Opowiadanie pt. Moja podróz w nieznane z elementami humoru .
Zgłoś nadużycie!
Postanowione. Za kilka dni ja i kilku śmiałków z naszego klubu „Włóczęgów” wyruszamy w nieznane… Nie spałem całą noc. To wszystko przez tą wycieczkę. Ja i kilku moich kolegów stoimy właśnie na parkingu przed szkołą i czekamy na busa, który zawiezie nas w nieznane. Do tej pory nie wiemy, gdzie się udamy. To tajemnica. Cel wyprawy jest znany jedynie naszemu przewodnikowi. - Witajcie dzieci! Gotowi na wielką wyprawę? Wyruszamy?- zapytał rubasznie pan Kazio. - Gotowi, gotowi!- krzyknęliśmy chórem. Ruszyliśmy. Bus jechał kilka godzin. Minęliśmy wiele wsi i kilka dużych miast, aż w końcu dotarliśmy. Dookoła roztaczał się niesamowity widok gór zasnutych mgłą. Poza tym nic nie było. Jak okiem sięgnąć - góry i zielone pastwiska. - Nie widać żadnych domów.- zaczęliśmy przekrzykiwać jeden drugiego. - Jesteśmy w Bieszczadach - powiedział przewodnik.- Przez te parę dni postaram się nauczyć was, jak obcować z przyrodą - ciągnął dalej pan Kazio. I rzeczywiście było jak w bajce. Poznaliśmy wiele zwierząt-nie tylko owce- zobaczyliśmy rysia i stado żubrów, a nawet olbrzymiego niedźwiedzia. Nocą straszyło nas wycie wilków, bo przecież jako prawdziwi „włóczędzy”, spaliśmy w namiotach na polanie. Ta wyprawa była niezapomnianym i niesamowitym przeżyciem.
Nie spałem całą noc. To wszystko przez tą wycieczkę. Ja i kilku moich kolegów stoimy właśnie na parkingu przed szkołą i czekamy na busa, który zawiezie nas w nieznane. Do tej pory nie wiemy, gdzie się udamy. To tajemnica. Cel wyprawy jest znany jedynie naszemu przewodnikowi.
- Witajcie dzieci! Gotowi na wielką wyprawę? Wyruszamy?- zapytał rubasznie pan Kazio.
- Gotowi, gotowi!- krzyknęliśmy chórem.
Ruszyliśmy. Bus jechał kilka godzin. Minęliśmy wiele wsi i kilka dużych miast, aż w końcu dotarliśmy.
Dookoła roztaczał się niesamowity widok gór zasnutych mgłą. Poza tym nic nie było. Jak okiem sięgnąć - góry i zielone pastwiska.
- Nie widać żadnych domów.- zaczęliśmy przekrzykiwać jeden drugiego.
- Jesteśmy w Bieszczadach - powiedział przewodnik.- Przez te parę dni postaram się nauczyć was, jak obcować z przyrodą - ciągnął dalej pan Kazio.
I rzeczywiście było jak w bajce. Poznaliśmy wiele zwierząt-nie tylko owce- zobaczyliśmy rysia i stado żubrów, a nawet olbrzymiego niedźwiedzia. Nocą straszyło nas wycie wilków, bo przecież jako prawdziwi „włóczędzy”, spaliśmy w namiotach na polanie.
Ta wyprawa była niezapomnianym i niesamowitym przeżyciem.