Problem postawy człowieka wobec otaczającej go rzeczywistości nurtował od dawna pisarzy wielu epok literackich. Ukazywali oni swoich bohaterów zagubionych w świecie, poddawanych różnym próbom i presjom, poszukujących swego miejsca w społeczeństwie. Po zakończeniu II wojny światowej twórcy literatury polskiej i obcej stanęli przed trudnym zadaniem, jakim było ukazanie tragizmu wojny, pisanie o trudnych przeżyciach i doświadczeniach człowieka. W bogatej i różnorodnej twórczości okresu wojny i literaturze powojennej współczesny odbiorca może odnaleźć problemy skłaniające do głębokich refleksji nad ludzkim życiem, obliczem świata, ułomnością, czy też wielkością natury człowieka, uwikłanego w losy historii lub własne dramaty osobiste.
Tę trudną problematykę poruszają twórcy literatury lagrowej i łagrowej min.: Zofia Nałkowska, Tadeusz Borowski, Gustaw Herling-Grudziński, Hanna Kral i Kazimierz Moczarski. Uświadamiali oni, jak totalitarne systemy: faszystowski i stalinowski poddawały swym okrutnym prawom więźniów w obozach. W żadnym innym okresie czasu ludzka godność nie została aż tak podeptana, tak upodlona, znieważona. Któż ją tak podeptał? - oczywiście człowiek, druga taka sama istota ludzka, mająca te same prawa do szczęścia, miłości i życia, czująca podobnie i oddychająca tym samym powietrzem.
"Medaliony" to jeden z utworów, który w sposób przejmujący, można powiedzieć drastyczny, ukazuje nam wielkość wypaczeń ludzkiej psychiki, jej zezwierzęcenia, podeptania wszystkich zasad i norm moralnych w okresie wojny i okupacji. Mottem tych kilku opowiadań Zofii Nałkowskiej są słowa: "Ludzie ludziom zgotowali ten los". Wybierając najbardziej drastyczne epizody z życia, autorka chciała podkreślić duchowe i moralne zniszczenia ludzkiej psychiki powodowane stałym obcowaniem człowieka ze zbrodnią i śmiercią.
Opowiada ona o planowanym mordowaniu ogromnej liczby ludzi, których ciała stały się surowcem do produkcji mydła. Na pytanie: "Czy nikt wam nie powiedział, że robienie mydła z ludzkiego tłuszczu jest przestępstwem?" bohater opowiadania "Profesor Spanner" młody gdańszczanin odpowiada, że "Tego nikt mu nie powiedział”. Psychika tego chłopca została zniszczona, gdyż był jeszcze zbyt młody, by wyrobić sobie własne spojrzenie na świat, gdy tymczasem poddany został tragicznym, wojennym doświadczeniom. Być może, dlatego wypowiada on owo przerażające zdanie: „W Niemczech, można powiedzieć, ludzie umieją zrobić coś z niczego...”. Oto skala wartości w pojęciu narzuconym chłopcu przez totalitarny system faszystowski: „czymś” jest mydło, a „niczym” ludzkie ciało.
Śmierć stała się zjawiskiem codziennym. Ludzie stali się nieczuli Najdobitniej świadczy o tym opowiadanie „Przy torze kolejowym”. Młoda Żydówka uciekająca z transportu kolejowego, jadącego do obozu koncentracyjnego została ranna w kolano. Ludzie nie starali się jej pomóc, byli sparaliżowani strachem o własne życie. Leżała wśród nich ale nie liczyła na pomóc. Została zastrzelona przez jednego z otaczających ją gapiów, który wierzył, że postąpił humanitarnie skracając jej cierpienie. Nie wiadomo dlaczego to zrobił- może chciał ulżyć jej męki, a może widząc jak wszyscy wokół zabijają, sam chciał sprawdzić, jak to jest pozbawić kogoś życia? Dyskusji nie podlega natomiast fakt, iż złamał podstawową normę moralną, złamał piąte przykazanie chrześcijanina, mówiące: „Nie zabijaj". Jeżeli człowiek ten zabił cierpiącą kobietę by zobaczyć jakie to uczucie, to czyn jego najdobitniej mówi o tym, co system totalitarny potrafił zrobić z psychiką ludzką, jak zbrodniczo ją sobie ukształtował.
Bezradne i zagubione, w otaczającej je rzeczywistości były również kobiety z opowiadania pt. „Dno”. Z przerażeniem czytamy, że świadomość śmierci głodowej, która czekała je zamknięte w bunkrach, stała się przyczyną utraty ich godności. Zapominając o swym człowieczeństwie, dopuszczały się kanibalizmu. Okrutne prawa obozowe pozbawiły te kobiety moralnej wrażliwości i podobnie jak pomocnik Spannera, stały się ofiarami wojny.
Pozbawione wrażliwości moralnej zostały także dzieci. W opowiadaniu „ Dorośli i dzieci w Oświęcimiu" Nałkowska przedstawia wpływ totalitarnej władzy na najmłodszych. Tragiczna jest wymowa zakończenia, gdy pewien mężczyzna na pytanie: „W co się bawicie dzieci ?" odpowiedź: „Bawimy się w palenie Żydów"- odpowiedź jest wstrząsająca i dokładnie przedstawia oddziaływanie systemu totalitarnego na dzieci.
