"Katyń" Andrzeja Wajdy przeszedł do historii polskiego kina jeszcze przed swoją premierą. Ranga tematu, który podejmuje ten film, czyni z niego wydarzenie bez precedensu. Zbrodnię dokonaną przez Sowietów na polskich oficerach w 1940 roku władze PRL-u i ZSRR ukrywały przez dziesięciolecia. Po 1989 roku pozostawała jednym z ostatnich tragicznych wydarzeń historii Polski XX wieku, o którym nie opowiedział dotąd żaden film. Film pokazuje ,że katyńska zbrodnia uderzyła w najbardziej czułe miejsce,w rycerski etos.Wychowani w imię honoru i ojczyzny świetnie wyszkoleni polscy oficerowie giną jeden po drugim od strzału w tył głowy.Finałowa scena choć wydawać się można że jest na zbyt surowa ,ale to właśnie dzięki temu,przez swą surowość,robi wrażenie wstrząsające. Ukazanie zbrodni jedynie z perspektywy polskich oficerów uwięzionych w obozie w Kozielsku byłoby hołdem wyłącznie wobec umarłych. A mężczyźni ci mieli przecież rodziny, które długo nie mogły pogodzić się z tak bestialskim mordem.Ukazanie tragedie kobiet,które straciły w katyniu bliskich. Obraz nieświadomych zbrodni kobiet, które czekały na swoich mężów, ojców, synów i braci. Bezkompromisowe rozliczenie kłamstwa, które miało kazać Polsce zapomnieć o swoich bohaterach., dzięki którym możemy dziś żyć w wolnej Polsce..Symboliczny jest tu takśe Rosjanin,który chce uratować Annę(świetna Maja Ostaszewska) i jej dziecko,rosyjski oficer ten przypomina że i wśród tych ludzi byli także sprawiedliwi i dobrzy ,którzy z narażeniem swego życia ratowali innych ludzi..Symboliczna jest tu także śmierć ocalonego porucznika Jerzego(Andrzej Chyra).Teraz jest majorem, służy w ludowym wojsku, które walczy u boku Armii Czerwonej. Salutuje tym, którzy - jak mówi generałowa - zamordowali jego kolegów. Jerzy wydaje się racjonalistą, który potrafi zagłuszyć w sobie wszelkie wątpliwości. Chce po prostu przeżyć. Jednak w końcu także i w nim coś pęka...Wajda mówi także o czymś więcej niż mord na oficerach: pokazuje Polskę zniewoloną i rzuconą na kolana przez dwóch najeźdźców. Jeszcze chyba w żadnym polskim filmie nie zrównano ze sobą tak wyraźnie barbarzyństwa Niemców i Sowietów.Moment w którym Pracownica Instytutu Chemii przynosi żonie rotmistrza zapiski jej męża, które prowadził do ostatnich chwil przed śmiercią. Ocalały - dzienniki nie płoną - mówił jeszcze w Kozielsku rotmistrz. Stają się dla Anny relikwią, świadectwem straszliwej prawdy, która zabija w niej resztki nadziei na powrót męża. Uświadamiają także widzowi, że oficerowie wiezieni na śmierć, do końca wierzyli, że nie spotka ich najgorsze. Dopiero, gdy pociąg stanął na stacji Gniazdowo, rotmistrz powiedział przestraszony Co z nami będzie? Wajda buduje wstrząsającą scenę egzekucji egzekucji polskich oficerów w lesie pod Smoleńskiem. Bezlitośnie zadawanej śmierci towarzyszą dźwięki pojedynczych strzałów, które niesie echo między drzewami. Spychacz przysypuje ciała piaskiem. O tej zbrodni nikt miał się nie dowiedzieć... Film o niezłomnej walce o pamięć i prawdę.
"Katyń" Andrzeja
Wajdy przeszedł do historii polskiego kina jeszcze przed swoją premierą.
Ranga tematu, który podejmuje ten film, czyni z niego wydarzenie bez
precedensu. Zbrodnię dokonaną przez Sowietów na polskich oficerach w 1940 roku
władze PRL-u i ZSRR ukrywały przez dziesięciolecia. Po 1989 roku pozostawała
jednym z ostatnich tragicznych wydarzeń historii Polski XX wieku, o którym nie
opowiedział dotąd żaden film.
Film pokazuje ,że katyńska zbrodnia uderzyła w najbardziej
czułe miejsce,w rycerski etos.Wychowani
w imię honoru i ojczyzny świetnie wyszkoleni polscy oficerowie giną jeden po
drugim od strzału w tył głowy.Finałowa scena choć wydawać się można że jest na
zbyt surowa ,ale to właśnie dzięki temu,przez swą surowość,robi wrażenie
wstrząsające. Ukazanie zbrodni jedynie z perspektywy polskich oficerów
uwięzionych w obozie w Kozielsku byłoby hołdem wyłącznie wobec umarłych. A
mężczyźni ci mieli przecież rodziny, które długo nie mogły pogodzić się z tak
bestialskim mordem.Ukazanie tragedie kobiet,które straciły w katyniu bliskich.
Obraz
nieświadomych zbrodni kobiet, które czekały na swoich
mężów, ojców, synów i braci. Bezkompromisowe rozliczenie
kłamstwa, które miało kazać Polsce zapomnieć o swoich
bohaterach., dzięki
którym możemy dziś żyć w wolnej Polsce..Symboliczny jest tu takśe
Rosjanin,który chce uratować Annę(świetna
Maja Ostaszewska) i jej dziecko,rosyjski oficer ten przypomina że i
wśród tych ludzi byli także sprawiedliwi i dobrzy ,którzy z narażeniem swego
życia ratowali innych ludzi..Symboliczna jest tu także śmierć ocalonego porucznika Jerzego(Andrzej Chyra).Teraz jest
majorem, służy w ludowym wojsku, które walczy u boku Armii Czerwonej. Salutuje
tym, którzy - jak mówi generałowa - zamordowali jego kolegów. Jerzy wydaje się
racjonalistą, który potrafi zagłuszyć w sobie wszelkie wątpliwości. Chce po
prostu przeżyć. Jednak w końcu także i w nim coś pęka...Wajda mówi także o
czymś więcej niż mord na oficerach: pokazuje Polskę zniewoloną i rzuconą na
kolana przez dwóch najeźdźców. Jeszcze chyba w żadnym polskim filmie nie
zrównano ze sobą tak wyraźnie barbarzyństwa Niemców i Sowietów.Moment w którym Pracownica Instytutu Chemii przynosi żonie rotmistrza zapiski jej męża, które
prowadził do ostatnich chwil przed śmiercią. Ocalały - dzienniki nie płoną -
mówił jeszcze w Kozielsku rotmistrz. Stają się dla Anny relikwią, świadectwem
straszliwej prawdy, która zabija w niej resztki nadziei na powrót męża.
Uświadamiają także widzowi, że oficerowie wiezieni na śmierć, do końca
wierzyli, że nie spotka ich najgorsze. Dopiero, gdy pociąg stanął na stacji
Gniazdowo, rotmistrz powiedział przestraszony Co z nami będzie?
Wajda buduje wstrząsającą scenę egzekucji egzekucji polskich oficerów w lesie
pod Smoleńskiem. Bezlitośnie zadawanej śmierci towarzyszą dźwięki pojedynczych
strzałów, które niesie echo między drzewami. Spychacz przysypuje ciała
piaskiem. O tej zbrodni nikt miał się nie dowiedzieć... Film o niezłomnej walce o pamięć i prawdę.
Chyba to jest to