Wczoraj były moje urodziny. Po wstaniu z łóżka zeszłam do kuchni i zobaczyłam, że na stole stało moje ulubione danie z karteczką: Smacznego ! Po dotarciu do szkoły, cała klasa śmiewała dla mnie sto lat sto lat .. ! Byłam szczęśliwa, że pamiętali o moich urodzinach. W klasie poczęstowałam wszystkich cukierkami i graliśmy w różne gry zorganizowane przez nauczycieli. Po tej lekcji dowiedziałam się, że z klasą jedziemy do kina i ominie nas sprawdzian z historii hurra ! W kinie oglądaliśmy najnowszy film i jedliśmy przepyszny popcorn. Jednak to nie było koniec atrakcji w tym dniu. Zaraz po powrocie do domu , zjedliśmy pizze na obiad. Potem rodzice zabrali mnie na moje ulubione kręgle. Bardzo się ucieszyłam, gdyż bardzo lubiłam w nie grać, a pozatym wygrałam . Gdy wróciliśmy do domu, dostałem najnowszą grę komputerową jako prezent na urodziny. To był cudowny dzień . Szkoda, że tak szybko minął
To był niezwykły dzień, choć na pozór zdawał się nie różnić zbytnio od pozostałych. Była niedziela 13 stycznia 2013 roku. Rano jak zawsze wstałam, ubrałam się, zjadłam śniadanie i poszłam przejść się na spacer. Chodziłam dość długo po pobliskim lesie, zatapiając się po kolana w grubej warstwie śniegu. Wróciłam do domu, cała zziębnięta, ale szczęśliwa z powodu, którego sama do końca nie znałam. Otóż moi rodzice od pewnego czasu uśmiechali się do siebie i do mnie porozumiewawczo, choć ja nie rozumiałam, o co im może chodzić. Na początku myślałam, że za moje dobre stopnie chcą mnie wziąć do Wesołego Miasteczka lub do ZOO. Kiedy już rozebrałam kurtkę, czapkę i szalik, uśmiechnęli się od ucha do ucha o oznajmili, że mam się z powrotem ubierać, bo chcą mnie gdzieś zabrać i kogoś mi przedstawić. Zniechęcili mnie tym, gdyż myślałam, że mama znowu poznała jakąś koleżnakę, która ma do nas przyjechać na pewien czas i nie bardzo by mi się to podobało. Jednak rodzice dalej się uśmiechali podczas jazdy samochodem i nie mówili mi, że mam być grzeczna. Praktycznie nic nie mówili, a przynajmniej nie do mnie. Od czasu do czasu słyszlałam, jak szeptają mniędzy sobą, ale nie mogłam nic zrozumieć. W końcu dotarliśmy na miejsce. Było to....... schronisko dla zwierząt. Myślałąm, że śnię, ale to nie był sen - to była rzeczywistość. Weszliśmy do środka, gdzie wolontariuszka od razu podeszła do nas z pięknym, młodziutkim owczarkiem niemieckim długowłosym. Podała mi go, a ja patrzyłam raz na nią, raz na mamę i raz na tatę, myśląc, że to jakiś żart. Zawsze marzyłam o takim psie, ale rodzice zawsze zabraniali mi takiego przyprowadzić. Jednak mama powiedział, że pies jest mój i mogę go zabrać do domu. To był mój najszczęśliwszy dzień w życiu i tak nawiązała się moja przyjaźń z tym niezwykłym i kochanym psem.
Wczoraj były moje urodziny. Po wstaniu z łóżka zeszłam do kuchni i zobaczyłam, że na stole stało moje ulubione danie z karteczką: Smacznego ! Po dotarciu do szkoły, cała klasa śmiewała dla mnie sto lat sto lat .. ! Byłam szczęśliwa, że pamiętali o moich urodzinach. W klasie poczęstowałam wszystkich cukierkami i graliśmy w różne gry zorganizowane przez nauczycieli. Po tej lekcji dowiedziałam się, że z klasą jedziemy do kina i ominie nas sprawdzian z historii hurra ! W kinie oglądaliśmy najnowszy film i jedliśmy przepyszny popcorn. Jednak to nie było koniec atrakcji w tym dniu. Zaraz po powrocie do domu , zjedliśmy pizze na obiad. Potem rodzice zabrali mnie na moje ulubione kręgle. Bardzo się ucieszyłam, gdyż bardzo lubiłam w nie grać, a pozatym wygrałam . Gdy wróciliśmy do domu, dostałem najnowszą grę komputerową jako prezent na urodziny. To był cudowny dzień . Szkoda, że tak szybko minął
pozdrawiam pat567 ;)
Mój szczęśliwy dzień:
To był niezwykły dzień, choć na pozór zdawał się nie różnić zbytnio od pozostałych. Była niedziela 13 stycznia 2013 roku. Rano jak zawsze wstałam, ubrałam się, zjadłam śniadanie i poszłam przejść się na spacer. Chodziłam dość długo po pobliskim lesie, zatapiając się po kolana w grubej warstwie śniegu. Wróciłam do domu, cała zziębnięta, ale szczęśliwa z powodu, którego sama do końca nie znałam. Otóż moi rodzice od pewnego czasu uśmiechali się do siebie i do mnie porozumiewawczo, choć ja nie rozumiałam, o co im może chodzić. Na początku myślałam, że za moje dobre stopnie chcą mnie wziąć do Wesołego Miasteczka lub do ZOO. Kiedy już rozebrałam kurtkę, czapkę i szalik, uśmiechnęli się od ucha do ucha o oznajmili, że mam się z powrotem ubierać, bo chcą mnie gdzieś zabrać i kogoś mi przedstawić. Zniechęcili mnie tym, gdyż myślałam, że mama znowu poznała jakąś koleżnakę, która ma do nas przyjechać na pewien czas i nie bardzo by mi się to podobało. Jednak rodzice dalej się uśmiechali podczas jazdy samochodem i nie mówili mi, że mam być grzeczna. Praktycznie nic nie mówili, a przynajmniej nie do mnie. Od czasu do czasu słyszlałam, jak szeptają mniędzy sobą, ale nie mogłam nic zrozumieć. W końcu dotarliśmy na miejsce. Było to....... schronisko dla zwierząt. Myślałąm, że śnię, ale to nie był sen - to była rzeczywistość. Weszliśmy do środka, gdzie wolontariuszka od razu podeszła do nas z pięknym, młodziutkim owczarkiem niemieckim długowłosym. Podała mi go, a ja patrzyłam raz na nią, raz na mamę i raz na tatę, myśląc, że to jakiś żart. Zawsze marzyłam o takim psie, ale rodzice zawsze zabraniali mi takiego przyprowadzić. Jednak mama powiedział, że pies jest mój i mogę go zabrać do domu. To był mój najszczęśliwszy dzień w życiu i tak nawiązała się moja przyjaźń z tym niezwykłym i kochanym psem.
mam nadzieję, że pomogłam :D