Wśród bohaterów opowiadań Nałkowskiej nie brakuje bohaterów, próbujących ocalić własne człowieczeństwo, którzy w trudnych sytuacjach potrafili przeciwstawić się złu, mimo nieludzkich warunków, w jakich przyszło im żyć. Próbę przetrwania podejmuje Żyd – Michał P. z opowiadania pt. „Człowiek jest mocny”. W czasie wojny stracił swoich najbliższych, których rozpoznał przy zakopywaniu zwłok w obozie w Chełmnie. Wolałby także sam umrzeć, lecz Niemiec bijąc go, zmusił do dalszej pracy, pragnąc wykorzystać jego siłę fizyczną. Bohater opowiadania był silny, nie tylko fizycznie, ale i psychicznie, skoro potrafił znieść ból osobisty, cierpienie i być zdolnym do przetrwania, a nawet do buntu. Wkrótce udało mu się zbiec. Ocalał dzięki pomocy ludzi między innymi po to, by po latach dać świadectwo prawdzie o przerażających czasach wojny i upokorzenia. Jak bardzo można zniszczyć ludzką osobowość, doprowadzić do stanu w którym walczy się tylko o zachowanie bytu i miejsca w pewnej hierarchii, obserwujemy analizując sylwetkę Jurgena Stroopa - współwięznia Kazimierza Moczarskiego, bohatera książki "Rozmowy z katem".
Życiorys Stroopa jest typowym życiorysem hitlerowskiego oprawcy. Jego portret psychologiczny jest nie tyle odrażający co interesujący. Jego świadomość była produktem wychowania domowego, niemieckiej obyczajowości, własnych ambicji i faszystowskiej propagandy. W rozmowach z Moczarskim powtarzał, że rozkaz jest rozkazem, a porządek porządkiem. Nie zadawał sobie nigdy pytań o sens własnego postępowania, o jego skutki. Hitlerowska propaganda wmówiła mu, że jest "ubermenschem" i on w to głęboko uwierzył. Filozofia ta dopowiadała jego życiowemu programowi, pozwalała mu na zrobienie kariery. Stroop do końca swoich dni pozostał hitlerowcem i zbrodniarzem, nie czuł się winny, nie okazywał skruchy, nie przyznał się do zbrodni. Swój pobyt w więzieniu traktował jako skutek przegranej wojny, a nie dokonanych przez niego zbrodni. Jurgen Stroop to "człowiek - wilk", który idąc przez życie zostawiał za sobą krwawy ślad zamordowanych setek tysięcy ludzkich istnień. Zadziwiający jest fakt, że ludzka psychika, jeżeli w odpowiedni sposób się do niej podejdzie, jest tak podatna na wszelkie zwyrodnienia i chore wartości. Psychika Stroopa stanowiła zlepek faszystowskich obłędnych ideologii, tysięcy bzdur i frazesów, była nieuleczalnym chorym ludzkim umysłem kształtowanym przez genialnie pomyślany program morderców.
Inny twórca literatury lagrowej, Tadeusz Borowski, chce również sprostać oczekiwaniom w oddaniu przerażającej prawdy o obozowej rzeczywistości. Patrzy na nią jako były więzień obozów koncentracyjnych w Oświęcimiu. Powołując do życia Tadeusza – narratora, celowo przyjmuje punkt widzenia tzw. „człowieka zlagrowanego”, jednego z doświadczonych więźniów obozu. Opowiadania pochodzące z tomu „Pożegnanie z Marią”, takie jak „Dzień na Harmenzach”, „Proszę państwa do gazu” i inne zawierają wstrząsające fakty. Więźniowie żyją w nieustannym zagrożeniu śmiercią z powodu wyczerpującej pracy, głodu lub też w komorze gazowej. Autor podkreśla jak przerażające jest uczucie głodu, niemożliwości zaspokojenia podstawowych potrzeb. Charakteryzuje także postacie ludzi w zbrodniczym systemie obozu. Pisarz z całą brutalnością stwierdza, że przeżyć obóz można tylko w jeden sposób: kosztem innych. Powoduje to zanik etyki chrześcijańskiej i wszelkich norm moralnych. W opowiadaniu „U nas w Auschwitzu”... syn wpycha do komory gazowej własnego ojca, gdyż boi się narazić pilnującemu porządku esesmanowi. Ludzie, których obowiązkiem jest palenie zwłok w krematoriach, wymyślili sobie zabawę, polegającą na traktowaniu zmarłych jak kukiełki albo szczapy drewna.
Człowiek zlagrowany pozbawiony jest już człowieczeństwa, jest w stanie poświęcić najbliższych, aby samemu się uratować. Mówi o tym przykład starego Żyda Bakera, który zabija swojego syna, gdyż ten ukradł chleb- złamał dekalog obozowy, oraz obraz kobiety, która wypiera się własnego dziecka aby uniknąć zagazowania. Instynkt macierzyński został tu przytłumiony, zdominowany przez zwierzęcą walkę o przetrwanie.
