Powieść jest pisana w formie listów Wertera do przyjaciela. Bohater wspomina swój dziwny romans z dwiema siostrami. Postanawia wyjechać na wieś, alby pozwolić odpocząć swej duszy. Uważa bowiem, że jedynym ratunkiem w tej sytuacji może być dla niego samotność i kontemplacja przyrody. Bohater przybywa do niewielkiej miejscowości Waldheim, gdzie poznaje piękną Lottę. Okazała się ona miłością jego życia. Werter został zaproszony na bal i po drodze towarzystwo, w którym się znajdował, przyjechało po dziewczynę. Była w białej sukience i rozdzielała chleb wśród swego rodzeństwa. Werterowi wydała się aniołem. Już w czasie podróży karetą na bal Werter rozmawiał z Lottą o książkach. Rozmowa ta bardzo poruszyła młodzieńca, który w Lotcie zaczął odkrywać pokrewną duszę. Również sposób, w jaki Lotta tańczyła, zachwycił Wertera. W czasie jednego z tańców dowiedział się, że Lotaa jest "tak jakby zaręczona" z "dzielnym człowiekiem" imieniem Albert. Wiadomość ta zmieszała Wertera do tego stopnia, że pomylił kroki i pogubił się w tańcu.
Werter zaczął coraz częściej bywać w jej domu. Przeżywał miłosne uniesienia, czuł, że Lotta to jego "dusza bliźniacza". Werter przeprowadza się nawet do Waldheim, skąd ma "jeno pół godziny do Lotty". Sporo czasu bohater spędza na zabawach z rodzeństwem Lotty. Młodzi chadzają na długie spacery, rozmawiają ze sobą, odwiedzają razem chorych.
Kiedy wrócił Albert, życie stało się dla Wertera nie do zniesienia. Nie może już tak często przebywać z ukochaną, zazdrości Albertowi, cierpi niewysłowione męki. Aby odpocząć od miłosnych tortur, Werter decyduje się na wyjazd w góry. Odwiedza Alberta i widząc na ścianie pistolety, prosi narzeczonego Lotty o pożyczenie mu ich. W pewnym momencie przykłada sobie pistolet do skroni, co wywołuje protest Alberta i sieje się początkiem dyskusji o samobójstwie.
Po powrocie z gór Werter nie przestaje odwiedzać Lotty. Wizyty u ukochanej stają się dla niego źródłem wielu cierpień. Miłość do dziewczyny powoduje już nie rozkosz, ale ból i męczarnie. Werter decyduje się na przyjęcie propozycji posła, który zaproponował mu kiedyś miejsce przy poselstwie, gdyż w tej sytuacji wyjazd na placówkę dyplomatyczną mógłby stanowić lekarstwo. Żegnając się z Lottą, przyrzeka jej wśród łez, że wróci, że znowu się spotkają.
Poseł okazał się wyjątkowo uciążliwym człowiekiem - oschłym i wiecznie niezadowolonym z życia. W dodatku podczas z jednego z przyjęć arystokracji Werter został wyproszony z towarzystwa jako mieszcznin, który nie należy do wyższych sfer. Bohater bardzo przeżył to upokorzenie. W tym czasie dowiedział się o ślubie Lotty z Albertem. W końcu wrócił do Waldheim, uzając, że najlepiej czuje się w pobliżu Lotty. Było mu jednak coraz ciężej. Kilkakrotnie odwiedzał Lottę i Alberta. Pewnego dnia po powrocie do domu kończy list do Lotty, posyła służącego po pistolety do Alberta, spłaca wszystkie swoje długi i punktualnie o dwunastej w nocy strzela do siebie. Nie umiera od razu, kona w męczarniach następnego w południe. Zostaje pochowany w miejscu, które sam sobie wybrał: między dwiema lipami w rogu starego cmentarza. Na pogrzebie nie było żadnego duchownego, nie pojawił się również Albert ani Lotta, która bardzo ciężko się rozchorowała.
