Opisz przygodę którą pamiętasz do dzisiejszego dnia
Martyna25467
A to ma być zmyślone czy raczej realne. ? Jeśli fantastyczne to może bd to :
Mój pierwszy dzień w szkole nie był najfajniejszym dniem, którego się spodziewałam. Niby poznałam kilku fajnych osób. Najlepiej zaczne od początku. O miłych rzeczach które mnie spotkały nie ma sensu wspominać. Nie było ich dużo, w przeciwieństwie do niezbyt miłych rzczy. Na pierwszej lekcji "chemii" wylałam na nauczyciela jaiieś świństwo. Na przerwie wywróciłam sie na stołówce i jedzenie z tacy trafiło chłopaka o imieniu Miłosz. Ładne imie. Kilka razy potknęłam się o wlasne nogi . -Kiedy skończy się ten obciach?-pytałam sie w środku. Lecz opowiedzi brak. -Wreszcie-powiedziałam na koniec biologii. -Aż taka męczarnia?-spytał mnie nauczyciel biologii. Czyżbym powiedziała to na głos. Moja podświadomość podpowiadała, że tak. -To nie tak-powiedziałam spuszczając oczy.-przepraszam-i jako pierwsza wybiegłam z klasy. Gdy wychodziłam ze szkoły zaczepił mnie jakiś chłopak. Nie poznałam go. -Hej znamy się? -Nie pamietasz?-opowiedział pytaniem na pytanie-Obiad na podkoszulku. -Aaa teraz pamiętam. Miłosz. Sorki za tamto. Iwona-i podałam mu rekę. Bez wachania uścisnał moja dłoń. Miał berdzo delikatne rece co mnie trochę ździwiło. -Moze za wynagrodzenie pójdziemy do kina, albo gdzie kolwiek. Jak dla mnie Miłosz był atrakcyjny. Był to 170 cm-owy brunet o zielonych oczach. Jedynie co w nim mi się nie podobało to jego styl. Jak taki ładny chłopak moze tak się ubierać. No ale trudno. -No wiec co?-spytałam ponownie, bo chyba nie zrozumiał sensu poprzedniego zdania. -Nie, ja mam dziewczyne i mi jest z nią dobrze. Wiec wybacz ale nigdzie sie z tobą nie mam zamiaru wybierać. -No to po co mnie zaczepiłeś? Jak nie chcesz bym ci to jakoś wynagrodziła-zmieniłam zdanie. Jest głupi, głupi i to przez duże G. -Chciałem ci powiedzieć, ze masz zapłacić za pranie i fryzjera. Całkowicie zniszczyłaś mi fryzure-co za młot. Z tego co usłyszalam wynika, że codziennie chodzi do fryzjera by ułożyć włosy jak głupiutkie dziewczynki. Jaki chłopak tak robi? Pewnie chodzi też do kosmetyczki i stad te gładkie rece. Przechodzilismy właśnie koło ławki gdzie siedziała dziewczyna która dziwnie mi się przygladała. Trochę mnie to peszyło. Sądziłam, że jestem brudna albo coś ale nie tylko ona zwróciła by na to uwagę. Rozglądnęłam sie ale nikt oprócz jej mi sie nie przygladał. On a to robiła w dziwny sposób. Wygladała jakby chciała mnie pobić albo coś. Była wściekła, wiem bo widziałam jak zaciska zęby. Przeszedł mnie dreszcz. Też jej sie przygladałam. Coś mi mówiło, że znam te dziewczynę. Znam tę twarz. Tak. Już wiem. Kiedy sie wywróciłam na stołówce gdy podniosłam głowę dziwnie chichotała. To zapewne ona podłożyła mi noge. Co za... -A wiec jutro w szkole dam ci rachunek-po czym wyszedł na ulicę i odwrócił sie do mnie. Nawet nie wiem jak to się stało, ale szybko zauważyłam przed oczami autobus. Gdzie Miłosz? Nagle usłyszałam krzyki, płacze, szlochanie i moje imie -To Iwona. Iwona go popchneła pod ten autobus.-oczywiscie była to nie prawda. Chciaż tyle razy sie tłumaczyłam nikt mi nie wierzył. Zamknełam się w sobie. Teraz ta przeszłość wraca do mnie. Wraca i sprawia mi coraz wiekszy ból. Mam wyrzuty sumienia. Ogromne wyrzuty sumienia. Okazało sie, ze ta dziwnie przyglądajaca mi sie dziewczyna była na zabój zakochana w Miłoszu a on poprostu nie był nią zainteresowany, a kiedy zobaczyła że Miłosz idzie ze mną wymyśla różne historyjki na mój temat i jeszcze oskarża mnie o śmierć Miłosza. Każdy z kim mijałam się w mieście, na klatce schodowej czy na chodniku wskazywał na mnie palcem i mamrotał coś pod nosem. Zostałam odtrącona przed rówieśników, przez wszystkich.
