W czasach, kiedy natury potęgi niesforne Co dzień rodziły na świat dzieci jej potworne, Chciałbym u stóp olbrzymki pięknej, białośnieżnej, Żyć jak u stóp królewny młody kot lubieżny. I widzieć jak rozkwita jej dusza w jej ciele, I patrzeć na jej igrzysk straszliwe wesele, I zgadywać, czy serce jej gotuje gromy Po wilgotnej mgle w oczu błękitach widomej. I obiegać jej ciało od nocy do rana, I wpełzać na olbrzymie, krągłe jej kolana, I czasem, gdy znużona skwarami letnimi Wzdłuż pola — do spoczynku kładzie się na ziemi Usnąć niedbale — w cieniu piersi jej lubieżnej, Niby wzgórze spokojne — u stóp góry śnieżnej. I tak o to powstała natura mężczyzny.
W czasach, kiedy natury potęgi niesforne Co dzień rodziły na świat dzieci jej potworne, Chciałbym u stóp olbrzymki pięknej, białośnieżnej, Żyć jak u stóp królewny młody kot lubieżny. I widzieć jak rozkwita jej dusza w jej ciele, I patrzeć na jej igrzysk straszliwe wesele, I zgadywać, czy serce jej gotuje gromy Po wilgotnej mgle w oczu błękitach widomej. I obiegać jej ciało od nocy do rana, I wpełzać na olbrzymie, krągłe jej kolana, I czasem, gdy znużona skwarami letnimi Wzdłuż pola — do spoczynku kładzie się na ziemi Usnąć niedbale — w cieniu piersi jej lubieżnej, Niby wzgórze spokojne — u stóp góry śnieżnej. I tak o to powstała natura mężczyzny.
; D.