Borowski uważa, że obozy stworzone przez totalitaryzm całkowicie odmieniły człowieka, zniszczyły jego system wartości. Człowiek w obozie nie jest już na w pełni istotą ludzką- jest zwierzęciem, które kieruje się tylko instynktem przetrwania. Totalitaryzm przemienia go w „twardy głaz", głuchy na żale, cierpienia i męki innych. Nie potrafi już współczuć, litować się, nie pomaga innym- totalitaryzm odarł go z jakichkolwiek uczuć. Takim człowiek jest Tadeusz-więzień uprzywilejowany. Z biegiem czasu, nabrawszy doświadczenia, obojętnieje na los innych więźniów. Odnosi się do nich z pogardą. Myśli kategoriami człowieka obozowego, postępuje według obowiązującej w obozie moralności. Taka postawa wynika z przystosowania się do totalitarnego systemu faszystowskiego, który zniszczył w człowieku ludzkie odruchy, pozbawił go zasad moralnych, a uświadomił jedynie walkę o przetrwanie, nawet za cenę utraty własnej godności, czy też życia kosztem śmierci innych ludzi.
Podobnie jak w „Medalionach” Zofii Nałkowskiej, także wśród bohaterów „opowiadań obozowych” Tadeusza Borowskiego, można odnaleźć ludzi zasługujących na podziw, wykazujących się postawą etycznego heroizmu w obliczu upokarzającego człowieka systemu. Borowski uważa, że obóz to miejsce, gdzie przejawy bohaterstwa należą do rzadkości. Dlatego tych prawdziwie godnych, jest w utworze niewielu. Pojawiają się oni na tle ogólnych postaw otępienia, degeneracji moralnej i chęci przetrwania.
Jedna z bohaterek, „młoda dziewczyna o jasnych włosach”, zaczyna orientować się, że zginie w komorze gazowej. Jednak mimo to, wydaje się być silna i dumna, jakby świadomie wybierała śmierć. Widać to w jej postaci i zachowaniu, w spojrzeniu, które wyraża pogardę dla oprawców. Podziwiamy także „siwą i wysoką panią”, która bierze martwe niemowlęta od esesmana skazujac się tym samym na smierć. Mimo to jest spokojna, opanowana i pełna godności.
"Inny świat" Gustawa Herlinga Grudzińskiego jest dokumentem, który uwiecznił świat łagrów sowieckich, a zarazem dziełem filozoficznym analizującym funkcjonowanie niepowtarzalnych zasad etycznych w ekstremalnych warunkach. Wyrasta ona z przeżyć i doświadczeń więziennych oraz obozowych samego autora. Jego utwór ma formę pamiętnika przedstawiającego całą prawdę o człowieku w świecie sowieckich łagrów. Radzieckie więziennictwo służyło mobilizacji milionów rzesz ludzkich do pracy niewolniczej. Ukształtowało ono nową moralność opartą na strachu, niepewności i pogardzie dla człowieka. Istniały określone reguły życia łagrowego. Rytm dnia wyznaczała ciężka praca przy wyrębie lasów, w kopalniach, przy budowie dróg. Więźniowie pracowali po kilkanaście godzin dziennie, na mrozie, bez odpowiedniego wyżywienia. Przerwanie pracy, pozostawanie bez ruchu, często groziło zamarznięciem. Pracą posługiwano się jako narzędziem tortur, dokonywała się wśród więźniów naturalna selekcja: ginęli słabsi, starsi, chorzy. Grudziński przedstawia etapy drogi wiodące człowieka ku śmierci. Od aresztowania i przesłuchania, poprzez żałosną wegetację w łagrze, aż do tzw. „trupiarni”, czyli baraku dla ludzi niezdolnych do pracy.
Narrator analizuje wpływ obozu- sowieckiego łagru - na psychikę więżniów. Aby w nim żyć trzeba się poddać prawom obowiązującym w społeczeństwie obozowym, wyzbyć współczucia, litości i humanitaryzmu. Do rozważań posłużyła mu biografia Michała Kostylewa. To on właśnie był autorem ratowania człowieczeństwa przez męczeństwo. Sam opalił sobie rękę w ogniu, aby nie stracić wrażliwości na cierpienie. Przypalał ją sobie codziennie wieczorem i dzięki temu przebywał na zwolnieniu. Powodowało to jednak u niego zmiany w psychice, które doprowadziły w końcu do samobójczej śmierci. Umiera w straszliwych mękach po oblaniu się wrzątkiem. Kostylew nie poddał się otaczającemu go złu, nie uległ stalinizmowi, zachował swoją ludzką godność czyniąc się prawdziwym bohaterem.