0 votes Thanks 0
babisia123
Pewnego dnia, kiedy byłam jeszcze pierwszaczkiem, pani nauczycielka zabrała nas na wycieczkę w góry. Naszym celem było zdobycie Beskidu Niskiego - mogłabym powiedzieć tylko. Dotarliśmy na miejsce i ruszyliśmy na wyprawę. Byłam zachwycona górskim strumykiem i odłączyłam się nieświadomie od reszty grupy. Kiedy się zorientowałam w jakim położeniu jestem, rozpłakałam się. Myśli biegały mi po głowie. Nie wiedziałam co zrobić. Ruszyłam dalej na ślepo. Łzy chlapały moje buty. Wiedziałam, że jeszcze zostało mi dużo kilometrów do grupy- w końcu stałam tam 30 minut. Aż poczułam uścisk w żołądku, że te wszystkie ciasteczka mamy, te piękne utwory zagrane przez Zosię na skrzypcach mnie ominą. Myślałam, że umrę. Zrobiła się noc, a grupy ani śladu. Położyłam się w górskiej trawie i się uśmiechnęłam, że chociaż mam pachnące posłanie. Nagle usłyszałam czyjeś kroki. To był horror. Milion postaci otaczających mnie. Miałam oczy przyzwyczajone do ciemności, więc kiedy tylko pani nauczycielka zapaliła świecę, od razu ich poznałam. Rozpłakałam się. Moje łzy szły tak gorzko, że zaczęły mnie powieki piec. Przytuliłam się do pani nauczycielki. Wszystkie przestraszone oczy patrzyły się na mnie jak na zjawę. Później wszyscy zaczęli wracać do autobusu. Nasze rodziny bardzo się denerwowały. Mimo to szczęśliwie dojechaliśmy. To była niezapomniana przygoda.
Jeśli fantastyczne to może bd to :
Mój pierwszy dzień w szkole nie był najfajniejszym dniem, którego się spodziewałam. Niby poznałam kilku fajnych osób. Najlepiej zaczne od początku. O miłych rzeczach które mnie spotkały nie ma sensu wspominać. Nie było ich dużo, w przeciwieństwie do niezbyt miłych rzczy.
Na pierwszej lekcji "chemii" wylałam na nauczyciela jaiieś świństwo. Na przerwie wywróciłam sie na stołówce i jedzenie z tacy trafiło chłopaka o imieniu Miłosz. Ładne imie. Kilka razy potknęłam się o wlasne nogi
.
-Kiedy skończy się ten obciach?-pytałam sie w środku. Lecz opowiedzi brak.
-Wreszcie-powiedziałam na koniec biologii.
-Aż taka męczarnia?-spytał mnie nauczyciel biologii. Czyżbym powiedziała to na głos. Moja podświadomość podpowiadała, że tak.
-To nie tak-powiedziałam spuszczając oczy.-przepraszam-i jako pierwsza wybiegłam z klasy. Gdy wychodziłam ze szkoły zaczepił mnie jakiś chłopak. Nie poznałam go.
-Hej znamy się?
-Nie pamietasz?-opowiedział pytaniem na pytanie-Obiad na podkoszulku.
-Aaa teraz pamiętam. Miłosz. Sorki za tamto. Iwona-i podałam mu rekę. Bez wachania uścisnał moja dłoń. Miał berdzo delikatne rece co mnie trochę ździwiło.
-Moze za wynagrodzenie pójdziemy do kina, albo gdzie kolwiek. Jak dla mnie Miłosz był atrakcyjny. Był to 170 cm-owy brunet o zielonych oczach. Jedynie co w nim mi się nie podobało to jego styl. Jak taki ładny chłopak moze tak się ubierać. No ale trudno.
-No wiec co?-spytałam ponownie, bo chyba nie zrozumiał sensu poprzedniego zdania.
-Nie, ja mam dziewczyne i mi jest z nią dobrze. Wiec wybacz ale nigdzie sie z tobą nie mam zamiaru wybierać.
-No to po co mnie zaczepiłeś? Jak nie chcesz bym ci to jakoś wynagrodziła-zmieniłam zdanie. Jest głupi, głupi i to przez duże G.
-Chciałem ci powiedzieć, ze masz zapłacić za pranie i fryzjera. Całkowicie zniszczyłaś mi fryzure-co za młot. Z tego co usłyszalam wynika, że codziennie chodzi do fryzjera by ułożyć włosy jak głupiutkie dziewczynki. Jaki chłopak tak robi? Pewnie chodzi też do kosmetyczki i stad te gładkie rece. Przechodzilismy właśnie koło ławki gdzie siedziała dziewczyna która dziwnie mi się przygladała. Trochę mnie to peszyło. Sądziłam, że jestem brudna albo coś ale nie tylko ona zwróciła by na to uwagę. Rozglądnęłam sie ale nikt oprócz jej mi sie nie przygladał. On a to robiła w dziwny sposób. Wygladała jakby chciała mnie pobić albo coś. Była wściekła, wiem bo widziałam jak zaciska zęby. Przeszedł mnie dreszcz. Też jej sie przygladałam. Coś mi mówiło, że znam te dziewczynę. Znam tę twarz. Tak. Już wiem. Kiedy sie wywróciłam na stołówce gdy podniosłam głowę dziwnie chichotała. To zapewne ona podłożyła mi noge. Co za...
-A wiec jutro w szkole dam ci rachunek-po czym wyszedł na ulicę i odwrócił sie do mnie. Nawet nie wiem jak to się stało, ale szybko zauważyłam przed oczami autobus. Gdzie Miłosz? Nagle usłyszałam krzyki, płacze, szlochanie i moje imie
-To Iwona. Iwona go popchneła pod ten autobus.-oczywiscie była to nie prawda. Chciaż tyle razy sie tłumaczyłam nikt mi nie wierzył. Zamknełam się w sobie. Teraz ta przeszłość wraca do mnie. Wraca i sprawia mi coraz wiekszy ból. Mam wyrzuty sumienia. Ogromne wyrzuty sumienia. Okazało sie, ze ta dziwnie przyglądajaca mi sie dziewczyna była na zabój zakochana w Miłoszu a on poprostu nie był nią zainteresowany, a kiedy zobaczyła że Miłosz idzie ze mną wymyśla różne historyjki na mój temat i jeszcze oskarża mnie o śmierć Miłosza. Każdy z kim mijałam się w mieście, na klatce schodowej czy na chodniku wskazywał na mnie palcem i mamrotał coś pod nosem. Zostałam odtrącona przed rówieśników, przez wszystkich.