Pewnego razu twoja klasa6. wybrałą się na wycieczkę poza przestrzeń okołoziemską. Opowiedz o tej wycieczce.
Opowiedz o tym: -w jaki sposób odbyła się podróż; -w jakim celu wycieczka została zorganizowana; -co i kogo uczniowie zobaczyli; -jak się kontaktowali z istotami poza ziemskimi ,jak się zachowywali; -czy wrócili do szkoły.
(!Napisz około jednej strony A5!)
olesia122
Dnia 26.05 moja klasa wybrała się na wycieczkę. Nie była to taka zwykła wycieczka. Wylecieliśmy poza przestrzeń okołoziemską. Dzień przed wyjazdem, a właściewie wylotem, odbyło się spotkanie, w którym Pan pilot przedstawił nam warunki w jakich będziemy się znajdować. Wszyscy ucieszyliśmy się z możliwości zobaczenia tego, czego większość ludzi nigdy w życiu nie zobaczy. Z samego rana ustwiliśmy się pod drzwiami rakiety. pilot pozwolił, żebyśmy weszli pierwsi i troszkę się rozejrzeli. Zakazał nam natomiast wciskać jakichkolwiek przycisków. Kiedy po około 10 minutach wszedł na statek Pan pilot zaległa cisza. Wszyscy czekaliśmy co teraz powie. Poustawiał nas na miejscach, gdzie mieliśmy przez jakiś czas siedzieć. Kiedy już wylecieliśmy poza atmosfere ziemską dowiedzieliśmy się, że tak naprawdę spróbujemy dolecieć na księżyc. Między uczniami szybko zapadła cisza. Nie wiedzieliśmy ile leci się na Księżyc, zapytaliśmy o to, a wychowawczyni odpowiedziała, że około kilku lat. Okropnie się przestraszyliśmy. Po kilku dniach lotu byliśmy tak znudzeni, że pani postanowiła opowiedzieć nam dlaczego zdecydowała się na tą wycieczkę. Powiedziala nam, że chciała, abyśmy poznali więcej, niż niejeden człowiek na Ziemi. I miała rację. Samo pojawienie się przy statku kosmicznym, to poznanie czegoś, czego niektórzy ludzie już nigdy nie poznają. Kiedy już Pani skończyła opowiadać postanowiliśmy naprawde zainteresować się wycieczką. Oglądalismy widoki, różnokolorowe planety, Ziemię, z daleka wygląda dużo ładniej niż z bliska, ale to nic. Przelatywaliśmy obok Jakiejś planety i nie mogliśmy uwierzyć własnym oczom. Tam, na powierzchni był jakiś stworek. Przejmująco uśmiechnięty, bardzo duży, fioletowy i z 3 parami oczu. Do dziś chyba nikt z nas nie zapomniał tego widoku. Machał do nas swoją ręką z piętnastoma palcami tak, jakbyśmy się znali od wieków. Pilot powiedział nam, że możemy się z nim skontaktować poprzez pewną maszynę to tłumaczenia jego języka na nasz i odwrotnie. Odrazu złapaliśmy za słuchawkę i zaczęliśmy krzyczeć, kiedy namawiał nas, na podlecenie do jego planety, tylko tak, żeby odpocząć. Pilot jednak nie chciał zmienić kursu. Powiedzieliśmy o tym nowemu przyjacielowi, a on odparł, że zna tego pilota i odwiedził go tylko raz na jego statku, ponieważ później go wyrzucono. Wszyscy bardzo się przejęliśmy i postanowiliśmy porozmawiać o tym z pilotem. Ten jednak pozostawał nieugięty. Kilka lat później, tak nam się przynajmniej wydawało, mieliśmy wrócić na Ziemię. wszyscy już wydorośleliśmy i pani oznajmiła nam, że teraz, jeśli chcemy chodzić do szkoły będziemy musieli przenieść się do szkoły dla dorosłych. Nie chcieliśmy się ze sobą rozstawać, ale chyba nie było innego wyjscia. musielismy sie z tym pogodzic. Kiedy zbliżalismy sie do naszej planety, pilot ponownie pokazal nam gdzie mamy usiasc. Wykonalismy polecenie i wszyscy czekalismy na spotkanie z powierzchnią Ziemi. Tej wycieczki nie zapomnimy do końca życia. Przez to zżycie się, obiecaliśmy pilotowi i Naszej wychowawczyni, że będziemy ich odwiedzać, a między sobą będziemy pisać.
