Przedpole pokryte jest trupami i plołamanym żelastwem. Pan Longinus idzie cicho,ostrożnie, ale co chwila potyka się o coś, zapada rozkopaną ziemię. Krople deszczu spływają mu po twarzy. Nakrył się kapturem, przy boku przytrzymuje ręką swój wielki miecz. Idzie, co raz szybciej, ale w pewnej chwili szłyszy szmery. Słyszy tupot kilku koni, jeszcze w niewidocznym mrokuy. Pochyla się, zmacawszy nogą leżące ciało, kładzie się obok. Kilko zbliża się. Jest to patrol kozacki. Jeden z nich powiedział;
- Hospody, mówią że korol już niedaleko.
- Niedaleko...- Tatary się z naszymi biją.
Stukot kopyt i głos oddalających się. Pan Longinus idzie dalej. Teraz w zdłuż rowó oblężnego. Czarna postać majaczy przed nim , to strażnik kozacki. Mówi:
Przedpole pokryte jest trupami i plołamanym żelastwem. Pan Longinus idzie cicho,ostrożnie, ale co chwila potyka się o coś, zapada rozkopaną ziemię. Krople deszczu spływają mu po twarzy. Nakrył się kapturem, przy boku przytrzymuje ręką swój wielki miecz. Idzie, co raz szybciej, ale w pewnej chwili szłyszy szmery. Słyszy tupot kilku koni, jeszcze w niewidocznym mrokuy. Pochyla się, zmacawszy nogą leżące ciało, kładzie się obok. Kilko zbliża się. Jest to patrol kozacki. Jeden z nich powiedział;
- Hospody, mówią że korol już niedaleko.
- Niedaleko...- Tatary się z naszymi biją.
Stukot kopyt i głos oddalających się. Pan Longinus idzie dalej. Teraz w zdłuż rowó oblężnego. Czarna postać majaczy przed nim , to strażnik kozacki. Mówi:
- Wasyl, to ty
Odpowiada Longinus:
- Ja.
- Gorzałkę masz.-Strażnik
- Mam - Podbipięta
- Dawaj
Pan Longinus zbliża się.
- A szczo ty takij wełykij
Hops... strażnik upada na ziemię
Słychać tylko trzesk łamanych kości.
THE END!!!