Opowiedz w pierwszej lub w 3os.l.po historie miłosci ,w ktorej zastosujesz dialog i gdze pojawi sie jeden cytat z utworow niepewnosc,miedzy nami nic nie było,rozmowa liryczna ,conajmniej jedna kartka formatu a5
joanka5
Pewnego dnia Maja,bo tak miała na imię główna bohaterka mojego opowiadania wybrała się jak codziennie do pracy,pracuje w szkole.Jest nauczycielką plastyki i muzyki. Maja od jakiegoś czasu czuje się bardzo samotna.Chciałaby mieć kogoś bliskiego,kogoś z kim mogłaby spędzać wieczory,z kim mogłaby chodzić na długie spacery.Marzyła o tym,aby spotkać tego jedynego i być z nim na dobre i na złe do końca życia. Tego pięknego wiosennego dnia dziewczyna spóźniła się na autobus,którym zawsze wraca do domu,a gdy wchodziła już do sklepu nieopodal swojego mieszkania zorientowała się,że nie ma portfela.Pomyślała sobie że towarzyszy jej dziś jakiś pech.Nauczycielka pobiegła do domu po pieniądze.Nie zauważyła że na chodniku przed blokiem z kieszeni wypadły jej klucze.Stojąc przy drzwiach,szukając kluczy miała łzy w oczach.Czuła się okropnie źle.Tak bardzo chciałaby przytulic się do kogoś,porozmawiać,zwierzyć się z tego,co ją tego dnia spotkało.Nagle usłyszała czyjeś kroki.Spojrzała za siebie.Był to jakiś mężczyzna.Szedł po schodach.Na pierwszy rzut oka wydał jej się o głowę wyższy od niej,miał ciemne blond włosy i niebieskie oczy.Maja w pospiechu zaczęła wycierać łzy.Nie chciała,żeby ktoś widział jej smutek,rozgoryczenia nad samą sobą.Dalej przewracała w swojej torebce.Wtem nieznajomy podszedł do niej.: -Przepraszam pewnie pani się mnie wystraszyła,ale ja chciałem pani oddać klucze.Widziałem jak upadły pani przed blokiem,dlatego za panią szedłem.-powiedział. -O właśnie ich szukam. -Zguba się znalazła.-wtrącił,wyciągając rękę z kluczami. Maja wzięła je i powiedziała: -Dziękuję. -Nie ma za co,przepraszam że się wtrącam,ale widzę smutna pani jest,pozwolę sobie zapytać:stało się coś?Czy mogę jakoś pani pomóc? -Nie.-odpowiedziała arogancko dziewczyna. -Rozumiem ale gdy by pani chciała z kimś pogadać to proszę tutaj jest mój numer telefonu.-podał jej karteczkę z numerem. -Raczej nie skorzystam. -Może jednak...A tak wogóle to się przedstawię.Marcin jestem.-podał dłoń dziewczynie. -Maja. -Ładne imię. -Przepraszam,ale muszę już iść.Do widzenia.-odpowiedziała i weszła do domu. Po kilku dniach zadzwoniła do niego z przeprosinami za swoje ostatnie zachowanie.Umówili się na kawę.Od tamtego czasu spotykali się znacznie częściej.Razem chodzili na długie spacery,miło przy tym gawędząc,oboje bardzo to lubili.Maja czuła się przy Marcinie bezpieczna,spokojna.Bardzo się polubili.Jednak ich kontakt nagle się urwał.Marcin milczał,jak nigdy wcześniej.Brakowało jej go.Nie odzywał się już ponad dwa tygodnie.dziewczyna zaczęła chodzić smutna.Nie chciała się z nikim spotykać.Czekała na telefon i cały czas powtarzała sobie pytanie: CZY TO JEST PRZYJAŹŃ?CZY TO JEST KOCHANIE?Bała się zrobić pierwszy krok,bała się odrzucenia,ale i miała cichą nadzieję że on czuje to samo co ona.Nie wytrzymała.Zadzwoniła.Odebrał od razu.Umówili się na następny dzień u niej.Jutro powie Marcinowi całą prawdę,o tym co czuje.Nazajutrz spotkali się u niej.Usiedli na kanapie w salonie.Wtedy Majka zaczęła mówić: -Gdy cię nie widzę, nie wzdycham, nie płaczę,Nie tracę zmysłów, kiedy cię zobaczę Jednakże gdy cię długo nie oglądam,Czegoś mi braknie, kogoś widzieć żądam I tęskniąc sobie zadaję pytanie:Czy to jest przyjaźń?Czy to jest kochanie?-wypowiedziała słowa wiersza pt:"Niepewność" Adama Mickiewicza,bo choć jej specjalizacją były inne przedmioty to bardzo lubiła czytać wiersze zwłaszcza o tematyce miłosnej,romantycznej;czuła jak bardzo bije jej serce. -Maju... -Nie przerywaj mi!To jest kochanie.Marcin zakochałam się w Tobie już wtedy,gdy zgubiłam te klucze.Od pierwszego wejrzenia,ale Tobie to zapewne obojętne skoro tak długo się do mnie nie odzywałeś. -Bałem się do tego przyznać,miałem wrażenie,że to ja jestem Ci obojętny ,ale ja kocham Cię.Przepraszam Cię,też,że tak długo się nie odzywałem,ale musiałem to wszystko sobie przemyśleć.Majeczko jesteś dla mnie najważniejsza.Obiecuję Ci że już zawsze będę przy Tobie.-powiedział zakochany chłopak,przysunął się do niej.Ich ręce się spotkały. -Kiedy położysz rękę na me dłonie, Luba mię jakaś spokojność owionie.-powiedział. Mocno się do siebie przytulili. Od tamtej pory byli nierozłączni.Bardzo się kochali.Prawie codziennie chodzili na spacery.Postanowili założyć dużą rodzinę.