Nadzieją, która pozwalała więźniom żyć, było marzenie o wolności. Jak silna jest tęsknota za nią, udowodnił fiński więzień, Rusto Karinen. Próbował uciec z łagru w czasie przerwy obiadowej. Zabrał ze sobą żywność i ciepłą odzież. Rozkoszował się poczuciem wolności po raz pierwszy od pięciu lat. Jednak zabłądził i po sześciu dniach zorientował się, że jest zaledwie piętnaście kilometrów od obozu. Odnaleziono go, zamknięto w izolatorze i okrutnie pobito. Na podziw jednak zasługuje próba protestu Karinena przeciw okrutnym prawom obozowym i jego chęć wydostania się na wolność. Nie sposób nie wspomnieć o wytrwałości samego autora, Herlinga-Grudzińskiego. Podejmuje głodówkę protestacyjną, choć wie, że być może nie wytrzyma straszliwych cierpień. Mimo wycieńczenia organizmu, ciężkiej choroby, „opuchlizny głodowej” i nie gojących się ran, autor uwidocznił, że nawet w nieludzkich warunkach można bronić swego człowieczeństwa. Potwierdzeniem szlachetnej postawy pisarza jest wydarzenie, o którym wspomina w „Epilogu”. Po wojnie (1945) Grudzińskiego odnalazł w Rzymie Żyd, jeden z dawnych współwięźniów z sowieckiego łagru. Ocalił on swoje życie, dzięki złożeniu fałszywych doniesień. Szukał u Grudzińskiego wyrozumiałości i przebaczenia. Autor jednak nie potrafił wypowiedzieć słowa „rozumiem”. Twierdził, że nic nie uwalnia człowieka od moralnej odpowiedzialności za swoje czyny, nawet życie w nieludzkim systemie. Również wówczas można i należy walczyć o ocalenie swego człowieczeństwa, dochowanie wierności podstawowym normom moralnym. Kolejnym bohaterem, który pokazuje nam czym jest ludzka godność, ludzkie życie, w imię jakich wartości należy żyć aby godnie przeżyć lub godnie umrzeć jest Marek Edelman z reportażu Hanny Krall "Zdążyć przed Panem Bogiem".
Edelman - uczestnik powstania w getcie warszawskim, a po wojnie wybitny kardiochirurg pracujący w zespole prof. Molla - mówi o tym co najbardziej nim wstrząsnęło, co najgłębiej zapadło w pamięci. Opisuje powstanie w getcie, mówi o podpalaniu przez Niemców domów z ludzmi, o wyskakiwaniu przez okna mieszkańców tych domów i o ich okrutnej śmierci. Dla Edelmana powstanie miało wyjątkowy podtekst. Żydzi nie wierzyli w swoje zwycięstwo, nie zorganizowali powstania by zniszczyć wroga. Mieli świadomość bliskiej i nieuchronnej śmierci. W powstaniu zademonstrowali własną wolność i godność. To oni wybrali sposób śmierci, ich zdaniem znacznie godniejszy, bo z karabinem w ręku. Śmierć w walce miała zupełnie inny wymiar, niż śmierć w komorze gazowej. Reportaż Hanny Krall jest nie tylko o umieraniu i bohaterstwie. Jest utworem o żuciu i jego sensie. Edelman przeplata swoje wspomnienia opowiadaniami o dokonaniach prof. Mola, który pierwszy w świecie dokonał operacji na otwartym sercu. Edelman nie tylko opisuje rewolucyjne zabiegi chirurgiczne, mówi o dyskusjach w zespole kardiochirurgów, o ich zmaganiu się z niewiedzą, o poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie jak uratować pacjenta gdy jego serce przestaje bić. Pisarka pyta się Edelmana czy warto jest ratować jedno życie, kiedy w świadomości tkwi śmierć niewinnych zdrowych zamordowanych żydów. Edelman odpowiada jej, że każde ludzkie życie podobne jest do płonącej świeczki. Bóg tę świeczkę zapala i gasi. On jako lekarz stara się ubiec Pana Boga i przedłużyć palenie się świeczki. Jego praca jest miła Bogu, Bóg nie sprzeciwia się tym, którzy w imię dobra człowieka nie zgadzają się na jego wyroki. Powstanie w getcie było również próbą zdążenia przed Panem Bogiem. Bóg gasił świeczkę życia tysięcy Żydów, a oni swoim bohaterstwem sprawili, że gaśnięcie tej świeczki było po ludzku godniejsze.
Edelman to przykład człowieka, który tak jak inni uczestnicy powstania w getcie nie zgodził się na poniżającą śmierć. Wybierając odejście z tego świata, chciał odejść z honorem z karabinem w ręku. Swym bohaterstwem sprawił, że Bóg nie zdmuchnął tak szybko świeczki jego życia. Pozwolił mu przeżyć aby ten z kolei ratował swoją pracą gasnące świeczki swoich pacjentów. Edelman zrozumiał swoje powołanie i głęboki sens okrutnej proporcji: jeden uratowany pacjent do czterystu tysięcy zamordowanych Żydów.
Analizując postawy bohaterów literackich XX wieku zauważamy iż nie wszyscy " dali się zwilczyć", wielu pozostało ludzmi. Według mnie to oni rzucają światło na miniony czas, to oni sprawiaja, że utwory literackie, których są bohaterami zawierają głęboki sens i posiadają ogromną wartość. Wojna ukazała nam jak wiele człowiek potrafi znieść i jaki ogrom poniżenia potrafi przetrwać. W takich warunkach łatwo jednak o utratę człowieczeństwa, łatwo o podłość, zbrodnie, byleby ratować swoje życie. Zarówno człowiek zlagrowany, jak i złagrowany pozostawił po sobie tylko jedną ideę: przetrwania, a to znaczyło przystosować się do panujących warunków, zaakceptować śmierć i okrucieństwo. „Czas pogardy” odebrałam z dużym wstrząsem, koszmarna egzystencja ludzi napełniła mnie strachem. Karty historii są odległe, ale wrażenia z przeczytanych lektur pozostaną na długo w mojej pamięci. Dobrze, że obecnie nie dymią piece krematoriów, czas socjalistycznej rzeczywistości minął, ale przyszłość napawa niepokojem. Myśle , że pomogłem :)
Problem postawy człowieka wobec otaczającej go rzeczywistości nurtował od dawna pisarzy wielu epok literackich. Ukazywali oni swoich bohaterów zagubionych w świecie, poddawanych różnym próbom i presjom, poszukujących swego miejsca w społeczeństwie. Po zakończeniu II wojny światowej twórcy literatury polskiej i obcej stanęli przed trudnym zadaniem, jakim było ukazanie tragizmu wojny, pisanie o trudnych przeżyciach i doświadczeniach człowieka. W bogatej i różnorodnej twórczości okresu wojny i literaturze powojennej współczesny odbiorca może odnaleźć problemy skłaniające do głębokich refleksji nad ludzkim życiem, obliczem świata, ułomnością, czy też wielkością natury człowieka, uwikłanego w losy historii lub własne dramaty osobiste.