Więcej nic nie przychodzi mi do głowy :) mam nadzieję, że pomoże :)
47 votes Thanks 21
Roxanaa97
Pewnego dnia całą klasą wyruszyliśmy na wycieczkę, na Marsa. Zbiórka pod szkołą odbyła się o godzinie 5.30 rano. Pod szkołą czekała już na nas rakieta kosmiczna. Wszyscy z ciekawością wsiedliśmy. Pani przypomniała nam jak mamy się zachować. Po wystartowaniu podróż trwała 3 godziny. Na miejscu byliśmy o godzinie 8.30.
Wysiadając z rakiety, przywitała nas gromadka Marianków. Bardzo dziwnie mówili, ale naszczęścię mieliśmy automatyczne słowniki w mp3 i zrozumieliśmy ich. Byli oni bardzo zieloni. Wyróżniali się śmiesznymi uszami ,które przypominały antenkę. Zaprowadzili naszą klasę do muzeum, w którym oglądaliśmy nasza przyszłość ,na tej planecie. Wyprawa odbyła się jednak statkiem kosmicznym, przypominający pojazd UFO. Dowiedzieliśmy się, że ta „Czerwona Planeta” jest bardzo stara, dużo starsza od Ziemi. Najstarsi Marsjanie mieszkają na niej ,już dwa tysiące lat. Byliśmy bardzo zaskoczeni, bo przecież ludzie żyją dużo krócej. Po zwiedzeniu muzeum byliśmy bardzo głodni. Nasi nowi przyjaciele zaprowadzili nas do swojego, ogromnego domu. Wypiliśmy tak kosmiczną herbatkę-była pyszna. Później poszliśmy do hotelu i przespaliśmy całą noc. Po śniadaniu poszliśmy pożegnać się z naszymi przyjaciółmi.
Do szkoły wyruszyliśmy o 12.30 czasu ziemskiego. O godzinie 15.45 pod szkołą czekali nasi rodzice. Myślę, że to była najlepsza wycieczka. Pojechaliśmy tam by zwiedzić muzeum i poznać życie nadziemskich istot, jednak dowiedzieliśmy się dużo więcej, np. jak smakuje kosmiczna herbatka.
Nic innego nie przyszl.o mi do głowy ;)) Myślę, że się przyda ;DD Pozdro ;*
Z samego rana ustwiliśmy się pod drzwiami rakiety. pilot pozwolił, żebyśmy weszli pierwsi i troszkę się rozejrzeli. Zakazał nam natomiast wciskać jakichkolwiek przycisków. Kiedy po około 10 minutach wszedł na statek Pan pilot zaległa cisza. Wszyscy czekaliśmy co teraz powie. Poustawiał nas na miejscach, gdzie mieliśmy przez jakiś czas siedzieć. Kiedy już wylecieliśmy poza atmosfere ziemską dowiedzieliśmy się, że tak naprawdę spróbujemy dolecieć na księżyc. Między uczniami szybko zapadła cisza. Nie wiedzieliśmy ile leci się na Księżyc, zapytaliśmy o to, a wychowawczyni odpowiedziała, że około kilku lat. Okropnie się przestraszyliśmy.
Po kilku dniach lotu byliśmy tak znudzeni, że pani postanowiła opowiedzieć nam dlaczego zdecydowała się na tą wycieczkę. Powiedziala nam, że chciała, abyśmy poznali więcej, niż niejeden człowiek na Ziemi. I miała rację. Samo pojawienie się przy statku kosmicznym, to poznanie czegoś, czego niektórzy ludzie już nigdy nie poznają.