Tego pięknego wiosennego dnia dziewczyna spóźniła się na autobus,którym zawsze wraca do domu,a gdy wchodziła już do sklepu nieopodal swojego mieszkania zorientowała się,że nie ma portfela.Pomyślała sobie że towarzyszy jej dziś jakiś pech.Nauczycielka pobiegła do domu po pieniądze.Nie zauważyła że na chodniku przed blokiem z kieszeni wypadły jej klucze.Stojąc przy drzwiach,szukając kluczy miała łzy w oczach.Czuła się okropnie źle.Tak bardzo chciałaby przytulic się do kogoś,porozmawiać,zwierzyć się z tego,co ją tego dnia spotkało.Nagle usłyszała czyjeś kroki.Spojrzała za siebie.Był to jakiś mężczyzna.Szedł po schodach.Na pierwszy rzut oka wydał jej się o głowę wyższy od niej,miał ciemne blond włosy i niebieskie oczy.Maja w pospiechu zaczęła wycierać łzy.Nie chciała,żeby ktoś widział jej smutek,rozgoryczenia nad samą sobą.Dalej przewracała w swojej torebce.Wtem nieznajomy podszedł do niej.:
-Przepraszam pewnie pani się mnie wystraszyła,ale ja chciałem pani oddać klucze.Widziałem jak upadły pani przed blokiem,dlatego za panią szedłem.-powiedział.
-O właśnie ich szukam.
-Zguba się znalazła.-wtrącił,wyciągając rękę z kluczami.
Maja wzięła je i powiedziała:
-Dziękuję.
-Nie ma za co,przepraszam że się wtrącam,ale widzę smutna pani jest,pozwolę sobie zapytać:stało się coś?Czy mogę jakoś pani pomóc?
-Nie.-odpowiedziała arogancko dziewczyna.
-Rozumiem ale gdy by pani chciała z kimś pogadać to proszę tutaj jest mój numer telefonu.-podał jej karteczkę z numerem.
-Raczej nie skorzystam.
-Może jednak...A tak wogóle to się przedstawię.Marcin jestem.-podał dłoń dziewczynie.
-Maja.
-Ładne imię.
-Przepraszam,ale muszę już iść.Do widzenia.-odpowiedziała i weszła do domu.
Po kilku dniach zadzwoniła do niego z przeprosinami za swoje ostatnie zachowanie.Umówili się na kawę.Od tamtego czasu spotykali się znacznie częściej.Razem chodzili na długie spacery,miło przy tym gawędząc,oboje bardzo to lubili.Maja czuła się przy Marcinie bezpieczna,spokojna.Bardzo się polubili.Jednak ich kontakt nagle się urwał.Marcin milczał,jak nigdy wcześniej.Brakowało jej go.Nie odzywał się już ponad dwa tygodnie.dziewczyna zaczęła chodzić smutna.Nie chciała się z nikim spotykać.Czekała na telefon i cały czas powtarzała sobie pytanie: CZY TO JEST PRZYJAŹŃ?CZY TO JEST KOCHANIE?Bała się zrobić pierwszy krok,bała się odrzucenia,ale i miała cichą nadzieję że on czuje to samo co ona.Nie wytrzymała.Zadzwoniła.Odebrał od razu.Umówili się na następny dzień u niej.Jutro powie Marcinowi całą prawdę,o tym co czuje.Nazajutrz spotkali się u niej.Usiedli na kanapie w salonie.Wtedy Majka zaczęła mówić:
-Gdy cię nie widzę, nie wzdycham, nie płaczę,Nie tracę zmysłów, kiedy cię zobaczę Jednakże gdy cię długo nie oglądam,Czegoś mi braknie, kogoś widzieć żądam I tęskniąc sobie zadaję pytanie:Czy to jest przyjaźń?Czy to jest kochanie?-wypowiedziała słowa wiersza pt:"Niepewność" Adama Mickiewicza,bo choć jej specjalizacją były inne przedmioty to bardzo lubiła czytać wiersze zwłaszcza o tematyce miłosnej,romantycznej;czuła jak bardzo bije jej serce.
-Maju...
-Nie przerywaj mi!To jest kochanie.Marcin zakochałam się w Tobie już wtedy,gdy zgubiłam te klucze.Od pierwszego wejrzenia,ale Tobie to zapewne obojętne skoro tak długo się do mnie nie odzywałeś.
-Bałem się do tego przyznać,miałem wrażenie,że to ja jestem Ci obojętny ,ale ja kocham Cię.Przepraszam Cię,też,że tak długo się nie odzywałem,ale musiałem to wszystko sobie przemyśleć.Majeczko jesteś dla mnie najważniejsza.Obiecuję Ci że już zawsze będę przy Tobie.-powiedział zakochany chłopak,przysunął się do niej.Ich ręce się spotkały.
-Kiedy położysz rękę na me dłonie,
Luba mię jakaś spokojność owionie.-powiedział.
Mocno się do siebie przytulili.
Od tamtej pory byli nierozłączni.Bardzo się kochali.Prawie codziennie chodzili na spacery.Postanowili założyć dużą rodzinę.