Tę trudną problematykę poruszają twórcy literatury lagrowej i łagrowej min.: Zofia Nałkowska, Tadeusz Borowski, Gustaw Herling-Grudziński, Hanna Kral i Kazimierz Moczarski. Uświadamiali oni, jak totalitarne systemy: faszystowski i stalinowski poddawały swym okrutnym prawom więźniów w obozach. W żadnym innym okresie czasu ludzka godność nie została aż tak podeptana, tak upodlona, znieważona. Któż ją tak podeptał? - oczywiście człowiek, druga taka sama istota ludzka, mająca te same prawa do szczęścia, miłości i życia, czująca podobnie i oddychająca tym samym powietrzem.
"Medaliony" to jeden z utworów, który w sposób przejmujący, można powiedzieć drastyczny, ukazuje nam wielkość wypaczeń ludzkiej psychiki, jej zezwierzęcenia, podeptania wszystkich zasad i norm moralnych w okresie wojny i okupacji. Mottem tych kilku opowiadań Zofii Nałkowskiej są słowa: "Ludzie ludziom zgotowali ten los". Wybierając najbardziej drastyczne epizody z życia, autorka chciała podkreślić duchowe i moralne zniszczenia ludzkiej psychiki powodowane stałym obcowaniem człowieka ze zbrodnią i śmiercią.
Opowiada ona o planowanym mordowaniu ogromnej liczby ludzi, których ciała stały się surowcem do produkcji mydła. Na pytanie: "Czy nikt wam nie powiedział, że robienie mydła z ludzkiego tłuszczu jest przestępstwem?" bohater opowiadania "Profesor Spanner" młody gdańszczanin odpowiada, że "Tego nikt mu nie powiedział”. Psychika tego chłopca została zniszczona, gdyż był jeszcze zbyt młody, by wyrobić sobie własne spojrzenie na świat, gdy tymczasem poddany został tragicznym, wojennym doświadczeniom. Być może, dlatego wypowiada on owo przerażające zdanie: „W Niemczech, można powiedzieć, ludzie umieją zrobić coś z niczego...”. Oto skala wartości w pojęciu narzuconym chłopcu przez totalitarny system faszystowski: „czymś” jest mydło, a „niczym” ludzkie ciało.
Śmierć stała się zjawiskiem codziennym. Ludzie stali się nieczuli Najdobitniej świadczy o tym opowiadanie „Przy torze kolejowym”. Młoda Żydówka uciekająca z transportu kolejowego, jadącego do obozu koncentracyjnego została ranna w kolano. Ludzie nie starali się jej pomóc, byli sparaliżowani strachem o własne życie. Leżała wśród nich ale nie liczyła na pomóc. Została zastrzelona przez jednego z otaczających ją gapiów, który wierzył, że postąpił humanitarnie skracając jej cierpienie. Nie wiadomo dlaczego to zrobił- może chciał ulżyć jej męki, a może widząc jak wszyscy wokół zabijają, sam chciał sprawdzić, jak to jest pozbawić kogoś życia? Dyskusji nie podlega natomiast fakt, iż złamał podstawową normę moralną, złamał piąte przykazanie chrześcijanina, mówiące: „Nie zabijaj". Jeżeli człowiek ten zabił cierpiącą kobietę by zobaczyć jakie to uczucie, to czyn jego najdobitniej mówi o tym, co system totalitarny potrafił zrobić z psychiką ludzką, jak zbrodniczo ją sobie ukształtował.
Bezradne i zagubione, w otaczającej je rzeczywistości były również kobiety z opowiadania pt. „Dno”. Z przerażeniem czytamy, że świadomość śmierci głodowej, która czekała je zamknięte w bunkrach, stała się przyczyną utraty ich godności. Zapominając o swym człowieczeństwie, dopuszczały się kanibalizmu. Okrutne prawa obozowe pozbawiły te kobiety moralnej wrażliwości i podobnie jak pomocnik Spannera, stały się ofiarami wojny.
Pozbawione wrażliwości moralnej zostały także dzieci. W opowiadaniu „ Dorośli i dzieci w Oświęcimiu" Nałkowska przedstawia wpływ totalitarnej władzy na najmłodszych. Tragiczna jest wymowa zakończenia, gdy pewien mężczyzna na pytanie: „W co się bawicie dzieci ?" odpowiedź: „Bawimy się w palenie Żydów"- odpowiedź jest wstrząsająca i dokładnie przedstawia oddziaływanie systemu totalitarnego na dzieci.
