Opowieść Jagienki o miłości do Zbyszka. Dłuższe wypracowanie w 1.os.l.poj. Pomocy!!!!!!!!!!!!
Zgłoś nadużycie!
Mój Boże! Nareszcie! Dzięki Ci panienko Przenajświętsza! Nareszcie Zbyszko jest moim mężem i nikt mi już go nie odbierze! A tyle lat na niego czekałam! Tyle lat udręki, rozpaczy, łez i miłości i nadziei. Dlaczego właściwie tak go pokochałam? Co dało mi siłę do przetrwania ciężkich chwil? Zbyszka znam od dziecka. Dorastał w pobliskim Bogdańcu, dopóki go jego stryj, Maćko, na wojnę na Litwę zabrał. Nie było ich dobrych parę lat, a kiedy wrócili... Boże ty mój! Od razu zakochałam się w Zbyszku-taki był piękny, młody i silny. Miał urodziwą, niemal dziewczęcą twarz okoloną złocistymi włosami, sylwetkę zgrabną, ruchy zwinne, wprost tryskał zdrowiem i energią. Imponowało mi to, że bywał w szerokim świecie, widział króla na Wawelu; z otwartą buzią słuchałam opowieści Maćka o ich przygodach, zwłaszcza o wyroku śmierci wydanym na Zbyszka i cudownym ocaleniu chłopaka przez Danuśkę. Oj, ta Danuśka... Niech jej ziemia lekką będzie. Wieczne odpoczywanie racz jej dać Panie... Nasłuchałam się też o cudzoziemskich obyczajach jako to o ślubowaniu, które rycerze wybranym damom składają, ale które ich do małżeństwa nie zobowiązuje. Ale wracajmy do Zbyszka. podziwiałam jego siłę i odwagę, kiedy samotnie, nocą, wybrał się na niedźwiedzia.To dla Maćka narażał swoje młode życie na niebezpieczeństwo. Taki juz jest mój rycerz - za tych, których miłuje życie by oddał i wszystko dla nich poświęcił. Słowny i honorowy był zawsze. Bolało mnie, że dotrzymał słowa Danusi, ale czy szanowałabym go tak bardzo, gdyby ślubów nie spełnił? Jeżeli zerwałby przysięgę dana innej, jaka miałabym gwarancję, że złożoną mnie dotrzyma? Wesoły, zawadiacki, niesforny Zbyszko opuścił Bogdaniec udając się na Mazowsze - do Danuśki. Kiedy spotkaliśmy sie ponownie po kilku latach miałam wrażenie, że to zupełnie inny człowiek. Ale ten nowy Zbyszko podobał mi sie jeszcze bardziej niż młokos, którego pamiętałam z Bogdańca. Stał się teraz dojrzałym, odpowiedzialnym mężczyzną, na którym cierpienie odcisnęło swe piętno. Był poważny i wyciszony. Słyszalam wcześniej o jego rycerskich przewagach, o pasowaniu na rycerza, pojedynku z Rotgierem... Podziwiałam juz nie tylko jego siłę i odwagę, ale i rozum i mądrość i dobroć. Zupełnie jakby sam wiele przecierpiawszy nie chciał innym przyczyniać cierpienia... Teraz jest moim ukochanym, wspaniałym mężem, rycerzem i gospodarzem. Dzięki Ci Boże za męża, którego miłuję, szanuję i podziwiam.
Zbyszka znam od dziecka. Dorastał w pobliskim Bogdańcu, dopóki go jego stryj, Maćko, na wojnę na Litwę zabrał. Nie było ich dobrych parę lat, a kiedy wrócili... Boże ty mój! Od razu zakochałam się w Zbyszku-taki był piękny, młody i silny. Miał urodziwą, niemal dziewczęcą twarz okoloną złocistymi włosami, sylwetkę zgrabną, ruchy zwinne, wprost tryskał zdrowiem i energią.
Imponowało mi to, że bywał w szerokim świecie, widział króla na Wawelu; z otwartą buzią słuchałam opowieści Maćka o ich przygodach, zwłaszcza o wyroku śmierci wydanym na Zbyszka i cudownym ocaleniu chłopaka przez Danuśkę. Oj, ta Danuśka... Niech jej ziemia lekką będzie. Wieczne odpoczywanie racz jej dać Panie... Nasłuchałam się też o cudzoziemskich obyczajach jako to o ślubowaniu, które rycerze wybranym damom składają, ale które ich do małżeństwa nie zobowiązuje.
Ale wracajmy do Zbyszka. podziwiałam jego siłę i odwagę, kiedy samotnie, nocą, wybrał się na niedźwiedzia.To dla Maćka narażał swoje młode życie na niebezpieczeństwo. Taki juz jest mój rycerz - za tych, których miłuje życie by oddał i wszystko dla nich poświęcił. Słowny i honorowy był zawsze. Bolało mnie, że dotrzymał słowa Danusi, ale czy szanowałabym go tak bardzo, gdyby ślubów nie spełnił? Jeżeli zerwałby przysięgę dana innej, jaka miałabym gwarancję, że złożoną mnie dotrzyma?
Wesoły, zawadiacki, niesforny Zbyszko opuścił Bogdaniec udając się na Mazowsze - do Danuśki. Kiedy spotkaliśmy sie ponownie po kilku latach miałam wrażenie, że to zupełnie inny człowiek. Ale ten nowy Zbyszko podobał mi sie jeszcze bardziej niż młokos, którego pamiętałam z Bogdańca. Stał się teraz dojrzałym, odpowiedzialnym mężczyzną, na którym cierpienie odcisnęło swe piętno. Był poważny i wyciszony. Słyszalam wcześniej o jego rycerskich przewagach, o pasowaniu na rycerza, pojedynku z Rotgierem... Podziwiałam juz nie tylko jego siłę i odwagę, ale i rozum i mądrość i dobroć. Zupełnie jakby sam wiele przecierpiawszy nie chciał innym przyczyniać cierpienia...
Teraz jest moim ukochanym, wspaniałym mężem, rycerzem i gospodarzem. Dzięki Ci Boże za męża, którego miłuję, szanuję i podziwiam.
PS Dostałam za to 6. Liczę na naj :)