępowanie badawcze.
Kultura Hellady fascynowała setki minionych pokoleń. Dziś - w epoce nieugiętej logiki, tryumfu cywilizacji technotronicznej, zutylitaryzowanego i wystandaryzowanego życia - może bardziej niż kiedykolwiek pozostajemy pod urokiem starożytnego świata. Jest to oczywiście świat wyidealizowany, utkany z naszych wyobrażeń i pragnień, a przez to nazbyt odświętny, nieskazitelny. Myślenie kategoriami sacrum przesłania rzeczywisty obraz, zwyczajny i przyziemny: ludzie antyku borykali się na co dzień z pospolitymi problemami egzystencji bez porównania trudniejszej niż obecnie, cierpieli z bólu, ginęli w wojnach, mieli swoje drobne kłopoty i wielkie tragedie. I choć zdajemy sobie sprawę z tendencyjności wizerunku, jakim najczęściej się posługujemy, przecież tęsknimy za greckim umiłowaniem człowieka będącego miarą wszechrzeczy, za wspaniałą sztuką, która budowała poczucie piękna i kanony estetyczne Europejczyka, za subtelną spekulacją intelektualną, bez której trudno wyobrazić sobie współczesną naukę.
Równie dostojny - bo wypreparowany z wszystkiego, co mogłoby go zmącić - bywa też wizerunek agonistyki, do której nieustannie się odwołujemy, konstruując systemy wartości współczesnego sportu, czerpiąc wzory godne naśladowania. Jeśli w wielu dziedzinach wyprowadzanie genealogii ze starożytnej Hellady staje się zwykłą manierą mającą przydawać blasku, to przyznać trzeba, że kultura fizyczna ma szczególne prawa do poszukiwania w Grecji swych korzeni: tam powstał agon, wykuwano podstawowe zasady rywalizacji i wyobrażenia o istocie sportowych zmagań. Nigdzie - wcześniej ani później - atletyka nie sprzęgała się tak organicznie z całą kulturą, przenikając na wskroś codzienne życie ludzi. Nigdzie nie nadawano jej tak olbrzymiej rangi w kształtowaniu osobowości człowieka, ekspresji i samorealizacji jednostki, a zarazem tak doniosłych funkcji zbiorowych.
Fenomenalna popularność gimnastyki budzi podziw, lecz również pytania o jej przyczyny. Jest ich wiele, oczywiście, ale szczególne znaczenie zdaje się mieć osadzenie sportu w całokształcie społecznej świadomości. Doniosłość tego związku możemy ocenić jeszcze dziś, kiedy nauka dowodzi potrzeby aktywności ruchowej, a religia ciągle nie potrafi się do końca wyzwolić z niegdysiejszej pogardy dla spraw cielesnych, kiedy ideologia usiłuje motywować obywateli do czynnego wypoczynku, a oceny moralne takich zachowań nadal pozostają ambiwalentne. Świadomość społeczna pełna jest podobnych, sprzecznych przekonań. Zupełnie inaczej w antycznej Grecji, gdzie agonistyka była wspierana argumentami filozofii i nauki, racjami ideologii i polityki, nakazami etycznymi, normami religijnymi, wyobrażeniami estetycznymi. Każda z tych form zbiorowej świadomości, na własny i sobie właściwy sposób, eksponowała zgodnie rozmaite walory kultury fizycznej, pokazywała grupowe i indywidualne korzyści, wręcz zobowiązywała do dbałości o sprawność cielesną. Powszechna akceptacja intelektualno-emocjonalna czyniła sport atrybutem helleńskiego stylu życia: nie jest czczą metaforą, że nagie, lśniące od oliwy, wyćwiczone ciało odróżniało Greka od barbarzyńcy w równym stopniu, co język i religia.
