Cześc. Nazywam się Sehelimi mam 14 lat. Miesszkam W dośc dziwnym dla reszty ludzi miejscu - na Saharze. Życie tutaj niejest łatwe. Wielu ludzi gdy tu trafia i nieotrzymuje odpowiedniej pomocy poprostu umiera z głodu lub pragnienia. Mieszkam z rodzicami i młodszą siostrą imieniem Nimia w oazie. Mamy 2 wielbłądy, jednego woła i 3 małe kozy. Codziennie rano po śniadaniu z moim tatą wyruszamy na pustynie, aby przeszukac teren, sprawdzic czy nikt nie potrzebuje pomocy. Wczoraj jak codzień pojechalismy na objazd. Kilka mil od naszej oazyznaleźliśmy 2 rozbitków. To śmieszne ale wzięli nas za zwykłą fatamorgane. Natychmiast daliśmy im wodę i zabraliśmy do siebie. Dla mnie było to niezwykłe przeżycie. Gdy odpoczeli przedstawili nam się. Byli z jakiegoś dziwnego kraju o nazwie Kanada. Opowiedzieli nam dlaczego znaleźli się na pustyni okazało się że ojciec rok starszego ode mnie Chrisa miał licencje pilota i razem z nim zwiedzał świat gdyz jak twierdzą mają teraz wakacje. A swoją drogą ciekawe co to takiego te "wakacje"?? w ich samolocie zabrakło paliwa a oni w ostatniej chwilii zdążyli się katapultowac. mieli tylko resztki wody ale to sprawiło że doszli tak blisko naszej Oazy. Mieli ze sobą taki dziwny mały sprzęcik i nazywali go telefonem. Twierdzili że wezwią dzieki niemu pomoc. Kilka dni po tym ich do mniemanym wezwaniu pomocy nadleciał samolot. Wysiadła z niego ekipa ratunkowa. Byłem wściekły na ten ich "te;lefn" gdyz zdążyłem już zaprzyjaźnic się z Chrisem. Ael on poprosił tatę by potajemnie zamówił razem z pomocą dla nich komputer z internetem dla nas. Nauczył mnie z niego korzystac i teraz jesteśmy w stałym kontakcie. Fajnie jest miec przyjaciela z jakiejś kanady i wiedziec ze nasza Sahara gdzies się kończy. Od tego czasyu marzę o podróżach. A kto wiemoze ?kiedyś odwiedzę twój kraj??
Cześc. Nazywam się Sehelimi mam 14 lat. Miesszkam W dośc dziwnym dla reszty ludzi miejscu - na Saharze. Życie tutaj niejest łatwe. Wielu ludzi gdy tu trafia i nieotrzymuje odpowiedniej pomocy poprostu umiera z głodu lub pragnienia. Mieszkam z rodzicami i młodszą siostrą imieniem Nimia w oazie. Mamy 2 wielbłądy, jednego woła i 3 małe kozy. Codziennie rano po śniadaniu z moim tatą wyruszamy na pustynie, aby przeszukac teren, sprawdzic czy nikt nie potrzebuje pomocy. Wczoraj jak codzień pojechalismy na objazd. Kilka mil od naszej oazyznaleźliśmy 2 rozbitków. To śmieszne ale wzięli nas za zwykłą fatamorgane. Natychmiast daliśmy im wodę i zabraliśmy do siebie. Dla mnie było to niezwykłe przeżycie. Gdy odpoczeli przedstawili nam się. Byli z jakiegoś dziwnego kraju o nazwie Kanada. Opowiedzieli nam dlaczego znaleźli się na pustyni okazało się że ojciec rok starszego ode mnie Chrisa miał licencje pilota i razem z nim zwiedzał świat gdyz jak twierdzą mają teraz wakacje. A swoją drogą ciekawe co to takiego te "wakacje"?? w ich samolocie zabrakło paliwa a oni w ostatniej chwilii zdążyli się katapultowac. mieli tylko resztki wody ale to sprawiło że doszli tak blisko naszej Oazy. Mieli ze sobą taki dziwny mały sprzęcik i nazywali go telefonem. Twierdzili że wezwią dzieki niemu pomoc. Kilka dni po tym ich do mniemanym wezwaniu pomocy nadleciał samolot. Wysiadła z niego ekipa ratunkowa. Byłem wściekły na ten ich "te;lefn" gdyz zdążyłem już zaprzyjaźnic się z Chrisem. Ael on poprosił tatę by potajemnie zamówił razem z pomocą dla nich komputer z internetem dla nas. Nauczył mnie z niego korzystac i teraz jesteśmy w stałym kontakcie. Fajnie jest miec przyjaciela z jakiejś kanady i wiedziec ze nasza Sahara gdzies się kończy. Od tego czasyu marzę o podróżach. A kto wiemoze ?kiedyś odwiedzę twój kraj??