W pewną sobotę trzy koleżanki wybrały się na wycieczkę do starego zamczyska.Ponieważ pogoda była słoneczna,a droga niedaleka,postanowiły pójśc pieszo.Były to sympatyczne i odważne dziewczyny.Chodziły do jednej szkoły i bawiły się na jednym podwórku.
Leśna ścieżka doprowadziła je do zamku.Stały przez chwilę,podziwiając ogrom budowli zwieńczonej basztami.Złe wrażenie wywarły na nich powybijane okna i kołyszące się na zawiasach drzwi.
-Wchodzimy?-spytała Weronika.
-Jasne!-ochoczo zgodziła się Karolina.
-Ja wcale nie mam ochoty,tu jest jakoś dziwnie...-Paulina wyraźnie się bała.
W korytarzu,do którego weszły,było szaro.wilgotno i śmierdziało pleśnią.Kąty były osnute pajęczynami.Teraz wszystkie trzy poczuły się nieswojo.Nawet najodważniejszej Weronice błusnęła myśl,żeby wracać.Lecz w tym momencie Drzwi zatrzasnęły się.Dziewczyny ze strachu dostały gęsiej skórki.
Nagle Paulina wrzasnęła nieludzko:
-O tam,patrzcie,tam,na ścianie!
Karolina i Weronika spojrzały w kierunku wskazanym przez Paulinę i zdębiały.Ze ściany wydobywała się postać zbyt odrażająca na to,żeby ją można było opisac.Na domiar złego gdzieś wewnątrz zamku rozległy się kroki.Dziewczyny stały jak skamieniałe.
-Co to za wrzaski?Jak tu weszłyście?-Przerażone pannice nie wiedziały,czy starszy pan jest duchem,czy człowiekiem.Karolina zaczęła się histerycznie śmiać.
-Uspokój się!-Mężczyzna potrząśnął ją za ramiona.
-Kiedy,proszę pana,tam...tam ze ściany "coś" wyłaziło i ...
-A!To nic takiego-rzekł dozorca.-To tylko duch tego zamczyska.Pilnuje,żeby dzieci się tu nie włóczyły.Nic wam nie zrobi.O,już go nie ma.No,zmykajcie do domu!
Starszy pan odprowadził dziewczynki do bramy.Puściły się biegiem w dół,byle prędzej znaleźć się u mamy.Postanowiły nikomu nie mówić o swojej przygodzie.Bo kto by im uwierzył?
Straszna przygoda w starym zamku.
W pewną sobotę trzy koleżanki wybrały się na wycieczkę do starego zamczyska.Ponieważ pogoda była słoneczna,a droga niedaleka,postanowiły pójśc pieszo.Były to sympatyczne i odważne dziewczyny.Chodziły do jednej szkoły i bawiły się na jednym podwórku.
Leśna ścieżka doprowadziła je do zamku.Stały przez chwilę,podziwiając ogrom budowli zwieńczonej basztami.Złe wrażenie wywarły na nich powybijane okna i kołyszące się na zawiasach drzwi.
-Wchodzimy?-spytała Weronika.
-Jasne!-ochoczo zgodziła się Karolina.
-Ja wcale nie mam ochoty,tu jest jakoś dziwnie...-Paulina wyraźnie się bała.
W korytarzu,do którego weszły,było szaro.wilgotno i śmierdziało pleśnią.Kąty były osnute pajęczynami.Teraz wszystkie trzy poczuły się nieswojo.Nawet najodważniejszej Weronice błusnęła myśl,żeby wracać.Lecz w tym momencie Drzwi zatrzasnęły się.Dziewczyny ze strachu dostały gęsiej skórki.
Nagle Paulina wrzasnęła nieludzko:
-O tam,patrzcie,tam,na ścianie!
Karolina i Weronika spojrzały w kierunku wskazanym przez Paulinę i zdębiały.Ze ściany wydobywała się postać zbyt odrażająca na to,żeby ją można było opisac.Na domiar złego gdzieś wewnątrz zamku rozległy się kroki.Dziewczyny stały jak skamieniałe.
-Co to za wrzaski?Jak tu weszłyście?-Przerażone pannice nie wiedziały,czy starszy pan jest duchem,czy człowiekiem.Karolina zaczęła się histerycznie śmiać.
-Uspokój się!-Mężczyzna potrząśnął ją za ramiona.
-Kiedy,proszę pana,tam...tam ze ściany "coś" wyłaziło i ...
-A!To nic takiego-rzekł dozorca.-To tylko duch tego zamczyska.Pilnuje,żeby dzieci się tu nie włóczyły.Nic wam nie zrobi.O,już go nie ma.No,zmykajcie do domu!
Starszy pan odprowadził dziewczynki do bramy.Puściły się biegiem w dół,byle prędzej znaleźć się u mamy.Postanowiły nikomu nie mówić o swojej przygodzie.Bo kto by im uwierzył?