Powieść jest pisana w formie listów Wertera do przyjaciela. Bohater wspomina swój dziwny romans z dwiema siostrami. Postanawia wyjechać na wieś, alby pozwolić odpocząć swej duszy. Uważa bowiem, że jedynym ratunkiem w tej sytuacji może być dla niego samotność i kontemplacja przyrody. Bohater przybywa do niewielkiej miejscowości Waldheim, gdzie poznaje piękną Lottę. Okazała się ona miłością jego życia. Werter został zaproszony na bal i po drodze towarzystwo, w którym się znajdował, przyjechało po dziewczynę. Była w białej sukience i rozdzielała chleb wśród swego rodzeństwa. Werterowi wydała się aniołem. Już w czasie podróży karetą na bal Werter rozmawiał z Lottą o książkach. Rozmowa ta bardzo poruszyła młodzieńca, który w Lotcie zaczął odkrywać pokrewną duszę. Również sposób, w jaki Lotta tańczyła, zachwycił Wertera. W czasie jednego z tańców dowiedział się, że Lotaa jest "tak jakby zaręczona" z "dzielnym człowiekiem" imieniem Albert. Wiadomość ta zmieszała Wertera do tego stopnia, że pomylił kroki i pogubił się w tańcu.
Werter zaczął coraz częściej bywać w jej domu. Przeżywał miłosne uniesienia, czuł, że Lotta to jego "dusza bliźniacza". Werter przeprowadza się nawet do Waldheim, skąd ma "jeno pół godziny do Lotty". Sporo czasu bohater spędza na zabawach z rodzeństwem Lotty. Młodzi chadzają na długie spacery, rozmawiają ze sobą, odwiedzają razem chorych.
Kiedy wrócił Albert, życie stało się dla Wertera nie do zniesienia. Nie może już tak często przebywać z ukochaną, zazdrości Albertowi, cierpi niewysłowione męki. Aby odpocząć od miłosnych tortur, Werter decyduje się na wyjazd w góry. Odwiedza Alberta i widząc na ścianie pistolety, prosi narzeczonego Lotty o pożyczenie mu ich. W pewnym momencie przykłada sobie pistolet do skroni, co wywołuje protest Alberta i sieje się początkiem dyskusji o samobójstwie.
Po powrocie z gór Werter nie przestaje odwiedzać Lotty. Wizyty u ukochanej stają się dla niego źródłem wielu cierpień. Miłość do dziewczyny powoduje już nie rozkosz, ale ból i męczarnie. Werter decyduje się na przyjęcie propozycji posła, który zaproponował mu kiedyś miejsce przy poselstwie, gdyż w tej sytuacji wyjazd na placówkę dyplomatyczną mógłby stanowić lekarstwo. Żegnając się z Lottą, przyrzeka jej wśród łez, że wróci, że znowu się spotkają.
Poseł okazał się wyjątkowo uciążliwym człowiekiem - oschłym i wiecznie niezadowolonym z życia. W dodatku podczas z jednego z przyjęć arystokracji Werter został wyproszony z towarzystwa jako mieszcznin, który nie należy do wyższych sfer. Bohater bardzo przeżył to upokorzenie. W tym czasie dowiedział się o ślubie Lotty z Albertem. W końcu wrócił do Waldheim, uzając, że najlepiej czuje się w pobliżu Lotty. Było mu jednak coraz ciężej. Kilkakrotnie odwiedzał Lottę i Alberta. Pewnego dnia po powrocie do domu kończy list do Lotty, posyła służącego po pistolety do Alberta, spłaca wszystkie swoje długi i punktualnie o dwunastej w nocy strzela do siebie. Nie umiera od razu, kona w męczarniach następnego w południe. Zostaje pochowany w miejscu, które sam sobie wybrał: między dwiema lipami w rogu starego cmentarza. Na pogrzebie nie było żadnego duchownego, nie pojawił się również Albert ani Lotta, która bardzo ciężko się rozchorowała.
Mam nadzieję, że pomogłam. ;)