Wśród bohaterów opowiadań Nałkowskiej nie brakuje bohaterów, próbujących ocalić własne człowieczeństwo, którzy w trudnych sytuacjach potrafili przeciwstawić się złu, mimo nieludzkich warunków, w jakich przyszło im żyć. Próbę przetrwania podejmuje Żyd – Michał P. z opowiadania pt. „Człowiek jest mocny”. W czasie wojny stracił swoich najbliższych, których rozpoznał przy zakopywaniu zwłok w obozie w Chełmnie. Wolałby także sam umrzeć, lecz Niemiec bijąc go, zmusił do dalszej pracy, pragnąc wykorzystać jego siłę fizyczną. Bohater opowiadania był silny, nie tylko fizycznie, ale i psychicznie, skoro potrafił znieść ból osobisty, cierpienie i być zdolnym do przetrwania, a nawet do buntu. Wkrótce udało mu się zbiec. Ocalał dzięki pomocy ludzi między innymi po to, by po latach dać świadectwo prawdzie o przerażających czasach wojny i upokorzenia.
Jak bardzo można zniszczyć ludzką osobowość, doprowadzić do stanu w którym walczy się tylko o zachowanie bytu i miejsca w pewnej hierarchii, obserwujemy analizując sylwetkę Jurgena Stroopa - współwięznia Kazimierza Moczarskiego, bohatera książki "Rozmowy z katem".
Życiorys Stroopa jest typowym życiorysem hitlerowskiego oprawcy. Jego portret psychologiczny jest nie tyle odrażający co interesujący. Jego świadomość była produktem wychowania domowego, niemieckiej obyczajowości, własnych ambicji i faszystowskiej propagandy. W rozmowach z Moczarskim powtarzał, że rozkaz jest rozkazem, a porządek porządkiem. Nie zadawał sobie nigdy pytań o sens własnego postępowania, o jego skutki. Hitlerowska propaganda wmówiła mu, że jest "ubermenschem" i on w to głęboko uwierzył. Filozofia ta dopowiadała jego życiowemu programowi, pozwalała mu na zrobienie kariery. Stroop do końca swoich dni pozostał hitlerowcem i zbrodniarzem, nie czuł się winny, nie okazywał skruchy, nie przyznał się do zbrodni. Swój pobyt w więzieniu traktował jako skutek przegranej wojny, a nie dokonanych przez niego zbrodni.
Jurgen Stroop to "człowiek - wilk", który idąc przez życie zostawiał za sobą krwawy ślad zamordowanych setek tysięcy ludzkich istnień. Zadziwiający jest fakt, że ludzka psychika, jeżeli w odpowiedni sposób się do niej podejdzie, jest tak podatna na wszelkie zwyrodnienia i chore wartości. Psychika Stroopa stanowiła zlepek faszystowskich obłędnych ideologii, tysięcy bzdur i frazesów, była nieuleczalnym chorym ludzkim umysłem kształtowanym przez genialnie pomyślany program morderców.
Inny twórca literatury lagrowej, Tadeusz Borowski, chce również sprostać oczekiwaniom w oddaniu przerażającej prawdy o obozowej rzeczywistości. Patrzy na nią jako były więzień obozów koncentracyjnych w Oświęcimiu. Powołując do życia Tadeusza – narratora, celowo przyjmuje punkt widzenia tzw. „człowieka zlagrowanego”, jednego z doświadczonych więźniów obozu. Opowiadania pochodzące z tomu „Pożegnanie z Marią”, takie jak „Dzień na Harmenzach”, „Proszę państwa do gazu” i inne zawierają wstrząsające fakty. Więźniowie żyją w nieustannym zagrożeniu śmiercią z powodu wyczerpującej pracy, głodu lub też w komorze gazowej. Autor podkreśla jak przerażające jest uczucie głodu, niemożliwości zaspokojenia podstawowych potrzeb. Charakteryzuje także postacie ludzi w zbrodniczym systemie obozu. Pisarz z całą brutalnością stwierdza, że przeżyć obóz można tylko w jeden sposób: kosztem innych. Powoduje to zanik etyki chrześcijańskiej i wszelkich norm moralnych. W opowiadaniu „U nas w Auschwitzu”... syn wpycha do komory gazowej własnego ojca, gdyż boi się narazić pilnującemu porządku esesmanowi. Ludzie, których obowiązkiem jest palenie zwłok w krematoriach, wymyślili sobie zabawę, polegającą na traktowaniu zmarłych jak kukiełki albo szczapy drewna.
Człowiek zlagrowany pozbawiony jest już człowieczeństwa, jest w stanie poświęcić najbliższych, aby samemu się uratować. Mówi o tym przykład starego Żyda Bakera, który zabija swojego syna, gdyż ten ukradł chleb- złamał dekalog obozowy, oraz obraz kobiety, która wypiera się własnego dziecka aby uniknąć zagazowania. Instynkt macierzyński został tu przytłumiony, zdominowany przez zwierzęcą walkę o przetrwanie.
