Przyjaźń? Ach, to mało powiedziane. Kasia i ja od zawsze, od kąd kiedy pamiętam byłyśmy razem. Od poniedziałku do piątku w szkole w jednej ławce męczyłyśmy się na lekcjach, a w weekendy zasiadałyśmy z herbatą w ręce przed kominkiem i plotkowałyśmy do rana. Wszyscy wiedzieli, że nas nie da się rozłączyć, ale jednak się pomylili. Może i historia banalna, ale jakże prawdziwa. Przecież każdemu może się zdarzyć tak, że pokłóci się z przyjacielem prawda? Ale nie mogłam się pogodzić z tym, że nagle w jej życiu zajął ktoś inny miejsce. Nie mogłam! Nie.. To nie był chłopak.
Kasia straciła ojca kiedy miała 9 lat. Nie wiele pamięta z tamtego okresu, ale tęskniła za nim. Nie raz opowiadała mi jaki to jej tata nie był cudowny i jak mówi o nim jej mama. Brakowało jej męskiej porady czasem, innego niż kobiece spojrzenia na ten szary, ponury świat. Jej mama nie chciała mieć nikogo, lecz pewnego dnia poznała architekta. Zwykły człowiek. Jak to wydawałoby się tylko w bajkach się zdarza poznali się w ... autobusie. Tak, zagadał, pouśmiechał się i tyle wystarczyło. W końcu ktoś w życiu Kasi zajął miejsce ojca. Była szczęśliwa choć nie chciała tego od razu pokazać, bo jakby to wyglądało, że przyjmuje obcego mężczyznę z otwartymi ramionami do domu. Ale tak cieszyła się, a ja wraz z nią jej szczęściem.
Ale skończyły się nocne pogaduszki, wyjścia na miasto. Już nie było jak kiedyś. Teraz częściej słyszanym hasłem było: ' Przepraszam Aniu, nie mogę, idę z tatą na zakupy '. Bolało. Bardzo bolało, ale dochodziłam do wniosku, że ma prawo do ojca. Nacieszy się i w pewnym momencie będzie jak dawniej.
10 listopada - moje urodziny. Kasia złożyła mi życzenia i od razu zastrzegła, że nie ma dla mnie dzisiaj czasu. Jak to! Nawet godziny? Tego już nie mogłam przeboleć. Od tego pamiętnego dnia nie rozmawiałyśmy ze sobą 2 miesiące.
Jednak stało się tak jak mówiłam, nacieszyła się tym, że w końcu jest normalnie, w końcu ma tatę na co dzień. Tylko nie miała już przyjaciół. Nie było mi łatwo, ale stwierdziłam, że o prawdziwą przyjaźń trzeba walczyć. Po kilku godzinach długich rozmów pogodziłyśmy się. Następnego dnia na j. polskim omawialiśmy 'Małego Księcia'. Pani przeczytała piękny cytat :' Poznaje się tylko to co się oswaja' . To była sentencja naszych przeżyć. Wiedziałam jak to się skończy, bo to uczucie było za silne, bo zbyt dobrze ją znałam, ale trzeba też być odpowiedzialnym za to co się oswaja. Od tego dnia było już dobrze, normalnie. Przecież tego chciałam, prawda?
Przyjaźń? Ach, to mało powiedziane. Kasia i ja od zawsze, od kąd kiedy pamiętam byłyśmy razem. Od poniedziałku do piątku w szkole w jednej ławce męczyłyśmy się na lekcjach, a w weekendy zasiadałyśmy z herbatą w ręce przed kominkiem i plotkowałyśmy do rana. Wszyscy wiedzieli, że nas nie da się rozłączyć, ale jednak się pomylili. Może i historia banalna, ale jakże prawdziwa. Przecież każdemu może się zdarzyć tak, że pokłóci się z przyjacielem prawda? Ale nie mogłam się pogodzić z tym, że nagle w jej życiu zajął ktoś inny miejsce. Nie mogłam! Nie.. To nie był chłopak.
Kasia straciła ojca kiedy miała 9 lat. Nie wiele pamięta z tamtego okresu, ale tęskniła za nim. Nie raz opowiadała mi jaki to jej tata nie był cudowny i jak mówi o nim jej mama. Brakowało jej męskiej porady czasem, innego niż kobiece spojrzenia na ten szary, ponury świat. Jej mama nie chciała mieć nikogo, lecz pewnego dnia poznała architekta. Zwykły człowiek. Jak to wydawałoby się tylko w bajkach się zdarza poznali się w ... autobusie. Tak, zagadał, pouśmiechał się i tyle wystarczyło. W końcu ktoś w życiu Kasi zajął miejsce ojca. Była szczęśliwa choć nie chciała tego od razu pokazać, bo jakby to wyglądało, że przyjmuje obcego mężczyznę z otwartymi ramionami do domu. Ale tak cieszyła się, a ja wraz z nią jej szczęściem.
Ale skończyły się nocne pogaduszki, wyjścia na miasto. Już nie było jak kiedyś. Teraz częściej słyszanym hasłem było: ' Przepraszam Aniu, nie mogę, idę z tatą na zakupy '. Bolało. Bardzo bolało, ale dochodziłam do wniosku, że ma prawo do ojca. Nacieszy się i w pewnym momencie będzie jak dawniej.
10 listopada - moje urodziny. Kasia złożyła mi życzenia i od razu zastrzegła, że nie ma dla mnie dzisiaj czasu. Jak to! Nawet godziny? Tego już nie mogłam przeboleć. Od tego pamiętnego dnia nie rozmawiałyśmy ze sobą 2 miesiące.
Jednak stało się tak jak mówiłam, nacieszyła się tym, że w końcu jest normalnie, w końcu ma tatę na co dzień. Tylko nie miała już przyjaciół. Nie było mi łatwo, ale stwierdziłam, że o prawdziwą przyjaźń trzeba walczyć. Po kilku godzinach długich rozmów pogodziłyśmy się. Następnego dnia na j. polskim omawialiśmy 'Małego Księcia'. Pani przeczytała piękny cytat :' Poznaje się tylko to co się oswaja' . To była sentencja naszych przeżyć. Wiedziałam jak to się skończy, bo to uczucie było za silne, bo zbyt dobrze ją znałam, ale trzeba też być odpowiedzialnym za to co się oswaja. Od tego dnia było już dobrze, normalnie. Przecież tego chciałam, prawda?