Opowiedz o prawdziwej lub wymyślonej sytuacji, w której wydawało Ci się, że poniesiesz klęskę, ale nagle wszystko się odmieniło . W swojej wypowiedzi wykorzystaj podane sformułowania.
chwila każni nadeszła,niewyrażna mina,wpaść w panikę,wziąć się w garść, myśleć gorączkowo
Proszę zrubcie mi to do godziny 11 Dziękuje
mlenka
W tym roku pisałam testy gimnazjalne. Od dawna obawiałam się części matematyczno-przyrodniczej. Chwila kaźni nadeszła. Otworzyłam test i zdałam sobie sprawę, że naprewdę niewiele umiem. Koledzy mówią, że minę miałam niewyraźną. Wpadłam w panikę, myślałam gorączkowo nad każdym zadaniem, jednak nic nie przychodziło mi do głowy. Odpoczęłam chwilę i wziełam się w garść. Sprawdzając odpowidzi w internecie uświadomiłam sobie, że poszło mi całkiem nieźle. Nawet w najtrudniejszych sytuacjach należu zachować zimną krew.
4 votes Thanks 3
XxxGienia
Pewnego dnia zgłosiłam się do konkursuogólna wiedza gdzie była komisja i ona zadawała pytania a ty odpowiadałaś przed uczniami i komisją do mikrofonu. Zadawali wiele pytań moja koleżanka powiedziała mi ze mam wziąść się w garść i zdobyć jak najwięcej punktów. Miałam wielkie nerwy nagle nadeszła ta chwila zwolali uczestników pousawiali i pierwsza tura pytań z ogólnej wiedzy nie które pytania były proste ale myslałam gorączkowo co będzie jak nie odpowiem i narobie wstydu mojej szkole ?????/!!! Byłam cała czerwona jak burak . Doszło do mnie pytanie ile to jest 2+2*2 ja wiedziałam a nagle zaniemówiłam zrobiłm niewyraźną mine i wpdłam w panikę machjąc renkami odebrało mi głoś !!! mysślałam oni powtórzyli pytanie przeciez nie mogłam polec na takim prostym pytaniu po chwili odpowiedziłam i dostałm punk . OHHHH odetchnełam z ulgą było juz po wszystkim i 2 miejsce dosztalam
prosze mam nadziej że pomogłam=]
5 votes Thanks 1
Pysia2402
Był słoneczny majowy poranek. Słońce tak ładne uśmiechało się do mnie. Nie miałam jednak nastroju abo odwzajemnić mu uśmiech. Byłam bardzo zestresowana bo za 5 minut miał przyjechać autobus, który zabierze mnie na najważniejszy egzamin w moim życiu czyli maturę. Chwila kaźni nadeszła. Uczyłam się na nią przez 3 lata ogólniaka, ale wciąż miałam wrażenie, że w głowie mam okropną pustkę. Jestem bardzo nerwową osobą, więc nic dziwnego, że przez całą drogę trzęsły mi się ręce. Dzisiaj będzie egzamin pisemny z polskiego. Byłam na profilu humanistycznym, więc powinno mi pójść dobrze. Przed wejściem na sale przypomniało mi się, że zapomniałam dowodu. Wpadłam w panikę. Zaczęłam myśleć gorączkowo co zrobię. Najpierw o tym gdzie zgubiłam dowód a później jak wejdę na salę. Do egzaminu zostało 15 minut. To za mało żebym mogła wrócić do domu i sprawdzić czy zostawiłam tam dowód. Pobiegłam czym prędzej do nauczyciela. Powiedział mi, że mogę wejść ewentualnie na legitymację (dobrze, że bilety komunikacji miejskiej jej wymagają), a po egzaminie muszę pójść poszukać dowodu lub zadzwonić do domu czy go tam nie zostawiłam. 5 minut przed egzaminem stał się jednak cud. Okazało się, że pewna starsza pani znalazła mój dowód w autobusie. Chwile jej jednak czasu zajęło żeby za mną nadążyć. Byłam jej bardzo wdzięczna. Mogłam teraz w spokoju napisać egzamin. Wzięłam się w garść, zmówiłam po cichu modlitwę i do dzieła. Mam nadzieję, że będzie dobrze.
Byłam cała czerwona jak burak . Doszło do mnie pytanie ile to jest 2+2*2 ja wiedziałam a nagle zaniemówiłam zrobiłm niewyraźną mine i wpdłam w panikę machjąc renkami odebrało mi głoś !!! mysślałam oni powtórzyli pytanie przeciez nie mogłam polec na takim prostym pytaniu po chwili odpowiedziłam i dostałm punk . OHHHH odetchnełam z ulgą było juz po wszystkim i 2 miejsce dosztalam
prosze mam nadziej że pomogłam=]
Uczyłam się na nią przez 3 lata ogólniaka, ale wciąż miałam wrażenie, że w głowie mam okropną pustkę. Jestem bardzo nerwową osobą, więc nic dziwnego, że przez całą drogę trzęsły mi się ręce. Dzisiaj będzie egzamin pisemny z polskiego. Byłam na profilu humanistycznym, więc powinno mi pójść dobrze. Przed wejściem na sale przypomniało mi się, że zapomniałam dowodu. Wpadłam w panikę. Zaczęłam myśleć gorączkowo co zrobię. Najpierw o tym gdzie zgubiłam dowód a później jak wejdę na salę. Do egzaminu zostało 15 minut. To za mało żebym mogła wrócić do domu i sprawdzić czy zostawiłam tam dowód. Pobiegłam czym prędzej do nauczyciela. Powiedział mi, że mogę wejść ewentualnie na legitymację (dobrze, że bilety komunikacji miejskiej jej wymagają), a po egzaminie muszę pójść poszukać dowodu lub zadzwonić do domu czy go tam nie zostawiłam.
5 minut przed egzaminem stał się jednak cud. Okazało się, że pewna starsza pani znalazła mój dowód w autobusie. Chwile jej jednak czasu zajęło żeby za mną nadążyć. Byłam jej bardzo wdzięczna. Mogłam teraz w spokoju napisać egzamin. Wzięłam się w garść, zmówiłam po cichu modlitwę i do dzieła. Mam nadzieję, że będzie dobrze.