Borowski uważa, że obozy stworzone przez totalitaryzm całkowicie odmieniły człowieka, zniszczyły jego system wartości. Człowiek w obozie nie jest już na w pełni istotą ludzką- jest zwierzęciem, które kieruje się tylko instynktem przetrwania. Totalitaryzm przemienia go w „twardy głaz", głuchy na żale, cierpienia i męki innych. Nie potrafi już współczuć, litować się, nie pomaga innym- totalitaryzm odarł go z jakichkolwiek uczuć. Takim człowiek jest Tadeusz-więzień uprzywilejowany. Z biegiem czasu, nabrawszy doświadczenia, obojętnieje na los innych więźniów. Odnosi się do nich z pogardą. Myśli kategoriami człowieka obozowego, postępuje według obowiązującej w obozie moralności. Taka postawa wynika z przystosowania się do totalitarnego systemu faszystowskiego, który zniszczył w człowieku ludzkie odruchy, pozbawił go zasad moralnych, a uświadomił jedynie walkę o przetrwanie, nawet za cenę utraty własnej godności, czy też życia kosztem śmierci innych ludzi.
Podobnie jak w „Medalionach” Zofii Nałkowskiej, także wśród bohaterów „opowiadań obozowych” Tadeusza Borowskiego, można odnaleźć ludzi zasługujących na podziw, wykazujących się postawą etycznego heroizmu w obliczu upokarzającego człowieka systemu. Borowski uważa, że obóz to miejsce, gdzie przejawy bohaterstwa należą do rzadkości. Dlatego tych prawdziwie godnych, jest w utworze niewielu. Pojawiają się oni na tle ogólnych postaw otępienia, degeneracji moralnej i chęci przetrwania.
Jedna z bohaterek, „młoda dziewczyna o jasnych włosach”, zaczyna orientować się, że zginie w komorze gazowej. Jednak mimo to, wydaje się być silna i dumna, jakby świadomie wybierała śmierć. Widać to w jej postaci i zachowaniu, w spojrzeniu, które wyraża pogardę dla oprawców. Podziwiamy także „siwą i wysoką panią”, która bierze martwe niemowlęta od esesmana skazujac się tym samym na smierć. Mimo to jest spokojna, opanowana i pełna godności.
"Inny świat" Gustawa Herlinga Grudzińskiego jest dokumentem, który uwiecznił świat łagrów sowieckich, a zarazem dziełem filozoficznym analizującym funkcjonowanie niepowtarzalnych zasad etycznych w ekstremalnych warunkach. Wyrasta ona z przeżyć i doświadczeń więziennych oraz obozowych samego autora. Jego utwór ma formę pamiętnika przedstawiającego całą prawdę o człowieku w świecie sowieckich łagrów. Radzieckie więziennictwo służyło mobilizacji milionów rzesz ludzkich do pracy niewolniczej. Ukształtowało ono nową moralność opartą na strachu, niepewności i pogardzie dla człowieka. Istniały określone reguły życia łagrowego. Rytm dnia wyznaczała ciężka praca przy wyrębie lasów, w kopalniach, przy budowie dróg. Więźniowie pracowali po kilkanaście godzin dziennie, na mrozie, bez odpowiedniego wyżywienia. Przerwanie pracy, pozostawanie bez ruchu, często groziło zamarznięciem. Pracą posługiwano się jako narzędziem tortur, dokonywała się wśród więźniów naturalna selekcja: ginęli słabsi, starsi, chorzy. Grudziński przedstawia etapy drogi wiodące człowieka ku śmierci. Od aresztowania i przesłuchania, poprzez żałosną wegetację w łagrze, aż do tzw. „trupiarni”, czyli baraku dla ludzi niezdolnych do pracy.
Narrator analizuje wpływ obozu- sowieckiego łagru - na psychikę więżniów. Aby w nim żyć trzeba się poddać prawom obowiązującym w społeczeństwie obozowym, wyzbyć współczucia, litości i humanitaryzmu. Do rozważań posłużyła mu biografia Michała Kostylewa. To on właśnie był autorem ratowania człowieczeństwa przez męczeństwo. Sam opalił sobie rękę w ogniu, aby nie stracić wrażliwości na cierpienie. Przypalał ją sobie codziennie wieczorem i dzięki temu przebywał na zwolnieniu. Powodowało to jednak u niego zmiany w psychice, które doprowadziły w końcu do samobójczej śmierci. Umiera w straszliwych mękach po oblaniu się wrzątkiem. Kostylew nie poddał się otaczającemu go złu, nie uległ stalinizmowi, zachował swoją ludzką godność czyniąc się prawdziwym bohaterem.
Nadzieją, która pozwalała więźniom żyć, było marzenie o wolności. Jak silna jest tęsknota za nią, udowodnił fiński więzień, Rusto Karinen. Próbował uciec z łagru w czasie przerwy obiadowej. Zabrał ze sobą żywność i ciepłą odzież. Rozkoszował się poczuciem wolności po raz pierwszy od pięciu lat. Jednak zabłądził i po sześciu dniach zorientował się, że jest zaledwie piętnaście kilometrów od obozu. Odnaleziono go, zamknięto w izolatorze i okrutnie pobito. Na podziw jednak zasługuje próba protestu Karinena przeciw okrutnym prawom obozowym i jego chęć wydostania się na wolność.