Przekonanie, iż harmonijna, sprzyjająca agonistyce kompozycja przesłanek tkwiących w społecznej świadomości decydowała o powszechności ówczesnej kultury fizycznej, legło u podstaw tej pracy. Chcieliśmy opisać zależności między praktyką gimnastyczną a zbiorowym myśleniem i jego wytworami, zamierzając pierwotnie objąć analizą wszystkie formy świadomości. Bogactwo materiału źródłowego przy ograniczonej objętości książki zamiar ten udaremniło. Zabrakło więc tutaj miejsca na moralność, religię i sztukę - dziedziny o tak doniosłym znaczeniu dla kultury fizycznej, że warto im poświęcić odrębne opracowanie, które kiedyś, być może, powstanie. Jeżeli luki tej czytelnik nie odczuje zbyt dotkliwie, to głównie dzięki splotom wiążącym poszczególne formy świadomości: elementy wspomagające się wzajemnie w pewnych obszarach, w drugich zaś względem siebie diachroniczne, zawsze jednak wystarczająco silne, by - koncentrując się na omawianiu jednych - nie tracić z pola widzenia pozostałych.
Był też inny motyw podjęcia tematu: chęć nie tylko wypełnienia poważnych luk w literaturze fachowej, ale również sfalsyfikowania pewnych stereotypów. Obraz antycznego sportu kreślony w pracach popularnonaukowych, a nawet w poważnych podręcznikach często bywa statyczny, gdyż stanowi zwykle migawkę agonistyki w szczytowej fazie rozwoju, wskutek czego powstają mity dość odległe od rzeczywistości, ahistorycznie ujmujące przeszłość. Tymczasem kultura fizyczna przebyła w starożytności pełny cykl życiowy: od niemowlęctwa przez dojrzewanie i wiek dorosły aż po zgon i ostateczny upadek na progu wczesnego średniowiecza. Każdy z etapów miał swój urok i przypadłości: sport nigdy nie był naprawdę ani tak wspaniały, jak głoszą apologeci, ani tak wynaturzony, jak chcą przeciwnicy. Ambicją pracy jest więc jednocześnie przedstawienie wielce skomplikowanej ewolucji antycznej atletyki, wydobycie związków między przeobrażeniami myślenia a praktyką sportową, pokazanie, jak metamorfoza jednej sfery prowadziła nieuchronnie do przekształceń drugiej. Wymagało to czasem wychodzenia poza obręb interesującego nas problemu i nakładania go na szersze tło historyczne, zaznaczone zazwyczaj nazbyt ogólnie, co pozostawia pewien niedosyt. Pomijanie kontekstu ekonomiczno-politycznego nie pozwala jednak zrozumieć żadnego procesu kulturowego, wyjaśnić jego przyczyn i konsekwencji.
Wiele jest zresztą trudności, przed którymi staje badacz podejmujący zagadnienia odległej epoki, zwłaszcza gdy dotyczą one tak osobliwej materii, jak społeczna świadomość. Mimo że jesteśmy spadkobiercami i kontynuatorami kultury greckiej, ciągle przecież miewamy wątpliwości, rodzące się wskutek nieprzekładalności sytuacji, zjawisk, nawet samych pojęć na warunki współczesne. Są one oczywiście dużo mniejsze niż w przypadku egzotycznych cywilizacji Dalekiego Wschodu, pierwotnych plemion Oceanii, prekolumbijskiej kultury Inków, Majów, Azteków. Ale wystarczające, by zmusić do ostrożności, ograniczać kategoryczność wielu opinii, obwarowywać niektóre hipotezy szczegółowymi warunkami. To subiektywizuje analizę, lecz jest konieczne. Bez prób empatii, uwolnienia się od myślenia obecnymi kategoriami i przestrojenia na rejestry epok minionych, szansa zrozumienia antycznej mentalności i jej wytworów bywa znikoma. Dlatego podobne prace znacznie łatwiej wzbudzają intelektualny sprzeciw wobec pewnych interpretacji czy emocjonalną dezaprobatę niż akceptację. Takie jednak ryzyko, w mniejszym bądź większym stopniu, wkomponowane jest zresztą w każde postępowanie badawcze.