Kiedy już Pani skończyła opowiadać postanowiliśmy naprawde zainteresować się wycieczką. Oglądalismy widoki, różnokolorowe planety, Ziemię, z daleka wygląda dużo ładniej niż z bliska, ale to nic. Przelatywaliśmy obok Jakiejś planety i nie mogliśmy uwierzyć własnym oczom. Tam, na powierzchni był jakiś stworek. Przejmująco uśmiechnięty, bardzo duży, fioletowy i z 3 parami oczu. Do dziś chyba nikt z nas nie zapomniał tego widoku. Machał do nas swoją ręką z piętnastoma palcami tak, jakbyśmy się znali od wieków. Pilot powiedział nam, że możemy się z nim skontaktować poprzez pewną maszynę to tłumaczenia jego języka na nasz i odwrotnie. Odrazu złapaliśmy za słuchawkę i zaczęliśmy krzyczeć, kiedy namawiał nas, na podlecenie do jego planety, tylko tak, żeby odpocząć. Pilot jednak nie chciał zmienić kursu. Powiedzieliśmy o tym nowemu przyjacielowi, a on odparł, że zna tego pilota i odwiedził go tylko raz na jego statku, ponieważ później go wyrzucono. Wszyscy bardzo się przejęliśmy i postanowiliśmy porozmawiać o tym z pilotem. Ten jednak pozostawał nieugięty.
Kilka lat później, tak nam się przynajmniej wydawało, mieliśmy wrócić na Ziemię. wszyscy już wydorośleliśmy i pani oznajmiła nam, że teraz, jeśli chcemy chodzić do szkoły będziemy musieli przenieść się do szkoły dla dorosłych. Nie chcieliśmy się ze sobą rozstawać, ale chyba nie było innego wyjscia. musielismy sie z tym pogodzic.
Kiedy zbliżalismy sie do naszej planety, pilot ponownie pokazal nam gdzie mamy usiasc. Wykonalismy polecenie i wszyscy czekalismy na spotkanie z powierzchnią Ziemi. Tej wycieczki nie zapomnimy do końca życia. Przez to zżycie się, obiecaliśmy pilotowi i Naszej wychowawczyni, że będziemy ich odwiedzać, a między sobą będziemy pisać.
Więcej nic nie przychodzi mi do głowy :) mam nadzieję, że pomoże :)
Wysiadając z rakiety, przywitała nas gromadka Marianków. Bardzo dziwnie mówili, ale naszczęścię mieliśmy automatyczne słowniki w mp3 i zrozumieliśmy ich. Byli oni bardzo zieloni. Wyróżniali się śmiesznymi uszami ,które przypominały antenkę. Zaprowadzili naszą klasę do muzeum, w którym oglądaliśmy nasza przyszłość ,na tej planecie. Wyprawa odbyła się jednak statkiem kosmicznym, przypominający pojazd UFO. Dowiedzieliśmy się, że ta „Czerwona Planeta” jest bardzo stara, dużo starsza od Ziemi. Najstarsi Marsjanie mieszkają na niej ,już dwa tysiące lat. Byliśmy bardzo zaskoczeni, bo przecież ludzie żyją dużo krócej. Po zwiedzeniu muzeum byliśmy bardzo głodni. Nasi nowi przyjaciele zaprowadzili nas do swojego, ogromnego domu. Wypiliśmy tak kosmiczną herbatkę-była pyszna. Później poszliśmy do hotelu i przespaliśmy całą noc. Po śniadaniu poszliśmy pożegnać się z naszymi przyjaciółmi.
Do szkoły wyruszyliśmy o 12.30 czasu ziemskiego. O godzinie 15.45 pod szkołą czekali nasi rodzice. Myślę, że to była najlepsza wycieczka. Pojechaliśmy tam by zwiedzić muzeum i poznać życie nadziemskich istot, jednak dowiedzieliśmy się dużo więcej, np. jak smakuje kosmiczna herbatka.
Nic innego nie przyszl.o mi do głowy ;))
Myślę, że się przyda ;DD
Pozdro ;*