Nie sposób nie wspomnieć o wytrwałości samego autora, Herlinga-Grudzińskiego. Podejmuje głodówkę protestacyjną, choć wie, że być może nie wytrzyma straszliwych cierpień. Mimo wycieńczenia organizmu, ciężkiej choroby, „opuchlizny głodowej” i nie gojących się ran, autor uwidocznił, że nawet w nieludzkich warunkach można bronić swego człowieczeństwa. Potwierdzeniem szlachetnej postawy pisarza jest wydarzenie, o którym wspomina w „Epilogu”. Po wojnie (1945) Grudzińskiego odnalazł w Rzymie Żyd, jeden z dawnych współwięźniów z sowieckiego łagru. Ocalił on swoje życie, dzięki złożeniu fałszywych doniesień. Szukał u Grudzińskiego wyrozumiałości i przebaczenia. Autor jednak nie potrafił wypowiedzieć słowa „rozumiem”. Twierdził, że nic nie uwalnia człowieka od moralnej odpowiedzialności za swoje czyny, nawet życie w nieludzkim systemie. Również wówczas można i należy walczyć o ocalenie swego człowieczeństwa, dochowanie wierności podstawowym normom moralnym.
Kolejnym bohaterem, który pokazuje nam czym jest ludzka godność, ludzkie życie, w imię jakich wartości należy żyć aby godnie przeżyć lub godnie umrzeć jest Marek Edelman z reportażu Hanny Krall "Zdążyć przed Panem Bogiem".
Edelman - uczestnik powstania w getcie warszawskim, a po wojnie wybitny kardiochirurg pracujący w zespole prof. Molla - mówi o tym co najbardziej nim wstrząsnęło, co najgłębiej zapadło w pamięci. Opisuje powstanie w getcie, mówi o podpalaniu przez Niemców domów z ludzmi, o wyskakiwaniu przez okna mieszkańców tych domów i o ich okrutnej śmierci. Dla Edelmana powstanie miało wyjątkowy podtekst. Żydzi nie wierzyli w swoje zwycięstwo, nie zorganizowali powstania by zniszczyć wroga. Mieli świadomość bliskiej i nieuchronnej śmierci. W powstaniu zademonstrowali własną wolność i godność. To oni wybrali sposób śmierci, ich zdaniem znacznie godniejszy, bo z karabinem w ręku. Śmierć w walce miała zupełnie inny wymiar, niż śmierć w komorze gazowej.
Reportaż Hanny Krall jest nie tylko o umieraniu i bohaterstwie. Jest utworem o żuciu i jego sensie. Edelman przeplata swoje wspomnienia opowiadaniami o dokonaniach prof. Mola, który pierwszy w świecie dokonał operacji na otwartym sercu. Edelman nie tylko opisuje rewolucyjne zabiegi chirurgiczne, mówi o dyskusjach w zespole kardiochirurgów, o ich zmaganiu się z niewiedzą, o poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie jak uratować pacjenta gdy jego serce przestaje bić. Pisarka pyta się Edelmana czy warto jest ratować jedno życie, kiedy w świadomości tkwi śmierć niewinnych zdrowych zamordowanych żydów. Edelman odpowiada jej, że każde ludzkie życie podobne jest do płonącej świeczki. Bóg tę świeczkę zapala i gasi. On jako lekarz stara się ubiec Pana Boga i przedłużyć palenie się świeczki. Jego praca jest miła Bogu, Bóg nie sprzeciwia się tym, którzy w imię dobra człowieka nie zgadzają się na jego wyroki. Powstanie w getcie było również próbą zdążenia przed Panem Bogiem. Bóg gasił świeczkę życia tysięcy Żydów, a oni swoim bohaterstwem sprawili, że gaśnięcie tej świeczki było po ludzku godniejsze.
Edelman to przykład człowieka, który tak jak inni uczestnicy powstania w getcie nie zgodził się na poniżającą śmierć. Wybierając odejście z tego świata, chciał odejść z honorem z karabinem w ręku. Swym bohaterstwem sprawił, że Bóg nie zdmuchnął tak szybko świeczki jego życia. Pozwolił mu przeżyć aby ten z kolei ratował swoją pracą gasnące świeczki swoich pacjentów. Edelman zrozumiał swoje powołanie i głęboki sens okrutnej proporcji: jeden uratowany pacjent do czterystu tysięcy zamordowanych Żydów.
Analizując postawy bohaterów literackich XX wieku zauważamy iż nie wszyscy " dali się zwilczyć", wielu pozostało ludzmi. Według mnie to oni rzucają światło na miniony czas, to oni sprawiaja, że utwory literackie, których są bohaterami zawierają głęboki sens i posiadają ogromną wartość. Wojna ukazała nam jak wiele człowiek potrafi znieść i jaki ogrom poniżenia potrafi przetrwać. W takich warunkach łatwo jednak o utratę człowieczeństwa, łatwo o podłość, zbrodnie, byleby ratować swoje życie. Zarówno człowiek zlagrowany, jak i złagrowany pozostawił po sobie tylko jedną ideę: przetrwania, a to znaczyło przystosować się do panujących warunków, zaakceptować śmierć i okrucieństwo. „Czas pogardy” odebrałam z dużym wstrząsem, koszmarna egzystencja ludzi napełniła mnie strachem. Karty historii są odległe, ale wrażenia z przeczytanych lektur pozostaną na długo w mojej pamięci. Dobrze, że obecnie nie dymią piece krematoriów, czas socjalistycznej rzeczywistości minął, ale przyszłość napawa niepokojem. Myśle , że pomogłem :)