Opracujfragment tekstu wiersza W.Szymborskiej "Na wieży Babel" do wystawienia na scenie. fr. tekstu: -Która godzina? -Tak, jestem szczęśliwa, i brak mi tylko dzwoneczka u szyi, który by brzęczał nad tobą, gdy śpisz. -Więc nie słyszalaś burzy? Murem targnął wiatr, wieża ziewnęła jak lew, wielką bramą na skrzypiących zawiasach. -Jak to, zpomniałeś? Miałam na sobie zwykłą szarą suknię spinaną na ramieniu. -I natychmiast potem niebo pękło w dtubłysku. -Jakże mogłam wejść, przecież nie byłeś sam. -Ujrzałem nagle kolory sprzed istnienia wzroku. -Szkoda, że nie możesz mi przyrzec. -Masz słuszność, widocznie to był sen.
AguU28
Para spotyka się rano przy stole. Oboje zaspani, nie są zadowoleni z tego, że spotkali współmałżonka przy śniadaniu. W końcu napierającą zewsząd ciszę przerywa małżonek: - Która godzina?- pyta leniwie, nie dlatego, że naprawdę chce wiedzieć która godzina. Przecież przed chwilą sam sprawdzał czas. Pyta się ot, tak żeby coś powiedzieć, żeby przerwać krępującą, nieciekawą ciszę. Żona nie słyszy pytania męża tylko, pokrążona we własnych myślach, mechanicznie odpowiada: - Tak, kochanie, jestem szczęśliwa. Brakuje mi tylko dzwoneczka na szyi, aby dźwięczał nad tobą, gdy śpisz. Mąż również zasłuchany we własne rozmyślania, znowu pyta: - Nie słyszałaś burzy? I wiatr tak mocno wiał, że brama się otworzyła i skrzypiała przez całą noc... - Jak to, zapomniałeś? - zaspanym głosem pyta się żona. - Miałam na sobie zwykłą szarą suknię, spinaną na ramieniu. - A potem niebo przedarła ogromna, czerwono złota błyskawica- kontunuuje swoje rozmyślania mąż. - Nie mogłam do Ciebie podejść, przecież nie byłeś sam- nieprzytomnym wzrokiem omiata twarz współmałżonka. Nie słucha, co on mówi. Dla niej ważne jest to, co ona teraz chce mu powiedzieć i czym się podzielić. Jej on też nie słucha. - Ujrzałem nagle kolory jakich nigdy nie widziałem... Piękne... Zastyga z kubkiem ze stygnącą kawą w ręku i patrzy przed siebie, jeszcze raz przeżywa nocną burzę. Żona zrezygnowana wstaje od stołu, odstawiając swój talerzyk i kubek do zmywarki. - Szkoda, że nie możesz mi przyrzec... Wyszła z kuchni, ale mąż tego nie zauważył. Nadal patrzy przed siebie, rękę ma zawieszoną w połowie ruchu i odpowiada w przestrzeń: - Masz rację, widocznie to był sen. Wstaje, odkłada naczynia i wychodzi z kuchni.
- Która godzina?- pyta leniwie, nie dlatego, że naprawdę chce wiedzieć która godzina. Przecież przed chwilą sam sprawdzał czas. Pyta się ot, tak żeby coś powiedzieć, żeby przerwać krępującą, nieciekawą ciszę. Żona nie słyszy pytania męża tylko, pokrążona we własnych myślach, mechanicznie odpowiada:
- Tak, kochanie, jestem szczęśliwa. Brakuje mi tylko dzwoneczka na szyi, aby dźwięczał nad tobą, gdy śpisz.
Mąż również zasłuchany we własne rozmyślania, znowu pyta:
- Nie słyszałaś burzy? I wiatr tak mocno wiał, że brama się otworzyła i skrzypiała przez całą noc...
- Jak to, zapomniałeś? - zaspanym głosem pyta się żona. - Miałam
na sobie zwykłą szarą suknię, spinaną na ramieniu.
- A potem niebo przedarła ogromna, czerwono złota błyskawica- kontunuuje swoje rozmyślania mąż.
- Nie mogłam do Ciebie podejść, przecież nie byłeś sam- nieprzytomnym wzrokiem omiata twarz współmałżonka. Nie słucha, co on mówi. Dla niej ważne jest to, co ona teraz chce mu powiedzieć i czym się podzielić. Jej on też nie słucha.
- Ujrzałem nagle kolory jakich nigdy nie widziałem... Piękne...
Zastyga z kubkiem ze stygnącą kawą w ręku i patrzy przed siebie, jeszcze raz przeżywa nocną burzę.
Żona zrezygnowana wstaje od stołu, odstawiając swój talerzyk i kubek do zmywarki.
- Szkoda, że nie możesz mi przyrzec...
Wyszła z kuchni, ale mąż tego nie zauważył. Nadal patrzy przed siebie, rękę ma zawieszoną w połowie ruchu i odpowiada w przestrzeń:
- Masz rację, widocznie to był sen.
Wstaje, odkłada naczynia i wychodzi z kuchni.